Absolutnie przepiękne! Dawno nie widziałem tak kompletnego dzieła. Mamy tutaj wspaniałą formę nawiązującą do sztuki rysunku japońskiego (Hokusai, Hiroshige),czerpanego papieru (Kami wa kami),ornametalistyki (kimono Haru, którego chryzantemowy motyw wykorzystywany jest na planszach) a także tendencji artystycznej amor vacui (umiłowanie pustki inspirowane tradycją zen). Mamy wspaniały świat kami (bóstw shintoistycznych) oraz yurei (demonów, fantastycznych stworów). Mamy w końcu niesamowity świat muzyki.
Autorzy dostarczają prawdziwej uczty dla wszystkich zmysłów. Do albumu dołączony jest kod QR, który linkuje do listy odtwarzania na YouTube, gdzie możemy odsłuchać utwory wspomniane w komiksie. Łączone są więc doznania dźwięku i obrazu.Ten album jest więc kwintesencją kultury japońskiej łączącej w sobie buddyzm i shinto. To filozofia, rytuał, duchowość mające korzenie głęboko w kulturze Japończyków. Niesamowite, że tak cudownie uchwycił je rysownik z dalekiej Brazylii.
Najbardziej poruszyło mnie przedstawienie śmierci i przemijania. Pięknie i symbolicznie, bez patosu. Scena w której Haru oddaj czas swojego życia Hokusaiowi... czy ponowne spotkanie z Shingami. Kiedy wertuję komiks raz jeszcze... musiałbym wypisać tutaj chyba wszystkie sceny, bo z każdą stroną dostajemy kolejne piękne i nastrojowe sceny... albo gwałtowne, pełne napięcia, gdzie kilkoma kreskami i kolorami Petreca oddaje zawieję.
Po prostu cudo! Niesamowita podróż w krainę delikatnego piękna z kraju kwitnącej wiśni i złotych chryzantem... po prostu w świat Kami.
No po prostu nie mam słów, żeby wyrazić swój zachwyt. Ta książka jest przepiękna. Otwieram ją po raz kolejny i kolejny i nie mogę się napatrzeć. Zachwycają rysunki idealnie w japońskim stylu. Zachwycają proste prawdy, podane tak, że aż zatyka z wrażenia.
“Widzę poezję w małych rzeczach, których oczy często nie dostrzegają”.
W genialny sposób autorzy wpletli w tę historię japońskich bogów, w genialny sposób wykorzystali niezwykłą symbolikę związaną z instrumentem shamisen… i w genialny sposób ujęli nawet japońskich twórców – kojarzycie na pewno drzeworyt “Wielka fala w Kanagawie” – w tej historii znalazła się również postać Hokusaia, autora najsłynniejszej fali.
Zachwycają mnie rozmowy Haru z poszczególnymi bogami. A bogowie są różni. Bywają okrutni, jak śnieżna bogini Yuki-onna, czasami pomagają w odnalezieniu drogi jak Benzaiten, a czasami bywają samotni jak bóstwo księżyca Tsukuyomi… I są te nieuchronne, jak śmierć Shinigami:
“Jesteś zadowolona z przebytej drogi?
Hi hi! Podczas przebytej drogi odkryłam, że nie ma pytania bardziej przerażającego niż to, które właśnie mi zadałeś…”