Lunatyk Jonathan Barnes 6,6
ocenił(a) na 910 lata temu Nietypowa okładka książki, przypominająca obszarpany i zbrudzony afisz w starym stylu, wiszący gdzieś na murze, skojarzyła mi się z jakimś oryginalnym spektaklem, który wywiera pozytywne wrażenie i pozostaje na dłużej w pamięci. Nie myliłam się - debiutancka powieść Jonathana Barnesa przypomina właśnie taki spektakl. Teatrzyk iluzjonisty, w którym prawda przeplata się z kłamstwem, narrator bawi czytelnika fantastyczną historią, mami wymyślnymi kolejami losu, a czytelnik siedzi jak widz na widowni i z wielkim zainteresowaniem słucha zmyślnego gawędziarza, który w swojej gawędzie łączy komediowe motywy z kryminalnymi i fantastycznymi, tworząc wybuchową i bardzo kreatywną mieszankę.
Śmierć pierwszego mężczyzny w tej powieści przypomina koszmar przeniesiony do rzeczywistości. Jedna z ostatnich osób, jaką widzi przed śmiercią, to coś, co na pewno nie jest człowiekiem. Pokryte łuskami, obrzydliwe, wydające z siebie niezidentyfikowane dźwięki. Czy to prawda, czy to zbłąkany umysł? To dopiero pierwsza niewyjaśniona śmierć.
Później na trop tego niespotykanego morderstwa wpada pan Edward Moon - podstarzały iluzjonista, znudzony swoimi sztuczkami, przytłoczony rutyną, oczekujący całymi dniami od życia czegoś niesamowitego. Mrocznego. Tajemniczego. Niespotykanego na co dzień. Czegoś, co wytrąciłoby go z oklepanej dla niego codzienności. Nowej kryminalnej sprawy, gdyż pan Moon jest detektywem-amatorem. Czy Edward Moon parę dni później będzie żałował swoich słów? Podjęcie niekonwencjonalnej sprawy będzie pierwszym krokiem na tropie spisku, który zagraża całemu Londynowi. Angielskiemu miastu z czasów wiktoriańskich, które ukazane jest jako miasto występku, moralnej zgnilizny, mrocznych zagadek. Miasto ulic przesyconych tajemnicami, dziwakami, ladacznicami, wśród których krążą prawie niedostrzegalne mieszczuchy i bogacze. Londyn w Lunatyku to miasto brudów i niesprawiedliwej dominacji, w którym zatraciła się jakakolwiek chluba i wyższe uczucia. Moralność dostaje tutaj silnego kopniaka od chciwości i interesowności, a Pan Moon i Lunatyk w swoim codziennym zestawie sztuczek nie posiadają takiej, która przemówiłaby ludzkości do rozumu.
Zapraszam do przeczytania dalszego ciągu na moim blogu :)
http://skrzatowisko.blogspot.com/2013/08/lunatyk-jonathan-barnes.html