Panna Hearne uśmiechnęła się do odbicia swej kanciastej twarzy. Pod jej spojrzeniem ta twarz w lustrze przeobraziła się w i zaokrągliła, zie...
Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
- ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
- ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
- ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Brian Moore
Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/Brian_Moore_(novelist)
15
6,4/10
Urodzony: 25.08.1921Zmarły: 11.01.1999
Brian Moore (ur. 25 sierpnia 1921 w Belfaście, zm. 11 stycznia 1999 w Malibu) - pisarz kanadyjski pochodzenia irlandzkiego. Autor powieści psychologiczno-obyczajowych, często o tematyce miłosnej.http://
6,4/10średnia ocena książek autora
139 przeczytało książki autora
158 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
...przychodził na niego ten zły czas, ten czas, kiedy wpatrując się w ołtarz, poznawał piekło metafizyków, piekło ludzi pozbawionych Boga. (...
...przychodził na niego ten zły czas, ten czas, kiedy wpatrując się w ołtarz, poznawał piekło metafizyków, piekło ludzi pozbawionych Boga. (...) choć czasami próbuje wypowiedzieć słowa: 'Ojcze nasz, któryś jest w niebie', ale nie ma Ojca w niebie, Jego imię nie zostaje uświęcone tymi słowami, Jego królestwo nie przyjdzie do tego człowieka, siedzącego i wpatrującego się w tabernakulum, który, kiedy próbuję się modlić, wkracza w nicość; który wkroczywszy w nią, musi w niej pozostawać z dnia na dzień, podczas gdy tygodnie zmieniają się w miesiące, a czasami - jak po Lourdes - w rok.
osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Dziedzictwo Manganów Brian Moore
5,2
Nigdy nie skusiłabym się samodzielnie na tę książkę, gdyby nie pewna okoliczność. Siedząc w przychodni lekarskiej obok mnie zaczytywała się tą powieścią inna pacjentka, starsza ode mnie. Pomyślałam: jeśli nie można się od niej oderwać nawet na te pół godziny, to warto pożyczyć i ocenić. Zapamiętałam tytuł i pożyczyłam. Nazwisko autora zupełnie nic mi nie mówiło. I słusznie, ten irlandzkiego pochodzenia pisarz i scenarzysta filmowy zmarł w 1999 roku, a powieść, którą przeczytałam, wydana została w 1979 roku.
Nieznajoma z przychodni umożliwiła mi przeczytanie książki całkowicie niebanalnej. I chociaż tytuł wskazuje raczej na sprawy dotyczące majątku, to jednak powieść dotyczy głównie poszukiwania swoich korzeni i rodzinnej historii. 36- letni dziennikarz i poeta, James Mangan, po nagłe śmierci swojej sławnej żony, aktorki, która nieźle go wzbogaciła, wzmocniony opowieściami swego ojca i ze zdjęciem prapradziadka z 1847 roku, przybywa do kraju przodków - Irlandii. Owym prapradziadkiem jest autentyczny poeta irlandzki James Clarence Mangan (1803-1849).
Powieść Moore'a ma niesamowity klimat. To mieszanka romansu i dreszczowca osadzona w typowym krajobrazie irlandzkim z jego starymi kamiennymi domami i historycznymi ruinami z czasów normańskich. Dodatkowo bardzo romantyczna poetycka, nie tylko przez scenerię i częste cytowanie wybranych wierszy Mangana i innych poetów.
Wzniosłe pragnienia dotarcia do prawdy o przodkach zderzają się jednak z prymitywizmem irlandzkich krewnych i bardzo obrzydliwymi tajemnicami rodzinnymi. Ród, który spłodził kilku bardziej czy mniej udanych poetów ma na sumieniu grzechy kazirodztwa, rozpusty i pijaństwa.
Wiele fragmentów tej powieści mnie oczarowało, kilka innych zniesmaczyło. Ale autor pisze naprawdę dobrze oddając wiernie realia obyczajowe i kulturowe Irlandii lat 70-tych.
Polecam zdecydowanie!
Zimne niebo Brian Moore
5,9
Książkę wzięłam z biblioteki , za namową bibliotekarki , niestety tym razem nie jestem zadowolona z tej '' polecanki '' , książka właściwie nie wiadomo o czym , kończy się też nijako i niczego nie rozwiązuje i nie wyjaśnia , a zaczęło się naprawdę nieźle . Marie Davenport wraz z mężem , będąc na sympozjum lekarskim , przy okazji zażywają kilka dni wakacji na francuskiej Riwierze . Mąż Marie , Alex jest patologiem . Kąpiąc się , zostaje uderzony motorówką i w szpitalu uznany za zmarłego . Okazuje się , że to nie do końca prawda , ponieważ '' zwłoki '' znikają , by zmaterializować się w Alexa , który wydaje się prowadzić na sobie samym jakiś dziwny eksperyment . Dotąd jest w miarę oki , dalej jest już tylko gorzej . Zaczynają się '' cuda '' Marie uznaje iż rok wcześniej w Karmelu , ukazała jej się Matka Boska i kazała na skale gdzie się ukazała , zbudować świątynię . Ponieważ nasza bohaterka jest zatwardziałą i zdeklarowaną ateistką , nie wierzy w to co widziała i przez rok nic z tą informacją nie robi , dopiero kiedy Alex powraca do żywych , Marii opowiada o swoich doświadczeniach z widzeniem księżom , bo obawia się że kiedy tego nie zrobi , stanie się coś złego . W tej '' magiczno - cudnej '' części wcale nie czuć magii , powtarzające się do znudzenia zwroty '' połóż się , musisz odpocząć , jesteś chory '' kierowane do męża , irytowały mnie strasznie . Sama końcówka , znowu mnóstwo powtórzeń pytania , co też Marie widziała , czy nie widziała na skale . Nie podobała mi się ta książka więc nie polecam .