rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/06/teoria-zakalca-dagny-przybyszewskiej.html

Marta mieszka w Warszawie i od kilku lat próbuje bezskutecznie sprzedać swoją powieść kryminalną do wydawnictwa. Życie dzieli z pochodzącym z Krakowa narzeczonym, który, jako osoba medialna, wymaga od niej, aby zawsze wyglądała nienagannie i tak samo udzielała wywiadów. Po kolejnej wpadce na uroczystej imprezie, Marta otrzymuje wiadomość o śmierci swojego dawno niewidzianego ojca. Wraca więc do dawnej stolicy Polski, aby pozamykać niedokończone sprawy oraz odwiedzić rodzinę narzeczonego.

Po pierwszym rozdziale tej książki skojarzenie nasunęło się samo - toż to Bridget Jones! Tylko polska. I bez nadwagi. I z narzeczonym. I bez pamiętnika. I bez innych spraw też, ale inspiracja jest dość wyraźna. Być może jest to sposób w jaki autorka przedstawia rzeczywistość głównej bohaterki – z ironią, lekko przerysowawszy charaktery poszczególnych postaci – przez taki zabieg właśnie czytelnik mimowolnie się uśmiecha, czytając "Teorię zakalca".

Ciekawy jest też dystans z jakim autorka opisuje przywary warszawiaków oraz krakowianów - typowo lekki i obyczajowy humor sprawia, iż mieszkańcy żadnego z tych miast nie powinni mieć do Anny Brody pretensji.

Na uznanie zasługuje również relacja, która tworzy się pomiędzy Martą, a bratem jej narzeczonego. Lekko wyczuwalne napięcie i dobre porozumienie są pisane ze smakiem, bez zbędnego wplatania niepotrzebnego na kartach książki wątku miłosnego. To co powinno zostać powiedziane, zostało, resztę zaś czytelnik, za sprawą epilogu, może dopowiedzieć sobie sam.

"Teoria zakalca Dagny Przybyszewskiej" to debiut Anny Brody i pierwsza literatura z gatunku chick-lit, która sprawiła mi przyjemność. Nawet oryginalny tytuł tej książki ma swoje znaczenie i głębszy sens. Lekka, rozrywkowa, kobieca – czego chcieć więcej?

http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/06/teoria-zakalca-dagny-przybyszewskiej.html

Marta mieszka w Warszawie i od kilku lat próbuje bezskutecznie sprzedać swoją powieść kryminalną do wydawnictwa. Życie dzieli z pochodzącym z Krakowa narzeczonym, który, jako osoba medialna, wymaga od niej, aby zawsze wyglądała nienagannie i tak samo udzielała wywiadów. Po kolejnej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Kwiaty na poddaszu" - któż nie kojarzy kultowej serii o rodzinie Dollangangerów autorstwa Virginii Cleo Andrews? Popularność oraz zyski, jakie przyniosły pisarce ta oraz inne sagi rodzinne, sprawiły, iż nawet trzydzieści lat po jej śmierci wciąż są kończone, tłumaczone i wydawane na całym świecie, dzięki wynajętemu przez jej spadkobierców pisarzowi Andrew Neidermanowi. Należy do nich przetłumaczona właśnie na język polski pozycja Andrews – "Willow".

Tytułowa bohaterka to dziewiętnastoletnia studentka psychiatrii, która została adoptowana przez rodzinę de Beers zaraz po urodzeniu. Po śmierci przybranego ojca dostaje spisany przez niego dziennik, z którego dowiaduje się prawdy o swoim pochodzeniu. Zawiesza wtedy studia, porzuca narzeczonego i wyjeżdża na Florydę, aby odnaleźć swoją biologiczną matkę oraz przyrodniego brata.

Pierwszym, co można stwierdzić po przeczytaniu "Willow", to fakt, że jest raczej stworzona dla kobiet. Pełno tutaj typowych rozterek i dylematów, którymi zazwyczaj nacechowane są powieści obyczajowe; typową cechą kobiecej literatury są również niezwykle plastyczne, sielankowe wręcz opisy przyrody oraz wątek romansu, w jaki wdaje się główna bohaterka.
Druga myśl: to nie jest ten styl. Niestety, znany z kultowych sag rodzinnych i powieści gotyckich, niepowtarzalny styl Andrews, jest niemalże nieuchwytny. Przedstawiona historia ma, w mojej opinii, nieco sztampowy charakter: zła macocha, dobry ojciec, wielki spadek, zaginiona matka. Czy my tego wszystkiego już nie znamy? Ponadto przerysowanie negatywnych postaci i ich wypowiedzi oraz idealizowanie głównej bohaterki sprawia, że opowieść nie wzbudza sympatii, ani chęci, by poznać jej dalsze losy – a zapowiedź sagi tak właśnie powinna działać na czytelnika.

Ciekawym zabiegiem zaś jest umieszczenie w epilogu listu, który stanowi swoisty początek interakcji między bohaterką jednej serii (Rodzina Casteel), a postacią z drugiej (Rodzina de Beers). Jest to jednocześnie zapowiedź kolejnej części Willow.

Virginia C. Andrews w swoich powieściach często podejmowała wątki trudnej, nieszczęśliwej lub kazirodczej miłości oraz brudnych, rodzinnych sekretów. Jej mocną stroną było stopniowanie napięcia i rozbudowana historia. Mimo konwencjonalnej fabuły i braku wyżej wymienionych cech, książka jest jedną z tych, do których warto zajrzeć. Cierpliwie czekam wydanie kolejnej części sagi.

http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/01/virginia-c-andrews-willow-recenzja.html

"Kwiaty na poddaszu" - któż nie kojarzy kultowej serii o rodzinie Dollangangerów autorstwa Virginii Cleo Andrews? Popularność oraz zyski, jakie przyniosły pisarce ta oraz inne sagi rodzinne, sprawiły, iż nawet trzydzieści lat po jej śmierci wciąż są kończone, tłumaczone i wydawane na całym świecie, dzięki wynajętemu przez jej spadkobierców pisarzowi Andrew Neidermanowi....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Włochy, Matera, starożytna dzielnica Sassi wykuta w glinie. Zamieszkują ją bretharianie, żyjący w jaskiniach zdziesiątkowani ludzie, którzy, z braku wystarczającej ilości zdatnego do spożycia pokarmu, nauczyli się pobierać pranę - życiodajną energię z powietrza. Wśród nich jest Gaia - dziewiętnastoletnia dziewczyna, niska i chuda, jak wszyscy żyjący w Sassi. Urodziła się już po napromieniowaniu i nauczyła się żyć tak, jak sugerował przywódca grupy, Falco - teraźniejszością, z dnia na dzień. Nie znaczy to jednak, że dziewczyna bezmyślnie trwa i wykonuje swoją pracę. Zastanawia się, co będzie jeśli ich wódz umrze, kto ich poprowadzi? Czy przeżyją w skrajnej nędzy, czy nadejdzie koniec świata? Jej wątpliwości pogłębia człowiek - hybryda, którego spotyka pewnego lipcowego dnia. Jest to jeden z żyjących w sąsiedniej kolonii, która przetrwała krzyżując się ze zwierzętami.

Danka Markiewicz to absolwentka filologii polskiej, mieszkająca na południu Włoch. Prowadzi bloga, a Meterę 2019 wydała własnym nakładem. Jak sama podkreśla, opowiadanie to jest parabolą życia. Licząca niespełna czterdzieści stron powieść obrazuje, do czego zdolny jest przystosować się człowiek, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zobrazowana tutaj skrajna nędza, brak pożywienia, normalnego, ciepłego domu, nawet małżeństw - ludzie schodzą się i rozstają, rodząc coraz słabsze potomstwo - wykazuje, że można pogodzić się ze swoim losem, nawet tym najbardziej niewdzięcznym. Główna bohaterka uparcie dzień w dzień wyprowadza kozy, medytuje, chcąc pożywić się praną, która uzdrawia. Zaakceptowała swoje życie i chociaż jest ciekawa życia sąsiedniej kolonii, nie chce mieć z hybrydami tam żyjącymi nic wspólnego. Jest człowiekiem i chce nim pozostać, nawet jeśli nieodłączną częścią życia są choroby oraz śmierć.

Czytając tę formę, trudno było nie skojarzyć jej z przypowieściami biblijnymi, również z ukrytymi przesłaniami, symboliką. Muszę przyznać, że mimo całkiem zgrabnie nakreślonej kompozycji, opowiadanie ma nieco rozmyte granice. Czytelnik nie dostaje wszystkich informacji na tacy, wielu rzeczy musi się domyślać. Koncepcja opowiadania zaś - wstęp, rozwinięcie, punkt kulminacyjny i zakończenie - jest przyjemne w odbiorze i zrozumiałe. Autorka oprócz tego, że jest kreatywna, próbuje swojego czytelnika czegoś nauczyć.

Metafora, jaką jest to opowiadanie, skrajny pesymizm przedstawiony na kartkach tej małej powieści, skłania czytelnika do zadawania sobie pytań i myślenia. Nie uważam jednak, żeby to była książka dla każdego. Nie wszyscy będą w stanie zrozumieć zamysł autorki, ani wyciągnąć z niej naukę. Pozostaje mi tylko życzyć autorce powodzenia i wydania Matery 2019 w formie papierowej.

http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2016/12/danka-markiewicz-matera-2019.html

Włochy, Matera, starożytna dzielnica Sassi wykuta w glinie. Zamieszkują ją bretharianie, żyjący w jaskiniach zdziesiątkowani ludzie, którzy, z braku wystarczającej ilości zdatnego do spożycia pokarmu, nauczyli się pobierać pranę - życiodajną energię z powietrza. Wśród nich jest Gaia - dziewiętnastoletnia dziewczyna, niska i chuda, jak wszyscy żyjący w Sassi. Urodziła się...

więcej Pokaż mimo to