Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Gdyby była tutaj funkcja przyznawania punktów ujemnych, to z wielką przyjemnością dałabym je temu "dziełu". I chyba byłaby to pewna forma katharsis :) Niestety, chociaż przebrnęłam tylko (AŻ!) do drugiego rozdziału, to niesmak pozostał. Długo będę wspominać rozchylenie nóg przez panią porucznik Harmeen, by zaspokoić ciekawość księcia Siriusa i pokazać odwagę armii Arkach albo fakt, że gospodyni pozwoliła popatrzeć staremu mężowi na młode ciało eks-prostytutki, gdy ta musiała się przebrać (niech staruszek ma jakąś przyjemność pod koniec żywota).

Jeżeli postacie kobiece od pierwszych stron książki sprowadzone są do roli obiektów seksualnych i w zasadzie według autora nie mają nic więcej do zaoferowania, bo głębszych ich rozważań nie uświadczysz (autor twierdzi, że przebłyskiem inteligencji jest opowiedzenie przez panią porucznik Harmeen dowcipu o żeńskich kawalerzystach i koniach i kto kogo ujeżdża), to ja z chęcią poświęcę mój czas na inną lekturę.

Gdyby była tutaj funkcja przyznawania punktów ujemnych, to z wielką przyjemnością dałabym je temu "dziełu". I chyba byłaby to pewna forma katharsis :) Niestety, chociaż przebrnęłam tylko (AŻ!) do drugiego rozdziału, to niesmak pozostał. Długo będę wspominać rozchylenie nóg przez panią porucznik Harmeen, by zaspokoić ciekawość księcia Siriusa i pokazać odwagę armii Arkach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po książkę sięgnęłam z przekory (bo takie hasła jak "polska odpowiedź na Grę o tron" wypada skwitować śmiechem) i by być może odgonić nudę. No cóż, nudy odgonić się nie dało.

Książka zapowiadała się wcale nieźle. I tak było przez pierwszy rozdział. Z każdym kolejnym - masakra, byle to dzieło skończyć. Równoległe nici fabularne są w porządku, ale jak dla mnie wypadałoby powiązać je bardziej niż umiejscowienie w tym samym świecie, coś tam trochę związane z intrygą, a dalej hulaj dusza, piekła nie ma.

Bo można byłoby stworzyć coś sensownego, a tak jeden wielki chaos powstał.

A nie, przecież na samiuśkim końcu te trzy wątki się łączą :) Szkoda, że jest to tak absurdalne "związanie" nici fabularnych, niby nic niemożliwego, ale nie w tym momencie książki, bo wygląda jak nachalna furtka do drugiego tomu. I na taki zabieg można tylko zareagować śmiechem.

I jeszcze jedno. Ja wiem, że można inspirować się wydarzeniami historycznymi i zaczerpnąć to i owo, ale bez przesady. Dla niepoznaki pozmieniajmy tytuły, nazwy miejsc, plemion, narodów i.. No właśnie. To liczenie na aż tak wielkie nieuctwo? A już gwoździem do trumny jest śpiewana przez barda "Śmierć Rolanda" i zakreślenie fabuły tejże pieśni. Serio? Bardziej zerżnąć się nie dało?

Po książkę sięgnęłam z przekory (bo takie hasła jak "polska odpowiedź na Grę o tron" wypada skwitować śmiechem) i by być może odgonić nudę. No cóż, nudy odgonić się nie dało.

Książka zapowiadała się wcale nieźle. I tak było przez pierwszy rozdział. Z każdym kolejnym - masakra, byle to dzieło skończyć. Równoległe nici fabularne są w porządku, ale jak dla mnie wypadałoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie przepadam za kryminałami, jednak mile się zaskoczyłam. Nie mogłam doczekać się dalszych wydarzeń, co nie zdarza się często. Minus - otwarte zakończenie (moje bardzo subiektywne zdanie, bo nie cierpię niedopowiedzeń, które piętrzą w mojej głowie coraz to nowe możliwości).

Nie przepadam za kryminałami, jednak mile się zaskoczyłam. Nie mogłam doczekać się dalszych wydarzeń, co nie zdarza się często. Minus - otwarte zakończenie (moje bardzo subiektywne zdanie, bo nie cierpię niedopowiedzeń, które piętrzą w mojej głowie coraz to nowe możliwości).

Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawie do końca uważałam tę książkę za niezłą. Pomijając nudniejsze momenty i moją totalną nieznajomość zagadnień militarnych. Końcówka, owszem, jest zaskakująca. Niestety, nie w pozytywnym sensie. Mieszanie wątków w taki sposób jest dla mnie nie do przyjęcia.

Prawie do końca uważałam tę książkę za niezłą. Pomijając nudniejsze momenty i moją totalną nieznajomość zagadnień militarnych. Końcówka, owszem, jest zaskakująca. Niestety, nie w pozytywnym sensie. Mieszanie wątków w taki sposób jest dla mnie nie do przyjęcia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwieńczenie trylogii. Książka, która wydawała mi się taka sama jak poprzednie. Podczas czytania nie mogłam wygonić z głowy myśli, że to pozycja dla młodzieży, dlatego powinnam potraktować ją trochę z przymrużeniem oka. Spodziewałam się brutalności, morza krwi, soczystych opisów. I byłam rozczarowana. Czułam niedosyt. Relacja młodej dziewczyny. Taka zimna, wypłowiała. Nie przekonywała mnie do niczego. Najgorszy wydawał mi się wątek miłosny. Kolejny wyrwany z kontekstu, bezbarwny, sztuczny i irytujący.

Jednak nie mogę zapomnieć o tematyce, jaką porusza autorka. Pomimo tego, że opis tego świata mnie nie porwał i nie zaszokował, to przecież mówi o scenariuszu, który jest prawdopodobny. Mniej lub bardziej. Przypomina o tym, co tkwi w człowieku. Pokazuje, że każdy może stać się bestią, a wobec ucisku większość ludzi stanie się potulnym stadem owiec gotowym spełnić każde polecenie, byleby przeżyć. Zamknie się na ludzi trwających w domu obok, bo są obcy, a pomoc im może skrócić ich własną wegetację.

Zawsze pojawi się też grupka osób gotowych stawić opór. Prędzej czy później dojdzie do zrywu. Doprowadzi to do kolejnego rozlewu krwi. Pytanie czy ludzie będą potrafili wyrwać się z zaklętego kręgu igrzysk śmierci.

Zwieńczenie trylogii. Książka, która wydawała mi się taka sama jak poprzednie. Podczas czytania nie mogłam wygonić z głowy myśli, że to pozycja dla młodzieży, dlatego powinnam potraktować ją trochę z przymrużeniem oka. Spodziewałam się brutalności, morza krwi, soczystych opisów. I byłam rozczarowana. Czułam niedosyt. Relacja młodej dziewczyny. Taka zimna, wypłowiała. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cóż powiedzieć mogę o tej książce? Można ująć to pospolicie - fajna, świetna, przeczytaj sam, a się przekonasz. Jednak w ten sposób nikogo nie zachęcę do jej przeczytania, a jest ona jedną z lepszych, które ostatnio wpadły mi w ręce. Czyta się ją szybko - za szybko nawet. Wciąga niemiłosiernie. Choćbyś nie wiadomo jak ważne miał obowiązki, dręczy Cię myśl: "co dalej, co dalej? Muszę wiedzieć, co dzieje się później".

Dlaczego książka ta jest wyjątkowa? Rzecz dzieje się u schyłku XIX w. Znać o sobie daje dekadentyzm - w Moskwie rozkwita moda na samobójstwa: działa podziemny klub "kochanków Śmierci". Zrzeszają one najczęściej osoby młode, rozczarowane życiem i pragnące w sposób niepospolity je zakończyć. Zostajesz rzucony w objęcia tajemnicy. Następujące po sobie wypadki są coraz bardziej podejrzane. W szeregi kochanków wkrada się konfident, a następnie pojawia się osoba, która chce zapobiec kolejnym nieszczęściom. Kto jest donosicielem? Co jest źródłem szaleństwa kolejnych osób? Zgadniesz czy dasz się zaskoczyć?

Styl pisania autora również Cię uwiedzie. Zdarzenia relacjonowane są z perspektywy trzech osób - głównej bohaterki, dziennikarza i narratora. Szczególny smaczek stanowią wypowiedzi dziewczyny - trajkotanie młodej osóbki, która niedawno przekroczyła próg pełnoletności i pozjadała wszystkie rozumy (tu brawa dla autora - mężczyzny!; jego wnikliwa obserwacja kobiety zaowocowała stworzeniem zgrabnej postaci, która jest ironicznym efektem tych oględzin) oraz relacje reportera - jego kwieciste artykuły wywołują uśmiech na twarzy.

Podsumowując: gdy zimno na dworze, a za oknem hula wiatr, przygarnij książkę "Kochanka Śmierci" i daj się porwać kolejnym jej stronom. Warto!

Cóż powiedzieć mogę o tej książce? Można ująć to pospolicie - fajna, świetna, przeczytaj sam, a się przekonasz. Jednak w ten sposób nikogo nie zachęcę do jej przeczytania, a jest ona jedną z lepszych, które ostatnio wpadły mi w ręce. Czyta się ją szybko - za szybko nawet. Wciąga niemiłosiernie. Choćbyś nie wiadomo jak ważne miał obowiązki, dręczy Cię myśl: "co dalej, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Noo cóż, po tym do czego przyzwyczaił mnie Sapkowski, ta książka była dla mnie rozczarowaniem. I nie chodzi mi tu o zmianę tematyki, bo to mogłoby być całkiem interesujące, ale o to, że zabrakło tu jego błyskotliwego humoru i tempa akcji. W przypadku sagi i trylogii nie było mnie dla świata. Krótko mówiąc "Żmija" była dla mnie nudna.

Noo cóż, po tym do czego przyzwyczaił mnie Sapkowski, ta książka była dla mnie rozczarowaniem. I nie chodzi mi tu o zmianę tematyki, bo to mogłoby być całkiem interesujące, ale o to, że zabrakło tu jego błyskotliwego humoru i tempa akcji. W przypadku sagi i trylogii nie było mnie dla świata. Krótko mówiąc "Żmija" była dla mnie nudna.

Pokaż mimo to