Dorian A. M. Flaubert 4,1
ocenił(a) na 31 tydz. temu Podejrzewam, że nie byłam pierwszą, ani nie będę też ostatnią osobą, która zaczęła czytać tę książkę, wiedząc o niej tylko jedno - pędzel w dupie. Wizja takiej dziwnej perwersji nastawiła mnie anty na książkę już na wstępie... ale szczerze muszę powiedzieć, że było lepiej niż zakładałam - nie dobrze, ale nadal doznałam zaskoczenia.
Zaczynając jednak od tego, co złe - bohater nijaki, bo niby taki figo-fago, a jednak jak coś trzeba to miętka fryta z niego, do tego jego przemiana w książce jest tak naprawdę nie do zaobserwowania (życiowe wielkie zmiany nawet nie w tydzień zaszły, mimo tego, jak twarde zdanie miał na pewne tematy); implikowane chęci na kazirodztwo między bohaterkami (starsza siostra w kierunku młodszej); około 24latek masturbujący się do 16latki zabawiającej się ze sobą traktowane jako coś w porządku, a nie podchodzącego pod pedofilskie zapędy; ciągłe, zupełnie niepotrzebne, przeklinanie; dialogi, które brzmiały dosyć sztucznie, przez co nie czułam, jakbym obserwowała rozmowę między dwójką ludzi, a prędzej AI uczących się jak rozmawiają ludzie; prawie każda kobieta brzmiała jakby miała takie same cycki jak poprzednia, co było momentami męczące; niewyżycie bohatera czasem sięgało takiego zenitu, że zaczynało się to robić nudne. Mogę też dorzucić, ale to już kwestia fetyszy, że rzeczy typu picie wina ze spermolcem czy sikanie na kogoś totalnie wybijały mnie z rytmu i sprawiały, że czytałam ze skrzywieniem - nie moje klimaty po prostu.
Nie mogę jednak odmówić autorowi tego, że sceny fantazji czy scen seksu były napisane naprawdę dobrze. Bez wątpienia czułam, że oddziaływały na wyobraźnię i były to chyba momenty, kiedy najbardziej wczuwałam się w tekst... ale no jak mówiłam, do czasu.
Zakończenie było miałkie i nieciekawe. Spodziewałam się czegoś lepszego po tym, ile wątków z potencjałem było wprowadzanych do historii, ale no niestety. Wypadło to tak, jak mówi ocena (bo gwiazdki na LC mają swoje nazewnictwo, gdyby ktoś nie wiedział) - czyli słabo.