Najnowsze artykuły
- ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
- ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
- ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Wojciech Pieniążek
Źródło: Anna Piwkowska
2
7,3/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 27.01.1962
Autor o sobie:
Urodziłem się dość dawno, bo w 1962 roku, czyli jestem raczej późnym debiutantem. Kiedyś, kilka lat temu, napisałem scenariusz, ale filmu z tego nie było, choć scenariusz dostał nagrodę, nawet
główną. Można zatem przyjąć, że przez pierwsze pięćdziesiąt lat życia przede wszystkim czytałem i dopiero niedawno poczułem się czytaniem na tyle znużony, by przejść na drugą stronę i dołączyć do
tych, co czytania przysparzają. Wcześniej byłem czytającym etnografem oraz, równolegle, czytającym tak zwanym nauczycielem akademickim, potem czytającym producentem reklamówek telewizyjnych (krótko, bo pracodawca zbankrutował, nie z mojej winy),wreszcie czytającym freelancerem, zajmującym się czymś, co z braku lepszego słowa zwane jest społecznymi badaniami użytkowymi. Wątpiącym często w użyteczność tychże.
Urodziłem się dość dawno, bo w 1962 roku, czyli jestem raczej późnym debiutantem. Kiedyś, kilka lat temu, napisałem scenariusz, ale filmu z tego nie było, choć scenariusz dostał nagrodę, nawet
główną. Można zatem przyjąć, że przez pierwsze pięćdziesiąt lat życia przede wszystkim czytałem i dopiero niedawno poczułem się czytaniem na tyle znużony, by przejść na drugą stronę i dołączyć do
tych, co czytania przysparzają. Wcześniej byłem czytającym etnografem oraz, równolegle, czytającym tak zwanym nauczycielem akademickim, potem czytającym producentem reklamówek telewizyjnych (krótko, bo pracodawca zbankrutował, nie z mojej winy),wreszcie czytającym freelancerem, zajmującym się czymś, co z braku lepszego słowa zwane jest społecznymi badaniami użytkowymi. Wątpiącym często w użyteczność tychże.
7,3/10średnia ocena książek autora
6 przeczytało książki autora
25 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
To, co zostaje Wojciech Pieniążek
7,3
Nie była to łatwa lektura ale za to jaka przyjemna!
Takich debiutów szukam, za takimi książkami tęsknię, za treścią, która się mieni pod skrzącym od ironii, barwnym językiem, pełnym dygresji, obrazów, porównań i odniesień do sztuki wysokiej.
I tylko czemu autorzy, którzy stawiają czytelnika na równi sobie, nie są popularni, poczytni i rozchwytywani?
Rzecz jest o miłości. Ja wiem jak to brzmi ale oferuję dwie ręce i głowę, że wszystko co Wam teraz przyszło na myśl, nijak się ma do tego, co oferuje autor.
Dwa opowiadania. Diametralnie różne, zarówno w klimacie jak i w warstwie językowej. Jakby je pisały dwie różne osoby. Można je czytać jako całość ale moim zdaniem równie dobrze funkcjonują osobno. W obu przypadkach bohaterów spotyka miłość, która niestety nie jest początkiem.... Mnie już boli.
I choć jak napisałam Pieniążek umie w inteligentną ironię, tak mnie po lekturze pozostał gorzki smak.
Z nadzieją czekam na kolejną książkę autora, bo będzie następna, prawda?
P.S. Jeśli mam się do czegoś przyczepić to jest to okładka. Pomijam już fakt że mi się nie podoba - nie musi (aczkolwiek często kupuje po okładce),ale nie koresponduje z treścią w moim przekonaniu, a szkoda
To, co zostaje Wojciech Pieniążek
7,3
Wojciech Pieniążek "To, co zostaje"
Wydawnictwo JanKa, 2018
Cóż, Wojciechów Pieniążków jest dwóch! Jeden uwiódł mnie i go wielbię. To Wojciech Pieniążek - autor opowiadania „Porucznik Golicyn”. Ten drugi, który popełnił opowiadanie „Pompes funèbres”, okrutnie zmęczył. Jedno na pewno o tym autorze, w dwóch tak różnych odsłonach, można i trzeba powiedzieć - niezwykle sprawnie operuje językiem.
I tę językową giętkość przepięknie wykorzystał tworząc pełną poetyckiego nastroju, miniaturową opowieść o maleńkiej, „leżącej w zakolu rzeki” Posłudze, „gdzieś w szarej strefie między Prusami, Litwą, Białorusią i Mazowszem, gdzie państwowe granice przez setki lat były kwestią nieoczywistą i zmienną”, gdzie w zawierusze wojny pragnienie miłości musiało znaleźć swój tragiczny finał. Finezja zdań, piękno metafor, urok niedopowiedzeń, aura melancholii. To wszystko po pierwszym zaskoczeniu (tak, kilka pierwszych akapitów przeczytałam kilka razy, by wyczuć rytm tego nieoczywistego stylu),skradło moje czytelnicze serce i wywołało zachwyt.
Ta sama sprawność językowa użyta jednak w zgoła odmiennej, współczesnej historii o równie tragicznych skutkach miłości, była dla mnie prawdziwą torturą. Długi, pełen wielokrotnie złożonych zdań, odległych dygresji, wtrętów z francuskiego, monolog upadłego dyrektora kreatywnego, który nieszczęśliwie ulokował uczucia w przedstawicielce najstarszego zawodu świata, zdaje się być stworzony dla znękania czytelnika. Pewnie się nie znam, pewnie powinnam docenić. Bo nie można odmówić tej przepełnionej gorzką ironią historii trafności w oddaniu realiów dzikiego rozwoju kapitalizmu i pogubionych w nim ludzi, nawet tych wyposażonych w odpowiedni kapitał intelektualny, którzy zdawali się być po stronie wygranych. Przebrnęłam przez te złożone językowe konstrukcje, dotrwałam z uporem do końca, nie znalazłszy jednakowoż odpowiedzi, po co to właściwie było.
Przy ocenie punktowej tonę w rozterkach, bo co zrobić z moim zachwytem nad Golicynem, kiedy Dom pogrzebowy tak potwornie wymęczył… Tu nie można wyciągać średniej, mówić o wypadkowej wrażeń, bo albo nie docenię pierwszego, albo przecenię drugie. Niech zatem ocena obejmie ponadprzeciętną erudycję i niepodrabialny styl autora z nadzieją, że posłużą do stworzenia jeszcze wielu kameralnych, nastrojowych opowieści urokiem dorównujących pierwszemu opowiadaniu w zbiorze.