Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Magnus Myst
Źródło: http://www.ueberreuter.de/urheberinnen/magnus-myst/
1
6,2/10
Pisze książki: interaktywne, obrazkowe, edukacyjne
Urodzony: 25.10.1974
Studiował scenopisarstwo w Akademii Filmowej w Ludwigsburgu. Już jego pierwsze dzieło "Zła książka" odniosło wielki sukces i nadało kierunek dalszej pracy. Głównym tematem jego pracy i publikacji jest interaktywność. Oprócz pracy magika, Magnus Myst zarządza agencją podróży w czasie, magią kwantową i przygodą w Kolonii.
6,2/10średnia ocena książek autora
32 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Mała zła książka Magnus Myst
6,2
Bardzo nieszablonowa książka dla młodszego czytelnika.
Musimy, jako czytelnicy, pomóc książce stać się książką złą. W sensie - przerażającą :).
Dobrze jednak czytać ją wspólnie z dzieckiem. Nakłania do kłamania, do przeklinania (spokojnie, nic bardzo okropnego :) ),straszy, opowiadając niepokojące historyjki o przeważnie niezbyt szczęśliwym zakończeniu. Przewija się w niej także złośliwy duch uwięzionego dziecka - Ciemniaka, któremu nie udało się rozwiązać zagadek i utknął między kartami. Można ją wykorzystać do sprawdzenia, czy dziecko zna prawidłową postawę w danej sytuacji, czy prawidłowo reaguje. Ale to przy okazji.
Można wokół niej zbudować fajną atmosferę i to się nam udało przy lekturze. Daliśmy się wciągnąć w zabawę i dobrze się przy niej bawiliśmy. Bardzo ciekawe i nietypowe doświadczenie.
Chyba pierwszy bestseller (jak mówi reklama na okładce),który mi się spodobał. Bestsellery dla dorosłych nigdy mi się nie podobają.
Mała zła książka Magnus Myst
6,2
Czekałam jak na szpilkach na premierę „Małej złej książki”, owianego tajemnicą maga Magnusa Mysta. Bardzo chciałam dać tę pozycje dla mego dziecka, które uwielbia czytać i byłam przekonana, że jest to idealny prezent.
„Nie znamy prawdziwej tożsamości autora, Magnusa Mysta. On sam nazywa siebie "magiem" – a przecież wszyscy wiemy, że magowie nie istnieją. Ale on istnieje, chyba że książki tworzą siły nadprzyrodzone. W końcu umowę z wydawcą podpisał, ale, mimo wydania paru książek, nadal się nie ujawnia.” – źródło
Mój syn, Marcel, bardzo polubił książki paragrafowe. Do tej pory mieliśmy do czynienia jedynie z formą komiksową, która sprawdziła się świetnie, teraz przyszła kolej na typową-nietypową książkę. „Małą złą książkę” czyta się szybko, mimo rzekomego wyboru odpowiedzi, droga jest tylko jedna i jedno możliwe zakończenie, co niestety trochę rozczarowało. Przy wspomnianych innych publikacjach zakończenia były co najmniej trzy, a i ścieżki prowadzące bywały różne. Nie ważne co tutaj zrobimy, jesteśmy w końcu zmuszeni do wyboru danej drogi i w efekcie sczytujemy wszystkie strony. Może się zdarzyć, że nie trafimy wcale do kilku lochów (z których możemy od razu wyjść i wrócić na ostatnio czytaną stronę) i błyskawicznie doczekamy końca całej przygody. Książeczka z założenia jest dla dzieci, zawiera pouczające, dziwne historyjki, które trochę śmieszą, a trochę przerażają swym zakończeniem, przygodę główną z książką, która pragnie stać się w końcu naprawdę zła i robi to w całkiem zabawny i nietuzinkowy sposób. Zdradzę Wam, że można ją polubić, jednak dlaczego ja i mój syn nie zaprzyjaźniliśmy się z nią?
Mam mieszane uczucia odnośnie tej pozycji. Z jednej strony jest naprawdę wciągająca, czyta się szybko i lekko. Historie w niej zawarte dają nam do myślenia, do czego wbrew pozorom to książka nas zachęca. Osobiście jednak czuję się trochę zawiedziona, ale nie całą oprawą, czy zawartością, tylko tym, że tak po prawdzie, czytało się wręcz za szybko. Nie jestem też przekonana do niej merytorycznie. Książka zachęca nas do używania przekleństw, kłamania, czy bycia nieposłusznym. Na początku też stara się od razu czytelnikiem manipulować, poprzez podpuszczanie go. Mimo, że są to delikatne sprawy, kłamstwo niby zabawne (oświadczamy, że mamy ukończone 16 lat, przekleństwo to „psia krew!”),to jednak czuję się z tym bardzo nieswojo. Nie chodzi mi o to, że każdy ma być święty i że to jest niewybaczalne, jednakże, czy potrzeba do tego zachęt, nawet jeśli to tylko pełna żartów zabawa? Ogromnie nie podoba mi się, jak książeczka sama stara się przeklinać, używa słowa: Cholera – dla mnie to ewidentne przekleństwo i nie rozumiem czemu tak często jest szastane w książce dla dzieciaków. Nie jestem bez winy, sama tak przeklnę, jednakże czuję się wtedy źle, szczególnie, gdy zdarzy mi się to przy dzieciach (a książeczka się z tego bardzo cieszy). Ja zostałam wychowana tak, by nie używać brzydkich słów, mój syn również.
Dla informacji, za słownikiem języka polskiego:
Cholera - wulgarny wykrzyknik używany, gdy coś nie wyjdzie – źródło
Marcelowi (9lat),o dziwo, wcale nie przypadła do gustu książka. Przeczytałam mu na zachętę początek, w którym książeczka się prezentuje, podpuszcza i zachęca do dalszej przygody, to on odpowiedział stanowczo, że nie, zamknij ją i wzruszył obojętnie ramionami. Poprosiłam go jednak, że przeczytam mu więcej, może dalsza część mu się spodoba i był za każdym razem niezadowolony, nie chciał skłamać, nie miał ochoty przeklinać – na samo wspomnienie trochę się oburzył, nie miał zamiaru być nieposłuszny i mówił, że mu się to wcale nie podoba. Zapytałam więc, czy nie zdarza się mu być nieposłusznym, powiedział, że czasami tak, ale bez przesady, że ma zaraz przeklinać, czy kłamać, nawet jeśli to książka. Nie reagował pozytywnie na żadne zachęty książeczki do interakcji, więc już dałam mu spokój. Sam też nie chciał czytać i dodam, że moje dziecko wie, że jeśli sama mu coś daję, to nie byłabym zła za nic i się nie bał mojej reakcji. Po prostu to nie dla niego. W sumie cieszy mnie to i mam nadzieję, że w nastoletnim życiu również nie da się nikomu zmanipulować, ani podpuścić do zrobienia czegoś wbrew swej woli, czy przekonaniom. Uważam, że to cenna cecha, której często dzieciom brakuje.
Pozycja mym zdaniem kategorycznie nie nadaje się dla młodszych czytelników, a już na pewno nie kupujcie jej w ciemno i nie dajcie jej bez uprzedniego zapoznania się z treścią. Najlepiej jak rodzic sam dokona jej analizy i zadecyduje, czy jest odpowiednia dla jego dziecka. Ja dałabym ją do przeczytania raczej nastolatkowi, ale jeszcze przed 16. Może tak 11-14 lat to byłoby optymalnie. Generalnie w tej pozycji chodzi o pewną przewrotność, mamy zachętę do zrobienia czegoś złego, nieakceptowalnego, jednak wychodzi na to, że nic strasznego nie musimy zrobić.
Książka młodszym dzieciom może zbyt namieszać w głowie, powoduje niezrozumienie, dlaczego musi postąpić w dany sposób, skoro nawet tego nie chce i dlaczego to niby ma być w porządku, skoro nie jest. Metoda mniejszego zła, małych grzeszków do mnie nie przemawia.
Reszta recenzji i zdjęcia: http://www.bookparadise.pl/2018/07/maa-za-ksiazka-magnus-myst.html