Dwadzieścia dziennie, codziennie

Tomasz Pindel Tomasz Pindel
06.02.2013

Że codzienne czytanie dzieciom ma na owe dzieci wpływ błogosławiony, jesteśmy pewnie dość powszechnie przekonani (w każdym razie użytkownicy niniejszego medium).

Dwadzieścia dziennie, codziennie

Wiadomo powszechnie, że obcowanie ze słowem pisanym, a następnie czytanym, znacząco podnosi dzieciom kompetencje językowe, a to, jak się ktoś wysławia, ma znaczenie wcale nie tylko estetyczne, ale i praktyczne. Czytajmy nieletnim, a sami niebawem odkryją, że znacznie lepiej jest tłumaczyć się nauczycielce z braku zadania mówiąc coś o „obiektywnych trudnościach, które cieniem położyły się na mej wczorajszej egzystencji”, niż jeśli ograniczą się do burknięcia: „a zapomłem se”.

Wiadomo również, że książki stanowią fundamentalne źródło wiedzy. Pewnie, że ledwie takie dziecko od ziemi odrośnie, albo nawet zanim to zrobi, zaraz zacznie klikać myszą tudzież pukać palcem w ikonki, ale prędzej czy później odkryje, że na internetowych portalach, blogach, fanpejdżach, forach a nawet encyklopediach, w tym boskiej Wiki, dość szybko doskrobuje się człowiek do dna – a prawdziwe pokłady wiedzy tkwią wciąż jednak w książkach (a tylko część tych książek tkwi w Internecie).

Także znane są inne korzyści z wyrobienia sobie czytelniczych nawyków: to nie pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, tylko książka przecież. Można ją zabrać wszędzie, zawsze do niej sięgnąć i jeśli tylko ma się pod ręką coś do poczytania, pojęcie nudy jest jakąś abstrakcją.

I wreszcie wiemy też, że czytanie książek poszerza, i to do potęgi, nasze życiowe doświadczenia, bo rację miał J.L. Borges pisząc niegdyś, że między podróżą do Paryża, a czytaniem o podróży do Paryża, nie ma aż tak wielkiej różnicy, jak się powszechnie mniema. No a ileż podróży możemy odbyć – a ile książek przeczytać?

Słowem: że czytać dzieciom należy za względu na owych dzieci dobro, pełna zgoda i jasność.

Ale jednocześnie czytanie na głos dostarcza i czytającemu sporo wrażeń i korzyści, i to nie mam na myśli spraw takich jak budowanie-relacji-z-dzieckiem czy tam rodzicielskie-spełnienie, tylko też te czysto czytelniczo-indywidualistyczne. Oto kilka z nich:

- dla próżnych: możliwość napawania się brzmieniem własnego głosu i dykcją (jeśli uważamy, że mamy je ładne);

- też dla próżnych: okazja do popisywania się przed dzieckiem wiedzą, kiedy na przykład musimy wytłumaczyć, co to jest ta gagea lutea stanowiąca pierwszy okaz w zbiorze Paszczaka;

- dla zaspokajania kompleksów: bo dziś jest tyle ślicznych książek, że to jednak niesprawiedliwe, żeśmy takich w dzieciństwie nie mieli, więc przynajmniej sobie teraz wyrównamy;

- dla celów poznawczych, żeby być na bieżąco: czytając to, co wskażą nam dzieci, uzyskamy dostęp do zupełnie nam obcych rewirów (ja na przykład dzięki książeczkom z osiedlowej biblioteki wkroczyłem po raz pierwszy w świat kucyków Pony i, nie powiem, dziś w pół sekundy rozróżniam Fluttershy od takiej, powiedzmy, Twilight Sparkle);

- dla refleksji, a zwłaszcza autorefleksji: powracanie do lektur z dzieciństwa bywa nie tylko nostalgicznie przyjemne, ale czasem zaskakujące (czytając przygody Misia Paddingtona, którego wspominałem jako sympatycznego zwierzaczka z Peru, odkryłem, że jest to książka głęboko postkolonialna opisująca doświadczenia dziecka z Trzeciego Świata adoptowanego przez koszmarnych i przemądrzałych Europejczyków – no przykro mi, naprawdę tak to widzę!)

- dla nieśmiałych i introwertyków: to może być ten jeden moment dnia, kiedy można dojść do głosu i być słuchanym.

Czyli: czytajmy dwadzieścia minut dziennie. Codziennie. Dziecku. I sobie.


komentarze [18]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ayuto 07.02.2013 13:52
Czytelniczka

Czytam mojej córce - tak jak mój ojciec czytał mi, gdy byłam zupełnie małą dziewczynką.
Czytamy na głos mimo tego, że moje dziecię już samo świetnie radzi sobie w świecie książek. Wspaniała rzecz, czas spędzony wspólnie i do tego przy dobrej książce.
Widzę jak niesamowicie dużo czytanie dało mojej córce - wyobraźnia, umiejętność składania zdań, rozwinięte myślenie. Nuda...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Martyna Stępień 07.02.2013 09:49
Czytelniczka

Wdzięczna jestem mojej mamie za to, że czytaniem zaraziła mnie i dwójkę mojego rodzeństwa. Cała trójka idąc do przedszkola umiała już czytać i chętnie wyręczała przedszkolanki w czytaniu bajek innym dzieciom (odnośnie tego punktu dotyczącego próżnych) :) Teraz - już dorośli - wymieniamy się między sobą i (oczywiście) mamą nowymi nabytkami, których nie ma już gdzie układać...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mateusz Cioch 07.02.2013 09:43
Czytelnik

A jest tu ktoś, kto czyta dziecku, bo ktoś do niego o to zaapelował?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
AnnaM 07.02.2013 09:15
Czytelniczka

Zdecydowanie dłużej niż 20 min. :) Mi czytała trochę mama, ale później przestała i na długie lata książkę zastąpiła telewizja. No ale książki same mnie znalazły i od kilku dobrych lat zdaje się, że nadrabiam zaległości!

Pozdrawiam. Anna M.
annamatysiak.blogspot.com
zapraszam :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
inkaa2000 06.02.2013 23:24
Czytelniczka

Czytamy swoim córkom (sześć lat i trzy lata)codziennie (lub prawie codziennie), tyle że gdyby ktoś spróbował skończyć już po 20 minutach, krzyki świętego oburzenia ,,a czemu tak mało???????????" byłby słychać na całym osiedlu... Obydwie są zapisane do biblioteki, same wybierają dla siebie książeczki (czasem z podpowiedzią mamy:), a przy każdej okazji ,,prezentowej" życzą...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
treepee 06.02.2013 21:09
Czytelnik

Czytam swoim synom, może nie codziennie ale jednak czytam. Zazwyczaj są to książki, które mój starszy (ma tylko 5 lat)wybierze w bibliotece. Tak, ma konto od dwóch lat i jest z tego bardzo dumny. Pójście do biblioteki jest dla niego ważniejsze niż obejrzenie dobranocki. Biblioteka do, której uczęszczamy to filia nr 14 Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu - moim zdaniem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
marem 06.02.2013 20:45
Czytelniczka

dość szybko doskrobuje się człowiek do dna – a prawdziwe pokłady wiedzy tkwią wciąż jednak w książkach (a tylko część tych książek tkwi w Internecie).


I po co nam tego tyle? - mruknął wymownie mój mąż spojrzawszy na półki pełne mądrych książek. Dzisiaj miałam dla niego argument! Dzięki!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
ewcia__z 06.02.2013 20:27
Czytelniczka

Fajny tekst... I nie zgodzę się z Mateuszem... Takie apele są potrzebne, chociażby po to, żeby tym co to biorą udział w tym owczym pędzie, dać bodziec do refleksji...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mateusz Cioch 06.02.2013 19:47
Czytelnik

Czemu 20 minut? A jak będę chciał więcej to do kogo się zgłaszać po pozwolenie? Takie apele są śmieszne, bo kto ma czytać dzieciakowi, to będzie to robił tak czy siak, a kto nie to nie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Zaneta 06.02.2013 19:19
Czytelniczka

Normalnie aż chciałabym już mieć dziecko :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post