-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2015-08-04
2015-06-18
"Podróżując, żyje się tyle razy, ilu ludzi się spotyka, ile historii się słyszy, ile kultur się poznaje. Setki, może tysiące razy. Eksplozja zmysłów, emocji, myśli i duchowych doświadczeń. Czasem doświadczeń jest tak dużo, że nie potrafię wszystkiego ogarnąć, słońce oślepia mnie swoim blaskiem".
Wielu z nas pragnie podróżować, zwiedzać różnorodne zakątki świata, poznawać ludzi i obcą kulturę, odkrywać nowe obszary, dotrzeć w miejsca, gdzie ludzie żyją w zgodzie z naturą, gdzie brak szeroko pojętej cywilizacji, marzą o tym, aby wsłuchać się w odgłosy przyrody i zajrzeć w głąb samego siebie. Ale czy nasze pragnienia są na tyle silne, aby wyruszyć w samotną podróż w nieznane, w głąb własnej duszy? Do tego niezbędna jest odwaga i ogromna determinacja, ale przede wszystkim trzeba mieć w sobie pasję, być obieżyświatem, kimś, dla kogo wędrówka jest sensem życia.
Maciek Roszkowski jest podróżnikiem, w ciągu ostatnich ośmiu lat spędził niemalże dwa lata w podróży po Azji. Przemierzył ten wyjątkowy kontynent wszerz i wzdłuż. Był w Turcji, Iranie, Indiach, Tajlandii, Malezji, Laos, Chinach, Tajwanie, Japonii, Kazachstanie, czy Kirgistanie. Dotarł do miejsc, o których przeciętny człowiek nawet nie słyszał, spotkał i poznał wielu ludzi, obserwował ich codzienne życie i zwyczaje. Przeprowadził tysiące rozmów. Udało mu się przeniknąć do lokalnej społeczności, dokładnie poznać tamtejszą kulturę, liczne legendy oraz zupełnie nowe smaki. Uczestniczył w niezwykłych ceremoniach, doświadczył wielu fascynujących przygód. Poznał świat tropikalnej oraz całkowicie dzikiej przyrody, dotarł do oddalonych i zupełnie zagubionych w świecie wiosek, gdzie wysoko w górach mieszkają ludzie, którzy głęboko wierzą w moc duchów wiatru, jak sam o tym napisał, bywał w zupełnie innym wymiarze czasu.
Przewracając kolejne karty tej książki czytelnik odbywa swoistą podróż przez rozległą Azję, ale przede wszystkim wędruje w głąb ludzkiego umysłu, bowiem ten nietypowy zbiór wspomnień z podróży autora w głównej mierze opiera się na relacjach międzyludzkich, a nie wyłącznym opisie okolicznych zabytków czy otaczającej przyrody. Książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie, chociaż Maciek Roszkowski pisze chwilami dość poetycko, używając metafor, tym samym skłaniając czytelnika do wielu refleksji, zastanowienia się nad sensem życia oraz roli człowieka w otaczającym nas świecie. "Pisane słońcem" to w moim odczuciu publikacja, która nie jest typowym reportażem czy opisem wspomnień z podróży, to stosunkowo nietypowa książka, z której dość intensywnie wypływa filozofia życia autora. Ale bez obaw, czytelnik ma również możliwość poznać kilaka ciekawostek charakterystycznych dla danego obszaru. Niewątpliwą zaletą niniejszej publikacji jest opisanie tej fascynującej podróży w kilkunastu rozdziałach, przy czym każdy rozdział poświęcony jest innemu zakątkowi Azji. To daje możliwość sięgania po tę książkę w każdej wolnej chwili, wybierając sobie dowolny kraj, w celu bliższego poznania.
To, co najmocniej utkwiło w mojej pamięci, po lekturze tej książki to obraz Chin i Japonii.
Chiny to kraj, który zawsze stanowił dla mnie zagadkę. Dlatego zasmuciły mnie i zszokowały opisy niecodziennych bazarów, na których można kupić w zasadzie wszystko od produktów spożywczych po wszelkie usługi.
"Wszystko dzieje się wprost na ulicy i nikt nie robi skandalu, że jak to tak facetowi rwą zęba bez znieczulenia, kiedy niedaleko świnie chrumkają, psy czekają na rzeź, fryzjerzy tną włosy, pomidory sprzedawane są na kilogramy, stoiska z ulicznym jedzeniem wciąż produkują kolejne potrawy, a faceci kopcą z jakichś strasznie długich tub tytoń". Str. 106
To przede wszystkim te psy tak mocno mnie zasmuciły i zszokowały… tutaj chciałbym zacytować pewien fragment:
"Wchodząc na bazar w Laomeng, zostaję ogłuszony przez gdakające kury, kwaczące kaczki, chrumkające świnie, muczące bawoły. Kupuje się je, aby zabrać do domu i samemu zabić, po czym ugotować czy usmażyć. Jednak nie byłoby w tym nic aż tak szokującego, gdyby obok tych "tradycyjnych" w naszym mniemaniu zwierząt hodowlanych nie sprzedawano… psów. Takiego psa można sobie kupić, żeby w domu zjeść. Widząc to zaczynam się zastanawiać, kto tu jest dziwny. Czy Europejczycy, którzy potrafią zajadać wieprzowinę, uczestnicząc przez to w okrutnym skądinąd mordowaniu w rzeźni całkiem inteligentnej i emocjonalnie rozwiniętej świni, jednocześnie drapiąc swojego Reksia za uchem? Czy może Chińczycy potrafiący zjeść niemal wszystko, bez rozróżniania na zwierzęta, które się kocha i tuli, i te, które się traktuje jak przedmiot i zjada?" str. 104-105
Japonia, to kolejny kraj o którym pisze autor , to naród niezwykle zdyscyplinowany i zgodny, który zachwyca niebywałą organizacją i sprawnym radzeniem sobie w obliczu kataklizmów. Natomiast mnie urzekła opowieść o nieznanym mi dotąd gatunku sztandarowych kogutów Japonii, których długość ogona sięga nawet kilkunastu metrów.
Warto wspomnieć o samym wydaniu tejże publikacji, której niezwykły zapach bardzo intensywnie unosi się w trakcie przewracania kolejnych stron. Dodatkowo książka zawiera mnóstwo ciekawych fotografii, które pozwalają jeszcze mocniej wyobrazić sobie miejsca, które odwiedził Maciek Roszkowski. Słowem to bardzo starannie wydana publikacja. Kolejnym atutem jest różnorodność opisywanych miejsc, myślę, że każdego czytelnika zachwyci inny obszar. Kto wie… może po lekturze tej książki zapragniecie wybrać się do któregoś z opisywanych regionów? Natomiast, czego zabrakło mi w tej książce? Przede wszystkim znacznie bardziej rozbudowanej opowieści, bowiem śmiało mogę pokusić się na określenie tej publikacji, jako literatury podróżniczej w pigułce. Autor odwiedził tak wiele wspaniałych i nieznanych dla większości czytelników miejsc, a ich opis zawarł zaledwie na 192 stronach, to dla mnie zdecydowanie za mało. Chciałabym znacznie więcej przeczytać o Indiach, Malezji i Laos, czy też o Chinach i Japonii… Maćkowi Roszkowskiemu z pewnością udało się rozbudzić mój apetyt.
Reasumując "Pisane słońcem" autorstwa Maćka Roszkowskiego to książka podróżnicza, jednakże jest to publikacja zupełnie nietypowa. Oprócz opisu fascynujących miejsc oraz kliku ciekawostek z obszaru dalekiej Azji, książka niesie w sobie niecodzienną opowieść, nasyconą ludzkimi emocjami, wzajemnymi relacjami oraz filozofią i osobistymi refleksjami autora. Stanowi swoistą podróż w głąb samego siebie. Jeżeli lubicie literaturę, która niesie w sobie kilka ciekawostek, a zarazem skłania do refleksji, koniecznie sięgnijcie po tę książkę.
"Ciężko mi sobie wyobrazić, kim byłbym teraz bez swoich podróży. Kimś uboższym, o węższych horyzontach, z mylnym wyobrażeniem, że Europa czy w ogóle świat zachodni to epicentrum świata. (…) Słońce świeci. Widziałem je wiele razy, w różnych miejscach. Promienie, które wysyła, starałem się uchwycić, opisać, zrozumieć… Słońce nie zawsze świeci jednak w zenicie. Czasem ledwie unosi się nad horyzontem." Str. 6
www.nieterazwlasnieczytam.blogspot.com
"Podróżując, żyje się tyle razy, ilu ludzi się spotyka, ile historii się słyszy, ile kultur się poznaje. Setki, może tysiące razy. Eksplozja zmysłów, emocji, myśli i duchowych doświadczeń. Czasem doświadczeń jest tak dużo, że nie potrafię wszystkiego ogarnąć, słońce oślepia mnie swoim blaskiem".
Wielu z nas pragnie podróżować, zwiedzać różnorodne zakątki świata, poznawać...
"Jutro, złe czy dobre, będzie dopiero jutro - po cóż więc teraz mielibyśmy sobie jutrem zaprzątać głowy. Nie warto psuć dnia dzisiejszego! Na smutki będzie jeszcze czas..."
Wojciech Cejrowski to postać bardzo kontrowersyjna o ekscentrycznym usposobieniu, nie boi się wygłaszać własnych, zgoła odmiennych poglądów, a jego sposób wypowiedzi jest dość cięty i niejednokrotnie wręcz cyniczny, toteż dookoła niego jest mnóstwo przeciwników. Wprawdzie ma wokół siebie także wielu entuzjastów, jednakże ja częściej spotykam się z negatywnym odbiorem jego osoby. Słowem Wojciecha Cejrowskiego albo się nienawidzi, albo darzy ogromną sympatią. Przyznam się, że dawno temu byłam w tej pierwszej grupie bowiem Wojciech Cejrowski, nieustannie grał mi na nerwach jak mało kto, a jego tupet i brak zahamowań oraz taktu w jego wypowiedziach niejednokrotnie mnie bulwersował i szokował, jednakże z biegiem czasu, moje odczucia względem niego ulegały diametralnej zmianie i przerodziły się w niebagatelną sympatię. Stało się tak za sprawą cyklu programów przyrodniczych "Boso przez świat", które pozwoliły mi poznać postać p. Cejrowskiego z zupełnie innej strony. Już dawno miałam ochotę zagłębić słowo pisane p. Wojciecha, dlatego zachęcona przez innych czytelników postanowiłam wreszcie sięgnąć po jedną z jego książek. Na początek wybrałam publikację, która jest chyba najbardziej entuzjastycznie oceniana, mianowicie "Gringo wśród dzikich plemion". Od razu Wam zdradzę, że była to absolutnie genialna przygoda bowiem Wojciech Cejrowski ma ogromy talent do snucia zajmujących opowieści, zabarwionych wieloma ciekawostkami, świetnym humorem i absolutnie błyskotliwym morałem. Tę książkę po prostu pochłonęłam z ogromnym apetytem, a na koniec pozostał wyłącznie niedosyt. Chcę znacznie więcej, dlatego nie omieszkam sięgnąć po kolejne dzieła tego niezwykłego i odważnego podróżnika oraz genialnego gawędziarza.
"Gringo wśród dzikich plemion" autorstwa Wojciecha Cejrowskiego to wyjątkowa książka podróżniczo-przygodowa, która zabiera czytelnika w szaloną i niesamowitą podróż do odległej Amazonii, jednocześnie pozwalając oczami wyobraźni dotrzeć do ostatnich dzikich plemion. Mało, który biały człowiek potrafiłby przetrwać tak niebezpieczną wyprawę, dlatego tupet i pewność siebie, której autorowi nie brakuje, była nieodzownym elementem, który pozwolił mu dotrzeć do miejsc, o których nam nawet się nie śniło. Dodatkowo autor ma w sobie także wiele pokory względem ludzi zamieszkujących w zupełnej dziczy, potrafi ich słuchać i nie próbuje za wszelką cenę przekonywać do innego sposobu życia, zmieniać zwyczajów i wpływać na ich przekonania. Darzy ich ogromnym szacunkiem i niezwykle ceni ich odmienność.
"Biały, nawet ten najbardziej zadomowiony w dżungli i jej przyjazny, zawsze krok po kroku zmienia środowisko - to zew jego krwi. Stale tworzy i powiększa wokół siebie bąbel cywilizacji, z której przybył". Str. 220
Na szczególną uwagę zasługuje również forma wydania tej publikacji. Książka jest absolutnie warta swojej ceny. Twarda oprawa, wspaniałej jakości papier oraz piękne fotografie ukazujące najdziksze zakątki świata sprawiają, że obcowanie z tą książką jest szalenie przyjemne i wartościowe. Autor w tej publikacji dostarczył mi wielu intrygujących i solidnych informacji, które niejednokrotnie mnie zadziwiały i wprawiały w oszołomienie, nie miałam pojęcia o tym, jak żyją dzicy ludzie, jakie zagrożenia na nich czyhają i jak wspaniale potrafią się przed nimi chronić. Słowem bawiłam się wyśmienicie!
"Gdyby wszystkim śmieciarzom ktoś przyznał zasiłki dla bezrobotnych, usiedliby przed telewizorami popijając piwo, a po ulicach ich miasta walałyby się sterty śmieci. Brak zasiłków zmusi ich do aktywności. To okrutne, powiecie? Nie jestem pewien. Wydaje mi się, że dzięki pracy ich życie nabiera sensu". Str. 177
Reasumując, "Gringo wśród dzikich plemion" W. Cejrowskiego to bardzo mądra i cenna książka, która dostarcza wspaniałych wrażeń i interesującej wiedzy, którą samemu trudno byłoby zdobyć. Natomiast autor obdarzony jest ogromnym talentem gawędziarskim, dzięki temu potrafi w błyskotliwy i szalenie zajmujący sposób opowiadać o swoich wspaniałych podróżach. Przyznam, że po lekturze tej publikacji mój podziw względem odwagi i uporu, jaki niewątpliwie posiada p. Cejrowski, jest niebagatelny, a tą książką udowodnił, że jego oryginalna osobowość stanowi niezbędny czynnik, aby takie podróże w ogóle odbyć. Niejednokrotnie narażał swoje bezpieczeństwo, a nawet życie, ale za każdym razem skrzętnie i zawzięcie realizował swój plan. Rzekłabym, że autor jest jedną z tych osób, które wyrzuca się drzwiami, a on i tak wejdzie oknem, aby osiągnąć zamierzony cel. Czytając "Gringo wśród dzikich plemion" niejednokrotnie śmiałam się w głos oraz delektowałam wyjątkowo cennymi puentami, jakie autor zamieszczał pod każdym kolejnym rozdziałem. Słowem, jeżeli lubicie literaturę podróżniczą, to gorąco zachęcam do lektury niniejszej książki, dla mnie stanowiła nie tylko świetną rozrywkę, dostarczyła mi także interesującej wiedzy i wprowadziła w świat, którego nigdy nie zdołam posiąść. Wojciech Cejrowski podczas swoich podróży dokonał niemożliwego i za to należy mu się szacunek i uznanie.
"Są na Ziemi takie miejsca, gdzie pieniądze się nie liczą. W świecie Dzikich walutą jest praca, sól, żelazne groty do strzał, noże, siekiery, strzelby. Wielką moc nabywczą mają także: znajomość czarów i umiejętność leczenia, męstwo w walce, mądrość, którą potrafimy służyć innym, lub - i to Was pewnie zadziwi - dobra Opowieść". Str. 49
nieterazwlasnieczytam.blogspot.com
"Jutro, złe czy dobre, będzie dopiero jutro - po cóż więc teraz mielibyśmy sobie jutrem zaprzątać głowy. Nie warto psuć dnia dzisiejszego! Na smutki będzie jeszcze czas..."
więcej Pokaż mimo toWojciech Cejrowski to postać bardzo kontrowersyjna o ekscentrycznym usposobieniu, nie boi się wygłaszać własnych, zgoła odmiennych poglądów, a jego sposób wypowiedzi jest dość cięty i niejednokrotnie...