Pierwsza iskra

Okładka książki Pierwsza iskra Justeene Ruston
Okładka książki Pierwsza iskra
Justeene Ruston Wydawnictwo: BeYa Cykl: Szept ognia i popiołu (tom 1) fantasy, science fiction
552 str. 9 godz. 12 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Szept ognia i popiołu (tom 1)
Wydawnictwo:
BeYa
Data wydania:
2023-05-17
Data 1. wyd. pol.:
2023-05-17
Liczba stron:
552
Czas czytania
9 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383222363
Tagi:
Debiut
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
44 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
53
27

Na półkach:

Pomysł dobry, wykonanie przeciętne.

Pomysł dobry, wykonanie przeciętne.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
678
302

Na półkach:

Oto i on, Złoty Graal dla hejterów Prostracji, którym można by sprawić, że jej mózg wykonałby screenshota: przyzwoita książka z Wattpada.

Trudno byłoby mi w tej recenzji zachować szczerość, udając, że nigdy o Justeene Ruston nie słyszałam, bo chociaż sama "Pierwszej Iskry" (wówczas "Govern") nie czytałam, to migały mi pewne spoilery, edity, opinie czytających znajomych, a także jedna mini-drama, kiedy moja ówczesna koleżanka wytknęła naiwność jakiemuś wątkowi z muzykiem-którego-imię-mój-mózg-uparcie-przekręca-na-Gierek (i który w mojej głowie na zawsze pozostanie Edem Sheeranem),a zamiast autorki zaatakowały ją w odwecie koleżanki tejże. Tak że sięgając z ciekawości po tę książkę, oczekiwania miałam niskie; nie byłam nawet uprzedzona, po prostu nie posądzałam Ruston o żaden większy wysiłek. Pół na pół miałam rację, co mnie nawet nie satysfakcjonuje, ponieważ myślę, że wiele moich problemów z tą książką zniknęłoby wraz z pierwotną wersją, gdyby nie powszechna kultura obdarzania się z koleżankami od pisania wyłącznie komplementami. Bo widać po tekście, że autorka jest zdolna do refleksji nad własną pracą - niestety jej refleksja pozostaje skupiona na problemach dosyć powierzchownych, nie wnikając nigdy w te sięgające samego kręgosłupa uniwersum. Ja wiem, jakie to uczucie, przywiązać się do tworzonego latami świata; niemniej, tym bardziej należy zadać sobie czasem pytanie "DLACZEGO?", jeśli traktujemy całą imprezę jak coś więcej niż self-indulgent fantazję. Po sposobie prowadzenia historii zakładam, że Ruston jednak chce, by to wszystko trzymało się kupy. Więc pozwolę sobie ponarzekać; ja wiem, że ja jestem wymagającym czytelnikiem, czepliwym, i pewnie gdybym kiedyś spotkała George'a R. R. Martina, skończyłoby się zapasami na dywanie aż do ostatniej krwi; że wielu osobom te detale, które mnie psuły immersję, umkną. Ale hej, to moja impreza i mogę płakać, jeśli zechcę, czy jak to tam szło.

Z całej tej historii, z bardzo wielu jej elementów, a przede wszystkim z budowy świata przebija naiwność; naiwność, która nie dziwi, jeśli zna się w przybliżeniu wiek autorki podczas prac nad pierwszą wersją. I myślę, że to nawet by mogło zostać, gdyby targetem książki nie uczyniono "starszych nastolatków i młodych dorosłych", więc jednak ludzi, którzy mają już w teorii *jakieś* pojęcie o świecie. Domyślam się, że to było motywowane płomiennym uczuciem Aricii do Edmunda (nie jest to zbyt wielki spoiler) i okazjonalnymi wzmiankami o seksie czy prostytucji, ale uzyskany efekt jest podobny do trigger warnings na początku książki: jakaś świadomość, czym się kierować, a jednak ostrzeżenie przed śmiercią psa (ze starości!!! wspomnianą w liście!!!),ale już przed demencją/Alzheimerem rodzica nie. No i kończymy z historią na tyle naiwną, że jedynym plot twistem było dla mnie, jeśli Aricię rzeczywiście spotykały konsekwencje jej działań. Tchnęło z tego momentami głębokie CW-core, aż człowiek z rozrzewnieniem wspominał czasy oglądania "Reign". Zwłaszcza przy dwóch scenach dosłownie wyjętych z pierwszego sezonu; ale to chyba na tyle niszowy punkt odniesienia, że jestem w stanie to przepuścić bardziej jako oczko do tych pięciu osób, które nadal o tym serialu pamiętają. Niemniej - naiwność. Bije z większości wątków politycznych, co jest o tyle problematyczne, że cała fabuła polityką stoi. Nie jest to skrajna naiwność, Aricii coś nie wychodzi, dociera do niej, że zmiany będą następować wolniej niż by chciała, nawet dostajemy jakąś krytykę neutralności Lavenum... Ale wszystkie zagrywki polityczne Aricii na dworze to chyba naprawdę wzięte z podręcznika scenarzystów "Reign". Sposoby zdobywania popleczników przez Aricię, to w jaki sposób udowadnia, że nie ma romansu, fakt, że przeciwnicy Edmunda nie oskarżają o romans *ich* dwójki sam w sobie, praktycznie publiczne znieważanie następczyni tronu Lavenum, która sponsoruje wojsko, sam pomysł zaręczenia dwójki władców (no, w przypadku Aricii jedynej następczyni tronu),kiedy król Avolanu ma młodszego brata... A wymieniam tylko to, co dzieje się w trakcie! Bo fakt, że Aricię całą zimę przygotowywano do wyjazdu na dwór Avolanu, jej matka ma szpiegów w każdej stodole, a mimo tego Aricia przyjechała z zerowym pojęciem o praktycznie *wszystkim* jest tak cudownie opkową dogodnością, by ułatwić narrację o rybie wyjętej z wody, że aż rozczulenie człowieka bierze. Oczywiście, że dziewczyna, która podobno całe życie spędziła na przygotowywaniu się do bycia królową i tak ją to zajmowało, że nie miała czasu na związki, nie ma pojęcia o większości zwyczajów czy nawet szczegółach obecnej polityki najbliższych sąsiadów. Oczywiście że najbogatszy kraj wzbogacił się na lawendzie właśnie. Oczywiście, że nikt ich nie najechał, bo są otoczeni górami i jeziorem, chociaż nie mają armii - acz tu dopuszczam, że w dalszych częściach możemy dostać jakieś magiczne wyjaśnienie tego fenomenu. Oczywiście, że wszystkie te nazwy krajów brzmiące niczym przypadkowe zlepki liter, brzmią też jakby pochodziły z jednej rodziny języków, zwłaszcza oceniając po imionach, a mimo to Aricia narzeka na różnice. Oczywiście, że "religie wyparły (w Lavenum) stare wierzenia", cokolwiek by to miało znaczyć, ale jednocześnie wolność wyznania sprawiła, że nikt tam nie wierzy stricte w bogów, nawet jeśli sama Aricia stwierdza, że nikt nie wie, czy jej przodkini nie była boginią, wzywają jej imię (co jest kulturowo łączone z kultem) i wierzą, że odziedziczenie jej fioletowych oczu świadczy o wielkości. To przecież nie brzmi ani trochę jak religia. Nuh-uh. Oczywiście, że w Avolanie ludzie wylewają nieczystości przez okno na ulicę (coś, co jest oczywistą bzdurą w kontekście średniowiecza) i nie ma tam praktycznie żadnej czynności dobroczynnej, a kobiety mają głównie siedzieć na tyłku i milczeć. OCZYWIŚCIE.

Kilka innych unoszących brew szczegółów to np. niekonsekwencja w tytułach: Edmunda, księcia, nikt nie tytułuje "sir", ale już księżniczki są zamiennie nazywane "milady"/"lady". Tytuły naprawdę coś znaczą. Słowa w ogóle coś znaczą. "Rękodajny" nie oznacza na przykład służącego podającego rękę damom przy wysiadaniu z powozu; tym zajmuje się woźnica albo służący który otworzy drzwi. Chyba że autorka zaadaptowała sobie rzeczywistą nazwę stanowiska do nowego, najnudniejszego na świecie zawodu. Ale trochę wątpię. Generalnie odnoszę wrażenie, że Ruston trochę nie wie, z czym jeść tych wszystkich służących, bo inaczej chyba by sobie zdała sprawę choćby z tego, że z Aricią powinien zostać przynajmniej jeden gwardzista z Lavenum. Generalnie następczyni tronu przywożąca ze sobą dwie damy dworu to trochę bieda, zwłaszcza takiego ponoć bogatego kraju. Z Lavenum generalnie są jaja jak berety, kraj kuriozum, dla którego Ruston robi potrójne salta z przewrotką, by pokazać, jaka z niego postępowa utopia – ale jakby faktycznie był to taki raj, nie mieliby monarchii, ustroju w samym swym założeniu opresyjnego. No ale wtedy nie byłoby historii o księżniczce. I tak zataczamy koło. Lavenum jest głównym powodem przez który ta seria poległa dla mnie jako przeznaczona dla starszego odbiorcy, gdyż jest to poziom światotwórczy Narnii. A Narnią zarządzało czworo dzieci i bobry. Ciarki żenady przebiegły mi po plecach na żart, że w Lavenum jest już rok dwutysięczny, a w Avolanie tysiąc czterysetny. Zwłaszcza że podejrzewam, że gdybym zadała pytanie, od czego zaczynają się kalendarze obu kultur, mogłabym nie doczekać się odpowiedzi.

Podsumowując: w świat nie jestem w stanie uwierzyć. Jest zbudowany na kontraście dobre Lavenum-zaściankowy Avolan, i to kontraście kuriozalnym, kiedy Avolan to zbitek dosłownie każdego seksistowskiego stereotypu o średniowieczu, jaki kiedykolwiek słyszeliście. Dla odmiany Lavenum nie jest progresywne; jego utopijność produkuje obywateli po prostu współczesnych w swojej mentalności. Więc to oczywiste, że *musimy* stanąć po stronie Lavenum w każdym zderzeniu światopoglądowym, co we mnie nagle wzbudza pociąg do konserwatywnych wartości, kiedy książka traktuje mnie jak idiotkę, by przekonać mnie, kto tu ma rację. Domyślam się, że to wszystko może być metaforą, ale lżejszy byłby chyba cios krzesłem obrotowym niż takie metafory.

Z Aricią jest ten sam problem, co z jej krajem, tylko bardziej. To jest na wskroś współczesna osoba w kostiumie, o której ciągle musimy słuchać, jaka jest ambitna, inteligentna czy pracowita, podczas kiedy przez większość książki siedzi na tyłku, ewentualnie wykonuje zadania od Edmunda. Jest w niej zero zainteresowania krajem, którego ma być królową, zero zainteresowania obowiązkami królowej - i akurat seksistowskie nie jest, że jej obowiązki jako władczyni Avolanu i Lavenum byłyby różne, skoro w jednym z tych krajów miałaby być królową MAŁŻONKĄ, co wymaga jednak innych umiejętności niż rola politycznego lidera. Wychodzi jej wszystko poza śpiewem i grą na instrumentach, ma też fioletowe oczy - co by mnie nie ruszało, gdyby nie stwierdziła, że są jej przekleństwem. Bo przez nie tyle się po niej oczekuje. Aricia jest gotowa bronić wszelkich ofiar oraz mniejszości, co brzmi bardzo szlachetnie, ale w praktyce sceny takie jak ta, gdy Aricia broni złapanej za biust dziewczyny, nie dotyczą ofiary zajścia tylko Aricii, żeby dodać jej punkty do bycia badassem. Generalnie praktycznie każdy jej konflikt z kimś kończy się jakimś jej powerful one-linerem, wyjściem z podniesioną głową, a potem łzami w samotności. Biorąc pod uwagę, że książka ma prawie 600 stron, dobrze że się dziewczyna nie odwodniła. Główny problem jest jednak taki, że Aricia jest dosyć nijaka, jeśli odjąć jej standardowy zestaw głównej bohaterki. Nie wiemy nawet, jaką królową chce być dla Lavenum, jakie ma tam cele czy ambicje - i zakładam, że to może być tematem drugiego tomu, ale ona ani razu o tym nie myśli w tym tomie, choć to idealny punkt wyjścia do porównań z tym, czego oczekuje się od niej w Avolanie.

Edmundowi w sumie nie mam nic do zarzucenia jako postaci. Nie wzbudził mojej sympatii i nie rozumiem zachwytów nad nim jako love interestem, ale ja chyba po prostu powinnam się oswoić, że mężczyźni z książek generalnie do mnie nie przemawiają. W przeciwieństwie do Aricii, on rzeczywiście jest w miarę taki jak deklarują go inne postaci - inteligentny, analityczny, oschły. Clarice i Mairead też nie mogę się przyczepić, są w miarę spójne i one akurat łatwo wzbudzają sympatię. William... William to taka postać, co do której czuć, że autorka chciała okazać mu jakieś zrozumienie, tworząc jednocześnie postać nieidealną, ale przez większość czasu typ zachowuje się jakby koronę znalazł w chipsach. Rozumiem, że to do pewnego stopnia był efekt zamierzony, ale trzy małpy w prochowcu byłyby lepszym królem. Nadal też nie wiem, czemu zerwano jego zaręczyny z Nathalią, już wiarygodniej byłoby, że trwały rozmowy na temat zaręczyn, gdy zmarł ojciec Williama. Reszta postaci jest tak naprawdę nieistniejąca, wliczając Denali. Jeśli nie myli mnie pamięć, to foreshadowing nie jest tu zbyt subtelny, acz podejrzewam, że o ile ktoś nie analizuje fabuły, może się zdziwić. Może to ja się zdziwię. Reszta pełni w sumie funkcje czysto fabularne, mogliby równie dobrze być pacynką ze skarpetki na ręce autorki. Ruston ma zresztą strasznie chaotyczny sposób wprowadzania postaci - zanim Henry pojawił się po raz pierwszy, przedstawiony jako przyjaciel Edmunda, wspomina o nim Ed NieSheeran, jakbyśmy mieli wiedzieć, kim on jest. Tak samo z Charlotte, jedną z dam dworu w Lavenum, która zostaje nagle określona jako siostra Juliana. Kim jest Julian? Nie wiem. Nie wykluczam, że i Henry, i Julian zostali wcześniej rzuceni od niechcenia, a ja ich zgubiłam w natłoku imion bez przypisanych im jakichkolwiek osobowości - zwłaszcza że Ruston chyba by uschły palce, gdyby miała powtórzyć imię postaci w tym samym akapicie (ale już "być" może się pojawić dziesięć razy w dwóch),dlatego każdy ma co najmniej dwa synonimy - swoje nazwisko i tytuł. I potem czytamy jak Aricia myśli o matce, którą kocha i szanuję, z imienia oraz nazwiska. Albo o ciotce "księżna Riley"; jako że o wuju nie myślała z tytułu, bardzo długo myślałam, że Riley to nazwisko. A potem że księżna Riley to żona wuja; dopiero na ostatnich stu stronach zostało wspomniane, że to najmłodsza siostra. Tu chciałabym zauważyć, że ja pamiętam naprawdę pierdoły; ja mogę wyrecytować cały orszak Robba Starka. Więc śmiem twierdzić, że jak się gubię, naprawdę panuje chaos.

Ja wiem, że tu narzekam głównie, ale to nie znaczy, że mi się ta książka podobała. Bo podobała mi się; zwłaszcza że czytało mi się ją szybko i lekko, pomimo skłonności autorki do akapitów waty słownej, kiedy wpadała w moralizatorski ton. Nie jest to pozycja, którą komukolwiek polecę, ale też nikomu jej nie odradzę; i sama sięgnę po kolejne tomy kierowana ciekawością. Bo widzę w autorce pewien potencjał; widzę również miłość do tej historii. A to zawsze ułatwia lekturę. Tylko proszę, czy możemy czasem zastąpić trzynasty przecinek w zdaniu kropką? Myślnikiem. Nawet średnikiem. Po prostu nie wszystko musi być zdaniem wielokrotnie złożonym. Naprawdę. Czasem krótsze zdanie by wręcz uratowało napięcie w scenie.

Oto i on, Złoty Graal dla hejterów Prostracji, którym można by sprawić, że jej mózg wykonałby screenshota: przyzwoita książka z Wattpada.

Trudno byłoby mi w tej recenzji zachować szczerość, udając, że nigdy o Justeene Ruston nie słyszałam, bo chociaż sama "Pierwszej Iskry" (wówczas "Govern") nie czytałam, to migały mi pewne spoilery, edity, opinie czytających znajomych, a...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Wydawać by się mogło, że każdy może pokierować swoim życiem. 𝕵𝖊𝖏 𝖏𝖊𝖉𝖓𝖆𝖐 𝖓𝖎𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙 𝖙𝖔 𝖉𝖆𝖓𝖊.

Dla Aricii Moragaid najważniejszym priorytetem jest lojalność wobec ojczyzny i tym samym królowej, która jest jej matką.

Wychowana w duchu szacunku wobec drugiego człowieka, jego wizerunku, tożsamości i wyborów musi zderzyć się z kulturą przeznaczonego jej mężczyzny- króla Avolanu. Liberalne poglądy Aricii kłócą się z konserwatyzmem zakorzenionym w jej nowym domu, którego ma zostać królową. Wychowana na świadomą i zdecydowaną władczynię zostaje stopniowo degradowana do roli skoncentrowanej na pięknych strojach i dworskich plotkach damy. Aricia jest jednak świadoma swojej wartości i nikt nie jest w stanie ostudzić jej buntowniczego charakteru.

Wiedźma, heretyczka, poganka- uwikłana w uprzedzenia, intrygi i wrogość, Aricia musi stawić czoła nowym poddanym i dworowi oraz dowieść swojego prawdziwego potencjału.

Postać Aricii jest fantastycznie zbudowana- jesteśmy w stanie wczuć się w jej zmagania z sytuacją, w której się znalazła. Już od pierwszych chwil w obcym kraju Aricia czuje się jak intruz- tak też z resztą była postrzegana. Z dala od pachnącego lawendą Lavenum czuje się osamotniona i przytłoczona odpowiedzialnością jaka na nią spadła. Jest jednak córką swojej matki i nie daje się zniechęcić byle komu.

Jest to historia o sile kobiecego charakteru i walce o sprawiedliwość, zestawiona z politycznym kryzysem, walką poglądów i szukaniem własnego głosu. Zaintrygowała mnie postać głównej bohaterki, a w szczególności to, że poznajemy ją z różnych stron. Cały proces jej aklimatyzowania się w Avolanie widzimy z różnych perspektyw, nawet momentów słabości i goryczy. Właśnie to czyni Aricię tak wiarygodną- autorka nie czyni jej niezłomną bohaterką bez chwili zwątpienia. Aricia jest młodą kobietą, która sama dochodzi tego jak podołać swojemu zadaniu i tym samym- jak najlepiej przysłużyć się swojej ojczyźnie.

To jest świetny debiut @justeeneruston! Po zakończeniu nie mogłam przestać myśleć o tym jak dalej potoczy się historia Aricii i rodziny Sigrianów, z niecierpliwością czekam na drugą część!

Wydawać by się mogło, że każdy może pokierować swoim życiem. 𝕵𝖊𝖏 𝖏𝖊𝖉𝖓𝖆𝖐 𝖓𝖎𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙 𝖙𝖔 𝖉𝖆𝖓𝖊.

Dla Aricii Moragaid najważniejszym priorytetem jest lojalność wobec ojczyzny i tym samym królowej, która jest jej matką.

Wychowana w duchu szacunku wobec drugiego człowieka, jego wizerunku, tożsamości i wyborów musi zderzyć się z kulturą przeznaczonego jej mężczyzny- króla...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
61
6

Na półkach:

Przeczytałam z polecenia innej autorki wydawnictwa Beya, którą uwielbiam. Pierwsza Iskra bardzo mi się podobała, ale czegoś mi w niej brakowało. Za mało iskry w iskrze? Książka mimo to jest naprawdę ładnie napisana. Trochę sie ciągnię (mogłaby być krótsza, ale chyba taki styl autorki). Czekam na kolejny tom!:-)

Pozdrawiam i czekam na różyczkę.

Przeczytałam z polecenia innej autorki wydawnictwa Beya, którą uwielbiam. Pierwsza Iskra bardzo mi się podobała, ale czegoś mi w niej brakowało. Za mało iskry w iskrze? Książka mimo to jest naprawdę ładnie napisana. Trochę sie ciągnię (mogłaby być krótsza, ale chyba taki styl autorki). Czekam na kolejny tom!:-)

Pozdrawiam i czekam na różyczkę.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
63
16

Na półkach:

Typowa fantastyka z dworskim klimatem. Najpisana w przyjemnym stylu, z niewyszukaną ale rozwiniętą kreacją bohaterów. Dość dluga, ale nie czuje się tego przy lekturze. Przelatuje się przez kartki z satysfakcją! Ciekawy wątek polityczny, wolno rozwijającą się relacja romantyczna. Polecam i czekam na drugi tom!

Typowa fantastyka z dworskim klimatem. Najpisana w przyjemnym stylu, z niewyszukaną ale rozwiniętą kreacją bohaterów. Dość dluga, ale nie czuje się tego przy lekturze. Przelatuje się przez kartki z satysfakcją! Ciekawy wątek polityczny, wolno rozwijającą się relacja romantyczna. Polecam i czekam na drugi tom!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
217
197

Na półkach:

Arancia Morigardn, córka królowej Lavenum, przez całe życie była wychowywana na jej zastępczynię. Adelphe była królową idealną, a Arancia pragnęła, aby jej dorównać. Dumnie uczyła się każdego dnia, aby sprostać oczekiwaniom innych, gdy nadejdzie pora, że to ją okrzykną królową. Niespodziewanie matka zmieniła plany. Postanawiał zawrzeć sojusz z sąsiednim krajem Avolanem, aby w razie wojny mieć oparcie i pomoc w walce. Arancia bez najmniejszego sprzeciwu zgodziła się na plan matki, aby poślubić tamtejszego króla, Williama Sigriana.

Już od pierwszych chwil w Avolanie, Arancia czuje, że to nie jest jej miejsce. Brakowało jej przede wszystkim pięknych widoków, jakie podziwiała każdego dnia w Lavenum, a zwłaszcza zapachu lawendy, którą tak bardzo uwielbiała. Arancia była zmuszona w kilka miesięcy nauczyć się języka, kultury, a ogólnie sposobu bycia. Musiała zrozumieć historię sąsiedniego kraju, a także pojąć ich zwyczaje. Pomimo starań i tak wciąż wyróżniała się w tłumie. Wielu uważało, że kompletnie nie nadaje się na władczynie. A zamiast zdobywać sojuszników, jest wręcz przeciwnie.
Arancia nie potrafiła siedzieć cicho. Robiła, co mogła, aby choć trochę pomóc kobietom, a także ludziom, którzy żyli poza murami zamku. Chciała zmienić ten kraj, który tak bardzo różnił się od Lavenum.A kiedy traciła już nadzieję, na cokolwiek, wtedy pojawił się jeden sojusznik, który otrzymał nie tylko jej zaufanie, ale także i serce.

Czuć, że autorka książki ma ogromną wyobraźnię. W końcu stworzyła dla nas naprawdę obszernie rozbudowaną historię. Historię, która jest bardzo ciekawa, jednak w moim przypadku ciężko było mi się w nią wczuć. Musiałam czytać powoli, aby zagłębić się w poznanie fabuły. Chociaż wszystko jest opisane perfekcyjnie, nawet najmniejszy szczegół, bohaterowie idealnie wykreowani, to jednak trochę umęczyły mnie opisy i przemyślenia. Było ich ciut za dużo. Przez to musiałam robić przerwy.

Plusem jest także poruszenie najcięższych tematów, z którymi musimy się borykać każdego dnia. Jak wspomniałam, bohaterowie byli idealni. Zwłaszcza główna bohaterka. Arancia to młoda kobieta, twardo stąpająca po ziemi, co niestety nie zawsze dobrze jej służyło. Za niewyparzonym językiem stało wiele problemów, a pomimo tego pokazała, że nie jest już kotkiem, a lwicą, gotową pomóc swojemu nowemu państwu.

Uważam, że to pozycja typowo młodzieżowa. Dla osoby nieco starszej może być ona nużąca, a nawet nuda.

Jednakże każdy ma swoje upodobania, a mi akurat czegoś zabrakło. Choć uważam, iż debiut Justeene Ruston należy do tych udanych. I będę wypatrywać drugiej części.

Arancia Morigardn, córka królowej Lavenum, przez całe życie była wychowywana na jej zastępczynię. Adelphe była królową idealną, a Arancia pragnęła, aby jej dorównać. Dumnie uczyła się każdego dnia, aby sprostać oczekiwaniom innych, gdy nadejdzie pora, że to ją okrzykną królową. Niespodziewanie matka zmieniła plany. Postanawiał zawrzeć sojusz z sąsiednim krajem Avolanem, aby...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
22
16

Na półkach:

Aricia Morigard, która całe życie przygotowywana była na zostanie władczynią swojego kraju Lavenum, zostaje wysłana przez swoją matkę do sąsiadującego państwa, by zawrzeć z nim sojusz, poprzez małżeństwo córki, z tamtejszym królem Williamem Siriganem. Brzmi banalnie, prawda? A co, gdyby dodać do tego anonimowego prześladowcę, który chce przepędzić młodą księżniczkę z nowego kraju, młodszego brata króla, który ma silne wpływy na dworze, których nie zamierza oddawać i wielką barierę kulturową, która wydaje się nie możliwa do przeskoczenia.
Autorka stworzyła nam dwa drastycznie różne państwa, które różnią się kulturą, religią i sposobem funkcjonowania. Lavenum to bardzo samowystarczalne państwo, w którym funkcjonuje matriarchat i powodzi mu się tak dobrze, że nigdy nie zawierało sojuszy i było neutralne w sporach innych państw. Jednak, gdy w pewnym kraju dochodzi do buntu arystokracji i zalążki konfliktu zbrojnego pojawiają się w powietrzu, władczyni decyduje się na posłanie córki do Avolanu. Kraju staroświeckiego, nie tak postępowego, jak jego nowy sojusznik, w niektórych kwestiach. Panuje tam patriarchat, mieszkańcy są silnie zakorzenieni w tradycjach oraz swojej religijności i nie patrzą przychylnym okiem na wielkie zmiany. A takie będzie chciała wprowadzać młoda, ambitna księżniczka z pogańskiego kraju, która czasem nie pojmuje, kiedy przekracza granice.
„Pora w końcu zacząć zmieniać zasady gry na własne, a nikt nie rozpoczynał rewolucji skuteczniej niż ci, którzy byli niezadowoleni.”
Uwielbiam w Arici to, że ona ma silnego ducha walki. Jest on jej zdecydowanie potrzebny w wielu kłopotliwych (łagodnie mówiąc) sytuacjach, w jakich się znajduje na przestrzeni książki. To nie jest tak, że ona od razu jest najmądrzejszą, najbardziej ogarniętą osobą na świecie i góry by mogła przenosić. Jest silną postacią, ale dopiero zdobywa doświadczenie w rozgrywkach manipulatorskich na dworze królewskim i próbuje to też pogodzić ze swoją moralnością, które zupełnie różni się od tego, z czym musi się mierzyć w obcym państwie. Dyskryminacja kobiet zakodowana w społeczeństwie, brak akceptacji dla innych orientacji seksualnych, brak dziedziczenia majątków przez kobiety to są jedne z wielu rzeczy, które wybuchają dziewczynie w twarz, gdy przyjeżdża do kraju, którym ma w przyszłości rządzić. Metodą prób i błędów próbuje ona wyrobić sobie na dworze pozycję i szacunek (często z miernym skutkiem). Oczywiście po drodze nie brakuje wielu wpadek, ponieważ jest ona marzycielką, a nieraz ma podcinane skrzydła w tej historii. Czasem ona może irytować swoim niezrozumieniem i brakiem granic, ale daje jej to jednak trochę człowieczeństwa, przez co darzę ją dużą sympatią.
„— Jesteś ich światłem, Aricio. Ci ludzie w ciebie wierzą, wspierają cię i pragną, byś im pomogła. Wykorzystaj swoją pozycję. Walcz. Możesz uzyskać dla nich prawa, które teraz są dla nich niedostępne.”
Mamy tu narracje pierwszoosobową, przez co wszystkiego dowiadujemy się z bohaterką i mamy szansę z nią doświadczać wprowadzenia do nowego dla niej środowiska. Jest w tej historii trochę spisków i zagadek, które są utrzymane w tajemniczym klimacie. Bohaterka też dużo myśli i czasem bym wolała by jej przemyślanie np. na temat kultury o jej kraju zostały przekute w jakąś rozmowę z Avalończykiem. Więc jest dużo opisów, ale są one gładko i płynnie prowadzone, ale ostrzegam tych, którzy naprawdę nie potrafią ich zdzierżyć, że występują.
W pierwszej iskrze obecna jest też szeroka reprezentacja. Jedna z osób dworskich Arici jest niebinarna i musi mierzyć się, niestety z brakiem zrozumienia na nowopoznanym dworze. Samo Lavanum jest w kwestii społecznej bardzo rozwiniętym i świadomym państwem, więc nie brakuje tam małżeństw jednopłciowych i otwartości w tych sprawach. Poznajemy wiele barwnych postaci z różnych środowisk w tej historii, czasem skrajnie różnych, które tworzą nam bardzo ciekawą dynamikę relacji bohaterów, która sprawia, że kartki same chcą się przerzucać podczas czytania zderzenia się poniektórych postaci. Bo co kiedy bardzo religijna i łagodna siostra króla, zaczyna rozmawiać z lekko nieokrzesaną dwórką księżniczki. Lub co jeśli brat Williama, kompletnie nie zgadza się w jakiejś sprawie z Aricią, a oboje nie chcą odpuścić. Albo kiedy młody król ma wkońcu dość, że większość dworu i wpływowych na nim ludzi uważa go za ślepego głupca, którego łatwo zmanipulować.
„Spojrzenia moje i króla skrzyżowały się, błękit jego tęczówek był nieco przygaszony bez słonecznego światła. Jeśli oczy faktycznie były bramą do wnętrza człowieka, czy widział w moich prośby, których nie wypowiedziały usta, ale które wykrzykiwało serce?”
Książce tej towarzyszy tez nieustannie duch feminizmu. Autorka adresuje wiele problemów, które nadal istnieją w naszym teraźniejszym świecie. Historia ta jest miedzy innymi o znalezieniu w sobie siły, by funkcjonować jako kobieta w społeczeństwie stworzonym i rządzonym przez mężczyzna, by zwalczać nierówności, jakie doświadczają różne warstwy społeczne. O wyłamaniu się z schematu i powiedzeniu „nie” krzywdzącym przekonaniom, które są akceptowane bez mrugnięcia okiem przez wiele osób. Myślę, że z jednym wielu przesłań tej książki może być to, że zmiana nie zawsze jest złą rzeczą, nawet tych najstarszych systemów i przekonań. Pokazuje, też jednak jak ciężko jest je osiągnąć i jak bardzo stopniowy potrafi to być proces.
„Nie, nie chodzi o to, by zapomnieć o historii, tylko by tworzyć nową.”
Ja bym mogła się naprawdę rozpisywać i rozpisywać o tej historii jeszcze godzinami. Przybliżyłam wam naprawdę tylko jej zarys i jest w niej o wiele więcej głębi do odkrycia. Gorąco was zachęcam do zanurzenia się w niej i mam nadzieje, że tak samo jak ja da wam trochę komfortu i dostarczy wielu emocji.

Aricia Morigard, która całe życie przygotowywana była na zostanie władczynią swojego kraju Lavenum, zostaje wysłana przez swoją matkę do sąsiadującego państwa, by zawrzeć z nim sojusz, poprzez małżeństwo córki, z tamtejszym królem Williamem Siriganem. Brzmi banalnie, prawda? A co, gdyby dodać do tego anonimowego prześladowcę, który chce przepędzić młodą księżniczkę z nowego...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
84
6

Na półkach:

Powieść się bardzo dobrze czyta, szybko, bez większych wysiłków. Świetnie opisane wątki, szczególnie polityczny, który skradł moje serce! Zresztą uwielbiam całą serię, którą jeszcze przeczytałam na wattpadzie.

Powieść się bardzo dobrze czyta, szybko, bez większych wysiłków. Świetnie opisane wątki, szczególnie polityczny, który skradł moje serce! Zresztą uwielbiam całą serię, którą jeszcze przeczytałam na wattpadzie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
9
9

Na półkach:

„Pierwsza Iskra” to książka do której musiałam podchodzić pare razy. Ciężko było mi się wkręcić tak by przeczytać ją na jeden raz tak jak robię to zawsze gdy któraś bardzo mi się spodoba. Może to przez wątki polityczne, które są dosyć ciężkie a wiele taki się tam przewijało. Co do wątku romantycznego był ale nie w takiej dużej mierze jak oczekiwałam, toczył się także po woli. Co mi się podobało to sama postać Księżniczki Arici była bohaterka z charakterkiem, nie bała się mówić i była ogólnie taka z pazurkiem.

„Pierwsza Iskra” to książka do której musiałam podchodzić pare razy. Ciężko było mi się wkręcić tak by przeczytać ją na jeden raz tak jak robię to zawsze gdy któraś bardzo mi się spodoba. Może to przez wątki polityczne, które są dosyć ciężkie a wiele taki się tam przewijało. Co do wątku romantycznego był ale nie w takiej dużej mierze jak oczekiwałam, toczył się także po...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
349
349

Na półkach:

Serie fantasy, które eksplorują ciekawe zagadnienia to coś po co zawsze z chęcią sięgam, a w połączeniu ze świetną okładką wiedziałam że muszę sięgnąć po Pierwszą iskrę. Nie będę ukrywać, że początek szedł mi dość opornie, bo nie mogłam się połapać o co dokładnie chodzi - dopiero gdzieś w okolicach połowy (a ta pozycja cienka nie jest) weszłam w wydarzenia mocniej i będąc szczerą wciągnęłam się.
Aricia jest księżniczką, która wiedzie bajkowe życie w swoim królestwie, jednak wraz ze zmianą sytuacji politycznej świata musi podjąć się obowiązku wyjścia za mąż za króla, którego nie zna poza słyszanymi plotkami. To ma być całkowicie polityczne aranżowane małżeństwo, które przyniesie korzyści obu stronom - jednym złoto, drugim wojsko. I tu zaczynają się schody bo podejście w obu królestwach jest skrajnie różne i Arica będzie musiała poznać i przełknąć wiele różnic kulturowych począwszy od podejścia do płciowości (znajdziemy tu reprezentację niebinarną - trzeba się przyzwyczaić do zaimków) przez zachowania dopuszczalne wobec drugiej osoby do religii.
Nie znajdziemy tu płomiennego uczucia, chociaż ono będzie jednak może okazać się niezbyt przekonujące chwilami (zwłaszcza jeśli chodzi o to jak się zaczęło) bo autorka postawiła na intrygi dworskie i walkę o władzę księżniczki, która przez to, że nie miała za dużo możliwości trochę momentami nużyła, bo pojawiało się wiele powtórzeń czynności w tym samym miejscu - a to by mogło skrócić pozycję i sprawić, że będzie szybsza w czytaniu.
Pierwsza iskra to seria fantasy, która nie trafi do młodszego czytelnika, ale do starszego (myślę około 16 lat) i dorosłego już zdecydowanie tak - będzie można wyłapać pewne smaczki. Aricę polubiłam - nie daje sobie w kaszę dmuchać i próbuje robić co może w bardzo niesprzyjających warunkach. Zaciekawił mnie początek tej serii i zdecydowanie przeczytam kolejny, bo podwaliny stworzone przez Panią Ruston do mnie przemówiły - tylko liczę na więcej ciekawszej akcji w kolejnym tomie.

Serie fantasy, które eksplorują ciekawe zagadnienia to coś po co zawsze z chęcią sięgam, a w połączeniu ze świetną okładką wiedziałam że muszę sięgnąć po Pierwszą iskrę. Nie będę ukrywać, że początek szedł mi dość opornie, bo nie mogłam się połapać o co dokładnie chodzi - dopiero gdzieś w okolicach połowy (a ta pozycja cienka nie jest) weszłam w wydarzenia mocniej i będąc...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    190
  • Przeczytane
    54
  • Posiadam
    13
  • Teraz czytam
    3
  • Do kupienia
    2
  • Fantasy
    2
  • Fantastyka
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Kupione
    1
  • Lekka powieść
    1

Cytaty

Więcej
Justeene Ruston Pierwsza iskra Zobacz więcej
Justeene Ruston Pierwsza iskra Zobacz więcej
Justeene Ruston Pierwsza iskra Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także