Najnowsze artykuły
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[4]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Średnia ocen:
6,5 / 10
11 ocen
Na półkach:
Czytelnicy: 58
Opinie: 3
Przeczytała:
2024-04-14
2024-04-14
Średnia ocen:
7,7 / 10
3639 ocen
Oceniła na:
4 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 7913
Opinie: 484
Przeczytała:
2023-07-26
2023-07-26
Średnia ocen:
7,2 / 10
3332 ocen
Oceniła na:
8 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (9 plusów)
Czytelnicy: 6318
Opinie: 550
Zobacz opinię (9 plusów)
Popieram
9
"W żargonie bartników istnieje nawet słowo określające rodzinę pszczelą pozbawioną matki: „bezmatek”."
Piękne opisanie toksycznej relacji nie zmieni ją w pozytywną, ale z pewnością pomoże, będzie formą terapii. Dla mnie jest to jednak książka o żałobie i próbie pogodzenia się z odejściem bliskiej osoby. Kiedyś przeczytam tę książkę jeszcze raz. Mam tylko nadzieję, że na to "kiedyś" przyjdzie mi bardzo długo czekać.
Cytaty, które mnie poruszyły:
Droga do matki była zamknięta, przynajmniej dla mnie, a do tego padało.
Ale z jakiegoś powodu czułyśmy się lepsze od tych pań opartych na poduszkach. My oglądałyśmy życie na blokowisku dyskretnie. Przez zielone żaluzje patrzyłyśmy, jak umiera jesień i jak zdychają inne, mniej lubiane pory roku.
Moja matka miała pojęcie o sztuce życia. Chodzi mi o to, że cieszyła się drobiazgami. Dostrzegała urok w nieurodziwych rzeczach. Tak potrafiła urządzić czterdziestoośmiometrowe mieszkanie w brzydkim bloku z lat siedemdziesiątych, że miało klimat. Większość ludzi nie umie cieszyć się życiem, którego nie wybrali, które było odwzorowaniem tego, czego bali się najbardziej. Ona to potrafiła. Ona pierwsza mi to pokazała.
Była źródłem mojej największej radości, tak jak dziś jest źródłem mojej największej rozpaczy.
Kochała mnie na swój matczyny sposób. Choć zawsze mi się wydawało, że kochała mnie bardziej.
Siała baba mak, nie wiedziała jak, a dziad wiedział, nie powiedział, a to był już rak. A rak wiedział, nie powiedział, a to było tak:
Gdy moja matka przytyła po raz pierwszy, miałam osiem lat, a ona trzydzieści pięć. Kłamałam dzieciom z podwórka, że mama jest w ciąży i będę miała młodsze rodzeństwo. Nie chciałam nowej siostry ani nowego brata. Ale jeszcze bardziej nie chciałam, by ktoś pomyślał, że moja mama jest gruba.
Śmierć matki prześwietla moje życie, ale zmysły się nie wyostrzają. To nieprawda, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. Nigdy nie byłam tak słaba jak teraz.
Uznają za dobry żart dowcip z serii „przychodzi baba do lekarza, a lekarz mówi”:
– Bałdzo mi przykło, ma pani łaka.
– Łaka?
– Łaka.
– Łaka maka fą?
Wiem, bo mój mąż tam pracuje.
Fristajla.
Póki żyła moja matka, byłam córką. Ale kiedy umarła, ja tę tożsamość straciłam: nie będę już nigdy niczyją córką. A w tym tylko bywałam naprawdę dobra: w córectwie.
Byłam córką samotnej matki. Na tym budowałam swoją tożsamość. To była moja główna rola. A że drugoplanowa – trudno. Przynajmniej stabilna, tak mi się wydawało. Byłam córką matki. I dlatego ta utrata tożsamości tak bardzo boli. Że to jest szansa, by zobaczyć się jako ktoś inny, ktoś więcej niż córka? Wątpię. Jestem kimś mniej.
Kiedy jestem sama w kuchni, mówię na głos, ale po cichu: „Mamo”. Wiem, że nigdy więcej do nikogo nie powiem: „Mamo”.
Bajka o żałobie
Dawno, dawno temu za siedmioma grobami, za siedmioma latami, za siedmioma żalami
Żyła sobie dziewczyna bez matki i bez paznokci, czyli księżniczka Disneya.
I chociaż w żałobie żyła, okropnie była szczęśliwa.
I chociaż sieroco żyła, okropnie była.
I chociaż bez matek żyła, okropnie.
I chociaż żyła okropnie.
I chociaż żyła.
"W żargonie bartników istnieje nawet słowo określające rodzinę pszczelą pozbawioną matki: „bezmatek”."
więcej Pokaż mimo toPiękne opisanie toksycznej relacji nie zmieni ją w pozytywną, ale z pewnością pomoże, będzie formą terapii. Dla mnie jest to jednak książka o żałobie i próbie pogodzenia się z odejściem bliskiej osoby. Kiedyś przeczytam tę książkę jeszcze raz. Mam tylko nadzieję, że na to...