Książka na jeden wieczór, trochę ponad 100 stron - niemęcząca, nieskomplikowana, nie gwarantująca ani wielkich przeżyć, ani też dogłębnej nudy. Taka sobie. Może to wina objętości, która nie pozwoliła na głębsze rozrysowanie charakterów postaci, jednakże podczas lektury odnosiłam wrażenie spłycenia ich postaw i relacji. Postaci są albo czarne, albo białe. Trochę to trąciło banałem, ale mimo tych wad książka jest sympatyczna.