Powrót Ojca Chrzestnego Mark Winegardner 5,9
ocenił(a) na 33 lata temu Kiedy zobaczyłem nazwisko Winegardnera na okładce na twarzy wystąpił u mnie grymas bólu. Wręcz zakochałem się w książkach Maria Puzo. Jego styl oraz to w jaki sposób opisywał wydarzenia w książkach powodowały, że wręcz nie mogłem się oderwać od powieści. Dwie pierwsze części "Ojca chrzestnego" były czymś niesamowitym i gdy tylko spojrzałem, że kolejne dwie napisał inny autor przełknąłem to początkowo i wyszedłem z biblioteki, jednak z pewnym niesmakiem.
Okazało się, że był ona całkiem uzasadniony. Uważam książkę za lekką porażkę, która według mojego uznania zaburza trochę dobrą wizję sagi o Rodzinie Corleone. Gdy zajrzałem na stronę książki na LC dziwiłem się, że ma ona takie niskie oceny. Teraz natomiast doskonale to rozumiem i popieram. Uważam nawet, że jest za wysoka.
Początkowo czytanie jakoś szło. Powoli, ale jednak. Nuda zbierała się we mnie chyba z kolejnymi stronami, bo zdążyłem doczytać blisko połowę książki. Jednak później powiedziałem: "Nie". Strasznie już mnie nudziła, a ja nie przepadam za czytaniem z przymusu. Traktuje to raczej jako przyjemność, bez której życie byłoby nudniejsze. Odłożyłem więc ją.
Sam się zastanawiam czego tak naprawdę jej brakowało. Z pewnością nie była równie atrakcyjna co Puza, choć czasami zdarzało się, że Mark Winegardner całkiem nieźle odwzorowywał styl Puzo. Fabuła nie była pociągająca, chwilami myślałem, że niektóre wydarzenia są wymuszone i napisane trochę nieprzemyślanie. Ważnym uszczerbkiem była taka dziwna cząstka czegoś, czego nie potrafię dokładnie określić. Czegoś, czym świetnie operował Puzo, aby zaciekawić czytelnika treścią. Może chodzi o sam styl pisania...
Doceniam natomiast samą próbę kontynuowania sagi innego autora. Zawsze uważałem to za trudne i bardzo czasochłonne. Mark Winegardner musiał dokładnie prześledzić i przestudiować powieści Puzo. Jedna gwiazdka zdecydowanie za samą próbę.
Nie lubię krytykować książek, ponieważ zdaje sobie sprawę, jak ciężko pracował sam autor, aby uzyskać owoc swoich starań. Jednak nie zawsze jest tak, że wszystko co zrobimy jest idealne. Ta książka nie udała się Winegardnerowi i z pewnością chwila minie, zanim sięgnę po czwartą cześć sagi o Rodzinie Corleone również napisane przez Marka Winegardnera.
Piotr Drwięga