-
ArtykułyNajlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
Poppy to młoda kobieta, która przed pięcioma laty przeżyła tragedię. Jej ukochany mąż Jamie zginął z rąk bandyty, który napadł na sklep.
Bohaterka przez długi czas nie jest w stanie normalnie funkcjonować. W pewnym momencie przypomina sobie o tak zwanej "urodzinowej liście życzeń" zmarłego męża. Dokładniej zostały tam spisane wyzwania i zadania do wykonania w każde z jego kolejnych urodzin. Niestety nie zdążył zrealizować niemal żadnego z nich.
Poppy postanawia zmierzyć się listą w jego imieniu. Liczy, że pomoże jej to 'pożegnać' ostatecznie Jamiego i stabilniej stanąć na własnych nogach.
Aktualnie bohaterka wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką rozkręca restaurację, ponieważ mąż pragnął sam podarować jej taki lokal.
Powoli życzenia Jamiego zostają wprowadzane w życie. Podczas wykonywania kolejnego, tym razem udziału w lekcji karate, Poppy spotyka Cole'a. Poznała go w smutnych okolicznościach, ponieważ to on był policjantem, który przyszedł poinformować ją o śmierci męża. Między nią, a mężczyzną zaczyna natychmiast iskrzyć. Czy bohaterka pozwoli sobie znowu pokochać?
I co ja mam powiedzieć? "Lista życzeń" była dla mnie taka średnia. Trochę się ciągnęła, trochę mnie już nudziła. Była też w niej rzecz, która strasznie mnie mierziła. Mianowicie mam na myśli Cole'a. O Borze Wszechlistny, czego to on nie umiał! Jaki to nie był wyrozumiały i cierpliwy. We wszystkim pomógł, zawsze był tam, gdzie trzeba. Oczywiście o aparycji Boga Seksu z kaloryferem i wszystkim. Miał wiele zainteresowań, a jakby to wszystko było zbyt mało - policjant. Zapewne w jego wykonaniu nawet takiej czynności jak pierdzenie towarzyszył subtelny aromat konwalii.
No po prostu totalna Mary Sue w chłopskim wydaniu!
Perfekcyjność Cole'a plus akcja skupiona głównie na wykonywaniu tych wszystkich osobliwych zadań z listy sprawiły, że książka mnie absolutnie nie porwała.
Poppy to młoda kobieta, która przed pięcioma laty przeżyła tragedię. Jej ukochany mąż Jamie zginął z rąk bandyty, który napadł na sklep.
Bohaterka przez długi czas nie jest w stanie normalnie funkcjonować. W pewnym momencie przypomina sobie o tak zwanej "urodzinowej liście życzeń" zmarłego męża. Dokładniej zostały tam spisane wyzwania i zadania do wykonania w każde z jego...
Okazuje się, że w parkach można natknąć się nie tylko na lokalnych obnażaczy w płaszczach, czy innych onanistów. Można również paść ofiarą zalotów perwersyjnego Mikołaja. Także bacznie się rozglądajcie, bo nie znacie dnia, ani godziny.
Mikołaj ów ma długą laskę i dzwoni jaj... dzwoneczkami! A tak na serio - ma na imię Nick i jest szefem firmy zajmującej się spełnianiem różnych fantazji. I nie chodzi wcale o seksy, tylko takie tam ludzkie wymysły. Ponieważ pracownik, który miał robić za Mikołaja zachorował, Nick musi go zastąpić. Wszystko mu się myli i zaczyna zarywać do Holly, która wcale obcowania ze Świętym nie zamawiała. Jednak kobieta natychmiast się na niego napala i razem udają się do hotelu w celu zbadania zawartości 'worka z prezentami'.
Na tym poprzestanę, ponieważ już opowiedziałam przebieg połowy akcji :D "Mikołaj na zamówienie" to cieniutka książeczka i więcej niż godzinę z życiorysu Wam nie zajmie. Mamy tam dość dosadną scenę seksu plus kulawe rozdziały wprowadzające jak do niej doszło i co było później. Jedyne świąteczne akcenty to typ w przebraniu Mikołaja i jego sprośne gadki odnośnie ssania cukrowych laseczek.
Krzywdy mi to nie zrobiło, ale też nie wniosło żadnego powiewu świeżości do romansowej bańki, w której żyję. Myślę, że nawet taką naiwniacką historyjkę dałoby się przedstawić w sposób dużo bardziej ekscytujący.
Jeśli będzie się Wam bardzo nudziło - możecie przeczytać. A jak ktoś lubi przebieranki w sypialni, to może się nawet i zainspiruje :D
Okazuje się, że w parkach można natknąć się nie tylko na lokalnych obnażaczy w płaszczach, czy innych onanistów. Można również paść ofiarą zalotów perwersyjnego Mikołaja. Także bacznie się rozglądajcie, bo nie znacie dnia, ani godziny.
Mikołaj ów ma długą laskę i dzwoni jaj... dzwoneczkami! A tak na serio - ma na imię Nick i jest szefem firmy zajmującej się spełnianiem...
"Nigdy nie zapomnisz" to moja pierwsza książka Kathryn Croft. I zarazem jedna z takich pozycji, które musiałam czytać na raty.
Początek wydaje się całkiem obiecujący. Główna bohaterka - Leah Mills - pracuje w bibliotece i jedynie praca oraz książki nadają jej życiu jako taki sens. Kobieta unika ludzi, nie ma przyjaciół, a wszelkie odstępstwa w stałym rytmie dnia wywołują u niej uczucie paniki.
W przeszłości miało miejsce tragiczne wydarzenie, za które Leah cały czas się obwinia. Uważa, że nie zasłużyła na miłość i szczęście. Jednak samotność bardzo daje jej się we znaki i bohaterka postanawia zarejestrować się na portalu randkowym. Przez długi czas podpatruje rozmowy innych użytkowników, lecz sama nie zabiera głosu. Aż pewnego dnia zagaduje ją jeden z moderatorów. Korespondencja z tajemniczym Julianem nabiera rumieńców, a on sam zaczyna zajmować ważne miejsce w sercu Leah.
Niestety ta sielanka nie trwa długo. Ktoś postanawia dać bohaterce do zrozumienia, że wie, co kiedyś zrobiła i zamierza wyciągnąć wobec niej konsekwencje. Zaczyna się od kartki z życzeniami, potem przychodzą liściki i maile, a ludzie w pracy z niewiadomych powodów dystansują się od Leah, gdzieś znika cała sympatia, jaką ją wcześniej darzyli. Wszystko zaczyna się kumulować, a bohaterka coraz mocniej odczuwa, że jej życie jest zagrożone.
"Nigdy nie zapomnisz" okazało się dla mnie festiwalem nudy. Snująca się po domu, wiecznie skwaszona i samobiczująca się baba. Traumatyczne wydarzenie z przeszłości, o którym przez długi czas wiemy tyle, co nic. Rozdziały dotyczące przeszłości przeplatają się z teraźniejszymi, ale wolno się to wszystko rozwija. Dopiero bliżej końca robi się ciekawiej, a średnio jara mnie czytanie książek dla końcówki.
Kwestia prześladowcy także zostawiła u mnie niedosyt. Liczyłam na człowieka z historią wyrywającą nogi z butów. A tu wyszły jakieś kluski.
No, generalnie szału nie było i co tu więcej gadać. Autorce na pewno dam jeszcze szansę, ponieważ dobre opinie o niektórych jej książkach widywałam. A na tę chyba dość sporo osób nosem kręciło, więc miło, że nie jestem w swoich odczuciach osamotniona.
"Nigdy nie zapomnisz" to moja pierwsza książka Kathryn Croft. I zarazem jedna z takich pozycji, które musiałam czytać na raty.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPoczątek wydaje się całkiem obiecujący. Główna bohaterka - Leah Mills - pracuje w bibliotece i jedynie praca oraz książki nadają jej życiu jako taki sens. Kobieta unika ludzi, nie ma przyjaciół, a wszelkie odstępstwa w stałym rytmie dnia wywołują u...