Najnowsze artykuły
-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[2]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2017-09-21
2017-09-21
Średnia ocen:
6,8 / 10
6 ocen
Ocenił na:
6 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (22 plusy)
Czytelnicy: 29
Opinie: 2
Zobacz opinię (22 plusy)
Przeczytał:
2006
2006
Średnia ocen:
7,9 / 10
63 ocen
Ocenił na:
10 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 145
Opinie: 3
MŁOT NA KAUZYPERDÓW
Z dużą dozą wahania przystąpiłem do lektury nowelki Markiza de Sade (1740-1814), ponieważ większość jego dzieł, w tym dzieło najsłynniejsze, jest otoczona dość niechlubną sławą, a przyjemność z ich czytania da się porównać jedynie z przyjemnością dogłębnego studiowania podręcznika do medycyny sądowej z obrazkami.
Jednak na szczęście nie w tym przypadku – „Prezydent w pole wywiedziony” to klasyczny przykład osiemnastowiecznej literatury dworskiej. Jego fabułę można w skrócie streścić następująco – zrzędliwy ojciec, dla poprawienia swojej pozycji społecznej, decyduje się wydać swoją córkę, pannę de Téroze, wbrew jej woli, za wysoko postawionego prawnika, prezydenta parlamentu w Aix, niejakiego de Fontanisa. Problem w tym, że panna de Téroze kocha innego, pana d'Elbène, a co gorsza, cytując de Sade'a: „(...) pozwoliła już zerwać ukochanemu ów rozkoszny kwiat, który odmiennie niż róże, z którymi bywa czasem porównywany, nie ma jak one daru rozkwitania na nowo każdej wiosny”. Dodajmy jeszcze do tego, że prezydent de Fontanis był osobą o dość kontrowersyjnej aparycji – „rygorysta z natury, drobiazgowy, łatwowierny, uparty, próżny, tchórzliwy, gaduła i głupiec; napuszony jak gąsior, sepleniący jak Poliszynel, wychudły, długi, cienki i cuchnący padliną”. Dodatkowo mający na sumieniu sporo zbrodni, jako przedstawiciel skompromitowanego wymiaru sprawiedliwości. Ślub się odbywa, kontrakt zostaje podpisany. Fontanis przybywa do włości swojej żony – tam staje się przedmiotem zmyślnej intrygi siostry panny młodej i jej męża, która miała za zadanie spowodować, by markiz „poślubił i nie poślubił jednocześnie”. Podczas kilku miesięcy pobytu na zamku w Olincourt, Fontanis staje się ofiarą różnych forteli, które mają uniemożliwić mu skonsumowanie małżeństwa (a małżeństwo nie skonsumowane było wtedy jeszcze uznawane za nieważne). Te historie pokazują niekiedy niepośledni potencjał komiczny autora, choć jest to najczęściej tzw. śmiech sadystyczny... Nomen omen.
Cała historia ma jednak również inny kontekst, bowiem można w niej odnaleźć wątki autobiograficzne. Markiz de Sade wziął na celownik ówczesne skompromitowane środowisko sędziów i prawników, których nazywał kauzyperdami. Jest to echo tzw. „afery cukierków kantarydowych”. W 1772 roku Sade wraz ze swoim lokajem Latourem, został oskarżony o trucicielstwo i zaocznie skazany na śmierć, ukrywał się przez 5 lat we Włoszech, a następnie został za nim wydany tzw. lettre de cachet (list królewski, nakazujący uwięzienie bez procesu). Nic więc dziwnego, że sędziowie byli u Markiza na cenzurowanym. W „Prezydencie w pole wywiedzionym” wielokrotnie pojawiają się aluzje do tej sprawy, sugeruje się nawet, że to sam de Fontanis był jednym z sędziów, którzy wydali na Markiza ten jakże wątpliwy wyrok.
Choć nowela ta jest w zasadzie niczym innym jak upustem frustracji autora, który znalazł w osobie prezydenta de Fontanis swoistą laleczkę voodoo, na której się wyżywa, to jest to dobra lektura. Nie można odmówić Markizowi dużych zdolności obserwacyjnych. Jest to również dowód na to, że demonizowany de Sade (często przesadnie, o czym wspomina chociażby w posłowiu tłumacz utworu Oskar Sobański, czy Jerzy Łojek w swojej książce „Wiek Markiza de Sade”), to nie tylko dewiacje i perwersje, ale również kawałek solidnej literatury.
MŁOT NA KAUZYPERDÓW
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZ dużą dozą wahania przystąpiłem do lektury nowelki Markiza de Sade (1740-1814), ponieważ większość jego dzieł, w tym dzieło najsłynniejsze, jest otoczona dość niechlubną sławą, a przyjemność z ich czytania da się porównać jedynie z przyjemnością dogłębnego studiowania podręcznika do medycyny sądowej z obrazkami.
Jednak na szczęście nie w tym...