Każdej zimy tęskniłem Natalia Fromuth 9,3
Dla tych, którzy marzyli, aby po prostu czuć cokolwiek.
Mam nadzieję, że odnajdziecie swoje szczęście.
“A lata, podczas którego wszystko się zaczęło, nigdy nie zapomnieliśmy.
Podobnie, jak żadnej zimy, podczas której za sobą tęskniliśmy.”
Każdej zimy tęskniłem — Natalia Fromuth
[ reklama | współpraca reklamowa ]
• 𝐑𝐞𝐜𝐞𝐧𝐳𝐣𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐢𝐞𝐫𝐚 𝐬𝐩𝐨𝐣𝐥𝐞𝐫𝐲
Marzenia
Będąc małymi dziećmi, w głowie tli się ogrom myśli, marzeń o „pięknej” przyszłości. Powtarzamy sobie, że chcielibyśmy być już dorośli. Wręcz marzymy o staniu się już dorosłym i móc dożyć do wyznaczonych celów. Jednakże im bliżej nam dorosłości, tym bardziej widzimy, jak bardzo zakłamany jest świat, przy czym nasze marzenia stają się zlepkiem szarych wspomnień.
Marzenia są piękne, jak i najboleśniejsze. Nieosiągalne, zbyt dalekie, niczym gwiazdy.
Marzenia są niczym łzy. Ciepłe, słone łzy, na schłodzonej twarzy. Marzenia są tęsknoto i bólem, który tli się za przeszłością, która rozświetlała nasze życie. Nasze mokre policzki po ogromie łez.
Są niczym deszcz, pomaga, a jednocześnie jest w stanie wiele zniszczyć. Nie raz nawet doprowadzają, że ten deszcz uspokaja każdy skrawek duszy.
Marzenia są niczym listy, które nigdy nie zostały wysłane. Które kurzyły się w skrawkach pokojach.
Które pewnego dnia wylądowały na wycieraczce naszej mieszkania, a przed nami pojawiła się osoba, która była naszym marzeniem.
“Bo każde lato musi kiedyś dobiec końca. Nasze trwało stanowczo za długo.”
Każdej zimy tęskniłem
Ta historia jest definicją łez. Ciężko mi stwierdzić, jak bardzo złamała mnie ta część. Ta książka niesie, posiada moje łzy, które już nigdy nie będą takie same. Historia, którą przedstawił nam Charlie nie tylko złamała moje serce, ale wręcz doprowadziła, że tej zimy nie tylko tęskniłam, ale i płakałam. “Każdej zimy tęskniłem” jest niczym najpiękniejsza zima, śnieg i łza.
Charlie Foster. Perspektywa Charlie’go była moją wymarzoną i byłam niezwykle podekscytowana, gdy dowiedziałam się, że będzie mi dane poznać myśli i uczucia tlące się w nim. Jego perspektywa uderzyła we mnie z ogromną siłą i bólem…
Od momentu, kiedy tylko pierwszy raz dostrzegłam, jak bardzo jego głowa go wyniszcza, polały się pierwsze łzy. Zawsze byłam w opinii, że czytelnikom łatwiej jest utożsamić z bohaterkami, jednakże cofam zdanie. Nie pamiętam, kiedy tak bardzo utożsamiłam się z danym bohaterem, jak właśnie z Charlie’m. Jego myśli, uczucia i słowa nie tylko łamią serce, one je rozrywają, kawałek po kawałku. Z listem na list coraz bardziej czułam się, jakbym spadała coraz głębiej czerni.
Charlie Foster jest złamanym bohaterem, który potrzebuje swojego światła. Światła, które byłoby w stanie go wyciągnąć z ciemności własnego umysłu. Charlie jest piękny bohaterem z niesamowitą, ale pogubioną duszą. W moim odczuciu jego postać należy do najcieplejszych i wartościowych, jakie dane było mi postać i rozrywa mnie od środka, kiedy widzę, z jakim bólem się on zmierza.
Listy Charliego są piękne. Tak szczerze i namacalnie bolesne, że czułam się jakbym to ja była ich odbiorcą. Jakby to właśnie ze mną dzielił się najmroczniejszymi sekretami.
Relacja Charliego i Diany po takim okresie wręcz nie istnieje. On ciągle ma ją w głowie, a ona jest zapatrzona w kogoś innego. Czytanie o miłości do niej, kiedy nie wiemy, czy ona dalej darzy Charliego uczuciami, zostawiało po sobie ucisk w sercu, a zarazem pustkę. Przypadkowe zetknięcie przyprawiło ich oboje o wspomnienia, które zakradły się do ich umysłu. Ich relacja, pomimo że jest znikoma, dalej jest przepełniona komfortem i delikatnością. Pomimo że są dla siebie, jak obcy to wspomnienia lata i wspólnych nocy dalej będą ich cieniem. Czy wspomnienia mogą zamienić się w teraźniejszość? I oboje znowu zaczną potrzebować swojego światła.
Z piórem Natalii Fromuth znam się już zadziwiająco bardzo długo. Od samych początków, kiedy wstawiała “Perfectly Wrong”. Już w tamtym momencie byłam oczarowana jej piórem. Przebija się przez nie delikatność, poetyckość i charakterystyczny dar zadawania swoim czytelnikom bólu. Proste zdania są w stanie dotknąć bardzo mocno.
Przez historię spod pióra Natalii Fromuth się wręcz płynie. W jej przypadku zdarzyło mi się, że pierwsze tom historii Diany i Charliego czytała po kilka razy, gdyż nie mogła się oderwać. Z coraz kolejną książką Natalii widzę jej progres w pisaniu, jestem dumna, że jestem w stanie zauważyć, że autorka cały czas się rozwija.
” Każdej zimy tęskniłem” złamało mi serce, aby je posklejać, a następnie ponownie złamać. Ta książka niesie, posiada moje łzy, które już nigdy nie będą takie same.
Ta historia niesie za sobą ogrom wspomnieć, łez i uczuć, które przez całą pozycje biły z każdej strony. Zagłębienie się w psychikę Charliego było niepowtarzalne i jednocześnie bolesne. Mam niezwykłą nadzieję, że będzie mi dane poznać więcej męskich bohaterów z ich własnej perspektywy.
Na myśl o „Każdej zimy tęskniłem” czuję łzy pod powiekami. Ta historia jest wręcz definicją łez i tęsknoty. Tęsknoty, którą czuje po skończeniu tej historii. Pomimo że to koniec, ta dwójka już zawsze będzie mi przypominać o zimie pełnej tęsknoty i lecie przepełnionym łzami.