Magdalena

Profil użytkownika: Magdalena

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 13 tygodni temu
56
Przeczytanych
książek
56
Książek
w biblioteczce
56
Opinii
357
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Przepis na zwyczajne życie.

Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związku. Niekoniecznie małżeńskim (patrz tolerancja), jakimkolwiek poważnym związku. Wsparcie dla partnera w trudnych chwilach, drobne gesty świadczące o chęci pomocy, przytulenie, wysłuchanie drugiej osoby...

Bohaterka najnowszej powieści Anny Płowiec "Zwyczajna kobieta" - Danusia ma to wszystko w mężu - Tomku, będącym miłością jej życia. Poznali i pokochali się w czasie studiów w Krakowie. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Danka z kaczątka niedbającego za bardzo o swój wygląd zamieniła się w pełnego kobiecego seksapilu łabędzia. Spełniona miłość, dzieci, pieniądze i spokojne, wolne od tragedii życie jest udziałem Danusi. Patrząc na jej życie z boku wydaje się, że osiągnęła wszystko. Dopiero po bliższym poznaniu widzimy, że czegoś jej w tym szczęśliwym życiu brakuje. Tylko czego? Przecież ma wszystko! Konieczność zamknięcia małego sklepiku z kosmetykami, który prowadziła nastraja naszą bohaterkę do refleksji nad swoim życiem. Utrata pracy dla każdego jest ciężkim przeżyciem, zwłaszcza jeśli się ją lubiło. Dla Danki sklep z kosmetykami do makijażu był jej pierwszym, samodzielnym biznesem, w który włożyła mnóstwo serca i czasu. Upiększanie kobiet było jej pasją, dlatego mocno przeżyła likwidację sklepu. Taki zbieg okoliczności spowodował, że zaczyna powracać do planów o kolejnym dziecku. Tylko mąż, rozkręcający sieć klubów fitness ma coraz mniej czasu i jest bez przerwy zmęczony... Chwilowa przerwa w pracy wywołuje w głowie Danki natłok niechcianych myśli - przecież Tomek zatrudnia wiele instruktorek, które są młode, szczupłe i wysportowane. Na pewno podrywają jej przystojnego męża, a on na pewno ją zdradza!

W taki sposób zaczyna się cała seria zabawnych sytuacji, w które uwikłana jest bohaterka, bo jak to mówią "zazdrość to rozżarzony węgielek z piekła rodem". Dopiero wakacyjny wyjazd na warsztaty dla kobiet zmienia nastawienie Danusi do samej siebie. Przestaje zamartwiać się na zapas, bierze z życia to, co najlepsze i cieszy się tym co ma. Nowe przyjaciółki, kobiety które przyjechały na nadmorskie warsztaty odnaleźć samą siebie, to pokrewne dusze, a przyjaźń z nimi umocni w naszej bohaterce poczucie tolerancji dla odmienności.

W opowieści Anny Płowiec ujęła mnie forma w jakiej opisuje różne rodzaje miłości, w tym miłość homoseksualną. Jest to rodzaj miłości, który ostatnio niezbyt często pojawia się w naszej literaturze. Z tym trudnym wyzwaniem autorka poradziła sobie doskonale, aż chciałoby się opowiedzieć o wszystkim, ale wtedy lektura książki nie byłaby tak ciekawa. Podczas pisania tej recenzji przypomniały mi się słowa piosenki Edyty Górniak:

"Jestem kobietą

Wodą, ogniem, burzą, perłą na dnie

Wolna jak rzeka

Nigdy, nigdy nie poddam się!"


Te słowa bardzo trafnie opisują bohaterkę powieści "Zwyczajna kobieta". Danka nigdy się nie poddaje, bierze się za bary z przeciwnościami, otrząsa się z chwilowej niemocy i pełna nowej energii idzie do przodu. Kiedy czytałam powieść niekiedy miałam wrażenie, że Anna Płowiec pisze o mnie, o moich słabościach, wadach, przywarach, obsesjach. No cóż, jestem tylko człowiekiem, Danusia też. Życie każdej kobiety jest gotowym materiałem na książkę. Wzloty i upadki, sukcesy i porażki są udziałem każdej z nas. Najważniejsze jest aby tak jak Danusia podźwignąć się, zacisnąć zęby i mocno uwierzyć we własne możliwości, czego Wam i sobie życzę.

Przecież każda z nas jest ZWYCZAJNĄ KOBIETĄ!

Przepis na zwyczajne życie.

Miłość, wierność, uczciwość, zaufanie, tolerancja czy przyjaźń to podstawowe składniki życia, zwłaszcza w związku. Niekoniecznie małżeńskim (patrz tolerancja), jakimkolwiek poważnym związku. Wsparcie dla partnera w trudnych chwilach, drobne gesty świadczące o chęci pomocy, przytulenie, wysłuchanie drugiej osoby...

Bohaterka najnowszej powieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem stuprocentową fanką powieści świątecznych! Uwielbiam je! Każdego roku na przełomie listopada i grudnia zatapiam się w magiczny, klimatyczny świat stworzony przez autorów i dzięki nim tworzę wokół siebie świąteczną atmosferę. W tym roku pierwszą przeczytaną przeze mnie powieścią o tematyce bożonarodzeniowej było "Dorzuć mnie do prezentu". Co ciekawe, to także pierwsza przeczytana przeze mnie książka, w której tle pojawia się covid.

"Dorzuć mnie do prezentu" to zbiór opowiadań rozgrywających się w okresie świątecznym. Szczególnym, bo naznaczonym skutkami panującej na całym świecie epidemii. W każdej z historii pojawiają się inni bohaterowie, którzy przeżywają większe lub mniejsze rozterki. Okazuje się, że wszyscy oni są ze sobą w jakiś sposób powiązani. Jedni bliżej, inni dalej, niemniej ich drogi przeplatają się. Święta Bożego Narodzenia to szczególny czas, kiedy powinno się zwolnić tempo, spędzić czas z rodziną i na chwilę zapomnieć o codziennych obowiązkach. Nasi bohaterowie podczas tych świąt odkryją, czego brakuje w ich życiu, spotkają kogoś, kto stanie się dla nich szczególnie ważny, zmierzą się ze skutkami swoich decyzji i zrozumieją, że czasami warto zrezygnować z bycia perfekcyjnym na rzecz własnego szczęścia.

Te krótkie opowieści napawają optymizmem i pokazują, że życie w czasach pandemii bynajmniej nie osłabia więzi międzyludzkich, a wręcz je umacnia. Teraz o wiele częściej mamy sposobność ku temu, by okazać innym bezinteresowną pomoc - na przykład robiąc zakupy osobom uziemionym na kwarantannie. I choć pisanie covidowej powieści jest dość ryzykownym posunięciem, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna, a czas od napisania książki do jej wydania dość długi i wiele może się zmienić, to jednak muszę przyznać, że tutaj nie przeszkadzały mi nawet nieścisłości, które się pojawiły (jak choćby to, że w książce dzieci i młodzież od września do samych świąt uczą się stacjonarnie w szkołach).

Powieść oceniam bardzo pozytywnie. To sympatyczna, krótka (licząca zaledwie 200 stron) lektura, która pozwoli się zrelaksować, wprowadzić w świąteczny nastrój, a co najważniejsze - pokaże, że to, w jaki sposób spędzimy nadchodzące dni zależy tylko od nas. Nie musimy być perfekcyjni, aby nasze święta były piękne. Bądźmy sobą i cieszmy się z drobnych podarunków, jakie daje nam los.

Jestem stuprocentową fanką powieści świątecznych! Uwielbiam je! Każdego roku na przełomie listopada i grudnia zatapiam się w magiczny, klimatyczny świat stworzony przez autorów i dzięki nim tworzę wokół siebie świąteczną atmosferę. W tym roku pierwszą przeczytaną przeze mnie powieścią o tematyce bożonarodzeniowej było "Dorzuć mnie do prezentu". Co ciekawe, to także pierwsza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest rok 1850. Doktor Bogumił Korzyński rozpoczyna pracę w warszawskim Szpitalu Dzieciątka Jezus. Mężczyzna chciałby zostać ginekologiem, by móc pomagać kobietom takim jak jego żona, która bardzo ciężko znosi porody, a każdy kolejny jest wielką obawą czy Domicela przeżyje. Oprócz życia rodzinnego i zawodowego Bogumił prowadzi jeszcze trzecie, owiane tajemnicą życie. Zmaga się z przeszłością, która nie daje o sobie zapomnieć i nigdy nie może wyjść na światło dziennie. Inaczej jego kariera byłaby skończona.

Opowieść o Bogumile przeplatana jest prawdziwymi historiami lekarzy, którzy w istotny sposób wpłynęli na rozwój światowej medycyny. Czytamy między innymi o Horacym Wellsie, który wynalazł znieczulający eter czy o Gustavie Michaelisie, który jako pierwszy wskazał konieczność dezynfekcji narzędzi i rąk lekarzy podczas zabiegów medycznych. Musimy pamiętać, że opisane wydarzenia toczą się w połowie XIX wieku, zatem są to czasy, w których główną możliwością przekazywania informacji były listy. Medycyna rozwijała się powoli, a wszelkie nowinki roznosiły się między lekarzami na drodze osobistej wymiany doświadczeń.

W ten właśnie sposób dokształcał się Bogumił. Korespondował ze światowymi autorytetami medycznymi, w czym towarzyszyła mu zafascynowana medycyną i znająca języki obce szwagierka Augusta, której wielkim marzeniem było zostać lekarką. Niestety, wtedy jeszcze był to zawód zarezerwowany wyłącznie dla mężczyzn, a kobiety nie miały wstępu na uniwersytety. Przebiegła i niezwykle inteligentna Augusta znalazła jednak sposób, aby wedrzeć się do tego niedostępnego i kuszącego świata.

"Doktor Bogumił" to powieść obyczajowa z mocno zaakcentowanym wątkiem kryminalnym oraz dużą dawką wiedzy medycznej. Kiedy zaczęłam czytać tę książkę byłam lekko skołowana, ponieważ zaczyna się ona od autentycznej historii Horacego Wellsa, który podczas wizyty w cyrku odkrył skutki działania gazu rozweselającego. Oczarowany tym spostrzeżeniem, postanowił zastosować eter w swojej praktyce dentystycznej celem zmniejszenia bólu u pacjentów. Życie Horacego zakończyło się co prawda fatalnie, co było skutkiem zbyt częstego testowania gazu na sobie, ale człowiek ten dokonał przełomowego odkrycia, jakim było wprowadzenie do leczenia eteru jako znieczulenia. Ta krótka opowieść, podobnie jak inne tego typu zamieszczone w powieści, mają na celu przedstawienie odkryć, które wpłynęły na rozwój medycyny. Dlaczego są one tak istotne dla historii Bogumiła? Bo to właśnie on był jednym z prekursorów rozwoju medycyny, zmiany podejścia do pacjenta i do leczenia w Polsce. Bogumił i jego szwagierka, wymieniając listy z lekarzami z całego świata, wyznaczali nowe standardy leczenia w naszym kraju. Możecie pomyśleć sobie, że ta powieść jest przepełniona wiedzą medyczną. Nic bardziej mylnego. Ałbena Grabowska jest lekarką i najnowszą książką oddała hołd wszystkim medykom, którzy swoją determinacją i heroiczną walką doprowadzili do rozwoju medycyny. A co najważniejsze - wypełniali obietnice złożone w przysiędze Hippokratesa. Autorka pokazała także, że nie każdy lekarz jednakowo poważnie podchodzi do swojego zawodu. Jakże znane nam są takie sytuacje z codziennego życia...

Na pierwszy plan wysuwa się postać Bogumiła - jego życie osobiste, rozwój kariery lekarskiej, tajemnicza przeszłość, skrywana przez niego tajemnica i przyjaźń ze szwagierką. W powieści dominuje wątek obyczajowy - historia młodego lekarza jest bardzo wciągająca i nie sposób wyrzucić jej z głowy. Dodatkowego uroku dodaje fakt, że akcja książki rozpoczyna się w 1850 roku. Bardzo lubię czytać powieści w klimacie retro. Dorożki, eleganckie stroje, wyjścia do opery czy teatru - wszystko jest takie inne i ciekawe. Pobudza wyobraźnię czytelnika, przenosi w czasie i pozwala oderwać się od rzeczywistości. "Doktor Bogumił" liczy sobie aż 508 stron, ale wydarzenia są tak dynamiczne i intrygujące, że nawet przez sekundę nie poczujemy znużenia. Uwielbiam czytać książki, w których autorzy tak wspaniale budują napięcie, tworzą ciekawe wątki główne i poboczne, mieszają ze sobą wydarzenia, łączą losy bohaterów i krzyżują ich drogi, a wszystko po to, by kompletnie zaskoczyć efektem końcowym. Lubię też, kiedy książka, którą czytam sprawia, że jestem bogatsza o wiedzę. Tym razem po lekturze wyniosłam bagaż informacji dotyczących rozwoju medycyny na świecie i w Polsce. A wszystko to sprytnie przemycone w opowieści o sympatycznym i tajemniczym lekarzu. Automatycznie w myślach nasuwa mi się porównanie do powieści Joanny Jax, dzięki którym uczymy się historii czytając powieści obyczajowe. Bardzo, bardzo to lubię.

Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o mojej ulubionej postaci. To Augusta, siostra małżonki Bogumiła. Kobiety te pochodzą z bogatej, szanowanej rodziny. Zdobyły porządne wykształcenie i są niezwykle inteligentne. Domicela skupiła się na życiu rodzinnym, opiece nad dziećmi i prowadzeniu domu, natomiast jej siostra to niepokorny duch. Potajemnie zgłębia wiedzę medyczną, doskonale zna języki obce, dlatego bez problemu prowadzi korespondencję z lekarzami z całego świata, jest piekielnie inteligenta, ale ma pewien kłopot - przebyta w dzieciństwie choroba sprawiła, że nie jest tak urodziwa jak jej siostry. To jednak zdaje się w ogóle nie przeszkadzać młodej kobiecie, która bardziej marzy o byciu lekarzem niż o zakładaniu rodziny. To jedna z najbardziej imponujących bohaterek, jakie przyszło mi poznać.

"Doktor Bogumił" to książka, która otwiera cykl "Uczniowie Hippokratesa". Zamierzam zostać stałą czytelniczką kolejnych części tej serii, bo trafiłam na powieść, która idealnie wpisała się w mój gust czytelniczy. Polecam, polecam i jeszcze raz - polecam.

Jest rok 1850. Doktor Bogumił Korzyński rozpoczyna pracę w warszawskim Szpitalu Dzieciątka Jezus. Mężczyzna chciałby zostać ginekologiem, by móc pomagać kobietom takim jak jego żona, która bardzo ciężko znosi porody, a każdy kolejny jest wielką obawą czy Domicela przeżyje. Oprócz życia rodzinnego i zawodowego Bogumił prowadzi jeszcze trzecie, owiane tajemnicą życie. Zmaga...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Magdalena

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
56
książek
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
357
razy
W sumie
wystawione
53
oceny ze średnią 8,5

Spędzone
na czytaniu
347
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
9
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]