Amerykańska pisarka, współpracująca często z innymi autorkami m.in. Adrienne Martine-Barnes oraz Marion Zimmer Bradley. Autorka wielu powieści historycznych, fantasy a także licznych opowiadań. Powieść opublikowana w dwóch tomach (Pani Światła, Pani Ciemności) na początku lat 80. była jej debiutem wydawniczym. Jest założycielką "Society for Creative Anachronism", w którym znana jest jako Diana the Listmaker.
Jej hobby to komponowanie oraz gra na harfie. Obecnie mieszka w swoim domu, Greyhaven, w Berkeley, w Kalifornii.https://diana-paxson.com/
Strasznie nudna powieść fantasy. Bardziej by pasowało, połączenie powieści fantasy i harlequina. Wszystko tu jest tak ckliwe i takie grzeczniutkie że nie do zniesienia. Jedyne co zasługuje na uwagę, to świat w którym toczy się akcja, a przynajmniej jego ogólny zarys. Kraina fantasy, która podnosi się po jakimś globalnym kataklizmie. Mi on się troszkę kojarzył z uniwersum takiej serii strategicznych gier video Endless Legend. Tam również był podobny wątek. Tyle tylko że gra i ta powieść są tworami przeciwnymi do siebie pod względem jakościowym.
Ogólnie nie jest to powieść fantasy z prawdziwego zdarzenia, raczej romans z elementami fantasy. Za mało tu przygód, akcji, bitew, czegoś co by mogło przyciągnąć fanów choćby B klasowej fantastyki pokroju sagi "Dragon lance". Dla nich ta powieść będzie zdecydowanie nie do zniesienia
jest jeszcze drugi tom który myślę by go sobie odpuścić, a może dam mu jeszcze szansę. Jest trochę krótszy niż pierwszy, więc zobaczę.
Tak trochę nie wiem komu to nawet spróbować polecić. Nie wiem czy osoby czytające harlequiny, zaakceptują w tego rodzaju utworze wątki fantastyczne. Ale jeśli ktoś lubi takie połączenia to może mu się spodoba bardziej niż mi. W innym wypadku, mocno wątpię.
Jedna z niewielu książek, przez które się nie przebiłem. Była tak beznadziejna, że nie dałem rady... Kiedyś może podejmę wyzwanie, doczytam do końca (zwłaszcza, że na półce czeka również część druga) i zmienię ocenę, ale na razie - jedyneczka...
Edyta: no i stało się - przeczytałem! W pewnym momencie podczas lektury pomyślałem, że może dołożę drugą gwiazdkę, ale jednak nie... Połączenie słabego fantasy i słabego romansidła (tym właśnie jest "Pani światła") dały efekt iście żałosny. Radziłbym trzymać się od tej książki z daleka.