Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Co sprawiło, że zwróciłam uwagę na tę książkę? Myślę, że odpowiedź będzie prosta - okładka. Przeglądając wiele propozycji książkowych trudno nie zwrócić na nią uwagi. Jest po prostu magiczna.

Na Ziemię, do małego, spokojnego miasteczka, Venus Cove przybywa troje wyjątkowych gości: Gabriel, Ivy i Bethany. Są aniołami i mają nieść dobro światu, który coraz bardziej opanowują siły ciemności. Ich misja niesie ze sobą wiele trudności: muszą ukrywać skrzydła i świetlistą poświatę - atrybuty ich anielskiego pochodzenia. Obowiązuje ich także zasada, wedle której nie mogą zawierać z ludźmi bliższych relacji i pozwolić, by się do nich przywiązali. Bethany ciężko to zaakceptować. Dziewczyna zdecydowanie bardziej niż jej rodzeństwo rozumie ludzi i utożsamia się z nimi, dlatego nie potrafi stronić od kontaktów ze znajomymi ze szkoły. Dzięki temu Bethany szybko zyskuje przyjaciół, a także zakochuje się z wzajemnością w Xavierze. Niestety, ani jej rodzeństwo, ani niebo nie są przychylni temu związkowi, a ciemne moce wciąż wzrastają w siłę. Czy dla powodzenia misji Bethany będzie musiała zapomnieć o własnym szczęściu?

"Blask" przeczytałam w jakieś 2 dni. Tak właściwie to nie wiem co sprawiło, że tak szybko ją "pochłonęłam", może to, że ostatnio nie mam tyle czasu na czytanie książek, więc kiedy już się do jednej dorwałam to nie mogłam przestać, a może to, że historia w niej przedstawiona po prostu mnie zaciekawiła. Zdziwiła mnie jedna rzecz - większość książek tego typu kończy się niedługo po tym jak dwoje głównych bohaterów zaczyna ze sobą być, ale w "Blasku" od tego momentu rozwija się akcja i rodzą się kolejne wątki powieści. Mówiąc o akcji muszę także wspomnieć, że miała ona kilka zastoi w pewnych momentach - bardzo długie opisy bez żadnych dialogów, czasami o powtarzającej się treści. Podsumowując, książka ciekawa i zaskakująca i mimo, iż sam szablon tego typu historii miłości człowieka i nadprzyrodzonego stworzenia jest nam już bardzo dobrze znany, to jednak "Blask" potrafi urzec. Najciekawszym fragmentem powieści jest sama końcówka, jakieś intrygi, dramaty i wtedy niestety książka się kończy, zapowiadając kolejną, mam nadzieję dużo mroczniejszą część zatytułowaną "Hades", po którą z pewnością sięgnę już niedługo.

Co sprawiło, że zwróciłam uwagę na tę książkę? Myślę, że odpowiedź będzie prosta - okładka. Przeglądając wiele propozycji książkowych trudno nie zwrócić na nią uwagi. Jest po prostu magiczna.

Na Ziemię, do małego, spokojnego miasteczka, Venus Cove przybywa troje wyjątkowych gości: Gabriel, Ivy i Bethany. Są aniołami i mają nieść dobro światu, który coraz bardziej opanowują...

Już od dawna, jako miłośniczka serialu stworzonego na podstawie tej oraz 3 pozostałych książek należących do serii autorstwa L. J. Smith, miałam chrapkę na jej przeczytanie i w końcu się do tego zabrałam. Moje oczekiwania wobec niej były dość wysokie i muszę przyznać, że się nie zawiodłam.

Wraz z rozpoczęciem się powieści kończy się jeden, a rozpoczyna drugi, całkiem nowy etap w życiu głównej bohaterki, Eleny Gilbert. Dziewczyna wciąż próbuje pogodzić się z wydarzeniami sprzed kilku miesięcy - tragiczną śmiercią jej rodziców i bólem po ich stracie, by móc stawić czoła bezlitosnej rzeczywistości, a powrót do szkoły tylko jej to utrudnia. Jednak nowy uczeń, Stefano Salvatore, skutecznie odciąga jej uwagę, szczególnie, że jest pierwszym chłopakiem, który zdaje się być odporny na jej urok osobisty. Sprawia to, że dziewczyna stawia sobie za wyzwanie zdobycie go.
Tymczasem miasteczkiem zawładnął tajemniczy morderca, porzucający swe ofiary bez kropli krwi w organiźmie, a mieszkańcy zaczynają wiązać bestialskie ataki z pojawieniem się w mieście Stefano.
Elena mimo, iż tak właściwie w ogóle go nie zna, wierzy w jego niewinność.
Ale w takim razie kto jest mordercą terroryzującym miasto?
Wkrótce okaże się, że kandydatów do tego tytułu jest nawet zbyt wielu...

W książce przede wszytkim urzekła mnie historia. Niektórzy powiedzieliby: "Eee, kolejny banał o romansie z wampirem", ale moim zdaniem nie mieliby racji. Początkowo Elena prezentuje trochę typ głupiej lali - królowej szkoły, która zawsze uważa się za lepszą, ale potem stopniowo się zmienia i staje się bardziej empatyczna. Zauważa także co tak naprawdę jest w jej życiu ważne - na pierwszym miejscu nie znajduje się już jej wygląd i to, co ludzie o niej pomyślą. Wartko płynacą akcja zachęcała do dalszego czytania, a zakończenie może nie było szczęśliwe, ale na pewno mnie zaskoczyło. Jednak cała książka nie miałaby sensu gdyby nie Damon i jego poczucie humoru ;)
Jeśli chodzi o minusy to przede wszystkim nie podobały mi się te wszystkie "ochy" i "achy", które stanowiły główną część rozmów Eleny ze Stefano i to by było na tyle, bo nie chcę marudzić ;)

Podsumowując, pani L. J. Smith należą się gratulacje za napisanie świetnej książki. Narazie piszę w liczbie pojedyńczej, ale gdy powiększę moją biblioteczkę o kolejne powieści tej autorki myślę, że zmieni się ona na liczbę mnogą.

Już od dawna, jako miłośniczka serialu stworzonego na podstawie tej oraz 3 pozostałych książek należących do serii autorstwa L. J. Smith, miałam chrapkę na jej przeczytanie i w końcu się do tego zabrałam. Moje oczekiwania wobec niej były dość wysokie i muszę przyznać, że się nie zawiodłam.

Wraz z rozpoczęciem się powieści kończy się jeden, a rozpoczyna drugi, całkiem nowy...

Co sprawiło, że zwróciłam uwagę na tę książke? Myślę, że odpowiedź będzie prosta - okładka. Przeglądając wiele propozycji ksiażkowych trudno nie zwrócić na nią uwagi. Jest po prostu magiczna.

Na Ziemię, do małego, spokojnego miasteczka, Venus Cove przybywa troje wyjątkowych gości: Gabriel, Ivy i Bethany. Są aniołami i mają nieść dobro światu, który coraz bardziej opanowują siły ciemności. Ich misja niesie ze sobą wiele trudności: muszą ukrywać skrzydła i świetlistą poświatę - atrybuty ich anielskiego pochodzenia. Obowiązuje ich także zasada, wedle której nie mogą zawierać z ludźmi bliższych relacji i pozwolić, by się do nich przywiązali. Bethany ciężko to zaakceptować. Dziewczyna zdecydowanie bardziej niż jej rodzeństwo rozumie ludzi i utożsamia się z nimi, dlatego nie potrafi stronić od kontaktów ze znajomymi ze szkoły. Dzięki temu Bethany szybko zyskuje przyjaciół, a także zakochuje się z wzajemnością w Xavierze. Niestety, ani jej rodzeństwo, ani niebo nie są przychylni temu związkowi, a ciemne moce wciąż wzrastają w siłę. Czy dla powodzenia misji Bethany będzie musiała zapomnieć o własnym szczęściu?

Blask" przeczytałam w jakieś 2 dni. Tak właściwie to nie wiem co sprawiło, że tak szybko ją "pochłonęłam", może to, że ostatnio nie mam tyle czasu na czytanie książek, więc kiedy już się do jednej dorwałam to nie mogłam przestać, a może to, że historia w niej przedstawiona po prostu mnie zaciekawiła. Zdziwiła mnie jedna rzecz - większość książek tego typu kończy się niedługo po tym jak dwoje głównych bohaterów zaczyna ze sobą być, ale w "Blasku" od tego momentu rozwija się akcja i rodzą się kolejne wątki powieści. Mówiąc o akcji muszę także wspomnieć, że miała ona kilka zastoji w pewnych momentach - bardzo długie opisy bez żadnych dialogów, czasami o powtarzającej się treści. Podsumowując, książka ciekawa i zaskakująca i mimo, iż sam szablon tego typu historii miłości człowieka i nadprzyrodzonego stworzenia jest nam już bardzo dobrze znany, to jedank "Blask" potrafi urzec. Naciekawszym fragmentem powieści jest sama końcówka, jakieś intrygi, dramaty i wtedy niestety książka się kończy, zapowiadając kolejną, mam nadzieję dużo morczniejszą część zatytułowaną "Hades", po którą z pewnością sięgnę już niedługo.

Co sprawiło, że zwróciłam uwagę na tę książke? Myślę, że odpowiedź będzie prosta - okładka. Przeglądając wiele propozycji ksiażkowych trudno nie zwrócić na nią uwagi. Jest po prostu magiczna.

Na Ziemię, do małego, spokojnego miasteczka, Venus Cove przybywa troje wyjątkowych gości: Gabriel, Ivy i Bethany. Są aniołami i mają nieść dobro światu, który coraz bardziej opanowują...