eremian

Profil użytkownika: eremian

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 2 lata temu
20
Przeczytanych
książek
20
Książek
w biblioteczce
20
Opinii
112
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Strony www:
Eremita Andrzej, patrzący ze swej celi na świat dookoła, obserwujący relacje międzyludzkie, którymi kieruje nieuczynny egoizm, wycofany do wewnątrz, otoczony niewidocznym kloszem samotności, która chroni go przed pełnym przykrości światem innych ludzi.

Opinie


Na półkach:

Odnaleziona po latach powieść Wilk Marka Hłaski ku mojemu zaskoczeniu okazała się powieścią dosyć aktualną. Niektóre zjawiska i postawy można odnaleźć we współczesnym świecie.

Przede wszystkim postrzeganie ludzi. Dla Hłaski osoby, które opisuje i przedstawia, to postaci kierujące się pierwotnymi odruchami. Ich położenie i środowisko wymusza na nich walkę o fizyczne przetrwanie i pozbawia niektórych z nich, tych bardziej wrażliwych jak główny bohater, złudzeń. Dojrzewanie głównego bohatera to właśnie pozbywanie się iluzji, z których składają się marzenia. Pozbawieni wymiaru duchowego, metafizycznego, nie znajdujący głębszego sensu w świecie zewnętrznym, który wywołuje w nich strach zamieniający się w lęk o przetrwanie. Ten niepokój z kolei powoduje, że myślą tylko o zaspokojeniu głodu. Nie mają nadziei, nie mają przyszłości. Nie dostrzegają głębszego wymiaru swojej egzystencji, stają się istotami egoistycznymi, samolubnymi, pozbawionymi skrupułów, bez wyrzutów sumienia, ale jeżeli takowe posiadają jak Rysiek Lewandowski, to się ich szybko pozbywają, bo są głodni. Co z tego, że prześladowany i poniżany przez niego człowiek też jest głodny i też walczy o życie. Nie liczy się sacrum, zwykła ludzka przyzwoitość, tylko pospolita chęć przetrwania. Nie liczy się inny człowiek, dobro innych, tylko moje własne. Oczywiście książka powstała w czasach realnego socjalizmu i musiała mieć zgoła inną wymowę, ale nie chodzi tutaj o ideologię – w której zresztą głodny bohater znajduje sens – znajduje sens w walce o lepsze, dla siebie, dla innych – chodzi o wymiar czysto ludzki. Godność ludzka, a zwłaszcza godność kobiet, jest podeptana. Nikt nie troszczy się o emocje i uczucia innych. Zresztą one są wyrażane pięścią przez głównego bohatera. Egoizm, strach, prymitywne instynkty, cielesność kierują postaciami z tamtych czasów. Podobnie jest obecnie – tylko okoliczności są bardziej współczesne i nowoczesne. Inne są przyczyny. Wtedy to był głód, teraz jest chciwość, chęć posiadania coraz więcej, stare modele muszą zostać natychmiast zastąpione przez nowe modele, bo tak wmawiają nam spece od marketingu, twierdząc, że jesteś gorszy, jeżeli nie posiadasz najnowszego modelu. Teraz obowiązuje zasada: żreć, żreć, żreć aż do wyrzygania.

Drugim aspektem, który jest podobny wtedy i obecnie, jest kapitalizm i żądza pieniądza. Wtedy kapitalistami kierowała chęć zysku, która powodowała, że kapitaliści nie szanowali robotników i bogacili się ich kosztem, nie zważając na robotnicze potrzeby. Nie liczy się nic nikt, tylko pieniądz. Teraz jest podobnie. Wszystkich ogarnął duch posiadania: więcej i więcej.

Zadziwiająco współczesny jest też język, zwłaszcza gwara i żargon. Sama narracja jest chropowata, niejednolita, naiwna w obrazowaniu pasji, z jaką główny bohater zapala się do walki oraz w argumentowaniu jego do tej walki motywacji. Taki zabieg również można odebrać jako opis charakteru świata przedstawionego.

Egoizm, czyli funkcjonowanie tylko sferze własnego ja, wynikający z niego strach, który z kolei wywodzi się z poczucia zagrożenia egoistycznej egzystencji, sprawia, że samolubne ja kieruje się podłością i nikczemnością w stosunku do innych samolubnych jednostek, bo tylko wtedy może je zwalczyć, może je pokonać a siebie dowartościować.

Odnaleziona po latach powieść Wilk Marka Hłaski ku mojemu zaskoczeniu okazała się powieścią dosyć aktualną. Niektóre zjawiska i postawy można odnaleźć we współczesnym świecie.

Przede wszystkim postrzeganie ludzi. Dla Hłaski osoby, które opisuje i przedstawia, to postaci kierujące się pierwotnymi odruchami. Ich położenie i środowisko wymusza na nich walkę o fizyczne...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki ADHD. Autobiografia Rafał Księżyk, Tymański Tymon
Ocena 7,0
ADHD. Autobiog... Rafał Księżyk, Tyma...

Na półkach:

Wspomnienie wspólnego sikania w kiblu na anglistyce Uniwersytetu Gdańskiego. Stałem nad pisuarem, kiedy wszedł i zagaił rozmowę, a ja pizdowato milczałem, jak zawsze w takich sytuacjach. Mam tak do tej pory, jeszcze mi nie przeszło. Nie znajdując kompana do rozmowy, wyszedł. Potem go jeszcze widziałam raz na zajęciach z literatury amerykańskiej. To wszystko, jeżeli chodzi o spotkania na żywo, w świecie rzeczywistym. Nasze ścieżki przecięły się raz i nigdy więcej się nie zeszły. Ja grzecznie studiowałem dalej, niezadowolony i przybity, mocujący się z własnymi obsesjami. Widząc co się dzieje na kampusie, z przekory, w geście sprzeciwu wobec tego, co widziałem wśród młodych ludzi w mieście J. w Wielkopolsce przez kilka wcześniejszych wyjazdów wakacyjnych, pozbawiony wszelkich złudzeń co do egoistycznej natury człowieka, nie wziąłem udziału w strajku na uczelni, na którym on podobno grał ze swoim zespołem. Przykładnie ukończyłem studia i podjąłem pracę.

Po kilku latach zobaczyłem go w mediach. Pomyślałem: „Znam go. Sikaliśmy razem na UG”. I tak mu się przyglądałem za każdym razem, kiedy go widziałem w środkach masowego przekazu. Zawsze wówczas wracało do mnie to wspomnienie wspólnego sikania. Teraz, z jego autobiografii, dowiaduję się, jak potoczyły się jego losy, jakim się okazał niezwykłym człowiekiem. W świetle tego, czego się dowiedziałem z jego opowieści, zaczynam żałować, że nie odpowiedziałem na jego słowa. Może moje życie wyglądałoby inaczej? Dokonałem takich wyborów, jakich dokonałem. Niekiedy mam wrażenie, że skurwiłem się, pozwalając innym cwaniakom zdeptać swoje ideały. Kolega od wspólnego sikania w kiblu na anglistyce UG pozostał wierny swoim ideałom do końca. Za to go bardzo szanuję. Takim ludziom jak ja, nie do końca wierzących w siebie i nie do końca przekonanych o słuszności swoich przekonań i wyborów, niezłomność i wierność sobie, jaką prezentuje Tymański, jest bardzo potrzebna. Widząc, że są ludzie z mojego pokolenia, którzy są nadal wierni swoim ideałom z młodości, nabieram przekonania, że warto wierzyć w to, co się robi, niezłomnie i nieprzerwanie dążyć do realizacji swojej wizji. Odpowiedź na ostatnie pytanie w jego opowieści jest właściwie piękną odpowiedzią, dlaczego ja sam zdecydowałem się ujawnić swój świat w słowie pisanym. Lepiej bym tego nie wyraził.

Jeszcze jedno: ja, nałogowy smutas od czterdziestu kilku już lat, mówię, że ucieczka Tymańskiego i Konnaka w absurd, purnonsens, groteskę, prześmiewczość jest objawem zdrowia psychicznego, przejawem przemożnej chęci życia, kiedy rzeczywistość dookoła jest nie do wytrzymania. Oni chcieli żyć, po prostu istnieć, żyć i aby nie zwariować poszli w absurdalny humor, zachowując dystans do otaczającej ich rzeczywistości, zachowali siebie i swoje zdrowie, chęć do życia, tworzenia swojego życia według swoich reguł.

Mój wybór to smutek, bezgraniczny smutek wynikający z poczucia bezsensu i beznadziejności istnienia. Pozwoliłem, aby smutek pozbawił mnie wszelkich sił witalnych – tchnienia, które wywołuje chęć życia. Żyjąc w przekonaniu, że nie zasługuję, aby domagać się tego, co świat ma mi do zaoferowania, przez wszystkie lata kultywowałem w sobie pragnienie nieistnienia, które jest silniejsze niż chęć życia. Pewnie dlatego wtedy nie przyłączyłem się do nich, kiedy dawali mi znaki, abym do nich dołączył.

Wspomnienie wspólnego sikania w kiblu na anglistyce Uniwersytetu Gdańskiego. Stałem nad pisuarem, kiedy wszedł i zagaił rozmowę, a ja pizdowato milczałem, jak zawsze w takich sytuacjach. Mam tak do tej pory, jeszcze mi nie przeszło. Nie znajdując kompana do rozmowy, wyszedł. Potem go jeszcze widziałam raz na zajęciach z literatury amerykańskiej. To wszystko, jeżeli chodzi o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię swoją bezsenność. Dokonując przed trzecią nad ranem przeglądu kanałów w swojej kablówce, natrafiłem na stację TV Wybrzeże, w której pewna młoda dama prezentowała książkę Patrycji Pustkowiak Nocne zwierzęta.Zaciekawiony wykonałem wiadome czynności, aby wejść w posiadanie tekstu i przystąpiłem do lektury. Po jej zakończeniu oniemiałem.

Dawno już nie obcowałem z książką, która przywracałaby mi wiarę w literaturę. Świat przedstawiony w powieści według mnie zbliża się do świata prawdziwego, tego spoza literatury, ponieważ realistycznie odzwierciedla przeżycia osoby, która świadomie wybrała życie w pojedynkę, wbrew wszelkim normom społecznym. Opisuje rzeczywistość, która jest bliska mojemu doświadczeniu Osobistej Autopsji, ale z drugiej strony jest to opowieść literacka i jako taką należy ją traktować.

Bohaterką jest trzydziestoletnia singielka z wielkiego miasta Warszawy, której towarzyszymy w czasie jednego, aczkolwiek bardzo znaczącego, weekendu z jej życia. Tamara Mortus jest zadeklarowaną alkoholiczką, która lubi również inne używki. Jej polem działania jest noc, kiedy wychodzi ze swojej samotni w miasto w poszukiwaniu sensu, ponieważ w swoim życiu go nie znajduje. Jej życie to emocjonalna pustynia, którą usiłuje wypełnić alkoholem, przypadkowym seksem, narkotykami. Świat zewnętrzny boli, jest źródłem poniżenia. Stąd odizolowanie się od ludzi, stąd szukanie potwierdzenia swojej niedoskonałości w poniżających i destrukcyjnych zachowaniach.

Poniżanie i upokarzanie są stopniowane. Najpierw jest alkohol. Rytualne samotne upijanie się przed telewizorem jest jeszcze niewinne, ale picie na umówionej randce kończy się dla Tamary przykro. Podobnie jest w przypadku picia z przypadkowo poznanymi w barze lub klubie osobami, które to picie pozbawia samokontroli. Samogwałt inspirowany pornografią – bohaterka jest urzeczona żeńskim odbytem – z kolei pozbawia godności. Zauroczenie pornografią wynika ze wstrętu do seksu, który wymaga, aby w kopulacji obcowały ze sobą co najmniej dwa ciała. Główna bohaterka traktowała najpierw swoje atrakcyjne ciało jako narzędzie do osiągnięcia spełnienia, jako lep na mężczyzn, którzy traktowani przedmiotowo pomogą jej rozładować napięcie i poprzez seks chociaż na trochę uśmierzą dyskomfort, jakim jest życie we współczesnym świecie. Kiedy Tamara zaczyna czuć się obco ze swoim ciałem, wówczas ono ze swoją nieprzyjemną fizjologią (odór, pot, brak estetyki) staje się przedmiotem pogardy. Jej doznania sprowadzają się do dwuminutowych spełnień w wyniku samostymulacji lub instrumentalnego seksu z osobami zaproszonymi przez Internet. Narkotyki natomiast prowadzą do atrofii wszelkich więzi społecznych. Wspólne zażywanie narkotyków z przypadkowymi osobnikami uzmysławia Tamarze, że tak naprawdę nic jej z nimi nie łączy, oprócz wspólnego celu jakim jest zażycie białego proszku. W pewnym momencie staje się to dla niej męczące. Nie czuje się z tym dobrze i ucieka w nic nie znaczący słowotok, który chroni ją przed ewentualnym emocjonalnym zbliżeniem do drugiej osoby, którego zresztą nie chce. Narkotyki to większy stopień wtajemniczenia, coraz dotkliwsza autodestrukcja, coraz boleśniejsza utrata świadomości, która prowadzi do zatracenia. Będąc znieczulona alkoholem i otumaniona narkotykami staje się tylko bezwładnym ciałem, które zostaje wykorzystany seksualnie. Tamara zostaje zgwałcona. To znaczy jej ciało zostaje zgwałcone, ponieważ na tym etapie upokorzenia Tamara ma wrażenie, że jej ja oraz jej ciało to dwa osobne byty, że ona przestaje być człowiekiem, że jej ciało zostało sprowadzone do bytu, którym rządzą już tylko pierwotne instynkty i że jej nie obowiązują już zasady człowieczeństwa. Przestała być człowiekiem, więc nie musi postępować jak człowiek i kierować się wyższymi wartościami. Tutaj następuje ostatni akt samozniszczenia. Upokorzona przez alkohol, samogwałt, narkotyki, poniżona przez gwałt, dokonuje zabójstwa, które zdaje się być największym przejawem nienawiści do samej siebie, przy czym nie dokonuje tego aktu samozagłady człowiek, lecz zwierzę, jakim Tamara się stała w wyniku szeregu upokorzeń. Otóż Tamara morduje przedstawiciela świata, do którego już nie należy, świata, który uwiera, który jest przyczyną bolączek egzystencjalnych. Zabójstwo koleżanki, z którą przed chwilą jeszcze zażywała narkotyki, jest unicestwieniem złowrogiego świata, ale jest jednocześnie dopełnieniem aktu samozagłady, po którym Tamara przestaje być człowiekiem i staje się wydrążonym w środku manekinem, pustym przedmiotem. Taką Tamarę właśnie poznajemy na początku powieści.

Specyficzne obrazowanie, jakim posługuje się narrator, trafnie oddaje postrzeganie rzeczywistości, które jest zniekształcone przez alkohol i narkotyki. Percepcja świata przedstawionego jest fragmentaryczna, postrzępiona, nierzeczywista. Nagromadzenie metafor i przenośni może być męczące dla niewprawnego czytelnika, ale taki zabieg moim zdaniem sprawia, że opis świata zamroczonego staje się bardziej wiarygodny.

Lubię swoją bezsenność. Dokonując przed trzecią nad ranem przeglądu kanałów w swojej kablówce, natrafiłem na stację TV Wybrzeże, w której pewna młoda dama prezentowała książkę Patrycji Pustkowiak Nocne zwierzęta.Zaciekawiony wykonałem wiadome czynności, aby wejść w posiadanie tekstu i przystąpiłem do lektury. Po jej zakończeniu oniemiałem.

Dawno już nie obcowałem z...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika eremian

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
20
książek
Średnio w roku
przeczytane
2
książki
Opinie były
pomocne
112
razy
W sumie
wystawione
19
ocen ze średnią 6,6

Spędzone
na czytaniu
93
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]