rozwiń zwiń
Darek

Profil użytkownika: Darek

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 tygodni temu
80
Przeczytanych
książek
84
Książek
w biblioteczce
22
Opinii
105
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Zdecydowanie średnia ocena nie odpowiada temu, jak wyważona i cenna jest to książka, wbrew temu co piszą tutaj osoby, które najwyraźniej jej nie przeczytały, a ideologiczna mgła przesłania im osąd.
Tego brakowało mi w „Chłopcach” Kąckiego, gdyż tam jest właściwie satyra na Korwina i w zasadzie niewiele więcej, tutaj pokazana jest na poważnie narodowa strona, bez przesadnej sympatii, ale i bez wrogości i zbyt daleko idących ocen. Książka nie wybiela ich, ale i nie oczernia i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. Do tego bardzo dobrze napisana, styl autora jest prosty i oszczędny, tylko fragmenty z jego reportażów z Marszu Równości w Białymstoku mają bardziej ekspresyjny charakter i w zasadzie podobają mi się mniej. Wcześniejsze rozdziały to rzetelne i spokojne omówienie tego, jak narodowcy funkcjonowali w pokomunistycznej Polsce. Nie ma tutaj koloryzowania, nie złapałem autora na choćby jednej poważnej pomyłce faktograficznej. Do tego książka jest porządnie zredagowana i dobrze wydana, znacznie lepiej niż większość książek o podobnej tematyce.

Zdecydowanie średnia ocena nie odpowiada temu, jak wyważona i cenna jest to książka, wbrew temu co piszą tutaj osoby, które najwyraźniej jej nie przeczytały, a ideologiczna mgła przesłania im osąd.
Tego brakowało mi w „Chłopcach” Kąckiego, gdyż tam jest właściwie satyra na Korwina i w zasadzie niewiele więcej, tutaj pokazana jest na poważnie narodowa strona, bez przesadnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo chciałbym, żeby to była dobra, a przynajmniej niezła książka, ale niestety nie jest. To nawet dosyć smutne, że po polsku wydawane są pozycje tak słabo udokumentowane. Omawiana książka ma strukturę luźnego, słabo uargumentowanego eseju, skleconego tyleż efektownie, co nieefektywnie, ponieważ z jednej strony wrażenie robi bardzo ciekawa i elegancka konstrukcja wywodu (każda z kolejnych omawianych cech “faszyzmu” płynnie przechodzi w następną), z drugiej jednak można odnieść wrażenie, że nie tylko nie udzielono tutaj odpowiedzi na tytułowe pytanie, ale też zaciemniona została istota faszyzmu.
O ile zgadzam się z przekonaniem, że potrzebujemy nowych definicji czy prób ujęć faszyzmu, bo historyczne nieszczególnie pasują do współczesnych ruchów politycznych do niego nawiązujących, o tyle książka Stanleya niestety okazuje się tutaj niezadawalająca.
W zdecydowanej większości autor zaledwie ślizga się po powierzchni, myśli są słabo powiązane. Mało tego, liczba irytujących uproszczeń i nadinterpretacji nawet takiego jak ja laika musi kłuć w oczy. Oto bowiem Stanley stwierdza na przykład, że Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy dzięki teoriom spiskowym dotyczącym katastrofy smoleńskiej, podczas gdy właściwie było dokładnie odwrotnie – temat ten schowano do szafy po tym, jak skonsolidowany został dzięki temu najwierniejszy elektorat. Początkowo nawet PO odnosiło sukcesy wyborcze w kontrze do smoleńskiego fanatyzmu.
Zostawmy jednak to zastrzeżenie, wydaje mi się, że jest bardziej istotne – jakkolwiek prywatnie mogę nie znosić PiS-u i w bardziej emocjonalnych chwilach nazywać ich faszystami, to powoływanie się na nich czy nawet na Orbana obok nazistów, czy konfederatów (nie Konfederatów, chociaż…) to jednak spore nadużycie, skutkujące inflacją tego pojęcia, które ostatecznie staje się całkowicie pozbawione treści, bo można go w ten sposób użyć w odniesieniu do każdej siły, która tworzy mitologię narodową (Komorowski faszystą? Kuszące, ale…), przyjmuje antyintelektualne podejście do uprawiania polityki, stosuje propagandę, dzieli społeczeństwo i świat na swoich i obcych… W mniejszym lub większym stopniu zdecydowana większość rządzących jak świat długi i szeroki to tacy właśnie faszyści. O ile taki sposób argumentacji wydawałby się normalny dla niektórych anarchistów, to jednak progresywnemu profesorowi filozofii renomowanych amerykańskich uczelni raczej nie przystoi. Skoro nie podoba mi się to, że prawica nazywa wszystko, czego nie lubi neomarksizmem, to czy usprawiedliwia to podobne nazywanie wszystkiego, czego nie lubimy my sami faszyzmem?
Stanley wyróżnia dziesięć głównych cech faszyzmu. Nie dostarcza jednak odpowiedzi na pytanie, ile spośród tych cech musi posiadać dany ruch polityczny, by można było uznać go za faszystowski, a także w jakim stopniu cechy te spełniać powinien.
Mam też do tej książki uwagi dotyczące bardziej jej polskiego wydania. Nie jest ona moim zdaniem najlepiej zredagowana, o czym świadczy niestety duża liczba kalek językowych z angielskiego, nierozpoznanych przez tłumaczy frazeologizmów i nawiązań kulturowych, które sprawiają, że całość momentami brzmi gorzej, niż gdyby była tłumaczona maszynowo.
Tak tłumaczyło i wydawało się książki w latach 90., dzisiaj to już nie przystoi, zwłaszcza w przypadku pozycji, które otrzymały dofinansowanie. Nie zaznaczałem przykładów, bo czytałem sobie całość tak dość swobodnie i wcale nie myślałem o recenzowaniu książki, ale na dosłownie trzech stronach wyłapałem takie kawałki jak:
1. „biała nacjonalistyczna propaganda uważa, że…” – jak gdyby propaganda jako wytwór człowieka miała świadomość i była zdolna do rozumowania.
2. “W takich źródłach znajdujemy oczywisty sposób, w jaki podszyte żalem poczucie bycia ofiarą u dominującej większości może zmienić się w narzędzie do generowania potencjalnego zysku politycznego.” – początek zdania okropny, potem pleonastyczne „może” i „potencjalnego”, bo przecież biorąc to na logikę, wynika z tego ni mniej ni więcej tyle, że takie narzędzie mogłoby generować zaledwie potencjalny zysk polityczny, zamiast zysku całkiem już realnego.
Dodatkowo mam zastrzeżenie co do tego, że redaktorzy nie rozpoznali kilku pozycji, które ukazały się po polsku i które widnieją w przypisach jako książki po angielsku, np. doskonała książka „The Twelve-Year Reich: A Social History of Nazi Germany” Richarda Grunbergera z 1971 r. ukazała się po polsku w 1987 r. jako „Historia społeczna III Rzeszy”.
Warto jeszcze dodać, że książka pod koniec jest nieco lepiej zredagowana (czyżby drugi tłumacz z duetu translatorskiego?), a do tego ciekawsza i lepiej uargumentowana. Tak więc jeśli zaczęliście czytać i daliście radę mniej więcej do połowy, to dalej powinno być lepiej.
Z zalet książki wymieniłbym dużą liczbę źródeł, wielu z nich nie znałem, a niektóre wydają się bardzo ciekawe. Ale taka już to książka – tych źródeł jest tyle i są tak poprzeplatane ze sobą, że czasami nie do końca jest jasne, do czego tak właściwie się odnoszą i co mają na celu wykazać.
I już zupełnie na koniec inna uwaga: jeśli interesuje Was ten temat, zdobądźcie lepiej „Anatomię faszyzmu” Paxtona, bo choć też nie jest to pozycja bez wad, to jednak jest intelektualnie bardziej rzetelna i lepiej przemyślana. „Jak działa faszyzm” sprawia wrażenie pisanej na szybko, jakby na zamówienie, chaotycznej książki, z której prawdopodobnie nie dowiecie się zbyt wiele ponad to, co i tak wiecie, dlatego że nie ma tutaj tak naprawdę niczego nowego.

Bardzo chciałbym, żeby to była dobra, a przynajmniej niezła książka, ale niestety nie jest. To nawet dosyć smutne, że po polsku wydawane są pozycje tak słabo udokumentowane. Omawiana książka ma strukturę luźnego, słabo uargumentowanego eseju, skleconego tyleż efektownie, co nieefektywnie, ponieważ z jednej strony wrażenie robi bardzo ciekawa i elegancka konstrukcja wywodu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podejrzewam, że największy problem z tą książką jest taki, że sięgają po nią ludzie, którzy powinni najpierw przeczytać kilka innych książek na temat retoryki, począwszy od klasyków, ewentualnie jakieś dobre opracowanie retoryki opisowej, czy też mieć za sobą akademicki kurs tego przedmiotu.
Jest to bowiem książka raczej dla specjalistów, książka dość trudna i techniczna, choć jednocześnie bardzo elegancka w formie. Jeśli chodzi o współczesne podejście do tematu, niewątpliwie jest to pozycja obowiązkowa, natomiast na pewno zawiedzie się ten, kto liczy na to, że nauczy się z niej figur i tropów, ktokolwiek szukający praktycznego podręcznika.

Podejrzewam, że największy problem z tą książką jest taki, że sięgają po nią ludzie, którzy powinni najpierw przeczytać kilka innych książek na temat retoryki, począwszy od klasyków, ewentualnie jakieś dobre opracowanie retoryki opisowej, czy też mieć za sobą akademicki kurs tego przedmiotu.
Jest to bowiem książka raczej dla specjalistów, książka dość trudna i techniczna,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Darek Jakubowski

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [5]

Henry Miller
Ocena książek:
6,9 / 10
27 książek
2 cykle
203 fanów
Robert Anton Wilson
Ocena książek:
7,8 / 10
26 książek
1 cykl
65 fanów
H.P. Lovecraft
Ocena książek:
7,2 / 10
132 książki
11 cykli
Pisze książki z:
1757 fanów
Waldemar Łysiak Statek Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
80
książek
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
105
razy
W sumie
wystawione
78
ocen ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
505
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
10
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]