Malwinoos

Profil użytkownika: Malwinoos

Londyn, Wielka Brytania Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 lata temu
219
Przeczytanych
książek
232
Książek
w biblioteczce
8
Opinii
38
Polubień
opinii
Londyn, Wielka Brytania Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Wiem, co to Opus Dei przez przeczytanie "Kodu Leonarda Da Vinci", słabej zresztą książki. Oczywiście organizacja była pokazana jako sekta, na miarę scjentologów, o ile nie gorsza. Jak to w tej typu powieścidłach, fabuła śmierdziała ściemą i strasznym pomówieniem na kilometr. Dzięki siostrze (dziękuję za uświadomienie) dowiedziałam się też, kto założył Opus Dei i z racji, że postać Escrivy bardzo mi się spodobała, nabyłam Jego trzy książki drogą kupna.

Kiedyś nie było trenerów personalnych i profesjonalnych motywatorów, ludzie chodzili do kościoła i był to całkiem naturalne, że wszystko to tam mogli znaleźć, nie wszędzie, ale mogli. Teraz personal coaching jest świecką religią. Czy to źle? Nie mnie to oceniać i jako osoba, do której to niezbyt przemawia i raczej irytuje to czy śmieszy, nie będę się rozwodzić na ten temat. Moim motywatorem jest od jakiegoś czasu Josemaria Escriva i bardzo się cieszę, że siostra mi pomogła Go odkryć.

Całość jest zbiorem czegoś w stylu złotych myśli, ale nie w stylu Paulo Coelho, są skierowane konkretnie do czytelnika w bardzo bezpośredni sposób. Przy okazji język Escrivy jest bardzo ognisty i bezwzględny, czuć Hiszpanię i wielką siłę charakteru. Wydaje mi się, że "Droga" jest najbardziej ogólna, jakby niezbędnik, a dwie kolejne książki są bardziej szczegółowe i skierowane na Służbę bliźniemu i Bogu, dlatego myślę, że "Droga" świetnie nadawałaby dla niewierzącego czy agnostyka, bo jest dość uniwersalna w przekazie.

Św. Escriva nie powie Ci, że "jesteś zwycięzcą". Zamiast tego powie, że jesteś marny, ale to nie przeszkadza Ci w dążeniu do świętości, w końcu był pierwszym, który propagował drogę do świętości ludzi świeckich , uświęcanie każdej codziennych czynności, życia rodzinnego czy zawodowego. Po prostu jak chcesz, to wszędzie znajdziesz Boga i tak powinno być, nawet podczas mycia garów.

Te książki zmieniły moje życie i mam nadzieję, że wielu innych również.

Wiem, co to Opus Dei przez przeczytanie "Kodu Leonarda Da Vinci", słabej zresztą książki. Oczywiście organizacja była pokazana jako sekta, na miarę scjentologów, o ile nie gorsza. Jak to w tej typu powieścidłach, fabuła śmierdziała ściemą i strasznym pomówieniem na kilometr. Dzięki siostrze (dziękuję za uświadomienie) dowiedziałam się też, kto założył Opus Dei i z racji, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo rzadko zostawiam książki, bo się przestały podobać. Staram się robić taki "research", żeby się nie zdarzały tego typu wypadki. Nie pamiętam w ogóle takiej sytuacji, żeby książka mnie na tyle odrzuciła, by ją cisnąć w przysłowiowy kąt. Powieść Rowling leżała tam w tym kącie trzeci rok, aż w końcu moje małe natręctwo w postaci nie znoszenia zostawiania niedokończonych rzeczy zmusiło mnie do dania jej drugiej szansy. I całe szczęście.

Co mnie odrzuciło? Na początku oczywiście zderzenie z Rowling od Pottera, przecież każdy tom był przeczytany kilkukrotnie. A tu jakaś małomiasteczkowa intryga, z płytką, lokalną polityką, szarością i brudem losowej brytyjskiej mieściny, do tego przekleństw od groma. Gwóźdź do trumny przybił pan kierowca z autokaru z londyńskiego lotniska, który skwitował książkę trzymaną przeze mnie w ręku: "Your reading new Rowling's book? I heard it's shite, you better leave it!".

No to się wzięłam i nie żałuję. Pięknie rozbudowani bohaterowie i cały świat, chociaż niby mały, ale postaci jest bardzo dużo - można się na początku pogubić. Dogłębna ich analiza, oparta praktycznie tylko na ciemnej stronie ludzkiej natury i pierwiastku zła. Dobrzy są ci, o których można powiedzieć najmniej złego, którzy skrywają najmniej mrocznych historii. Cała fabuła opiera się głównie na wydarzeniach i intrygach lokalnej polityki, niestety obserwowanej przeze mnie do niedawna z bardzo bliska. Bagno, w którym niejeden już utonął i utonie, chociaż to niby tylko rada gminy, a nie Parlament. Wiadomo, że nie w tak wyjaskrawionej postaci, ale niestety wiele z tych mechanizmów działania społeczności lokalnej i działaczy udało mi się poznać, niezbyt z własnej chęci. Taka to zabawa z nagim mieczem, czy tam mieczykiem na wiejskim placu boju, co ma dwa ostre końce - jak będzie możliwość, to i tak dźgnie, każdego. i nie ma tu znaczenia, że opisane są wydarzenia z fikcyjnej miejscowości - Rowling ukazuje prawdy uniwersalne bez upiększeń, tylko tak, jak jest, czyli strasznie.

Do tego naprawdę wciąga. Autorka postawiła sobie poprzeczkę wysoko już dawno temu, teraz mogę powiedzieć, że nie jest pisarką jednej historii i nie udało jej się z HP, po prostu ma kobieta mega talent.

Bardzo rzadko zostawiam książki, bo się przestały podobać. Staram się robić taki "research", żeby się nie zdarzały tego typu wypadki. Nie pamiętam w ogóle takiej sytuacji, żeby książka mnie na tyle odrzuciła, by ją cisnąć w przysłowiowy kąt. Powieść Rowling leżała tam w tym kącie trzeci rok, aż w końcu moje małe natręctwo w postaci nie znoszenia zostawiania niedokończonych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura podnosi na duchu, zwłaszcza tych, co jak ja nie mają ostatnio łatwych momentów. Recepta na sukces czy udane życie? Myślę, że się tu znajdzie, ale czy każdy się godzi na taki los opisany w "spe salvi"? Życie w nadziei jest trudniejsze niż bez niej, bo ciągle chcemy i liczymy na coś. Oczekujemy i wypraszamy u Boga, czy inaczej, licząc że się uda. A jak niczego już od życia nie oczekujemy, to jest łatwiej. jest łatwiej, bo cały nasz los zamieniamy w wielką porażkę, wartość stałą, zamiast ponosić pojedyncze po drodze do naszego celu. Uśmiercamy samych siebie, odbierając sobie samemu cząstkę człowieczeństwa i wkładając siebie do szuflady wielkiego „luzera”. To jest ten sęk dla racjonalisty, tak na chłopski rozum, bez większego uduchowienia. To jest to, co ja z tej lektury wyniosłam, bo to było mi bardzo potrzebne, jest jeszcze wiele innych kwestii w temacie nadziei, nauki i postępu (szeroko poruszonego przez Benedykta XVI, w bardzo interesujący sposób), życiorysy świętych jako przykłady życia nadzieją.

Polecam tym, którzy potrzebują chociaż małego światła w tunelu, a raczej przypomnienia, że ono tam zawsze było i będzie. Oraz metaforycznego kopa w cztery litery.

Lektura podnosi na duchu, zwłaszcza tych, co jak ja nie mają ostatnio łatwych momentów. Recepta na sukces czy udane życie? Myślę, że się tu znajdzie, ale czy każdy się godzi na taki los opisany w "spe salvi"? Życie w nadziei jest trudniejsze niż bez niej, bo ciągle chcemy i liczymy na coś. Oczekujemy i wypraszamy u Boga, czy inaczej, licząc że się uda. A jak niczego już od...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Malwinoos

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
219
książek
Średnio w roku
przeczytane
20
książek
Opinie były
pomocne
38
razy
W sumie
wystawione
214
ocen ze średnią 6,9

Spędzone
na czytaniu
1 184
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
19
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]