-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać352
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
To prawdziwie wielka literatura. Nie żadne podłe czytadło, wymęczone w bólu wielkim, z przekonaniem autora o swojej wyjątkowości i misji, jaką ma rzekomo mądra Olga Tokarczuk. Księgi Jakubowe to ogrom pracy na pewno, ale nie wielkie pisarstwo. Autorka chciałaby być mędrcem, ale nadmiar pychy ją zaślepia.
Piszę o naszej noblistce w kontrze do Davida Mitchella. Nie czytałem żadnego wywiadu z tym autorem, zatem nie wiem, kim jest. Znam tylko tę powieść. A historia ta porywa czytelnika od pierwszych zdań. Księgi Jakubowe mogą tylko zmęczyć, tak jak pisanie zmęczyło autorkę, która cierpi wielce, otoczona idiotami. Zatem ja jako idiota twierdzę, że tysiąckroć mądrzejszym i większym pisarzem jest Jacek Dukaj. Jego najbardziej obszerna powieść jest najczystszym brylantem literackim. Ale głupcami są krytycy, którzy uważają, że fantastyka to dno.
Wróćmy do Czasomierzy.
Szczegółowość i wnikliwość w opisie rzeczywistości, jest porażająca. Autor przedstawia wydarzenia dobrze mam znane z innej perspektywy, jaką pokazują media.
Zatem można by rzec, że to literatura mimetyczna. Na szczęście tak nie jest. Nie będę zdradzać szczegółów, powiem tylko, że to nie jest łatwe czytadło. Każdy rozdział ma innego głównego bohatera, a narracja prowadzona jest w pierwszej osobie. Ten zabieg zmusza do myślenia, bo rośnie w nas pragnienie, by poznawać dalsze losy wcześniejszej postaci.
Powieść łączy w sobie kilka opowiadań powiązanych ze sobą bohaterką drugoplanową, która....
Na koniec chciałbym przeprosić wszystkich szaleńców, którzy postanowili czytać moje opinie. Przeczytałem ponownie własną opinię sprzed roku i przeraziłem się własnym językiem. Nie wiem, skąd taka niechlujność językowa. Być może winny jest smartfon, na którym i dziś piszę.
Serdeczne pozdrowienia dla tych, którzy czytają te słowa. A skoro czytają, to znaczy, że kochają dobrą literaturę. Ludzie są umysłowo upośledzeni. Stanisław Lem powinien dostać nagrodę Nobla. Jacek Dukaj także.
Tolkien dostał chyba tylko obiad od żony
To prawdziwie wielka literatura. Nie żadne podłe czytadło, wymęczone w bólu wielkim, z przekonaniem autora o swojej wyjątkowości i misji, jaką ma rzekomo mądra Olga Tokarczuk. Księgi Jakubowe to ogrom pracy na pewno, ale nie wielkie pisarstwo. Autorka chciałaby być mędrcem, ale nadmiar pychy ją zaślepia.
Piszę o naszej noblistce w kontrze do Davida Mitchella. Nie czytałem...
Im starszy jestem, tym mniej pisać mi się chce. Jednak parę słów o tej książce napiszę. Nie wiem, skąd te zachwyty nad tą powieścią, podobnie jak nie wiem, dlaczego PIS ma duże poparcie. Jeśli szanujecie własne życie i czas to którego jest mało, to nie traćcie czasu na to dzieło. Tyle napisano wartościowszych tekstów, na tam szkoda czasu, wiem, bo ten czas na to straciłem. Autor miał ambicje stworzyć coś więcej niż czytadło, ale mu się nie udało. Trzy gwiazdki to maksimum, niektóre zdania wzbudziły cień uśmiechu na mej twarzy. Historia opisana jest pusta jak wydmuszka. Autor jest sprawnym rzemieślnikiem, nigdy jednak nie będzie artystą. Nie porwała mnie ta historia, nie wciągnęła zupełnie. Mdło i blado. Niech pijam kawy z marketu, bo lubię dobrą, ekspres automatyczny nie zrobi nigdy dobrego espresso, podobnie rzemieślnik nie stworzy prawdziwego dzieła sztuki, które zagrałoby radosną melodię w naszej duszy i dzwięki już na zawsze by w nas pozostały. Ktoś lubi byle co? Jego wybór. Od książki wymagam tego, by porwała, zachwyciła. " Wyznaję" Cabre zachwyca. Myśliwski jest wielki, "Kult" Orbitowskiego na długo zostaje w czytelniku. Szkoda życia na słabe książki po prostu
Im starszy jestem, tym mniej pisać mi się chce. Jednak parę słów o tej książce napiszę. Nie wiem, skąd te zachwyty nad tą powieścią, podobnie jak nie wiem, dlaczego PIS ma duże poparcie. Jeśli szanujecie własne życie i czas to którego jest mało, to nie traćcie czasu na to dzieło. Tyle napisano wartościowszych tekstów, na tam szkoda czasu, wiem, bo ten czas na to straciłem....
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08-29
Ludziska! Hej!
Oto geniusz - prawdziwy, niemalowany . J.Cabre jest wielki. Czapki z głów.
Wydarzyła się bowiem rzecz niespotykana - oto z materii słowa autorowi udało się stworzyć coś nowego , zaskakującego, zadziwiającego. Wielka literatura to nie ta, którą się
z trudem czyta bez jakiegokolwiek zrozumienia. Wielką jest ta, gdy autor w nowatorskiej formie daje wyraz swym niebłahym przemyśleniom. I z tym mamy tutaj do czynienia.
Musiało minąć kilka tygodni, bym ochłonął po tej monumentalnej powieści.
Tam , gdzie Tokarczuk ze swymi nieistotnymi "Księgami Jakubowymi" poległa, tam Cabre napisał dzieło swego życia . Stworzone z pasją ukazuje naturę zła tak dobrze nam znanego, bo w kim zła nie ma? W każdym z nas ten pierwiastek tkwi.
Książkę czyta się jak sudoku, odbiorca nieustannie jest niejako wbrew swej woli zmuszany do myślenia. A myślenie jest przecież bolesne! Mnie czasem boli głowa
od nadmiaru ...
Czegóż tam nie ma! W jednym zdaniu narracja zmienia się z pierwszoosobowej na trzeciosobową. Akapit dotyczący holocaustu kończy się czasami inkwizycji. Rozmowa dwóch bohaterów znienacka kończy się dialogiem innych bohaterów.
Można zwariować. Początki lektury są trudne, to trzeba uczciwie przyznać. Przez pierwsze 150 stron przedzieramy się z trudem, wątki się nie kleją, nie ogarniamy. Na szczęście
po jakimś dociera do odbiorcy myśl, że obcuje z czymś niesamowitym, że bohaterowie, ich działania odkrywają przed nami jakąś tajemnicę, która nie zostanie do końca nigdy wyjaśniona, jednak pragnienie poznania rozwikłania zagadki jest bodźcem do dalszej lektury. Wówczas już nam się nie spieszy, litery tworzące słowa , słowa tworzące zdania
są dla nas ucztą, którą nie można się nasycić.
Fabuła jest bardzo atrakcyjna, jako że traktuje o miłości, tak bliskiej każdemu z nas.
A jeśli miłość , to i cierpienie. Jest i przyjaźń , dużo bardzo dobrej muzyki klasycznej,
przez niektórych zwaną martwą, bo zostały tylko nuty , a muzycy są biernymi odtwócami
zapisu nutowego. Jedni ten zapis przekształcają w grę pełną pasji, inni z kolei czynią to beznamiętnie. Jakkolwiek by na nie patrzeć, muzyk w tej sytuacji jest jedynie odtwórcą narzuconej przez kogoś zabawy, jaką jest zapis nutowy. Własnej kreacji nie ma, bo trzeba podporządkować się naczelnej zasadzie - kompozytorowi . I o tym jest właśnie ta
wielka powieść . O tym, co robimy ze swoim życiem i co z niego zostaje. Dla mnie to historia totalna. J. Cabre rozciągając w czasie akcję do kilkuset lat , ukazał zło drzemiące w nas.
Mechanizm znęcania się nad innymi w imię religii czy jakiejś szalonej idei, jaką był nazizm,
pokazuje człowieka bezbronnego w trybach historii, nikt się nie buntuje, każdy przyjmuje rzeczywistość z pełnym inwentarzem.
Powieść ta jest wielką i powiadam Wam ja, mały biskupek, że za lat parę będzie o niej głośno. Zresztą to nieistotne. Cabre jest godny stanąć w szeregu razem z Homerem, Szekspirem, Cervantesem, Alice Munro , Dostojewskim i wieloma innymi niewymienionymi przez ze mnie teraz. Dlaczego tak twierdzę? Powieść porusza do głębi, daje poczucie obcowania z geniuszem słowa. Sama konstrukcja budzi zachwyt, to, jak powoli odkrywane są tajemnice, rodzi radość
Owszem, trzeba być skupionym podczas lektury. A kiedy nie trzeba się skupiać? Tylko podczas snu, bo na jawie czyha na nas tyle niebezpieczeństw , że tylko nieroztropni mogą sobie pozwolić na rozkojarzenie....
Cabre od początku do końca wodzi czytelnika za nos. Nie daje chwili wytchnienia, zaskakuje i na początku , i na końcu.
Język .... Ach, ten jezyk. Akurat byłem po lekturze kilku powieści napisanych przez kobiety,
zdobywczynie literackiego Nobla: Toni Morrison i Doris Lessing. Nie jestem męską szowinistyczną świnią! Naprawdę! Te panie ze swoją spuścizną nie dorównują do kolan Hiszpana. Kobiety ze swoim jezykiem są zbyt grzeczne, Hiszpan daje się ponieść porywom i nie stroni od soczystych wulgaryzmów, tak cenionych przeze mnie , bo na nich to właśnie kończy się moc słowa. Nie ma nic mocniejszego. Za to cenię język polski, że jest niebywale bogaty w wulgaryzmy.
Niewielu z nas tropi w sobie zalążki zła, bo to ono właśnie, gdy zdobędzie całego człowieka, czyni go otumanionym, niezdolnym do odróżniania dobra od zła.
Przez całą książkę zadawałem sobie pytanie, czy autor jest człowiekiem wierzącym w Boga, czy też nie . Ta kwestia jest poruszana w książce wielokrotnie, bohaterowie wstępują do zakonu, dotyczy to jednak postaci epizodycznych, główni bohaterowie są ateistami.
Na początku sądziłem , że Cabre jest także ateistą, jednak lektura jego wcześniejszej powieści, "Głosy Pamano" zmieniła mą opinię. Na pewno jest wierzącym czlowiekiem,
jednak jest przerażony niejako działalnością kościoła katolickiego. I tu podobny jest do młodego Hoziera, co śpiewa " take me to the church" w radiu nie sobie, tylko nam.
Ech , ludziska, powiem Wam, że po lekturze się zmieniłem. Nawet w lustro spojrzałem.
O dziwo, z lustra spoglądała ta sama obleśna gęba małego biskupka. Więc jak to jest naprawdę?
Ludziska! Hej!
Oto geniusz - prawdziwy, niemalowany . J.Cabre jest wielki. Czapki z głów.
Wydarzyła się bowiem rzecz niespotykana - oto z materii słowa autorowi udało się stworzyć coś nowego , zaskakującego, zadziwiającego. Wielka literatura to nie ta, którą się
z trudem czyta bez jakiegokolwiek zrozumienia. Wielką jest ta, gdy autor w...
2014-07-02
Na autorkę zwróciłem uwagę , bo dostała Nobla. Powiem szczerze, że byłem zawsze nie najlepszego zdania o kobietach pisarkach, w końcu historia literatury to sami mężczyźni.
Jakie było moje zdziwienie, gdy zacząłem czytać tę książkę. Wnikliwe opisy świata, wygląd bohaterów ze szczegółami nakreślony , oko narratora niczego nie pomijało, nawet przybrudzone ramiączka za dużego , szarego stanika wypełnionego obfitymi piersiami się znalazły .
I to poczucie humoru, które zawsze jest przeze mnie towarem ze wszech miar pożądanym, nie lubię nadętej powagi.
Bohaterka jest ubogą dziewczyną i los sprawia , że zakochuje się w niej pewien majętny młodzieniec. Opis uczuć dziewczyny, pełen wnikliwych , niebywale mądrych spostrzeżeń i uwag jest po prostu genialny, gdy narrator wyjaśnia, czym jest to uczucie, czy ona go kocha, czy nie , dlaczego decyduje się na związek od początku skazany na niepowodzenie. Warto choćby tę książkę do połowy przeczytać, bo wiele o sobie samym ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.
Widzimy bohaterkę uwikłaną w otoczenie, jak jej reakcje i decyzje są uzależnione od tego , jak inni zareagują na jej postępowanie. Co jest szczególnie godne uwagi i co mnie zachwyciło, to stosunek autorki do fizyczności, do erotyki, tak pomijanej przez pisarzy częstokroć. W wielu arcydziełach literatury świat seksu jest nieobecny. Munro postępuje na szczęście inaczej: poznajemy dziewczynę, w której żyłach nie płynie woda , a krew. Narrator nie stroni od opisów .
Oczywiście nie jest to powieść erotyczna. Termin powieść używam świadomie, albowiem
autorka świadomie stosuje misterną konstrukcję, gdzie każdy rozdział może być rozpatrywany jako opowiadanie. Całość przesiąknięta jest klimatem lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
I nie jest to klasyczne czytadło, akcja nie pochłonie nas , właściwie to niełatwa lektura.
To książka dla smakoszy, którzy uwielbiają się delektoweać każdą stroną, każdym dialogiem, każdym opisem. To książka dla tych, co uwielbianą czekoladę jedzą tyle dni, ile ma ona kawałków.
Długo się tą książką delektowałem. Leży obok mnie , stwierdzam tylko, że Alice Munro jest geniuszem literackim, a jej dzieła na zawsze pozostaną w historii literatury na samym szczycie.
Czytałem tę powieść, bo zawsze mnie ciekawiła tajemnica kobiecej psychiki, będąca dla mnie
zagadką, której i tak nie rozwikłałem, co nie znaczy , że nie osiągnąłem stanu zwanego nasyceniem
pięknym słowem, piękną , mądrą historią
Na autorkę zwróciłem uwagę , bo dostała Nobla. Powiem szczerze, że byłem zawsze nie najlepszego zdania o kobietach pisarkach, w końcu historia literatury to sami mężczyźni.
Jakie było moje zdziwienie, gdy zacząłem czytać tę książkę. Wnikliwe opisy świata, wygląd bohaterów ze szczegółami nakreślony , oko narratora niczego nie pomijało, nawet przybrudzone...
Nie wiem, czy moja opinia komukolwiek się przyda, bo będzie opierała się na lekturze zaledwie 45 stron.
Zatem książkę bardzo polecam. Wartościowa literatura pokazująca mechanizmy władzy, także tej obrzydliwej naszej rodzimej, co się PiS nazywa. Powieść ta to dobra gimnastyka umysłu i pamięci, bo trzeba przypominać sobie obce zwroty i nazwy bohaterów. Najbardziej będzie się podobała posiadaczom nadmiaru wolnego czasu. Nie spodoba się z kolei tym, którzy czasu mają na przeczytanie kilku stron dziennie. Ja do nich niestety należę. Obieranie ziemniaków, dojenie świń, wyprowadzanie na spacery krów - od obowiązków boli głowa.
Tym bardziej, że na półce czeka Makbet Szekspira. I komu lepiej poświęcić uwagę? Wygrywa nieśmiertelny Szekspir.
Tymczasem życzę Państwu
radości w nadmiarze
Nie wiem, czy moja opinia komukolwiek się przyda, bo będzie opierała się na lekturze zaledwie 45 stron.
więcej Pokaż mimo toZatem książkę bardzo polecam. Wartościowa literatura pokazująca mechanizmy władzy, także tej obrzydliwej naszej rodzimej, co się PiS nazywa. Powieść ta to dobra gimnastyka umysłu i pamięci, bo trzeba przypominać sobie obce zwroty i nazwy bohaterów. Najbardziej będzie się...