U nas każdy jest prorokiem. O Tatarach w Polsce Bartosz Panek 5,6
ocenił(a) na 62 lata temu (2020)
„Wiele osób, z którymi rozmawiałem, szukając bohaterów, dokumentów i innych źródeł, nosiło cudze historie. Zostały z nich pourywane obrazy, których nikt nie zapisał ani nie wysłuchał” (str. 7).
„Wybrałem te, które najbardziej mnie poruszyły” (str. 8).
•
Treść książki stanowią losy rodzin pochodzenia tatarskiego na przestrzeni całego XX stulecia. Na początku przeczytamy o inicjatywnie postawienia w Warszawie meczetu, a końcówka odnosi się do sytuacji bieżącej.
Dużo nazwisk, dużo postaci – można się pogubić (zwłaszcza kiedy mowa o stopniach pokrewieństwa i relacjach rodzinnych). Dostajemy od Bartosza Panka (1983) masę mini-biografii – częściowo rekonstruowanych, niekiedy złożonych ze sprzecznych wersji lub opartych na wspomnieniach – które mówią sporo o burzliwym wieku XX; opowiadają o przebiegu karier ludności tatarskiej, o blaskach i cieniach międzywojnia, okresu okupacji i PRL, ale niewiele o nich samych.
O tym co to znaczy być Tatarem, jak się to czuje, jak się z tym żyje. Co takie pochodzenie wnosi do codzienności. O zwyczajach i przesądach. To i owo pada, ale to pojedyncze zdania i akapity, zwykle potraktowane dosyć pobieżnie, które giną pośród innych informacji biograficznych, niezwiązanych z pochodzeniem, typowych dla wielu ówczesnych Polaków. Niemała liczba czytelników będzie tym zaskoczonych, a być może nawet rozczarowanych. Z drugiej strony takie ujęcie wskazuje nam na ważną prawdę, bardzo istotną, która niejako usprawiedliwia podejście autora: poziom polonizacji ludności tatarskiej jest niemalże stuprocentowy, geny również bardziej miejscowe niż turko-mongolskie, a jednym co ją faktycznie wyróżnia to religia (gdyby nie islam, poczucie odrębności już dawno by wygasło). Dlatego zaprezentowanie nam mniejszości tatarskiej jako klasy średniej (właściwej, wyższej i niższej),która została ciężko doświadczona przez II wojnę światową i władzę ludową, borykającą się z typowymi dla tych okresów bolączkami – ma sporo sensu. Jako odbiorcy jesteśmy nastawieni na ciekawostki, na jakiś zastrzyk egzotyki, ale fakty są takie, że ci ludzie wiedli zwykłe, normalne żywoty, odmienne jedynie poprzez swoje wyznanie. A jak wiemy, kwestie wyznaniowe stanowią często zaledwie margines codziennych aktywności. Nierzadko w ogóle znikając, po to by powrócić przy okazji kolejnego ślubu czy pogrzebu, i z powrotem przejść w stan uśpienia. Po tylu latach od osiedlenia, styczności z ludnością polską (i nie tylko),wymianie genów, doświadczeń, całkowitej utracie języka, możemy mówić w zasadzie jedynie o Polakach z tatarskimi korzeniami – którzy by ożywić ducha własnej społeczności, rozbudować to co przetrwało, muszą sięgać do materiałów historycznych i opracowań etnograficznych*. Oraz wytrwać w wierze zapożyczonej przez przodków, przy niewielkim wsparciu Turcji i Arabii Saudyjskiej.
* O tym w książce niestety nie przeczytamy.
•
Jak na debiut nie jest to książka zła, i z pewnością jest wartościowa, ale oferuje nam coś innego niż sugeruje tytuł. Nie zgłębiamy tatarskiego ducha, nie wnikamy w świat małej społeczności ze ściany wschodniej – zachodniego skraju historycznej Litwy*. Zamiast spraw aktualnych, przeplatankach rodzinnymi historiami i wstawkami antropologicznymi, brniemy przez niespokojne dekady XX stulecia.
Początkowo ciężko było mi wstrzelić się w rytm zdań Bartosza Panka, ale po ¼ chłonąłem już książkę bezboleśnie (wyjąwszy pewne potknięcia narracyjne, oraz linijki z dziwną interpunkcją). Tekst jest dobry, a jego konstrukcja umożliwia bezproblemowe poszerzenie o brakujące rozdziały, które uzasadniałyby użycie aktualnego tytułu – dlatego wydanie II poszerzone, z drobnymi korektami redaktorskimi, byłoby czymś jak najbardziej pożądanym. Autor włożył w tę książkę sporo pracy, i szkoda byłoby to zaprzepaścić.
(Niekiedy nie mamy pewności o jakiej dekadzie czytamy, co buduje pewne odczucie chaosu – warto by gdzieniegdzie dodać taką informację).
•
Na str. 315 znajdziemy krótką wypowiedz której przekształcenie trafiło na okładkę:
„[...] Maciej Konopacki** próbował wytłumaczyć mi tatarską duszę:
– U nas każdy chce być prorokiem. Opór jest w genach”.
Tytuł brzmi dobrze, jest intrygujący i zachęca do lektury, ale jak było już mówione wcześniej – ma się nijak do tego na czym skupił się autor (!). Zapowiada zupełnie inne doświadczenie i odmienny zestaw informacji. „Polscy Tatarzy w XX stuleciu”, „Losy polskich Tatarów. Burzliwy wiek XX” – to powinno znaleźć się na froncie.
* Tj. Wielkiego Księstwa Litewskiego, a precyzyjniej Rusi Czarnej. Ziemie Korony miały swój kres na Podlasiu, a Podlasie kończy tuż za wschodnimi rogatkami Białegostoku.
** MK, działacz białoruski i tatarski, zmarł pod koniec 2020, w wieku 94 lat (https://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/193363).
•
UWAGI (wyd. I z 2020): str. 16 – wówczas okolice skweru Sue Ryder przynależały administracyjnie do Śródmieścia. Są częścią Kolonii Lubeckiego, na którą składają się wille i wolnostojące kamienice z okresu międzywojnia. Zabudowa wyraźnie różniła się od tego co stało po drugiej stronie stacji filtrów, i dziś jest to integralna część Ochoty, której serce bije przy placu Narutowicza. To może być niezrozumiałe dla ludzie spoza Warszawy, ale podział administracyjny, wprowadzony przez komunistów w ostatecznej formie w ’59 i zmodyfikowany w ‘94, miejscami odstaje od podziału historycznego; co więcej, funkcjonuje dodatkowy podział na rejony Miejskiego Systemu Informacji. Wedle MSI zachodnia część kolonii Lubeckiego znajduje się na Starej Ochocie, a wschodnia na Filtrach – żadna z tych nazw nie była w użyciu do momentu wyznaczenia granic obu rejonów w ratuszu (!). ŻADNA. Co gorsza, ludność napływowa nie ma o tym zupełnie pojęcia, i potrafi opowiadać różne bajki, np. iść w zaparte znajdują się obecnie na Filtrach (sam zostałem swego czasu zaatakowany przez pewną prostaczkę, której kulturalnie zwróciłem uwagę że „osiedle Filtry” nie istnieje; kretynka kazała mi się douczyć...). Ten sam błąd popełnia Żulczyk. W powieści „Ślepnąć od Świateł” mowa jest o kamienicy zlokalizowanej Filtrach (!). Filtry znajdują się na terenie ograniczonym Raszyńską, Koszykową, Krzywickiego i Filtrową – można mieszkać przy Filtrach, ale nie na Filtrach – bo tam nie ma budynków mieszkalnych – to Zakład Wodociągów Centralnych MPWiK. Filtry leżą na historycznych Koszykach (a przynajmniej taką informację usłyszałem z ust varsavianisty),na skraju dzisiejszego Centrum.
Str. 30 – wojskowych Powązek (Powązki Wojskowe albo Cmentarz Wojskowy na Powązkach, z dużej litery); str. 18 – Nawet to, że?; str. 85 – brak kropki po cudzysłowie; str. 110 – brakuje przecinków na dole strony; str. 133 – do dwustu diabłów (stu); str. 160 – w przedostatnim zdaniu zjedzono „to”; str. 177 – „Martwiłam się, jak wrócę, bo w jej mieszkaniu stał tylko mały tapczanik, a na podłodze nie było nawet metra wolnej przestrzeni” – początek zdania o jednym, koniec o czym innym (bardzo nieudany skrót myślowy, co gorsza nie poprawiony przez autora); str. 182 – skąd tu nagle Nowy Sącz? (Brak informacji o miejscu narodzin, dowiadujemy się za to o przeprowadzce do Mielca [czyżby z Nowego Sączu?]); str. 193 – zdaje się?; str. 210 – zawsze dwa jajka, i zawsze się tym pierwszym musiał ubabrać? (Może PODAŁA zamiast „podawała”); str. 251 – odpowiedzi już nie dostała (ostatnio nie dostała odpowiedzi); str. 253 – „Matka uciekła z nimi” – zdanie jakie padło wcześniej, dyskwalifikuje taką formę cytowanego (kolejna linijka do redakcji!); str. 265 – to co pada, brzmi w sposób nieco dziwaczny, a co najmniej niejasny, tak jakby imam sam denuncjował siebie, co miało nie być interesujące dla Partii, ale potem okazuje się, że jednak Patia się Tatarami interesuje, ale w nieco innym kontekście I jak to się wiąże?