Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W czasach szkolnych "Ferdydurke" wywarła na mnie dość pozytywne wrażenie. Choć treściowo nie znalazłem w niej niczego poza kilkoma ciekawie sformułowanymi tezami, pozostawałem pod wrażeniem stylu i "giętkości" językowej Gombrowicza. Po kilku latach postanowiłem zmierzenia się z całą jego twórczością zaczynając od początku i o ile "Bakakaj" ma w sobie nie tylko pewnego rodzaju "młodzieńczy" urok, lecz zdradza również nietuzinkowość autora, jako przenikliwego obserwatora o tyle "Ferdydurke" staje się książką absolutnie nieczytalną. Snucie się po kolejnych kartach sprawiało mi autentyczną przykrość i fizyczny ból. Mówienie o niezwykłym operowaniu językiem, czy intelektualnej przenikliwości to doprawdy duże nadużycie. Pozerstwo, egotyzm, potok grafomanii, silenie się na błyskotliwość poprzez "wartościowe intelektualnie" wstawki i nawiązania, przeintelektualizowanie banałów, komunał na komunale. Mam szacunek do tej książki, zdaję sobie sprawę ile znaczy w historii rodzimej literatury i dlaczego jest tak "ważna" dla szkolnictwa. Niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jej "ważność" bierze się z samej "ważności" (ironia, ale niezbyt interesująca), zaś jej jakość to mit, z którym trudno polemizować. Wciąż znajduję w niej te same interesujące tezy, lecz wybrzmiewają one zaledwie na kilku stronach, pokryte wylewem słownego onanizmu autora.

W czasach szkolnych "Ferdydurke" wywarła na mnie dość pozytywne wrażenie. Choć treściowo nie znalazłem w niej niczego poza kilkoma ciekawie sformułowanymi tezami, pozostawałem pod wrażeniem stylu i "giętkości" językowej Gombrowicza. Po kilku latach postanowiłem zmierzenia się z całą jego twórczością zaczynając od początku i o ile "Bakakaj" ma w sobie nie tylko pewnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Problem i jednocześnie siła tej książki polega na formie, która początkowo irytuje prostotą (czasem wręcz prostackością), której nie sposób tłumaczyć narracją głównej bohaterki. Po 50 stronach czeka się na rozwój zarówno formy, jak i treści i nagle mamy 250 stron w dokładnie tym samym stylu i formie. Mocno to rozczarowuje, lecz po ostatnich paru kartkach zaczyna się to doceniać (bo o to tu chodzi). Forma ginie, pozostaje idea (szeroko pojęta), która urzeka, mierzi i nudzi. Niestety brak tu dialogu, polemiki, jakiejkolwiek dyskusji. Jest jeden punkt widzenia, który łatwo zrozumieć i nawet pójść za nim o wiele dalej, lecz trudno to sensownie przetrawić. Idealizm oczywisty, fatalistyczny, nieprawdziwy. Szkoda.

Problem i jednocześnie siła tej książki polega na formie, która początkowo irytuje prostotą (czasem wręcz prostackością), której nie sposób tłumaczyć narracją głównej bohaterki. Po 50 stronach czeka się na rozwój zarówno formy, jak i treści i nagle mamy 250 stron w dokładnie tym samym stylu i formie. Mocno to rozczarowuje, lecz po ostatnich paru kartkach zaczyna się to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To książka godna kontynuacji. Godna każdego oka, które znalazło sens w "Zabić drozda". Książka szuka i poszukuje głębiej i moim zdaniem żenującym faktem jest to że dotarła do odbiorców tak późno. Ale odszukajmy w tym własne geniusz i uznajmy go. Błagam bądźmy tego świadami. Wydaje mi się że ta książka jest o wiele bardziej wybitna i wartościowa dla współczesnego czytelnika jeżeli zostanie przedstawiona w odpowiedni sposób. I zawsze tak właśnie będę twierdził. Bez względu na wszystko!!!

To książka godna kontynuacji. Godna każdego oka, które znalazło sens w "Zabić drozda". Książka szuka i poszukuje głębiej i moim zdaniem żenującym faktem jest to że dotarła do odbiorców tak późno. Ale odszukajmy w tym własne geniusz i uznajmy go. Błagam bądźmy tego świadami. Wydaje mi się że ta książka jest o wiele bardziej wybitna i wartościowa dla współczesnego czytelnika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężko mi opisać rozczarowanie tą lekturą. Jako fan Goldinga spodziewałem się na prawdę wiele i nie powiem sam początek wiele obiecuje, ale im bardziej w głąb tym gorzej. Golding, który słynie z tego, że swoim językiem dosłownie uwodzi czytelnika tutaj zaprezentował styl pozbawiony stylu, narracyjnie i fabularnie męczy, nudzi i zniechęca, choć to książka niespełna dwustu stronicowa. Niestety ukryte sensy i wnikliwsza lektura do której zachęca posłowie nieszczególnie mnie interesują, bo niezgrabności tego dzieła nie sposób w żaden sposób naprawić.

Ciężko mi opisać rozczarowanie tą lekturą. Jako fan Goldinga spodziewałem się na prawdę wiele i nie powiem sam początek wiele obiecuje, ale im bardziej w głąb tym gorzej. Golding, który słynie z tego, że swoim językiem dosłownie uwodzi czytelnika tutaj zaprezentował styl pozbawiony stylu, narracyjnie i fabularnie męczy, nudzi i zniechęca, choć to książka niespełna dwustu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Historie, które w absurdzie i niedorzeczności odkrywają smutne i bolesne prawy zarówno o naturze, jak i kulturze. Do tego wszystko podane w cudownie lekkim i precyzyjnie wyważonym tonie. Czysta przyjemność.

Historie, które w absurdzie i niedorzeczności odkrywają smutne i bolesne prawy zarówno o naturze, jak i kulturze. Do tego wszystko podane w cudownie lekkim i precyzyjnie wyważonym tonie. Czysta przyjemność.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Literatura, która ma to do siebie, że mimo śmiesznej objętości męczy swoją... może nie nieudolnością, ale jednak pewnym prostactwem. Zarówno fabularnie, jak i strukturalnie nie ma na czym zawiesić oka, nie ma się prawa odczuć jakichkolwiek emocji, no może poza konsternacją. Bardzo nieprzyjemnie zacząłem przygodę z Wharton i obawiam się, że to bedzie bardzo przelotna znajomość.

Literatura, która ma to do siebie, że mimo śmiesznej objętości męczy swoją... może nie nieudolnością, ale jednak pewnym prostactwem. Zarówno fabularnie, jak i strukturalnie nie ma na czym zawiesić oka, nie ma się prawa odczuć jakichkolwiek emocji, no może poza konsternacją. Bardzo nieprzyjemnie zacząłem przygodę z Wharton i obawiam się, że to bedzie bardzo przelotna znajomość.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moje drugie zetknięcie Caldwellem i drugie w miarę pozytywne. Choć nie ma w tej historii czegoś co mogłoby wzbudzić większe emocjo to jednak zachowuje ona spójność, a stosunkowy naturalizm sprawia, że kilka scen zapada w pamięci.

Moje drugie zetknięcie Caldwellem i drugie w miarę pozytywne. Choć nie ma w tej historii czegoś co mogłoby wzbudzić większe emocjo to jednak zachowuje ona spójność, a stosunkowy naturalizm sprawia, że kilka scen zapada w pamięci.

Pokaż mimo to