Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka zmęczyła mnie i znudziła niemiłosiernie. Miało to być coś w stylu Księżniczki Marsa Burroughsa, ale przeniesione w space-operową scenerię umierającego Wszechświata. Ale jak to bywa z kalkami - wyszło gorzej niż średnio. Niezły nawet, obyczajowy początek grzęźnie w jakiejś kompletnie niespójnej, miałkiej narracji, której nijakość mają maskować wprowadzane przez autora coraz to większe niedorzeczności i zwyczajne głupstwa, pasujące do opisywanego świata jak pięść do nosa. Wydaje się, że Attanasio powinien raczej stronić od fantastyki o której nie ma pojęcia. Jako pisarz obyczajowy miałby chyba o wiele więcej ciekawego do powiedzenia.

Książka zmęczyła mnie i znudziła niemiłosiernie. Miało to być coś w stylu Księżniczki Marsa Burroughsa, ale przeniesione w space-operową scenerię umierającego Wszechświata. Ale jak to bywa z kalkami - wyszło gorzej niż średnio. Niezły nawet, obyczajowy początek grzęźnie w jakiejś kompletnie niespójnej, miałkiej narracji, której nijakość mają maskować wprowadzane przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka napisana w typowym dla socrealizmu, "produkcyjniackim" stylu politgramoty. Miejsce ideowych komunistów walczących o świetlaną przyszłość klasy robotniczej pod przywództwem Partii zajmuje ideowy ksiądz, walczący o świetlaną przyszłość klasy wierzącej pod przywództwem Papieża (chwilowo) na wygnaniu. Miejsce zaplutych karłów reakcji sypiących piach w tryby i cukier do baków, zajmują odrażający moralnie ateiści czy raczej nazi-mao-stalino-unioeuropejscy-lewako-ateiści, którzy nie ustają w próbach zniszczenia Prawdziwej Wiary i jej Wyznawców - też tych Prawdziwych. Tych Nieprawdziwych przeciągają na swoją stronę szantażem lub przekupstwem. Czy im się uda? A gdzie tam. Przecież On czuwa. I nigdy nie śpi. No, prawie nigdy. Czasem się budzi. Ale wtedy nie ma zmiłuj. Cud za cudem. No nie, żeby komuś ręka odrosła, czy coś, bo takie dyrdymały to 500 lat temu były w modzie, ale przemiany duchowe walą ludzi po głowach raz za razem. Ogólnie mocna rzecz i wyrazista ideowo.
Zapytacie po co czytałem? Czy po to, żeby się teraz naśmiewać? Otóż nie, przeczytałem tą powieść, żeby przyjrzeć się temu, co dręczy T. Terlikowskiego. Uważam bowiem, że jego działania i wypowiedzi zdradzają objawy paranoi, a każda choroba psychiczna jest rodzajem udręczenia. I już chyba wiem. Otóż ten pan tęskni za światem, który opisuje. Tęskni za wyszydzanym, prześladowanym chrześcijaństwem. Tęskni za możliwością zastania męczennikiem za wiarę. Ta wizja jego "ziemskiego raju" staje się z roku na rok coraz bardziej nieosiągalna. Wraz z każdym milionem przelanym na konta episkopatu, z każdą działką czołobitnie zwróconą przez komisję majątkową, z kolejnym Maybachem ojca dyrektora, z kolejną ustawą dokładającą do konkordatu następne przywileje upada nadzieja, że pan Terlikowski będzie mógł się wykazać swoją gotowością do osobistej ofiary. Już nawet nie bardzo ma z kim polemizować w publikatorach, bo po ostatnich roszadach okazuje się, że wszyscy naczelni i dyrektorzy stacji nadawczych są ideowo po jego stronie! I to, moim zdaniem, jest prawdziwe piekło T. Terlikowskiego.

Książka napisana w typowym dla socrealizmu, "produkcyjniackim" stylu politgramoty. Miejsce ideowych komunistów walczących o świetlaną przyszłość klasy robotniczej pod przywództwem Partii zajmuje ideowy ksiądz, walczący o świetlaną przyszłość klasy wierzącej pod przywództwem Papieża (chwilowo) na wygnaniu. Miejsce zaplutych karłów reakcji sypiących piach w tryby i cukier do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka napisana z punktu widzenia fundamentalistycznej filozofii chrześcijańskiej. Skonstruowana na zasadzie: "Bóg słucha naszych modlitw, bo ludzie wciąż się modlą. A przecież nie robili by tego, gdyby Bóg ich nie słuchał.Szach mat paskudni ateiści!". Zwolennicy boskiego planu wpadną w zachwyt, osoby sceptyczne prawdopodobnie poczują się znudzone jednostronną retoryką i wyssanymi z palca wnioskami. Dla mnie to bezwartościowa apologetyka - ląduje w koszu.

Książka napisana z punktu widzenia fundamentalistycznej filozofii chrześcijańskiej. Skonstruowana na zasadzie: "Bóg słucha naszych modlitw, bo ludzie wciąż się modlą. A przecież nie robili by tego, gdyby Bóg ich nie słuchał.Szach mat paskudni ateiści!". Zwolennicy boskiego planu wpadną w zachwyt, osoby sceptyczne prawdopodobnie poczują się znudzone jednostronną retoryką i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki InterŚwiat Neil Gaiman, Michael Reaves
Ocena 6,2
InterŚwiat Neil Gaiman, Michae...

Na półkach:

Ta "powieść" to kpina z czytelnika.Czytając miałem wrażenie, że nie dostarcza mi żadnych wartości a wręcz ogłupia swoim prostactwem i bylejakością.Sama koncepcja poraża bezmyślnością. Bo czy jakakolwiek myśląca istota, jeśli jest śmiertelna, mogłaby walczyć o kontrolę nad nieskończenie powielającymi się światami? Przecież takie zadanie z definicji wymagałoby nieskończonego czasu i zasobów. I na czym ta kontrola miałaby polegać? Gdybyśmy wiedzieli, może ktoś uznałby, że to wcale nie jest taki zły pomysł, więc przezornie autorzy uznali, że o tym nie warto pisać.
Wygląda to tak, jakby ci panowie obudzili się na potężnym kacu, po ciężkiej imprezie i przypomnieli sobie, że do wieczora mają oddać w wydawnictwie książkę, na którą zaliczkę już dawno wzięli i przebalowali. No więc na kolanie upitrasili takie byle co. Rzemieślnikami są niezłymi, bo rzecz całą da się czytać, ale spoza słów zieje intelektualną próżnią. Nikomu nie polecam. Już lepiej patrzeć jak się ubrania w pralce obracają.

Ta "powieść" to kpina z czytelnika.Czytając miałem wrażenie, że nie dostarcza mi żadnych wartości a wręcz ogłupia swoim prostactwem i bylejakością.Sama koncepcja poraża bezmyślnością. Bo czy jakakolwiek myśląca istota, jeśli jest śmiertelna, mogłaby walczyć o kontrolę nad nieskończenie powielającymi się światami? Przecież takie zadanie z definicji wymagałoby nieskończonego...

więcej Pokaż mimo to