Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce Łukasz Drozda 6,3
ocenił(a) na 51 tydz. temu Miałam co do "Dziur w ziemi" całkiem spore oczekiwania, kiedy w ubiegłym roku, krótko po premierze, zrzuciłam tę książkę na czytnik. Jednak z czasem zaczęłam zauważać dość rozczarowane komentarze, które sprawiały, że sama odkładałam lekturę na później. W końcu postanowiłam jednak książkę przeczytać i wyrobić sobie o niej własne zdanie... i cóż, dołączyłam do grona rozczarowanych ;).
Nie interesuję się zanadto tematem, ale od czasu do czasu zdarza mi się przeczytać jakiś artykuł poświęcony patodeweloperce i problemom polskiego mieszkalnictwa - pomyślałam więc sobie, że fajnie byłoby tę wiedzę zebrać w całość i uzupełnić. Niestety, "Dziury w ziemi" może i zaserwowały mi kilka dodatkowych przykładów (głównie z Warszawy, choć w drugiej połowie książki autor zaczął zauważać też i inne polskie miasta) dziwnych pomysłów deweloperów, ale tak poza tym nie dowiedziałam się z lektury właściwie niczego nowego. Nie trzeba siedzieć w temacie, by na podstawie własnych obserwacji i internetowych informacji samemu dojść do podobnych wniosków. Ponadto jest coś w stylu Drozdy, co mnie niezmiernie irytowało - ciężko było skupić się na czytaniu, książka momentami nudziła mnie i męczyła.
Fajnie, że taka tematyka jest poruszana, trzeba o tym mówić, trzeba o tym pisać. Warto jednak wyjść poza ogólne informacje, zebrać więcej materiałów, ale także częściej dopuszczać do głosu zwykłych ludzi. Brakowało mi też takiego społecznego wymiaru reportażu - "wywiady" Drozdy ograniczały się zazwyczaj tylko do krótkich wypowiedzi jego własnych znajomych... "Dziury w ziemi" to lektura mocno przeciętna - może zainteresować kogoś, kto naprawdę nie ma pojęcia, jak wygląda świat deweloperki w Polsce.