Zakochaj się na wiosnę! Koniecznie!

LubimyCzytać LubimyCzytać
07.05.2020

Rzeczywistość w czasach pandemii może wydawać się przytłaczająca, oczekiwania wobec siebie nadmiernie wybujałe, ale lektura powieści Julii Biel powinna uspokoić nie tylko nadszarpnięte nerwy, ale i sumienie, które nierzadko wyrzuca nam marnotrawienie czasu na bezmyślne skrolowanie mediów społecznościowych.

Zakochaj się na wiosnę! Koniecznie!

O książce, która, do diabła, czyta się sama!

„Każdy szuka tej jedynej”. Pewnie, że tak. Czytelnik też. Marzy o tym, żeby przeczytać książkę, która wciągnie od pierwszej strony, która będzie czytała się sama, przez którą będzie płynąć, nie zauważając, jak przerzuca kolejne kartki. Taka, która pozostawi po sobie niedosyt. Dobrze jest, myśli czytelnik, żeby książka zawierała znane schematy, ale wykorzystywała je, czyniąc z nich coś nowego; żeby traktowała o czymś znanym i bliskim, ale w sposób nowy, świeży, niesztampowy. Żeby w świecie przedstawionym osadzała bohaterów, którzy mają coś do powiedzenia – a to wszystko najlepiej w sposób oryginalny, zabawny, energetyczny.

I pewnego dnia BAM! Czytelnik odkrywa tytuł, który natychmiast przykuwa jego uwagę: „To nie jest, do diabła, love story!” Intrygujący tytuł, który zmusza czytelnika, żeby podjął wyzwanie i sprawdził, czy to jest, czy nie jest historia o miłości.

„Życie było takie proste. Jeśli człowiek trzymał się swoich wypracowanych przez lata zasad, wszystko się układało. Może bywało nudno, może szaro i buro, ale bezpiecznie. Łamanie zasad skutkowało tym, że wprawdzie było barwnie i atrakcyjnie, ale bolało. Jak cholera”.

Bardzo rozważna i nieszczególnie romantyczna dziewczyna

Ella nie oczekuje zbyt wiele od życia. No może tylko tyle, żeby wreszcie się zaczęło. Problem w tym, że może liczyć wyłącznie na siebie, bo jej zajęci karierą rodzice mają na głowie ważniejsze sprawy niż opieka nad dziećmi. Poznajemy ją, gdy zostaje porzucona w Poznaniu i musi się odnaleźć w elitarnym liceum, równocześnie odliczając dni, kiedy będzie mogła przeprowadzić się do babki do Utah.  

„Nie cierpiałam ludzi, którzy mówili mi, co mam robić, albo ustawiali twarzą do wiatru. Miałam dość wiedźm-matek, wiedźm-nastolatek, wiedźm w ogóle. Niech świat się ode mnie odczepi albo wreszcie sypnie dobrem, bo zaczynała mi się kończyć cierpliwość”.

Wyjątkowo arogancki chłopak o błękitnych ślepiach z… nożykiem do tapet

Jonasz to całkowite przeciwieństwo Elli. Nie tylko dlatego, że ma dużą rodzinę i niesprecyzowane plany na życie, ale dlatego, że lubi brać sprawy w swoje ręce. Kiedy widzi dziewczynę opakowaną w folię bąbelkową, ma wielką ochotę poprzebijać wszystkie bąbelki albo najlepiej za jednym razem przeciąć tę folię. On czuje, że Ella jak każdy człowiek, szuka bliskości i zainteresowania. Z wybuchowej przyjaźni tych dwojga wyniknie pewien układ… A co wyniknie z układu?

„Mogłem zachować się jak facet i mogłem zachować się jak cham. Nie miałem tylko pewności, kim się stałem i kim chciałem być”.

Czy to, do diabła, jest czy nie jest love story?

Książkę wyróżnia przede wszystkim humor, który atakuje czytelnika z każdej strony, niemal z każdego zdania. Buzujące w nastolatkach emocje, rozmowy przez WhatsApp i mejle, w których Ella intensywnie operuje backspace’em. Tłumienie emocji przed rodzicami, przy jednoczesnej potrzebie wykrzyczenia ich światu jest boleśnie prawdziwe i czytelnik podskórnie wyczuwa, jak bardzo szczera jest przedstawiona w powieści historia.

„Mogłam go sobie nazywać przekupnym gnojem, dupkiem bez serca czy narcystycznym bucem, ale równocześnie uwielbiałam jego podejście do świata, luz, humor, inteligencję i całe jego… życie. I byłam wdzięczna, że wciąż miał do mnie anielską cierpliwość. No i jak dotąd nie pojawił się nikt, kto wywoływałby we mnie te chrzanione motyle, które nie miały nic lepszego do roboty niż latać sobie po moim żołądku i odbijać się od ścian”.

Doskonale wykreowane postaci sprawiają, że lubimy oboje – i Ellę, i Jonasza, i najchętniej zaprzyjaźnilibyśmy się z obojgiem. Warto sprawdzić, dlaczego książkę powinno się czytać, podjadając krem czekoladowo-orzechowy prosto ze słoika i czym autorka zaskoczy nas w kontynuacji.

I samodzielnie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to w końcu love story, czy coś więcej.

#czytamwdomu #kupujeksiazki

Artykuł sponsorowany

[aj]


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas   - awatar
czytamcałyczas 07.05.2020 13:13
Czytelnik

Ja na czerwiec chcę kupić Zakochane Trójmiasto.
A w maju Pierwsza Miłość.
A prywatnie ,to może .Przyjadą do mnie Magda,Justyna,Kasia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 07.05.2020 07:22
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post