Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant1
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński18
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleksander Małecki
1
7,7/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,7/10średnia ocena książek autora
74 przeczytało książki autora
86 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wolny i De Klesz Sara Antczak
7,7
Kim są anarchiści? Czy to pozbawieni najmniejszych skrupułów obywatele nie uznający żadnych zasad ani praw, potrafiący jedynie niszczyć, burzyć i palić? A może są to ludzie, którzy chcą wolności myśli, sumienia i czynu? Ludzie starający się coś zmienić... zmienić na lepsze? O tym i o wielu innych cechach anarchistów musiał się przekonać na własnej skórze początkujący wrocławski nauczyciel liceum...
Michał Wolny nie może narzekać na swoje życie. Wszystko mu się udaje. Jest przystojny, inteligentny, ma powodzenie, a w dodatku szczęście na tyle ogromne, że wygrał w totka. Lecz jego pozornie ułożony świat zaczyna się rozbijać na malutkie kawałeczki, gdy w swoim początkowym życiu nauczyciela języka polskiego (cel: podrywać gorące licealistki) natrafia na klasę I D, tak zwanych "De Krzeszowców". Nie są oni zwykłymi uczniami. Należący do elity, dzieci bogaczy, nie przejmują się czymś takim jak przyszłość, nauka, czy wzorowe zachowanie. Nie, oni wolą coś innego... Coś jak manifestacja. Bowiem De Kleszowcy to młodzi anarchiści pragnący wyrażać własne zdania, pragnący zmieniać małymi kroczkami szarą rzeczywistość.
W pierwszym momencie dwudziestoczteroletni wychowawca nie ma najlepszej opinii o swoich podopiecznych, na których czele stoi syn jednego z najbogatszych biznesmenów w Polsce, Kacper Antynowicz, nazywany przez przyjaciół Kacem.Chłopak nie wygląda ani nie zachowuje się jak dziecko z dobrego domu. To właśnie on, skateowiec, organizuje liczne manifestacje razem ze swoją grupką przyjaciół: anarchistką Majką, punkiem Frikem, feministką Niką, pacyfistką Linką i rasta Jachro. Nie zamierzają być kolejną spokojną wodą na szczęśliwym morzu Wolnego. Szesnastolatkowie żyją bez ograniczeń - nie tylko często wagarują, lecz gdy w końcu przyjdą do szkoły albo ignorują nauczycieli pijąc alkohol i paląc skręty, albo "robią zadymę" najróżniejszej maści. I choć Wolny początkowo zamierzał rzucić pracę, powoli przekonuje się do swoich wychowanków, którzy mają więcej mądrego do powiedzenia niż niejeden dorosły.
Historia ta, jak życie, nie ma jednego głównego bohatera, choć w pierwszej chwili można było uznać za niego Michała Wolnego czy Kacpra Antynowicza. Autorzy postarali się, by każdy z ich oryginalnych na swój sposób postaci miał możliwość przedstawienia swojego poglądu na świat oraz problemów, z jakimi muszą się borykać. Dzięki przeplatającym się różnym opiniom i spojrzeniom na świat bohaterów z "Wolny i De Klesz" czytelnik oddycha tym samym powietrzem co oni i ma, dokładnie tak jak Kac i spółka, nadzieję na zmiany. Nic dziwnego zatem, że powieść stała się jedną z tych, które chętnie polecam oraz do których niejednokrotnie powrócę.
Powróćmy do postawionego na wstępie pytania: "Kim są właściwie ci cali anarchiści?". "Wolny i De Klesz" nie daje odpowiedzi na to pytanie, pozwalając swoim czytelnikom odnaleźć w tekście słowa, które najlepiej oddadzą zamysł ideologii. Dla mnie, po poznaniu przygód Kaca i jego przyjaciół, anarchiści to ludzie, dla których przymus, egoizm, podziały, bariery i dyskryminacja nie mają miejsca w życiu. Przyjrzyjmy się bowiem samej klasie I D, tworzącej grupkę tak oryginalną w swoim wydźwięku (skateowiec, feministka, anarchistka, punk, rasta...),że nie sposób nie uznać ich za najlepszych przyjaciół. Przyjaciół, którzy są w stanie pójść za sobą ogień.
W myśl zasady "każdy ma swoją prawdę" oraz "dwie strony medalu" poznajemy młodych anarchistów nie tylko jako manifestujący tłum, lecz także jako ludzi. Każdy czytelnik odnajdzie w tłumie swojego ulubieńca. Dla mnie był nim Kacper. Ten przywódca ekipy, to najbardziej barwna postać, której wydarzenia czytałam z przyspieszonym oddechem. Człowiek niezwykle charyzmatyczny zaplątał się w kłębek, z którego trudno się wyplątać. Wiecznie uśmiechnięty, ukrywa w sobie ból w postaci siniaków zadanych przez własnego ojca. Stara się jednak iść przed siebie i, nie bacząc na konsekwencje, zmieniać ten bezsensowny świat. Lecz ten świat nie chce mu w tym pomóc i niejednokrotnie rzuca mu kłody pod nogi. Kacper jest świetnym przykładem, co się dzieje z człowiekiem, gdy przyjaciel zmienia się nagle w wroga a miłość w nienawiść. Właśnie wtedy wszystko zaczyna się walić, a świat staje w płomieniach... dosłownie i w przenośni.
Książkę pochłaniałam stronami, martwiąc się tylko, by nie skończyła się za szybko. To niesamowite, że w liczącej zaledwie 320 kartek powieści, autorzy potrafili zawrzeć aż tyle uczuć, emocji i życiowych prawd. Nie zrozumcie mnie jednak źle - "Wolny i De Klesz" nie nakazuje w żaden sposób zostać anarchistą. Autorzy po prostu chcieli nam przypomnieć, że jesteśmy ludźmi wolnymi, że mamy prawa, których nikt nie może nam odebrać.
Styl pisarzy dodatkowo ubarwił historię. Nieprzyzwyczajona do duetów na początku trochę się martwiłam, że przez to powieść może wyjść nierówno. Na szczęście w "Wolny i De Klesz" moje obawy już po pierwszym rozdziale wyparowały. A to wszystko za sprawą poczucia radości Sary Antczak i Aleksandra Małeckiego z pisania o czymś ważnym, którą czułam w każdym zdaniu. Jak na debiutantów poradzili sobie z zadanie doskonale - wykreować tak wiele różnych osobistości, nie zapominając przy tym o szczegółach to coś, z czym niejeden pisarz ma problem. Przy tak licznym zmienianiu narratorów tekstu nie pogubili się, każdemu z postaci nadając własny język. Nie zapomnieli też o emocjach! Nie raz się śmiałam, nie raz było mi smutno, nie raz czułam żal, by na końcu (końcówka książki zwala z nóg po prostu) poczuć tę ogromną pustkę.
Dawno nie czytałam tak dobrej książki! "Wolny i De Klesz" chciałam przeczytać już dwa lata temu, zaraz po premierzy, lecz zawsze coś stawało mi na drodze. Może to i dobrze, że tak długo zwlekałam z czytaniem tej książki, bo dzięki temu miałam czas wydorośleć i ukształtować swoją tożsamość. To nie jest książka łatwa. Obawiam się, że nie jest też lekturą dla wszystkich. "Wolny i De Klesz" adresowany jest do ludzi o szerokich horyzontach i posiadają swoje zdanie na temat świata.
To właśnie im z całego serca polecam tę książkę.
Recenzja napisana dla portalu Zaczytaj się!
Wolny i De Klesz Sara Antczak
7,7
Lubię polską literaturę. Staram się każdego miesiąca sięgnąć przynajmniej po dwie-trzy lektury rodzimych autorów. Tych młodych, nieokrzesanych lubię nawet jeszcze bardziej.
Za "Wolnym i de klesz" chodziłam już od jakiegoś czasu, ale nie było mi po drodze do biblioteki. Aż wreszcie dostałam książkę w swoje ręce! Lekturę zaczęłam praktycznie zaraz po powrocie do domu. I niestety lipa.
Książka jest super słaba. Miała chyba być jakimś manifestem młodych, ukazaniem innego spojrzenia na dzisiejszych nastolatków, czy bóg jeden wie czym jeszcze. Wyszła jakaś beznadziejna sieczka.
Postacie są tak super bezbarwne, że bardziej się nie da. Pojawiają się wątki miłosne, które są - pardon - wyssane z najgłębszego miejsca w pupsku. Poza tym, autorzy chyba sami mieli problem, żeby ogarnąć swoją powieść, bo na jednej stronie dowiadujemy się Michał Wolny planuje imprezę z okazji swoich 25 urodzin, a już za chwilę...24.
A zakończenie. Olaboga.
Szkoda wielka, bo pomysł był świetny. Można było fenomenalnie przedstawić nietuzinkowych młodych ludzi w opozycji do nowego wychowawcy. Ukazać ich życie, radości i smutki oraz ewentualną asymilację Wolnego w tym towarzystwie. Tymczasem mamy tutaj thriller, telenowelę brazylijską i słabą sensację w jednym. Szkoda, szkoda, szkoda.