Anpraptyk. Przymierze z Chaosem Patryk Łomża-Zakrzewski 6,8
ocenił(a) na 57 lata temu Hm.., nie jestem czytelniczką literatury tego typu: inne światy, wampirce, hybrydy… Przeczytałam niewiele pozycji z tego gatunku. Na tę książkę trafiłam przypadkiem: na stronie mojej biblioteki przeczytałam o możliwości ściągnięcia e-booka, za zgodą autora, udostępnionego za darmo. Skorzystałam z okazji.
Czyta się lekko, ba, nawet z pewnego rodzaju niecierpliwością, której źródłem jest ciekawość: przeczytam jeszcze jedną stronę, zobaczę, co on (autor) jeszcze wymyślił… Nieprzyzwyczajona do poruszania się w innych światach, początkowo gubiłam się w konwencji, nazwach, cechach istot, regułach i prawach rządzących światem wampirców. Ale zagubienie to miało charakter błądzenia po wesołym miasteczku, gdzie nie jest ważne, jak dojść do celu, ale radość sprawia napotkanie na drodze jak największej ilości „dziwności”. Poczucie zagubienia minęło na tyle szybko, że nie zdążyło zniechęcić mnie do czytania.
Zawsze zastanawiam się, czemu służy tworzenie przez autora innego świata. Uwielbiam, gdy służy to przekazaniu jakiejś idei, pokazaniu poprzez świat wymyślony relacji i racji znanych nam z naszego świata czy przykrycia czegoś kołderką niedosłowności… A co, jeśli tak, jak w przypadku tej książki, ten inny świat ma służyć jedynie rozrywce? Hm... Myślę, że w przypadku takiego odbiorcy jak ja, cel został osiągnięty. Książka nie dała się odrzucić w kąt, czytałam ją z lekkim uśmiechem do wyobraźni autora, pomogła mi odprężyć się i zrelaksować :). Czy podobało mi się? Ot, taka baśń dla dorosłych, myślę, że nie najprzedniejszego, ale i nie najgorszego sortu. Mnie bynajmniej nie zachęciła do sięgnięcia po inne pozycje tego autora lub inne pozycje z gatunku fantasy. Wiele scen, jak na baśń, było zbyt niesmacznych. Całość nieco naiwna, i nie tyle chodzi mi o treść, co o styl pisania. Wiele fragmentów, zwłaszcza pierwszej części książki, sprawia wrażenie, jakby ich autorem był co najwyżej kilkunastoletni chłopiec. Ponadto dopatrzyłam się tu wielu nieścisłości, ale zrzuciłam to na karb pogubienia się przez nowicjuszkę (znaczy: mnie) w konwencji.
Ciekawa jestem opinii miłośników tego gatunku: ja, z oczywistych względów (o czym wyżej) nie mogę odnieść się do oryginalności pomysłów, nowatorstwa bądź powielania innych.