W dzieciństwie marzyła, żeby zostać fotografem, ale ukończyła studia ekonomiczne. Kocha morze, lecz mieszka w górach. Jej zamiłowaniem jest malarstwo, w wolnym czasie pracowała jako ilustratorka dla małego wydawnictwa. Lubi powieści Donata Carrisiego. W 2014 r. została laureatką nagrody Gran Giallo Città di Cattolica.
Pierwsze spotkanie z twórczością włoskiej autorki i na pewno nie ostatnie. Kryminał który na pewno nie zmieni układu sił w tym gatunku, ale i tak broni się sam. Powiem jeszcze, że przy przeczytanej przeze mnie niedawno "Lucii" Miniera to "Kwiaty nad piekłem" prezentują wręcz kosmiczny poziom. Bardzo ciekawą postacią jest główna bohaterka, Teresa Battaglia. Całkiem inny typ policjanta, i z taką osoba spotykam się po raz pierwszy. Kobieta w całkiem słusznym wieku, z postępującą ciężką chorobą oraz mająca swoje demony w szafie, ale w kierowaniu śledztwem niemal perfekcyjna. Surowa dla podwładnych, ale kiedy zajdzie potrzeba potrafi "matkować". Duży plus za tą osobę. Samo śledztwo przebiega sprawnie, lektura nie nuży, acz - po pewnym miejscu powieści można się domyślać kto stoi za całym złem. Najbardziej adekwatną oceną byłoby 6,5, ale z racji mojego debiutu z Illarią Tuti podciągam o 0,5 punktu.
Podobnie jak poprzednio trudno było mi się wciągnąć w czytanie. Było jakoś drętwo i męcząco. Ale im dalej w las tym było lepiej. Sam pomysł na fabułę nie dość, że niestandardowy to jeszcze na dokładkę mocno intrygujący. Nie da się nie polubić komisarz Teresy Battaglii. Mimo choroby i trudnego charakteru jest to świetna śledcza. Teraz autorka uchyliła także rąbka tajemnicy dotyczącej jej życia prywatnego. Książka wzbudziła we mnie szereg emocji. Chciałabym, żeby autorka przedłużyła cykl o Teresie.