Mój powrót do korzeni
Zapewne wielu czytelników zdziwi i zaskoczy fakt, że moja nowa książka Jaksa należy do gatunku fantasy, a nie historii albo fantastyki historycznej. Wielu zapyta, dlaczego po wydaniu prawie dwudziestu książek historycznych zdecydowałem się na powrót do korzeni, do moich pierwszych opowiadań publikowanych w latach 90. w „Nowej Fantastyce”, „Voyagerze” i „Feniksie”?
Cóż, sprawa nie jest prosta. Napisałem już tyle powieści historycznych, że uznałem, iż czas po nich odpocząć. Nikt, kto nie pisze zawodowo, pewnie tego nie zrozumie, ale każda opowieść, opowiadanie, szkic czy esej pozostawiają w umyśle pisarza niezatarty ślad. Z nich wszystkich najbardziej zmęczył mnie właśnie „Hubal”, nie dlatego że pisałem tę książkę na siłę, ale dlatego że przeżywałem z jej bohaterem raz jeszcze kampanię wrześniową i naszą klęskę w drugiej wojnie światowej. Nie znaczy to również, że nigdy nie wrócę do „Samozwańca” czy innych opowieści z czasów drugiej wojny.
Chciałem natomiast stworzyć książkę, przy pracy nad którą nie musiałbym się katować źródłami historycznymi, sprawdzać, czy pasy, szable, broń, stroje są historycznie przedstawione, czy tak mógłby pomyśleć bohater w XVII albo XV wieku. Czy wszystko się zgadza. I jeszcze jedna sprawa: poszukując przez tyle lat materiałów do kolejnych książek historycznych, znajdowałem, często przypadkiem, motywy, pomysły, rekwizyty i wątki, które nie pasowały mi do XVII-wiecznej Rzeczypospolitej, a mogły stać się esencją i tworzywem światów, bohaterów i wydarzeń, które nie dałyby się zamknąć w kręgu sarmatyzmu czy naszego średniowiecza. Czas zatem było je wreszcie wykorzystać.
„Jaksa” to dla mnie powrót do korzeni, do początków pisania. Do marzeń i klimatu warszawskiego „Klubu Tfurcuf”, w ramach którego spotykaliśmy się w Stodole, snując plany podboju świata. Jednym z tematów, który chcieliśmy wówczas rozwijać, była właśnie nasza polska, słowiańska fantasy. Nie bardzo nam wtedy wychodziła – nasze pierwsze młodzieńcze próby literackie zostały dosłownie zniszczone przez Sapkowskiego w artykule: „Piróg albo nie ma złota w Szarych górach”, opublikowanym w „Nowej Fantastyce” w 1993 roku. Kto ciekaw, łatwo znajdzie ten tekst w sieci. Teraz po latach wracam do słowiańskiej tematyki z zupełnie innym doświadczeniem literackim. I miejmy nadzieję – na dłużej.
Poza kanonem, a więc Tolkienem i Howardem oraz kilkoma pojedynczymi tytułami, które w większości już się zestarzały, nie czytuję fantasy. Dlatego pisząc „Jaksę”,odrzuciłem z niej wszystko, co mi się nie podobało. Wszelkie pierdoły: drużyny, pierścienie, magiczne artefakty, gildie dobrych i złych magów, problemy złodziejów/zabójców, elfy i całą resztę sztafażu rodem z tandetnych amerykańskich gier fabularnych. Odrzucając schematy, potraktowałem po prostu fantasy jak normalną literaturę, mając zresztą w tym względzie przynajmniej dwóch wielkich poprzedników: Andrzeja Sapkowskiego i George'a R.R. Martina.
Odrzuciłem też ze Słowiańszczyzny wszystko, co mi się nie podobało, bo kojarzyło się z tandetną sielanką, z wojami w łapciach, świętym żytem, wieszczą śmietaną i siwowłosymi kolesiami zabijającymi strzygi. W zamian dodałem to, bez czego sobie naszej prawdziwej Słowiańszczyzny nie wyobrażam: Dziady, rycerstwo, honor, Słowacki i Mickiewicz. Starcie dwóch światów – pola i lasu, feudalnego państwa i pogaństwa. Bo „Jaksa” mimo sztafażu jest książką o Polsce i naszym świecie. A także o wszystkich innych krajach, w których zachowały się pozostałości kultury rycerskiej, które złączyłem z naszym w jedno. A więc: o Węgrzech, o Gruzji i Armenii, którym krajobrazów moglibyśmy tylko pozazdrościć.
Podsumowując: potrzebowałem zrzucić okowy realiów historycznych i dać się ponieść fantazji, tak jak mi ona w duszy gra. Z tej potrzeby narodził się „Jaksa”.
Jacek Komuda
---
Jacek Komuda – pisarz i historyk. Specjalizuje się w dziejach Rzeczypospolitej szlacheckiej. Autor siedemnastu książek: dziewięciu powieści historycznych, marynistycznych i siedmiu zbiorów opowiadań, których akcja rozgrywa się w XVII wieku, na morzach i oceanach oraz w XV-wiecznej Francji, a także zbioru esejów na temat kultury sarmackiej i najsłynniejszych postaci tamtych czasów. Jego dzieła, bez przerwy wznawiane, sprzedały się w łącznym nakładzie pół miliona egzemplarzy i cieszą się ogromną popularnością wśród polskich czytelników.
komentarze [10]
Mam nadzieję że cykl Orły na Kremlu pan Jacek zamknie w całości czyli min. Moskiewska Ladacznica tomII i Car z żelaza zostaną wydane/napisane...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ale trolle. Jeszcze książki na oczy nie widzieli, a już trollują.
"W zamian dodałem to, bez czego sobie naszej prawdziwej Słowiańszczyzny nie wyobrażam: Dziady, rycerstwo, honor, Słowacki i Mickiewicz." Bardzo dobre spostrzeżenie.
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
A mi Hubal i owszem,mam zamiar o Orłach Na Kremlu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Taa, powieści historyczne. Że niby w Komudowej literaturze nie ma tandety i cyt. pierdół...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post