-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2014
2018
Ciemną nocą coś się w pewnym małym miasteczku wydarzyło. Sprawcy pozostają nieznani, ale pozostawiony przez nich ślad wskazuje na miejscowe gimnazjum. Czyżby lekki kryminałek w scenerii gimnazjalnej?
To też, ale ten wątek niby-główny jest tylko pretekstem dla ukazania czegoś istotniejszego, pewnych szkolnych i społecznych patologii. Patologie w gimnazjum? Ileż się o tym przez te kilkanaście lat nasłuchaliśmy z mediów! Czyżby kolejny, z lekka już spóźniony głos krytyki wobec gimnazjów, a zatem pośrednio za obecną reformą?
A nie. A może nawet wprost przeciwnie. Bo gimnazjum z tej opowieści jawi się może nie jako szkoła idealna, ale po prostu jako szkoła zwyczajna, w żaden istotny sposób nie wartościowana względem szkół dawniejszych i projektów dzisiejszych. Dzieciaki w tej szkole są różne, jedne się uczą, inne nie bardzo, nauczyciele też są różni, jedni potrafią tych uczniów zainteresować, inni niespecjalnie, a niektórzy nawet wprost przeciwnie. Głos za tym, że nie liczba klas się w szkole liczy, ale ludzie i ich podejście. A to bywa różne.
I to przede wszystkim o tym jest ta książka. O ludziach, którzy tworzą i kształtują szkołę. O ludziach, którzy uczą, ale i wychowują pokolenia, które przyjdą po nas, nasze dzieci. O nauczycielach, ale też o dyrektorach i kuratorach, a także o burmistrzach, księżach, radnych i policjantach. O tym, jak wspólnie kształtują lokalną politykę, jak wzajemnie na siebie wpływają i którzy z nich jaki mają wpływ na kształt i funkcjonowanie szkoły.
Książka nie jest o nauczaniu. Nie o merytorycznej zawartości programu szkolnego. Jest o celach i metodach wychowania. O miejscu ideologii w szkole. O tym kto i jak może wpływać, próbuje wpływać i wpływa na młodzież.
Ktoś się jeszcze nie domyślił? Napiszę wprost: to jest książka o miejscu religii w szkole, głos przeciwko wtrącaniu się Kościoła w nauczanie i wychowywanie naszej młodzieży. Zachęta do sprzeciwu wobec uzurpowania sobie przez księży i katechetów prawa do decydowania, jak i na kogo wychowywać młodzież. I to całą młodzież, bez względu na jej przekonania religijne. I jeszcze krytyka serwilistycznej postawy władz świeckich wobec przedstawicieli Kościoła.
To tyle w warstwie przekazu, który ma do czytelnika dotrzeć. Poza tym dostajemy po prostu kawałek niezłej rozrywki, satyrę na małomiasteczkową rzeczywistość w fabule obyczajowo-kryminalnej. Plus dodatkową dawkę humoru w króciutkich opowiadankach towarzyszących powieści.
Można potraktować to lekko jako śmieszne czytadełko. Ale ten gorzki miejscami humor jest tak naprawdę krzykiem rozpaczy nauczyciela, któremu system utrudnia, a nawet próbuje uniemożliwiać uczenie. Wyciągnijmy wnioski, zobaczmy, co dzieje się w naszych szkołach, zwracajmy uwagę na to, co o szkole i nauczycielach mówią nasze dzieci. Nauczmy się odróżniać nauczycieli od indoktrynerów i wspierajmy tych z nich, którzy na to zasługują, których działania przynoszą naszym dzieciom korzyść. Bo bez tego… wszyscy chyba widzimy, dokąd od dziesięcioleci zmierzają polskie szkoły :(
Lektura godna uwagi.
Ciemną nocą coś się w pewnym małym miasteczku wydarzyło. Sprawcy pozostają nieznani, ale pozostawiony przez nich ślad wskazuje na miejscowe gimnazjum. Czyżby lekki kryminałek w scenerii gimnazjalnej?
To też, ale ten wątek niby-główny jest tylko pretekstem dla ukazania czegoś istotniejszego, pewnych szkolnych i społecznych patologii. Patologie w gimnazjum? Ileż się o tym...
Książka, a jakby nie książka. Zebrane tu teksty nie tworzą żadnej spójnej całości. Brak w nich ciągłości, brak kontynuacji poruszonych tematów, brak porządku. Były przygotowane jako odrębne wypowiedzi, bardziej wystąpienia niż publikacje, przeznaczone do wygłaszania w różnych czasach i przed różną publicznością. To widać i tak należy tę książkę odbierać: jako kilka odrębnych tekstów, a nie jako całość mającą nam w sposób uporządkowany przekazać jakieś tezy autora.
W odbiorze treści przeszkadza też nienajlepsze tłumaczenie i nie zawsze sensowne przypisy od polskiego wydawcy.
Jednak pomimo wszystkich tych mankamentów jest to pozycja warta uwagi, bowiem porusza bardzo ważny temat, o którym nie mówi się wystarczająco głośno: kwestię naszej wolności w nowoczesnym, informacyjnym świecie.
Niektóre nierówności i ograniczenia wydają nam się naturalne i właściwe, inne konieczne, bo nie wyobrażamy sobie świata innego, niż był do tej pory. A przecież nie zawsze był taki sam - to tylko my nie pamiętamy jaki był dawniej i skąd się niektóre niesprawiedliwe prawa i zwyczaje wzięły. A kiedy znikają bariery, które doprowadziły do ich ustanowienia i moglibyśmy z pewnych ograniczeń zrezygnować, okazuje się, że podmioty dotąd uprzywilejowane ani myślą rezygnować ze swojej dominacji - i to one, a nie aktualnie obowiązujące warunki techniczne, przekonują nas do trwania w dawniej nieuniknionej, ale teraz możliwej do ominięcia niesprawiedliwości. Jesteśmy nieświadomi (i celowo przez wiadome siły w tej nieświadomości utrzymywani) szans na uzyskanie wolności, do jakiej nie jesteśmy przyzwyczajeni, której pożądamy i uważamy ją za słuszną, ale której wyrzekliśmy się dawno temu jako niemożliwej i której wciąż stopniowo wyrzekamy się dla wygody, umiejętnie manipulowani przez dostarczycieli tej wygody, którzy przekonują nas, że nie jest ona możliwa bez odpowiednich, korzystnych dla nich, wyrzeczeń z naszej strony.
Ta książka otwiera oczy na sprawy, o których nie mamy pojęcia oraz przybliża i łączy w całość sprawy, o których w zasadzie wiemy, ale nie do końca je rozumiemy lub nie wyciągamy właściwych wniosków. To manifest nawołujący do rewolucji, której wielu z nas pragnie, ale o której zwykle nie myślimy, bo jej przeprowadzenie wydaje nam się za trudne, jeśli nie niemożliwe. Ale pamiętajmy kto nas o tej niemożliwości przekonuje! Posłuchajmy rewolucjonistów już walczących i dowiedzmy się jak, nawet jeśli nie jesteśmy gotowi na otwartą walkę lub brakuje nam kompetencji by ją prowadzić, jak niewielkim wysiłkiem możemy rewolucję delikatnie wspierać lub przynajmniej poprzez świadome wybory nie wspierać zanadto naszych ciemiężycieli.
Nie namawiam do czytania tej konkretnej książki, po prostu jest to jedyna tego typu pozycja, która wpadła mi w ręce. Ale namawiam do przeczytania czegoś na ten temat i do zastanowienia się nad otaczającą nas rzeczywistością. Do dokonywania świadomych wyborów, celowego wpływania na świat wokół nas.
I jeszcze warta uwagi ciekawostka: książka nie tylko namawia czytelnika do podzielania przekonań prezentowanych przez autora tych tekstów, ona została w zgodzie z tymi przekonaniami wydana, co pozwala ufać, że autor nie tylko je głosi, ale szczerze w nie wierzy. Zamiast copyright mamy tzw. copyleft, a co z tego dla nas wynika, to już w treści można sobie doczytać.
Rewolucjoniści wszystkich sieci, łączmy się!
Książka, a jakby nie książka. Zebrane tu teksty nie tworzą żadnej spójnej całości. Brak w nich ciągłości, brak kontynuacji poruszonych tematów, brak porządku. Były przygotowane jako odrębne wypowiedzi, bardziej wystąpienia niż publikacje, przeznaczone do wygłaszania w różnych czasach i przed różną publicznością. To widać i tak należy tę książkę odbierać: jako kilka...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to