Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bolesław Zandberg (Piach)
2
6,5/10
Pisze książki: literatura piękna, publicystyka literacka, eseje
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
6 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dzwonnik roczdelski Bolesław Zandberg (Piach)
6,7
Opisane w tym niewielkim opowiadaniu zdarzenie miało miejsce naprawdę. Sklep roczdelskich pionierów został otwarty w roku 1844 dnia 21 grudnia i był właśnie pierwszą udaną próbą zapoczątkowania ruchu spółdzielczego w Anglii.
Połowa XIX wieku była w Anglii okresem niesłychanego wyzysku robotników, a w szczególności wyzysku dzieci, które fabrykanci chętnie zatrudniali przy warsztatach tkackich. Była to najtańsza siła robocza. Na niewiele zdały się protesty jednostek, biorących w obronę małoletnich tkaczy; długo jeszcze po angielskich sierocińcach i przytułkach wędrowali poszukiwacze nieletnich pracowników, którym można było płacić nędzne grosze. Przez lata setki dzieci ginęło z głodu, wycieńczenia i gruźlicy.
W takich warunkach rozpoczął się rozwój ruchu spółdzielczego; od maleńkiego sklepiku, którego otwarcie przyjęte zostało przez miejscową społeczność z kpiną i niedowierzaniem. Za tą ideą stanęli ludzie twardzi, zahartowani przez życie, ludzie, którzy postanowili przezwyciężyć wszelkie trudności.
Warto przeczytać, aby zrozumieć, że w ludziach siła, a wiara i odwaga, pozwala na pokonanie wielu trudności.
Przedmieście Zofia Nałkowska
6,3
Wybór pism zawartych w „Przedmieściu” to jakby kontynuacja najbardziej zaangażowanych społecznie nowel pozytywistycznych. Zresztą wszyscy pisarze zrzeszeni w Zespole Literackim „Przedmieście” programowo i ideowo postawili na służebną wobec człowieka pracy rolę literatury. Odrzucili mieszczańskość i wszelkie klasy wyższe, a postawili na, jak sami to określili, klasy upośledzone. Ich utwory traktują o strajkujących robotnikach, którzy zyskać na proteście tylko kilka mocnych ciosów od granatowych policjantów mogą, o biedzie, która jednakowo chętnie bierze w swoje przepastne ramiona miastowych, ludzi ze wsi i Żydów, o braku nadziei, o braku środków do życia, i o tym, że znikąd nie ma pomocy i że człowiek człowiekowi wilkiem. Generalnie syf, kiła, mogiła i dwa metry mułu.
Jest w tych utworach coś z reportażu. Ale choć kłują w oczy bezwzględnym naturalizmem w prezentowanych obrazach trudnej doli ludzi, których byt zależy od ciężkiej pracy ich rąk, choć nie uderzają w ckliwe tonacje, czegoś mi w nich brak. Jakbym nie wyczuwała istotnego przejęcia się autora prezentowanym tematem. Jakby pisarzom chodziło li i jedynie o zrobienie wrażenia na czytelniku dosadnością i dramatycznością opisów. Może to kwestia tego, że „Antki”, „Janki Muzykanty”, „Szkice węglem” i cała reszta przemawiających do wyobraźni wizji lokalnych pióra polskich pozytywistów, skutecznie mnie znieczuliła na pokrewne im dzieła…Ale mam wrażenie, że w tamtych nowelach i opowiadaniach czuło się, że opisywany temat i na autorze zrobił wrażenie, że i on jest nim poruszony. Tutaj tego zabrakło…A może to jeszcze nieśmiałe dźwięki „Międzynarodówki”, przebrzmiewające gdzieś w tle zaprezentowanych historii budzą moją nieufność? Naprawdę nie wiem. I jeszcze nie rozumiem, co w tym zbiorze robi opowiadanie „Sierpień” Bruna Schulza – choć może robi ono za ten czerwony goździk do kożucha przypięty…