Aina

Profil użytkownika: Aina

KETTERING Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 4 lata temu
17
Przeczytanych
książek
18
Książek
w biblioteczce
15
Opinii
88
Polubień
opinii
KETTERING Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Brandon Sanderson to autor, którego lubię i cenię. Jego "Elantris", trylogia "Z Mgły Zrodzony" i króciutka książeczka "Dusza Cesarza" były zachwycające. Na tym tle "Legion" to jest najgorsza książka tego autora.

Ale zacznijmy od początku.



Stephen Leeds zwany też Legionem to bardzo mądry człowiek - potrafi nabyć dowolną umiejętność w ciągu kilku godzin. Jednak za każdym razem, kiedy nabywa nowe umiejętności, jego umysł tworzy wyimaginowaną osobowość, zwaną aspektem. Aspekt ma imię, swoją historię, wiedzę i... widzi i słyszy go tylko Leeds. Mężczyzna ma 47 aspektów. W dodatku Leeds pomaga ludziom w potrzebie - on i jego aspekty chętnie podejmują się różnych zadań.



Pomysł sam w sobie jest świetny. Facet, który nie tylko słyszy głosy, ale też widzi ludzi, ktorych nie ma i rozmawia z nimi, w ogóle się z tym nie kryjąc. Przypadłość Leedsa jest sensacją w środowisku psychiatrycznym. Żaden lekarz nie wie, jaka choroba powoduje, że Leeds ma tyle osobowości. Jednak, kiedy czytałam tę książkę, miałam wrażenie, że czytam szkic jakieś większej całości.

Cała recenzja na ainacham.blogspot.co.uk

Brandon Sanderson to autor, którego lubię i cenię. Jego "Elantris", trylogia "Z Mgły Zrodzony" i króciutka książeczka "Dusza Cesarza" były zachwycające. Na tym tle "Legion" to jest najgorsza książka tego autora.

Ale zacznijmy od początku.



Stephen Leeds zwany też Legionem to bardzo mądry człowiek - potrafi nabyć dowolną umiejętność w ciągu kilku godzin. Jednak za każdym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Diana Trietiakow nie ma łatwego życia. Nie może znaleźć porządnej pracy, więc musi się zadowalać fuchami za marny grosz.

Cierpi na fobie społeczną i depresję, jednak żaden terapeuta nie bierze jej na poważnie. Nie potrafi dogadać się z ludźmi - często pada ofiarą kpin i tzw.hejtu, na dodatek nie potrafi walczyć o swoje. Nie ma przyjaciół, nigdy nie miała faceta, ba! Nawet jej własna rodzina uważa za nieudacznika i traktuje jak piąte koło u wozu.

Wszystko wskazuje na to, że żałosna egzystencja Diany, nie ulegnie zmianie. Jednak pewnego dnia, dziewczyna przypadkiem uruchamia portal, który przenosi ją na inną planetę.



Tymczasem viero Rajivark, przedstawiciel rasy risanorków, podczas jednej z bitew na Vikoko, popełnił straszliwy błąd. Efektem jest śmierć sporej części oddziału, którym dowodził. Załamany i shańbiony Rajivark nie potrafi sobie wybaczyć błędu i udaje się na wygnanie.



Tak rozpoczyna się najnowsza powieść Adrianny Biełowiec. Przyznam, że byłam bardzo ciekawa, jak wypadła ta książka, no i... bardzo spodobał mi się tytuł :)

Autorka umiejętnie kreuje postacie - zwłaszcza Dianę. Opis jej nieudanego życia na Ziemi, poszukiwań pracy itd., jest tak sugestywny, że aż zaczęłam się zastanawiać czy autorka wzorowała na kimś tę postać. Rajivark, przedstawiciel rasy zdobywców, podbijających planety, także jest ukazany bardzo przekonująco. Kiedy te dwie postacie się spotykają, robi się ciekawie. Najbardziej mi się spodobały ich dyskusje i wymiany poglądów - Rajivark na wszystko patrzy zupełnie inaczej, niż Diana, co często wywołuje nieporozumienia, które trzeba wyjaśniać.

Niestety, autorka powiela własny schemat. Podobnie jak w "Death Bringer", mamy tu potężnego kosmitę i słabą ziemiankę (no dobra, Diana nie do końca jest ziemianką, ale nie będę spoilerować), których okoliczności zmuszają do współpracy. Potem ci dwoje zaprzyjaźniają się, a potem... zakochują. Czyli jak w standardowym romansie, tylko że akcja dzieje się w kosmosie. Cóż... miłość jest uniwersalna w skali kosmicznej :) Na szczęście "Ognisty pył" jest napisany o wiele lepiej niż "Death Bringer", a Diana nie jest tak irytująca jak Anna Sandstorm, więc wybaczę autorce ten schemat. To, co mi się bardzo podobało, to przemiana Diany. Widzimy jak z zahukanej, bojącej się wszystkiego dziewczyny, zmienia się w pewną siebie kobietę. Cała ta przemiana została pokazana bardzo przekonująco i realistycznie.

Oprócz tego, autorka mocno skupia się na uczuciach. Nie ma tutaj fizyczności, podnieceń, seksu, tutaj wszystko dzieje się w głowach bohaterów. Wszystko to jest opisane tak, że naprawdę fajnie się czyta.

Żeby nie było, że ta książka to tylko jakiś kosmiczny romans, powiem, że jest tu trochę akcji. Już na samym początku dostajemy opis bitwy, w której giną towarzysze Rajivarka. Potem także jest kilka scen walki, a w końcowych rozdziałach mamy wielką bitwę. Trochę się tu dzieje, ale nie jest to typowa powieść akcji.

"Ognisty pył" to książka, którą czyta się szybko i przyjemnie. Jest to idealna powieść, która umili wam podróż pociągiem, czy samolotem. Jeśli szukacie książek, które mają zapewnić czytelnikowi czystą rozrywkę, powieści tej autorki będą idealne. A jeśli lubicie kosmos, historie o galaktycznych podbojach i miłości między przedstawicielami różnych ras, ta książka z pewnością wam się spodoba.

Diana Trietiakow nie ma łatwego życia. Nie może znaleźć porządnej pracy, więc musi się zadowalać fuchami za marny grosz.

Cierpi na fobie społeczną i depresję, jednak żaden terapeuta nie bierze jej na poważnie. Nie potrafi dogadać się z ludźmi - często pada ofiarą kpin i tzw.hejtu, na dodatek nie potrafi walczyć o swoje. Nie ma przyjaciół, nigdy nie miała faceta, ba! Nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio naczytałam się thrillerów, kryminałów, horrorów, nawet trafiły się dwie książki obyczajowe. Dawno nie czytałam dobrej fantastyki i przyznam, że było mi za tym tęskno. Dlatego skuszona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po "Tancerzy Burzy", pierwszy tom serii Wojny Lotosowe. I wiecie co wam powiem? Że warto było poświęcić tej książce czas.



Akcja powieści toczy się na wyspach Shima, które powoli umierają pod rządami okrutnego szoguna Yoritomo. Pewnej nocy ten jednak ma wizje, że na grzbiecie arashitory pokona gaijinów. Co z tego, że te stwory to tylko legendy? Szogunowi się nie odmawia, dlatego kiedy królewski łowczy Masaru, otrzymuje takie zadanie, od razu rusza by je wypełnić. Wraz ze swoją córką Yukiko, oraz przyjaciółmi Akihito i Kasumi, wsiadają na pokład Dziecięcia Gromu, by wytropić bestię.



"Tancerze Burzy" to bardzo udane połączenie steampunku i japońskiej mitologii. Mamy tu niesamowite machiny, lotostatki, a jednocześnie mamy też samurajów wiernym kodeksowi bushido, demony, gejsze i wiele innych... Połączenie to jest udane i nic mi nie przeszkadzało w odbiorze lektury. W dodatku autor wszystko wyjaśnił prosto i przystępnie, dzięki czemu z przyjemnością zanurzyłam się w steampunkowo-japoński świat.



Bardzo podobał mi się też wątek ekologiczny. Otóż wyspy Shima umierają. Uprawy krwawego lotosu zabijają ziemię. Na świecie nie ma prawie w ogóle zwierząt, wody są zatrute, a powietrze zanieczyszczone. Niestety, lotos jest zbyt cenny by zaprzestać jego produkcji. Wyrabia się z niego tkaniny, leki, herbaty i narkotyki. Jego nasiona są wykorzystywane przez Gildię do produkcji chi - paliwa zasilającego maszyny szogunatu. Ziemia jest wyeksploatowana niemal doszczętnie, a ja miałam wrażenie, że tym wątkiem autor odnosi się do rzeczywistości. Wystarczy poczytać o tym, do jakich zmian przyczynił się człowiek, jak przebiegała jego ekspansja na całym świecie i ile - niestety - gatunków ginie z powodu ludzkiej działalności.



Świat przedstawiony jest świetny. A co z samą historią i jej bohaterami? Powiem wam - jest super! Sama historia nie jest może zbyt odkrywcza i niektóre elementy przewidziałam wcześniej, jednak w ogóle mi to nie przeszkadzało. Widać było, że autor mocno się napracował, by historia była dopracowana w najmniejszych szczegółach. Podobnie jak postacie - żadna z nich nie pozostaje obojętna. Są żywe, mają swoje cele i można się z nimi utożsamiać. Główna bohaterka, Yukiko, to postać, którą polubiłam od razu. Polubiłam także arashitorę i bardzo fajnie się czytało to, jak z każdym rozdziałem bestia się zmienia. Szogun Yoritomo to szaleniec i okrutnik, ale jest dobrze napisany. Każdy bohater jest dobrze napisany, a to co się z nimi dzieje, wzbudza emocje.



Ciężko mi wskazać jakie wady ma ta książka. Jak dla mnie tych wad nie ma. Jednak spotkałam się z zarzutem, że pierwsze sto stron to dłużyzny. Nie zgodzę się z tym - moim zdaniem, autor umiejętnie wprowadził czytelnika w świat przedstawiony. Ja wkręciłam się od pierwszej strony, jednak nie zaprzeczam, że kogoś początek może znudzić. Znam też kilka osób, które byłyby zirytowane mnogością japońskich nazw. Dla mnie są one potrzebne dla zachowania klimatu, a jak czegoś nie rozumiałam, to z tyłu jest słowniczek. Jak widzicie, tutaj to czy coś jest wadą czy zaletą to kwestia osobistych preferencji.



Przez cały czas, kiedy czytałam "Tancerzy Burzy" zastanawiałam się dlaczego sięgnęłam po tę książkę tak późno. Prozeszłam przez całą historię szybko... niczym burza i chcę więcej. I z drugiej strony dobrze, że nie czytałam tej książki od razu po wydaniu - teraz przynajmniej mogę przeskoczyć do drugiego tomu już teraz. I mam nadzieję, że drugi tom będzie trzymał równie wysoki poziom.

ainacham.blogspot.co.uk

Ostatnio naczytałam się thrillerów, kryminałów, horrorów, nawet trafiły się dwie książki obyczajowe. Dawno nie czytałam dobrej fantastyki i przyznam, że było mi za tym tęskno. Dlatego skuszona pozytywnymi recenzjami sięgnęłam po "Tancerzy Burzy", pierwszy tom serii Wojny Lotosowe. I wiecie co wam powiem? Że warto było poświęcić tej książce czas.



Akcja powieści toczy się...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Aina

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
17
książek
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
88
razy
W sumie
wystawione
16
ocen ze średnią 7,2

Spędzone
na czytaniu
117
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]