rozwiń zwiń
Kaena

Profil użytkownika: Kaena

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 lata temu
17
Przeczytanych
książek
59
Książek
w biblioteczce
17
Opinii
79
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , ,

Kryminalny początek, fantastyczny finisz

Ostatnia część trylogii Geny Showalter początkowo różni się od dwóch poprzednich tomów. Już na samym początku zostajemy wciągnięci w wydarzenia rodem z kryminału. Ktoś napada na bohaterów książki i stara się ich zabić lub porwać, a wszystko to owiane jest tajemnicą. Późniejsze wydarzenia zmierzają do wyjaśnienia sprawy. Niestety – dla kogoś kto gustuje w literaturze fantastycznej, początek powieści może wydać się mało interesujący, a wręcz nużący. Warto jednak przebrnąć przez tę część, bowiem kiedy do akcji powracają nieumarli, książka na powrót staje się ciekawa i nie pozwala czytelnikowi się od niej oderwać.

W tym tomie życie Alicji zmienia się bezpowrotnie. Dziewczyna dowiaduje się, że jej przeszłość nie jest taka, jaką sama zapamiętała. Wychodzą na jaw mroczne sekrety skrywane przez jej rodzinę, a Ali coraz bardziej boi się o swoje dalsze życie. Na domiar złego na drodze dziewczyny staje tajemnicza zjawa, która dodatkowo komplikuje życie głównej bohaterki. Tajemnica goni tajemnicę, a kiedy karty powoli zostają odkrywane, okazuje się, że nic nie jest takie, jakim wydawało się być na pierwszy rzut oka.

Bardzo dobrym zabiegiem jest wprowadzenie w tok akcji wizji Alicji Bell i jej chłopaka – Cola Hollanda. Powoduje to coś w rodzaju retrospekcji. Owe wizje jakie miewają bohaterowie, kiedy pierwszy raz danego dnia spojrzą sobie w oczy, są jedynie strzępami tego, co ma się wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Często intrygują lub zaskakują, ponieważ nie zawsze wszystko układa się tak, jak sugerowały wizje. Z pewnością jednak wzbudzają one ciekawość czytelnika.

Muszę przyznać, że dość długo trzeba było czekać na akcję i klimat typowe dla poprzednich tomów cyklu „Kroniki Białego Królika”. Początkowo powieść przypominała kryminał: morderstwa, tajniacy, ucieczki ukrytymi tunelami i tajemnymi przejściami. Z tym wszystkim miesza się ogromny heroizm bohaterów oraz ich wręcz przesadna skłonność do poświęceń. Niestety całe planowanie rozmaitych ataków na wroga i rozmowy na temat tego kto się będzie dla kogo narażał, kto kogo będzie ochraniał, zdawały się ciągnąć w nieskończoność.

Akcja nabiera wyraźnego tempa dopiero tuż przed połową powieści. Mimo że próby nadania jej dynamizmu czuć już od pierwszych stron powieści, to długo autorka każe czytelnikowi czekać na prawdziwy rozwój akcji i naprawdę ciekawe wydarzenia. To wszystko co dzieje się w pierwszej połowie książki jest bardzo dokładnie opisane. Krok po kroku analizowane są nawet najdrobniejsze posunięcia każdego bohatera. Natomiast wydarzenia dziejące się pod koniec powieści nabierają tak wielkiego tempa, że wszystko zdaje się dziać w mgnieniu oka. Tutaj właśnie brakuje dodatkowych wyjaśnień, dokładniejszych opisów i wydłużenia w czasie ciekawszych momentów.

Nie tylko wątek walki zabójców z zastępami zombi jest ciekawy i godny uwagi. Równolegle rozgrywa się też wspaniale nakreślony przez autorkę wątek miłosny. Alicja i Cole zakochują się w sobie już w poprzednim tomie trylogii. Tutaj jednak ich miłość rozkwita i nabiera mocy. Ci młodzi ludzie nie widzą poza sobą świata, a mimo to niejednokrotnie czułe, intymne chwile są im brutalnie przerywane. Niemniej jednak wątek ten stanowi bardzo dobry balans dla pozostałych, czasem dość drastycznych i brutalnych scen.

Co się rzuca w oczy, to fakt, że Cole Holland został wyniesiony na peony i przyobleczono go w wiele cech, których kobiety pragną w mężczyznach. Ci jednak raczej tych cech nie posiadają, a już z pewnością nie wszystkie jednocześnie. Innymi słowy autorka stworzyła mężczyznę doskonałego, nieskazitelnego, tak bardzo cudownego, że aż nierealnego.

Jest to jednak powieść młodzieżowa, po którą myślę, że sięgają przede wszystkim czytelnicy płci żeńskiej, dlatego zasadność wykreowania właśnie takiego męskiego bohatera powieści jest oczywista. Z pewnością Cole skupi na sobie uwagę niejednej czytelniczki.



Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za udostępnienie książki do recenzji.

Kryminalny początek, fantastyczny finisz

Ostatnia część trylogii Geny Showalter początkowo różni się od dwóch poprzednich tomów. Już na samym początku zostajemy wciągnięci w wydarzenia rodem z kryminału. Ktoś napada na bohaterów książki i stara się ich zabić lub porwać, a wszystko to owiane jest tajemnicą. Późniejsze wydarzenia zmierzają do wyjaśnienia sprawy. Niestety –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

ŚWIAT WYPEŁNIONY PO BRZEGI

„Droga królów” to istny majstersztyk. To opowieść o bohaterstwie, odpowiedzialności i trudnych życiowych decyzjach, obleczona magicznym klimatem krainy Rosharu. Autorowi nie można odmówić niebywałego kunsztu pisarskiego i fantastycznej wyobraźni.

Już na samym początku Brandon Sanderson częstuje nas ogromną ilością postaci, miejsc i niezwykłych przedmiotów nie z tego świata. Pojawiają się tutaj bardzo ciekawe istoty – spreny – które są tajemniczymi duchami krążącymi po całym świecie. Wszystko, co istnieje w magicznej krainie stworzonej przez Sandersona, ma swoje odzwierciedlenie w tych duchach zbierających się w danych miejscach, krążących wokół gnijących ran, jak zgniłospreny, czy też latających wysoko na niebie – wiatrospreny. Także wszystkie emocje kumulujące się w człowieku przyciągają właściwe sobie spreny, które krążą w pobliżu czekając na okazję by się ujawnić.

Jest to świat tajemniczy, nie pozbawiony fantastycznych krain, obfitujących w różnorodne gatunki roślin i zwierząt. Są wśród nich skałopąki, śliskoskały, chulle, czarnozguby i inne. Piękna, niezwykła przyroda, tętniąca życiem roślinność, zwierzęta tak bardzo różne od tych dobrze nam znanych, malownicze krainy opisane językiem pełnym wyszukanych metafor i porównań – to wszystko sprawia, że czytelnik zostaje wchłonięty przez ten cudowny świat i, podróżując wraz z bohaterami powieści, napawa się jego niecodziennością i magią.

To wszystko stanowi tło dla wartkiej akcji i ciekawie nakreślonych sylwetek bohaterów. Na pierwszy plan wysuwają się czterech postaci. Mamy oto Kaladina – człowieka, który miał być chirurgiem, a został wojownikiem w armii Amarama, Schallan – dziewczynę skrywającą prawdziwą twarz za maską upartej, rządnej wiedzy kobiety, marzącej o zostaniu podopieczną heretyczki Jasnah Kholin. Równorzędnie poznajemy Szetha, kłamcę z Shinoratu, zabójcę w bieli, posługującym się Ostrzem Odprysku i potrafiącym wiązać Burzowe Światło, a także arcyksięcia Dalinara – człowieka niezwykle mądrego, którego jednak gnębią wizje pojawiające się podczas każdej arcyburzy. To od tych postaci zależą dalsze losy Rosharu.

Podstawowym tłem wydarzeń jest wojna prowadzona od niepamiętnych czasów między królestwem Althekaru a wrogim ludem Parshendich. Autor w wyśmienity sposób opisuje bitwy. Mimo że w trakcie takich scen zwykle panuje całkowity chaos, to w „Drodze królów” batalie opisane są w sposób przejrzysty i logiczny. Bez najmniejszych problemów możemy sobie wyobrazić krwawą jatkę rozgrywającą się na polu bitwy. Najczęściej zbrojne potyczki opisywane są z punktu widzenia kilkorga ludzi, których zmagania z wrogiem ukazane są na tle całej armii, a to daje ogląd na wszystko, co co dzieje się dookoła.

Akcja nakreślona jest w sposób bardzo przejrzysty. To sprawia, że czytelnik może zagłębić się w wydarzenia bez obaw, że w pewnym momencie się zagubi. Dodatkowo powieść pisana jest prostym, lekkim językiem. Nie ma tu zbyt dużej ilości skomplikowanych nazw własnych. Szybko zapoznajemy się z bohaterami, których sylwetki kipią różnorodnością i indywidualnością. Autor zgrabnie nakreśla główny wątek, a wszelkie tajemnice nie są pozostawione na przesadnie długi czas w ukryciu, co zapobiega zniecierpliwieniu i powoduje, że pragniemy odkryć to, co jeszcze nie zostało ujawnione.

Wiele jest tutaj magii sączącej się z każdej strony książki i przenikającej do wyobraźni czytelnika. Niesamowita moc Burzowego Światła działa cuda, a tajemnicze, drogocenne duszniki są w stanie przemienić kamień w cokolwiek innego. Czytając „Drogę królów” zatracamy się bez reszty w tej magicznej krainie, tak bardzo różnej od otaczającej nas rzeczywistości.

Brandon Sanderson pieczołowicie zadbał o to by czytelnik nie nudził się podczas lektury jego wcale nie krótkiej powieści. Kiedy tylko przyzwyczajamy się do charakterystycznych cech krajów prezentowanych w „Drodze królów”, autor przenosi nas w zupełnie inne miejsca, które ponownie rozbudzają naszą wyobraźnię. Podobnie rzecz się tyczy bohaterów. W momencie gdy przywykamy do danych postaci, dodawane są kolejne osoby. To z jednej strony sprawia, że czytelnik ani przez chwilę nie czuje się znudzony, a z drugiej strony powoduje, że cały ten świat dozowany jest odpowiednimi miarami, by nie przytłoczyć nas swym ogromem – w każdym tego słowa znaczeniu.

Rzeczą oczywistą jest fakt, że nie obyło się tutaj bez klasycznych motywów literackich, jak chociażby topos heroicznego bohatera, walczącego o lepsze jutro. Kaladin to postać posiadająca typowe cechy herosa. Jest on odważny, mężny, gotowy do poświęceń, a jego działaniom przyświecają wyższe idee. Niemniej jednak autor wprowadził do swojej powieści wiele świeżych, ciekawych pomysłów i dzięki temu nie jest ona banalna ani oklepana.

Brandon Sanderson stworzył prawdziwą perełkę literatury fantasy. Powieść obfituje w fascynujące krainy, zamieszkane przez dziwaczne istoty i różnorodnych ludzi. Nawet pogoda jest tutaj nieprzewidywalna i nieokiełznana. Z każdym miejscem wiążą się odmiennie nacechowani jego mieszkańcy, a także charakterystyczna fauna i flora. Ogromnie polecam tę książkę każdemu miłośnikowi gatunku, ale także wszystkim, którzy choć na chwilę pragną oderwać się od zgiełku i hałasu otaczającego świata i poszybować na skrzydłach wyobraźni wprost do świata pełnego magii.

ŚWIAT WYPEŁNIONY PO BRZEGI

„Droga królów” to istny majstersztyk. To opowieść o bohaterstwie, odpowiedzialności i trudnych życiowych decyzjach, obleczona magicznym klimatem krainy Rosharu. Autorowi nie można odmówić niebywałego kunsztu pisarskiego i fantastycznej wyobraźni.

Już na samym początku Brandon Sanderson częstuje nas ogromną ilością postaci, miejsc i niezwykłych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

ŚMIERĆ NIGDY NIE JEST KOŃCEM

„Alicja i lustro zombi” to druga część cyklu pt. „Korniki Białego Królika”. Jest to powieść młodzieżowa. Bardzo dobrze napisana zręcznym młodzieżowym piórem. Opisy są tutaj bardzo wymowne i na szczęście niedługie. Dialogi z kolei płynne i doskonale prowadzone. Świat zapisany na kartach książki poznajemy oczami Alicji Bell. Jest to świat niezwykły, bowiem poza sferą, którą dostrzega każdy przeciętny człowiek istnieje też rzeczywistość o wiele bardziej przerażająca, wręcz mrożąca krew w żyłach. Jest to rzeczywistość, którą mogą dostrzec jedynie nieliczni. Niemalże co noc mierzą się oni z nieprzeciętnym złem. Na świat wychodzą ze swych gniazd okrutne istoty, zombi, które są nienasycone, wiecznie głodne. Pożądają one dusz ludzkich, żywią się nimi i nie cofną się przed niczym, by choć na chwilę złagodzić to bezgraniczne pragnienie. Grupy zabójców gromadzą się wówczas, by nie pozwolić nieumarłym na rzeź, która z pewnością rozegrałaby się, gdyby nikt nie czuwał nad niczego niepodejrzewającymi ludźmi, śpiącymi w ciepłych łóżkach, żyjącymi w swych śmiesznie bezpiecznych rzeczywistościach.

Ali należy do grupy Cole'a Hollanda. Są to nie tylko towarzysze broni, lecz także przyjaciele, którzy gotowi są na każde poświęcenie w imię przyjaźni, miłości i chęci ochronienia niewinnych, bezbronnych ludzi. Choć czasem zdarzają się między nimi różne spięcia, to kiedy w zasięgu wzroku pojawiają się zombi, niesnaski przestają mieć znaczenie, a oni stają ramię w ramię by po raz kolejny odnieść zwycięstwo i pokazać potworom, gdzie jest ich miejsce. Fantastyczna jest ta ogromna więź, jaka łączy Alicję, Cole'a, Bronxa, Szrona, Trinę, Mackenzi i innych. Kiedy sytuacja staje się coraz bardziej poważna, do grona zabójców dołączają inni. Wśród nich również Veronica i Gavin, którzy wprowadzają niemały zamęt, ale też dzięki nim zwiększają się szanse na pokonanie zombi i ludzi w kombinezonach, którzy stoją po stronie zła.

Książka słusznie została zakwalifikowana do gatunku powieści paranormal romance. Między Colem i Alicją coraz bardziej iskrzy. Kiedy jednak Ali myśli, że nic już nie stoi naprzeciw ich związkowi, pojawiają się coraz to nowe problemy. Nie jest to, jakby można było przypuszczać, związek łatwy, bowiem wielki i odważny Cole Holland nie jest w stanie dopuścić do siebie miłości, gdyż boi się odtrącenia. Dodatkowym utrudnieniem stają się wizje, które ku zdziwieniu wszystkich nie pojawiają się jedynie pomiędzy Alicją i Colem. Mimo że niewiele z nich wynika, przysparzają one dziewczynie coraz to większych problemów. Dzięki temu mamy też wiele zwrotów akcji, co tylko dodaje dreszczyku emocji podczas czytania.

Każdego z bohaterów książki autorka wyróżniła swoistym charakterem. Mimo postawnych sylwetek Cole, Bronx i Szron są w głębi duszy kochającymi swoje dziewczyny chłopcami. Jak większość zabójców mają dwie twarze. Jednak to przyjazne i miłe wnętrze skrywają pod skorupą nieosiągalnych, złych, brutalnych chłopaków, którym lepiej nie wchodzić w drogę. Podobnie rzecz się ma z dziewczynami należącymi do ich grupy. Mimo to wszyscy potrafią się czasem otworzyć i wówczas poznajemy ich prawdziwe oblicza, które emanują delikatnością, a każde z nich ma w sobie to „coś”. Poza zabójcami do tego szalenie interesującego towarzystwa dołącza Kat – najlepsza przyjaciółka Alicji. Mimo że nie może ona zobaczyć zombi, stara się ze wszystkich sił pomagać przyjaciołom w walce i wspierać ich w tym co robią.

Wraz z Alicją oraz jej przyjaciółmi wkraczamy w świat, który tylko z pozoru jest zwykły, szary i przeciętny. Ali jest nastoletnią zabójczynią – i to nie byle jaką. Ma te same moce co reszta zabójców, jednak oprócz tego potrafi wywołać w swojej duchowej postaci płomień, który ogarnia całą jej duszę i wszystkie zombi, które śmiały zaatakować ją lub któregoś z jej towarzyszy. Pozornie wiedzie ona zwyczajne życie nastolatki po przejściach (pamiętajmy, że podczas wypadku samochodowego zginęła cała jej rodzina, a jej rodzice zostali na dodatek pożarci przez wiecznie nienasycone, krwiożercze bestie). Ali nie załamuje się jednak. Kiedy na ziemi pojawiają się nieumarli, dziewczyna wraz z towarzyszami wychodzi im naprzeciw, ratując tym samym tych, którym nie jest dane zobaczyć te przerażające istoty będące niegdyś ludźmi.

Siła i determinacja główniej bohaterki jest niezwykła. Dodatkowo urzeka ona swoją dobrocią i emanującą miłością. Nie zdaje sobie jednak sprawy, że przyjdzie jej się zmierzyć z samą sobą, ze swoją ciemną stroną, do tej pory ukrytą gdzieś głęboko na dnie duszy, wyczekującą na moment, w którym, nadarzy się możliwość przejęcia kontroli. W jednej z bitew zostaje ona ugryziona przez zombi, a antidotum na zombiczy jad nie przynosi poprawy, ani ulgi. Dziewczyna szybko staje się zagrożeniem dla swoich bliskich, a jej stan wciąż się pogarsza.

Z uwagi na to, że jest to powieść młodzieżowa, nie szykowałam się na tryskającą zewsząd krew i makabryczne opisy walk. Brakowało mi jednak tej ciszy przed burzą, narastającego napięcia, które każe przewracać kolejne strony w oczekiwaniu na wybuch, zwrot akcji lub grom z jasnego nieba. Mimo że akcja jest tutaj wartka, to niestety przewidywalna w wielu miejscach. Niemniej jednak
„Alicja i lustro zombi” to powieść o wielkiej przyjaźni, potrafiącej miażdżyć wszelkie problemy, które zło stawia na drodze człowiekowi. Jest to historia ogromnej miłości, która trwa na przekór przeciwnościom losu. To też zderzenie ze światem rządzonym innymi prawami, światem, w którym toczy się ciągła walka dobra ze złem i tylko od grupy nastolatków zależeć będzie, czy dobro po raz kolejny zwycięży, czy też mrok położy swe wstrętne łapy na tym co piękne i czyste niczym źródlana woda. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się, czy miłość Ali i Cole'a przetrwa trudny egzamin jaki stawia przed nimi los i czy głównej bohaterce uda się przezwyciężyć ogarniającą ją jej własną mroczną stronę, czy też ulegnie i znajdzie się w jednym szeregu ze znienawidzonymi potworami, koniecznie przeczytajcie powieść Geny Showalter.

Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za udostępnienie książki do recenzji.

ŚMIERĆ NIGDY NIE JEST KOŃCEM

„Alicja i lustro zombi” to druga część cyklu pt. „Korniki Białego Królika”. Jest to powieść młodzieżowa. Bardzo dobrze napisana zręcznym młodzieżowym piórem. Opisy są tutaj bardzo wymowne i na szczęście niedługie. Dialogi z kolei płynne i doskonale prowadzone. Świat zapisany na kartach książki poznajemy oczami Alicji Bell. Jest to świat...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Kaena

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
17
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
79
razy
W sumie
wystawione
17
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
118
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
2
minuty
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]