rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Chapeau bas za ten narracyjny obraz "O banalności zła". Psychologiczna i socjologiczna głębia dzieła poraża!

Chapeau bas za ten narracyjny obraz "O banalności zła". Psychologiczna i socjologiczna głębia dzieła poraża!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla osób, które dopiero zaczynają swoją filozoficzną podróż, ta książka będzie wspaniała. Heschel próbuje stawiać najważniejsze pytania: kim jest człowiek, jak powinien żyć, co jest jego przeznaczeniem, czy jest bardziej istotą indywidualną czy kolektywną?

Ktoś mógłby zarzucić, że pewne kwestie są upraszczane (np. autor zachowuje się tak, jakby wiara była kwestią wyboru, nie zaś poczucia - i mogę zdecydować, czy wierzę w Boga, czy nie). Ale przecież niemożliwe jest uniknięcie uproszczeń na 199 stronach książki o sprawach najważniejszych.

Widać natomiast niezwykłą wrażliwość tak na człowieka, tematy, jak i słowa - których używa Heschel. "Kim jest człowiek" to niezwykle ciepła, angażująca (niemal w wydaniu egzystencjalnym: pragnę Cię przebudzić, tutaj wręcz: pomóc Ci) książka. Piękna, krótka i bardzo mądra. A także wyjątkowo wrażliwa i piorunująco przenikliwa.

Zbliżając się do końca widzimy, jak Heschel przechodzi z rozważań filozoficznych na teologiczne. Czy jednak jest to rzeczywiście jakiś większy problem? Camus w całości prowadził rozważania w gruncie rzeczy z pozycji ateisty. Dlaczego zatem głębia myśli Heschela miałaby zostać zlekceważona ze względu na jej religijny aspekt - jakże zresztą fascynujący!

W skrócie: świetna książka!

Dla osób, które dopiero zaczynają swoją filozoficzną podróż, ta książka będzie wspaniała. Heschel próbuje stawiać najważniejsze pytania: kim jest człowiek, jak powinien żyć, co jest jego przeznaczeniem, czy jest bardziej istotą indywidualną czy kolektywną?

Ktoś mógłby zarzucić, że pewne kwestie są upraszczane (np. autor zachowuje się tak, jakby wiara była kwestią wyboru,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podróż z Kochanowskim może być wspaniała, należy jednak przy lekturze chwilę spędzić. Rymy piękne, subtelne; język prosty - mimo 500 lat nadal możemy się tymi fraszkami i pieśniami rozkoszować.

Warto zresztą prześledzić twórczość Janka od "Odprawy posłów greckich" (stoicyzm), przez Treny (zachwianie wiary i przeobrażenia) po Fraszki (niby stoicyzm, ale już lekki, zabawny, bardziej zezwalający na "życia uciechy").
Świat zaczytuje się w Rozmyślaniach Marka Aureliusza, a my jakoś tak z pogardą traktujemy poetę równie bystrego.

Podróż z Kochanowskim może być wspaniała, należy jednak przy lekturze chwilę spędzić. Rymy piękne, subtelne; język prosty - mimo 500 lat nadal możemy się tymi fraszkami i pieśniami rozkoszować.

Warto zresztą prześledzić twórczość Janka od "Odprawy posłów greckich" (stoicyzm), przez Treny (zachwianie wiary i przeobrażenia) po Fraszki (niby stoicyzm, ale już lekki, zabawny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lepiej przeczytać "Filozofia dla zabieganych". Pojawiają się liczne błędy redaktorskie, które sprawiają wrażenie że tekst nie został poddany obróbce (niewłaściwa interpunkcja, błędy składniowe, powtórzenia itp.).

Mimo że tytuł zapewnia, że będzie to czytanie filozofii "bez bólu", to jest inaczej. Przykład: "Dla Hegla społeczeństwo i kultura podążają za tym wzorcem i można by zrozumieć całą historię ludzkości, bez użycia logiki czy danych empirycznych, po prostu posługując się logiką" (s. 123). To w końcu bez użycia logiki czy z użyciem logiki?

Ciekawym zabiegiem, zdawało się, jest łączenie odległych filozofów, aby pokazywać, jak jedne myśli wpływały na inne. W ten sposób rezygnuje autor z ułożenia chronologicznego, na rzecz układu "tematycznego". Niestety, tutaj również wszystko zawodzi. Pomieszane to i bez wnikliwości. Cała struktura książki po prostu prosi się o ponowne ułożenie od nowa.

Kolejnym problemem są "nawiązywania" do innych filozofów. Mamy pierw Kanta, którego "dzieło jest ogromne", a zostaje ujęte na stronę/dwie. Wyobrażam sobie, że jest to wyniki popularyzatorskiego skrótu. Rozumiem. Ale kilkadziesiąt stron dalej u Hegla, autor mówi o różnicy między systemem Kanta i Hegla. Czytelnik staje w osłupieniu, omawianego wątku nie było w rozdziale o Kancie. Podobnie z Platonem. Nie ma żadnego zdania w rozdziale o nim, aby Platon wierzył w utajoną wiedzę, z którą człowiek się rodzi (nie ma także słowa o słynnej triadzie platońskiej, z którą polemizować będą pisarze nawet w XIX i XX wieku...). Jednak pół książki dalej autor powołuje się na twierdzenia Platona właśnie o "wrodzonej wiedzy", którą przeciwstawia koncepcję tabula rasa. Mamy więc mętlik w głowie, nie wiemy, dlaczego w rozdziale zasadniczym nie zostały te wątki poruszone (tylko inne), skoro później inni filozofie z nimi dyskutują.

Na koniec poważne zastrzeżenie budzą poglądy samego autora. Pozwolę sobie to wykazać na przykładzie tematu wolnej woli.
1. Książka jako pierwszy dylemat porusza determinizm. Problem w tym, że aby przejść do wątku deterministycznego musimy pierw zadać pytanie o wolną wolę. Odwrócona kolejność sprawia zatem, że czytelnik podchodzi do tematu wolnej woli wyposażony w argumenty deterministów.
2. Temat determinizmu omówiony jest dość jednostronne. Niby pojawiają się argumenty w KONTRZE, jednakże są one spłycone, nieco banalne do obalenia (co autor robi). W konsekwencji pozostawia się czytelnika z konkluzją "determinizmu nie udało się obalić".
3. Wolna wolna znajduje się, gdy już czytelnik wie, że determinizm nie ma sobie równych (Przepraszam za złośliwość, musiałem xd). Teraz stykamy się z wywodem o wolnej woli, zagmatwanym, niejasnym, wręcz nie wywodem o charakterze "wytłumaczę Ci ideę wolnej woli", ale "przedstawię Ci problem wolnej woli". Znów zostajemy postawieni pod ścianą - nawet jeżeli wolna wola istnieje (na co dowodów nie ma), to musimy uwzględnić wątek deterministyczny.

Takich ukrytych poglądów autora jest znacznie więcej. Co jest sprzeczne z podstawową ideą filozofii - myśleniem.

Lepiej przeczytać "Filozofia dla zabieganych". Pojawiają się liczne błędy redaktorskie, które sprawiają wrażenie że tekst nie został poddany obróbce (niewłaściwa interpunkcja, błędy składniowe, powtórzenia itp.).

Mimo że tytuł zapewnia, że będzie to czytanie filozofii "bez bólu", to jest inaczej. Przykład: "Dla Hegla społeczeństwo i kultura podążają za tym wzorcem i można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lepsza od poprzedniczki. Rozważania są interesujące, Peterson rzadziej wkracza na nisze sobie nieznane, fragmenty publicystyczne od naukowych czy choachingowo-terapeutycznych w zauważalny sposób rozdziela.

Świetnym pomysłem jest przekształcanie prostych zasad w pola do pogłębionych rozważań eseistycznych. Czasem może nazbyt się psycholog rozwodzi, zdarzają się fragmenty, w których właściwie się powtarza.

Mimo wszystko jest to niezwykle ciepła, pomocna i fascynująca książka. Eseje dotyczące poprawy ludzkiej kondycji mieszają się z rozważaniami nad sensem życia, istotą sztuki i literatury, analizami wierszy etc. Naprawdę wciągnęła mnie ta książka i kilkukrotnie poruszyła.

Jako dziełu z pogranicza popularyzacji nauki oraz coachingu biję brawa. Dobra robota.

Lepsza od poprzedniczki. Rozważania są interesujące, Peterson rzadziej wkracza na nisze sobie nieznane, fragmenty publicystyczne od naukowych czy choachingowo-terapeutycznych w zauważalny sposób rozdziela.

Świetnym pomysłem jest przekształcanie prostych zasad w pola do pogłębionych rozważań eseistycznych. Czasem może nazbyt się psycholog rozwodzi, zdarzają się fragmenty,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedyny chyba sensowny poradnik psychologiczny dostępny na rynku - bez typowego coachingowego gadania.
Ale czy jest to uprawianie coachingu? Tak. Czy jest to książka popularnonaukowa zarazem? Tak. Czy książka posiada fragmenty publicystyczne? Jak najbardziej.
Powód jest prosty: z jednej strony autor jest psychologiem, z drugiej "intelektualistą publicznym" (cokolwiek to wyrażenie dokładnie znaczy), po trzecie: wydawca słusznie zachęcił do napisania poradnika. Dziś to najlepiej sprzedający się format na rynku. Biznes panowie i panie.

Przechodząc do treści. Toczy się wielka dyskusja, czy Petersona warto czytać czy nie. Właściwie "dyskusja" to zbyt wyszukane słowo. Trwa walka - tych, co padają na kolana i tych, co najchętniej wykasowaliby go z przestrzeni publicznej.

Jedna z komentujących zwróciła uwagę, że "autor dobiera sobie przykłady. Sprawdziła w przypisie bibliograficznym, że Peterson powołując się na stwierdzenie, iż uczelnie wyższe zdominowane są przez kobiety, tak naprawdę odwołał się do badań wykazujących ten fakt tylko na przykładzie kierunków humanistycznych!". Gdyby "cierpliwa czytelniczka" czytała również z uwagą, to zauważyłaby zaznaczenie tej kwestii w samym tekście Petersona. Nie musiałaby sięgać do bibliografii, gdyż ten wprost o tym mówi.
Przepraszam, że się uniosłem. Ale krytykujmy z sensem.

To co mówi Peterson jest bardzo interesujące. Nawet jego osobiste wypowiedzi, z którymi wcale nie muszę się zgadzać. Lubię jednak gości, którzy potrafią zauważać w rzeczywistości coś więcej. Krytykować konstruktywnie.

Jego zasady osadzone są na banałach. Nie sposób tego zignorować. Ale dochodzi tutaj do pogłębionej analizy. Weźmy za przykład zasadę pierwszą "Pilnuj sylwetki, plecy proste, ramiona wyciągnięte". Odwołuje się w niej psycholog do homarów. Ten zabieg jest już nieco memiczny z jego strony. Fascynujące są natomiast poczynione obserwacje asocjacyjne (skojarzeniowe) między budowaniem pewności siebie między skorupiakiem a tak złożoną istotą jak człowiek.

Jeżeli homar zwycięża w konkurencjach jego mózg dostosowuje się do jego pozycji w hierarchii społecznej. Dlaczego ta uwaga jest cenna? Bo jeżeli występuje podobny schemat u ludzi, to w zależności od tego - jak sobie radzisz w życiu, to te doświadczenia dosłownie oddziałują na Twój mózg. Czym gorzej radzisz sobie z nauką, pracą, relacjami społecznymi, obowiązkami, rutyną dnia itd., tym Twój mózg będzie kształtował się w taki sposób, aby Cię upewnić, że sobie z niczym nie poradzisz. Peterson nie sugeruje - co mu się zarzuca - abyś dominował innych ludzi, bo trwa wyścig szczurów. Ale żebyś dbał o to, co robisz, ponieważ ma to bezpośrednie przełożenie na biologiczne operacje w Twoim mózgu. Dla przykładu: czym dłużej żyjesz w brudzie i syfie, tym bardziej będziesz się upewniać, że tak powinna wyglądać Twoja rzeczywistość. Brzmi banalnie, prawda?

A co w sytuacji, kiedy sprzeciwisz się następującemu schematowi: jesteś uzależnionym od pornografii i innych używek (papierosy, alkohol) kelnerem w wieku około 25 lat. Naprawienie tego "chaosu" w Twoim życiu m.in. poprzez porady Petersona, ale także uzyskanie np. wsparcia psychoterapeuty itd., doprowadzi do unormowania Twojego życia. To zaś bezpośrednio przełoży się na reakcje chemiczne w Twoim mózgu. Wychodzące naprzeciw Ciebie wyzwania, nie będą już wzbudzały obawy, ponieważ mózg będzie wydzielał w takich sytuacji zupełnie inne hormony, generując inne nastawienie. Nie lęk a np. ekscytacje. I właśnie, żeby to osiągnąć Peterson wypisuje 12 zasad (jak sprawić, żeby okazja Cię nie przerażała). Kolejne 12 (zawarte w drugim tomie) dotyczą tego, jak korzystać z okazji i gdzie ich szukać.

Ktoś mógłby powiedzieć, że to oczywistości. Zapraszam zatem do lektury Kopińskiej - reportażu o tym, jak ludzie boją się mówić, co dzieje się w ich zakładach. Zachęcam do Jelinek, która opowiadała, jak ludzie na wsiach nie potrafią wyjść ze schematu szkodliwego zachowania, które funduje m.in. kobietom piekło małżeńskie. Niech ktoś przypatrzy się postaciom Miłosza z Doliny Issy. To, że coś teoretycznie wiemy, nie znaczy, że uświadomiliśmy sobie tę sprawę w pełni. Z całym wachlarzem konsekwencji wynikających z danego faktu.

Pojawiają się także nawiązania do wielu wybitnych myślicieli: Derridy, Foucault, Junga, Rogers, Freuda, Northropa Frye'a, Kierkegaard, Heidegger, Nietzsche, Dostojewski, Sołżenicyn itd. Trywialne lekceważenie tych kwestii jest ryzykowane.

Poza wspomnianymi rzeczami, Peterson oferuje także fascynującą perspektywę - jak czytać literaturę. Odwołuje się właśnie do Frey'a i dodaje do tego wątek psychoterapeutyczny. Ta wariacja jest niespotykana i bardzo interesująca. Skraca się do maksymy: czytajcie wybitne dzieła, ponieważ znajdziecie w nich wskazówki, jak żyć właściwie, jak radzić sobie z bólem rzeczywistości. Ale czytajcie wnikliwie. I Petersona też trzeba czytać wnikliwie. Żeby się czegoś dowiedzieć, ale żeby nie gadać o nim głupot. Nie kasować go z przestrzeni publicznej oraz nie padać przed nim na kolana. Bo zdarza mu się gadać głupoty. Jak każdemu.

W tej książce na szczęście takich głupot wiele nie ma. A w następnej (Poza porządek) jest ich jeszcze mniej.

Jedyny chyba sensowny poradnik psychologiczny dostępny na rynku - bez typowego coachingowego gadania.
Ale czy jest to uprawianie coachingu? Tak. Czy jest to książka popularnonaukowa zarazem? Tak. Czy książka posiada fragmenty publicystyczne? Jak najbardziej.
Powód jest prosty: z jednej strony autor jest psychologiem, z drugiej "intelektualistą publicznym" (cokolwiek to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z reportażu zrobić powieść. Z powieści analizę o schematach i źródle zła. Skąd pochodzi, kto jest winien, jaką karą obarczyć przestępców? Jakie czynniki brać pod uwagę?
Ciekawostka: Capote nie tylko rozmawiał z więźniami, ale był na sali podczas wykonywania wyroku.

Z reportażu zrobić powieść. Z powieści analizę o schematach i źródle zła. Skąd pochodzi, kto jest winien, jaką karą obarczyć przestępców? Jakie czynniki brać pod uwagę?
Ciekawostka: Capote nie tylko rozmawiał z więźniami, ale był na sali podczas wykonywania wyroku.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To książka wprowadzająca dla młodzieży. Jeżeli ktoś, kto zna filozofie, sięgnął po nią i się rozczarował, to raczej jego wina. Tytułowa Zofia ma kilkanaście lat, zaczyna dopiero samodzielnie myśleć. Czyta fascynujące listy w przerwie między zabawą z koleżankami a ganianiem za ogrodowym zwierzakiem.
Dorośli, intelektualiści, erudyci (komentujące te książkę), myślcie szerzej niż własne "Ja".
Osobiście swojemu dzieciakowi książkę tę podaruje na urodziny.

To książka wprowadzająca dla młodzieży. Jeżeli ktoś, kto zna filozofie, sięgnął po nią i się rozczarował, to raczej jego wina. Tytułowa Zofia ma kilkanaście lat, zaczyna dopiero samodzielnie myśleć. Czyta fascynujące listy w przerwie między zabawą z koleżankami a ganianiem za ogrodowym zwierzakiem.
Dorośli, intelektualiści, erudyci (komentujące te książkę), myślcie szerzej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie każdemu przypada ta powieść. Dręczą mnie komentarze o postkolonializmie tej książki. Gdyby jednak czytać tylko w ten sposób "Czekając na barbaczyńców", to można książek wyrzucić na śmieci. To jak zjedzenie 1/10 obiadu.
Coetzee podejmuje dialog z wieloma wybitnymi pisarzami - poza oczywistym nawiązaniem do Becketta (Czekając na Godota) możemy tu dostrzec nawet aluzje do Pana Cogito Herberta (JMC uważa go za jednego z najważniejszych poetów XX wieku).
Wnikliwa przypowieść o jednostce w systemie. Nie mylić z Kafką, choć i tutaj odnajdziemy podobieństwa. Ale są to dialogi, wymiany myśli, polemiki. Arcydzieło Coetzeego, nie gorsze od Hańby - dla mnie nawet lepsze. Ale co ja tam wiem.

Nie każdemu przypada ta powieść. Dręczą mnie komentarze o postkolonializmie tej książki. Gdyby jednak czytać tylko w ten sposób "Czekając na barbaczyńców", to można książek wyrzucić na śmieci. To jak zjedzenie 1/10 obiadu.
Coetzee podejmuje dialog z wieloma wybitnymi pisarzami - poza oczywistym nawiązaniem do Becketta (Czekając na Godota) możemy tu dostrzec nawet aluzje do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdyby polskie literaturoznawstwo w ten sposób uprawiało swoją profesję, to literaturę "wysoką" wciąż by czytano. Wspaniale napisany esej o narzędziach pisarskich Flauberta. Perełka pośród rodzimych książek literaturoznawczych. Zbędny naukowy bełkot poszedł w odstawkę.

Gdyby polskie literaturoznawstwo w ten sposób uprawiało swoją profesję, to literaturę "wysoką" wciąż by czytano. Wspaniale napisany esej o narzędziach pisarskich Flauberta. Perełka pośród rodzimych książek literaturoznawczych. Zbędny naukowy bełkot poszedł w odstawkę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przypowieść o śmierci, a raczej umieraniu, godzeniu się z własnym losem. Myśliwski wprowadza coś na kształt strumienia świadomości - chłop fantazjuje i tę zmyśloną rzeczywistość odbija przestrzeń.
Ktoś całkiem bystry zauważył kiedyś, że pałace w utworach artystycznych bardzo często są odzwierciedleniem stanu psychicznego bohatera. Ta perspektywa zdaje się być istotna przy poznawaniu historii chłopa, co za krowami gania, muchy odgania, a w wolnej chwili nasłuchuje koliberków; chłopa, który nagle w fotelu Pana siada. Stół ma zastawiony. Marzy i umiera.

Przypowieść o śmierci, a raczej umieraniu, godzeniu się z własnym losem. Myśliwski wprowadza coś na kształt strumienia świadomości - chłop fantazjuje i tę zmyśloną rzeczywistość odbija przestrzeń.
Ktoś całkiem bystry zauważył kiedyś, że pałace w utworach artystycznych bardzo często są odzwierciedleniem stanu psychicznego bohatera. Ta perspektywa zdaje się być istotna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zostałem zapytany, czy Emma jest osobą chorą psychicznie? Stwierdziłem po namyśle, że cechują ją te same przywary, które miał sir Don Kichot. Jakby to określiła babcia ze straganu z okolicznego targu: - Naczytali się głupot i w głowach się poprzewracało. Bo w istocie coś ich łączy. Marzenie do światów w książkach zapisanych. Być może nieobecnych? Nigdy tak naprawdę nieistniejących? Emma żyje w okresie pozytywizmu, a wzdycha do romantyzmu. Ze wszystkimi jego mitami i prawidłami.
Pani Bovary jest także wspaniałym świadectwem dziejów tamtej epoki, wyszytym szczegółami. Wybitnym dziełem na poziomie formalnym - językowym i kompozycyjnym.

Zostałem zapytany, czy Emma jest osobą chorą psychicznie? Stwierdziłem po namyśle, że cechują ją te same przywary, które miał sir Don Kichot. Jakby to określiła babcia ze straganu z okolicznego targu: - Naczytali się głupot i w głowach się poprzewracało. Bo w istocie coś ich łączy. Marzenie do światów w książkach zapisanych. Być może nieobecnych? Nigdy tak naprawdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka wymaga pewnej erudycji historycznej i znajomości polszczyzny. Nie jest to zatem lekka pozycja. Może warto po nią sięgnąć po skończeniu trylogii Jasienicy.
Niemniej jest to wspaniała książka. Bardzo ciekawa, wnikliwie, doskonale napisana. Niektóre kwestie mogą się wydawać już przestarzałe np. bardzo surowa ocena kontrreformacji. Wciąż jednak ta krytyczna optyka (zresztą nie aż tak wcale zdezaktualizowana!) pozwala nam zobaczyć w historii coś więcej niż tylko zbiór wydarzeń. To właśnie kwintesencja tej krótkiej książki. Jasienica nie jest w niej historykiem, ale kimś na pograniczu historiozofa i publicysty. Warto sobie zdawać z tego sprawę, nim zasiądziemy do lektury.
Świetna książka, ale nie na pierwsze spotkanie z Jasienicą.

Książka wymaga pewnej erudycji historycznej i znajomości polszczyzny. Nie jest to zatem lekka pozycja. Może warto po nią sięgnąć po skończeniu trylogii Jasienicy.
Niemniej jest to wspaniała książka. Bardzo ciekawa, wnikliwie, doskonale napisana. Niektóre kwestie mogą się wydawać już przestarzałe np. bardzo surowa ocena kontrreformacji. Wciąż jednak ta krytyczna optyka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wspaniała historia fantastyczna dla dzieci, które chcą zacząć czytać. Moja pierwsza książka w życiu.

Wspaniała historia fantastyczna dla dzieci, które chcą zacząć czytać. Moja pierwsza książka w życiu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardziej dogłębnie przejrzane, niż przeczytane od deski do deski. Warto tę pozycję poznawać równocześnie z krótką książeczką "Morderca z Pikiety". Reportaż Lorenca dotyka kontekstu społecznego z okresu transformacji. Pamiętniki "Cała siła..." są współczesne. Zaskakuje, że niektóre zdania niemal się pokrywają.
"Miałem wrażenie, że jestem jedynym gejem na świecie" (Morderca...)
"Wydawało mi się, że jestem jedynym homoseksualistą na północy Polski" (Cała siła...)

Bardziej dogłębnie przejrzane, niż przeczytane od deski do deski. Warto tę pozycję poznawać równocześnie z krótką książeczką "Morderca z Pikiety". Reportaż Lorenca dotyka kontekstu społecznego z okresu transformacji. Pamiętniki "Cała siła..." są współczesne. Zaskakuje, że niektóre zdania niemal się pokrywają.
"Miałem wrażenie, że jestem jedynym gejem na świecie"...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kmioty polskie Robert Mazurek, Krzysztof Stanowski
Ocena 7,8
Kmioty polskie Robert Mazurek, Krz...

Na półkach:

Arcydzieło współczesnej poezji polskiej. Tomik ten to godny następca "Trzech zim", "Struny światła", czy "Niepokoju".

Arcydzieło współczesnej poezji polskiej. Tomik ten to godny następca "Trzech zim", "Struny światła", czy "Niepokoju".

Pokaż mimo to