Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać272
- ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
- ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać7
- Artykuły„Nie chciałam, by wydano mnie za wcześnie”: rozmowa z Jagą Moder, autorką „Sądnego dnia”Sonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maja Błaszczyszyn
11
6,4/10
Biochemik i diagnostyk, od dziesięciu lat prowadzi słynną Przychodnię Medycyny Naturalnej KOMED. Autorka m.in. książek: Dieta życia, Jedzta co chceta, Styl życia, który leczy, Pełnia życia – fitonics. Występuje często w radiu i telewizji, a ostatnio przygotowała cykl autorskich programów telewizyjnych "Zdrowy styl życia oraz medycyna naturalna". Od lat promując zdrowy styl życia, zyskała w tej dziedzinie powszechny autorytet.
6,4/10średnia ocena książek autora
51 przeczytało książki autora
53 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jedzta co chceta. Nowe smakowite pomysły na dietę
Maja Błaszczyszyn
5,0 z 1 ocen
3 czytelników 0 opinii
1993
Najnowsze opinie o książkach autora
Dieta życia Maja Błaszczyszyn
6,7
Choć książka ma już ćwierć wieku, opisane w niej zalecenia wciąż nie zostały obalone (a jest to sporym wyczynem, zważywszy na dynamikę odkryć naukowych ostatnich czasów). Maja Błaszczyszyn przystępnie i ciekawie przedstawia założenia dość słynnej diety Diamondów, polegającej przede wszystkim na niełączeniu ze sobą pewnych pokarmów. Idea ta poparta jest logicznymi wyjaśnieniami, co dzieje się w naszym układzie trawiennym po przyjęciu określonej żywności i dlaczego pochłanianie wszystkiego razem jest kardynalnym grzechem dietetycznym.
Książka składa się z dwóch podstawowych części. Pierwsza stanowi opis założeń diety, zdrowych i niezdrowych przyzwyczajeń żywieniowych (i nie tylko!). Druga część to jadłospis - konkretne przepisy na 28 kolejnych dni. Jest i część trzecia - dodatek, podsumowanie i nawoływanie do zdrowego rozsądku ;) Jak wiadomo, przydaje się on w każdej życia dziedzinie - również w tej żołądkowej, jeśli nie chcemy się za dużo żołądkować...
Dieta życia Maja Błaszczyszyn
6,7
Jaki koszmarny stek bzdur!
To znaczy, tak, stek bzdur z przystawką ze smacznych warzyw.
Niektóre rady są jak najbardziej na miejscu: pij dużo wody, jedz ciemne pieczywo, ruszaj się i ćwicz, żeby schudnąć, dieta nie pomoże jeśli nie zmienisz stylu życia - to są podstawy zdrowego odżywiana i są tak uniwersalne, że bardziej się nie da.
Natomiast cała "metodologia" i podstawy "naukowe" są, za przeproszeniem oczu szanownego państwa, o kant dupy rozbić.
Na wielu stronach mamy ostrzeżenia o tym, żeby nie zakwaszać organizmu, przy czym autorka zapomina wspomnieć, że zdrowy żołądek ma kwasowość ok. 1 pH - niemal tyle samo ile kwas w akumulatorze. Oczywiście pojawia się także zdanie o tym, że zdrowy organizm utrzymuje ściśle kwasowość krwi rzędu 7,35–7,45 pH, sugerując jakoby niezdrowe organizmy robiły coś innego. Otóż każdy ludzki organizm utrzymuje te same wartości, bo inaczej OD RAZU UMIERA.
W innym miejscu autorka pisze nawet wprost, że kawa i herbata zakwaszają organizm i że to niebezpieczne. Autorko, na litość boską, wróć do liceum i powtórz sobie lekcje o trawieniu, bo czytając to co piszesz, kisnę tak mocno, że mi zaraz pH krwi spadnie.
Wisienką na tym kwasowym torcie jest zalecenie zastąpienia kawy (4,8-5 pH, roztwór obojętny) wodą z sokiem z cytryny (2 pH, roztwór kwasowy) - że niby zdrowiej, bo mniej zakwasza organizm ;) Jak to was nie przekonuje, że autorka miała dwóję z chemii, to nie wiem, co miałoby.
Mamy kompletnie bezzasadne twierdzenia, jak to, że enzymy do trawienia mleka (sic) zanikają w ludziach około 3 roku życia i dlatego mleko i produkty mleczne są toksyczne. Otóż nie! Gdyby tak było, to każdy dorosły człowiek na całym tym nędznym świecie cierpiałby na nietolerancję laktozy i pizza wyłożona serem nie byłaby jednym z najpopularniejszych dań. A jednak jest i jednak "nietolerancja laktozy" nie jest synonimem słowa "dorosłość".
Mamy ostrzeżenia przed substancjami pochodzenia naturalnego. Uzasadnienie notuje, że są one używane w np. kleju stolarskim. Nie chcę nic mówić, ale podstawowy klej robi się z mąki i wody i aż dziwne, że nie widziałam ostrzeżeń autorki przed piciem wody na żadnej z tych stron.
Oczywiście książka jest także pełna twierdzeń o toksynach i odtruwaniu, jednak ani razu nie omawia żadnego etapu procesu detoksyfikacji. Co to to nie, tylko tyle, że ten proces "może trwać miesiące lub lata", albo, że takie a takie mogą być jego objawy, a że jak się zdetoksyfikujemy już to będzie tyyyle korzyści. Jak to działa? Autorka nie powie (bo nie wie, przepraszam za tę oczywistość).
Jest tam jeszcze więcej szalonych założeń, które mają się nijak nawet do najbardziej oczywistych praw ludzkiej biologii i rzeczy, które zbadaliśmy już setki razy, ale wymieniania wystarczy.
Jednym zdaniem: kolejna z pseudonaukowych bzdur. Na dodatek wyjątkowo szkodliwa, bo owinięta w kocyk dobrych, choć naprawdę mało odkrywczych, porad.
Jedzcie warzywa, pijcie wodę, ruszajcie się i nie czytajcie wyssanych z palca idiotyzmów. Gwarantuję, że będziecie się wtedy czuć o wiele lepiej.