Opętana Niki Valentine 5,4
ocenił(a) na 76 lata temu Kolejna książka, którą "porzuciłam" w pewnym momencie i teraz startowałam ze strony 114. Jestem w szoku, nie rozumiem dlaczego nie przeczytałam jej wcześniej. Wtedy mi się ciągnęła i nudziła mnie, a teraz? Strona za stroną przelatywała błyskawicznie. Właściwie chciałam skończyć ją czytać w nocy, ale muszę przyznać, że ta książka mnie trochę schizowała i czytanie jej, gdy za oknem było ciemno, a w moim domu panowała kompletna cisza, nie wydawało się dobrym pomysłem. Po prostu się bałam!
Odbiegając trochę od tematu, zdarzyła mi się dziwna rzecz. Kiedy szłam spać, w telewizji, na TTV, leciał program "Wojny magazynowe", a ponieważ go nie lubię, przełączyłam na bodajże TVN7, gdzie leciał "Dom woskowych ciał", a ponieważ to horror, to ściszyłam telewizor tak, bym nic nie słyszała. Po dwóch godzinach obudziła mnie ulewa za oknem, a mój telewizor był włączony na TTV i to głośno. To było dziwne i nie mogłam po tym zasnąć do 4:00!
W pewnym momencie podczas czytania książki, przez krótką chwilę, odczuwałam trochę monotonię - zajęcia, pokój, zajęcia, pokój. I to wszystko. Właściwie przez cały czas czułam, że ta książka jest taka zamknięta, że brakuje tam przestrzeni. I trochę mało było opisów właśnie przestrzeni. Bardziej wszystko jest skupione na postaciach. Niektóre opisy były mocne, na przykład jak Sophie na czworakach drapała w drzwi. Myślę, że nawet niezły film mógłby powstać na podstawie tej książki, gdyby ktoś go dobrze zrobił, żeby nie wyszło komicznie.
Ogólnie fajnie, zakończenie spoko. Myślałam, że Sophie ją rozpruje. Albo zrobi coś sobie, i Emma będzie oskarżona o potrójne zabójstwo. Ale skończyło się dobrze, no i spoko. Z Henrym. Jestem zadowolona.
Cytaty:
"Czas działał jak magia, a jego upływ potrafił wszystko zmienić."
Oraz fajne ostatnie zdanie:
"Nie mogła oprzeć się myśli, że tak naprawdę nigdy nie wiadomo, dokąd dojdziesz, kiedy zamkniesz oczy."