rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

"Mechaniczny anioł"to powieść wpisująca się w jeden z moich ulubionych nurtów literackich. Sięgając po nią miałam więc spore oczekiwania, ale również nadzieję na mile spędzony czas.
Tess Grey po śmierci ciotki spienięża niewielki majątek i przeprawia się przez Atlantyk aby rozpocząć nowe życie w mglistym Londynie ze swoim bratem.
Na nabrzeżu jednak zamiast niego , oczekują na nią dwie "dziwne damy" nazywające się Mrocznymi Siostrami. Zabierają ją do swego domu gdzie poddawana jest specyficznej edukacji. Kiedy uznają że jest gotowa pragną przekazać ją tajemniczemu Mistrzowi. Pomysł ten nie podoba się Tess co jednak nie robi na nich wrażenia. Plany krzyżuje im Will, który nieoczekiwanie dla siebie i innych staje się wybawicielem damy z opresji. I teraz dopiero zaczyna się zabawa :)
Najważniejszą postacią jest właśnie Tess to ona jest naszym przewodnikiem i bodźcem działań zarówno tych po stronie dobra jak i zła.
Sama Tess jest typową przedstawicielką swoich czasów, romantyczna, pruderyjna postrzegająca świat przez pryzmat czytanych powieści kobiecych. A jednak wraz z biegiem wydarzeń objawia inne cechy jak odwaga czy przebiegłość ( o tą ostatnią chyba nikt jej nie podejrzewał). Obok Tess od dnia jej "ocalenia" nieustannie krąży Will, antypatyczny, cyniczny a w głębi czuły i wrażliwy, skrywający mroczną tajemnicę. Relacja tych dwojga przypomina oddziaływanie na siebie ładunków elektrycznych, które raz się przyciągają raz odpychają.
Kolejną postacią o której nie można nie wspomnieć jest Jem, najlepszy przyjaciel Willa, który z uwagi na swą słabość jest często niedysponowany. Jem jest tez jedyną osobą, na której zależy Willowi, jedyną o którą ten troszczy się bezwarunkowo.
Czytając opowieść o mechanicznym aniele miałam momentami uczucie jakbym była w Londynie za czasów panowania królowej Wiktorii. Niemal czułam tą wilgoć na murach londyńskich budynków, i smród ciemnych zaułków. Mgłę unoszącą się nad Tamizą, podczas gdy Jem i Tess spacerowali jej brzegiem. Słyszałam stukot kół powozu o bruk, gdy Charlott i Henry jechali na spotkanie z M., oraz końskich kopyt gdy Will gnał na złamanie karku do instytutu aby ratować pozostawione tam samotnie "damy". A innym razem gdzieś ginęła ta magia. Brakowało mi szelestu sukni, filiżanki uderzającej o spodek.
Fabuła jest dość wartka, wszystko ma swój czas i miejsce nie było momentów abym się nudziła, zapychania stron bezcelowymi opisami. Intryga zacieśnia się z każdą kolejną stroną.
Język utworu dostosowany jest do epoki w której toczy się akcja. Najbardziej podobały mi się dialogi Willa z Tess oraz Jess. Trzeba bowiem przyznać iż nie silił się on na uprzejmości.
Podsumowując ten przydługi wywód "Mechaniczny anioł" jest pozycją godną polecenia i choć z pewnością nie uchroni się przed porównaniami z "Miastem Kości"tej samej autorki, pamiętajmy tylko że jest to odrębna opowieść,a podobieństwa no cóż "historia kołem się toczy":)

"Mechaniczny anioł"to powieść wpisująca się w jeden z moich ulubionych nurtów literackich. Sięgając po nią miałam więc spore oczekiwania, ale również nadzieję na mile spędzony czas.
Tess Grey po śmierci ciotki spienięża niewielki majątek i przeprawia się przez Atlantyk aby rozpocząć nowe życie w mglistym Londynie ze swoim bratem.
Na nabrzeżu jednak zamiast niego , oczekują...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Szum medialny wokół ekranizacji "Igrzysk śmierci" sprawił że pierwszy raz usłyszałam o tej książce. Podchodziłam do niej jednak z pewną rezerwą. Często bowiem to co wychwalane jest przez masy wcale nie jest tym czego ja szukam w literaturze. Jednakże po jakimś czasie za sprawą przypadku powieść trafiła w moje ręce, a jak to mówią " darowanemu koniowi..."
Autorka przedstawia wizję post-apokaliptycznego świata. Kraina Panem to 12 wyspecjalizowanych dystryktów oraz górujący nad nimi Kapitol, czerpiący zyski z ciężkiej pracy biedujących mieszkańców 12 kwartałów.
W przeszłości dystrykty mające dość wyzysku Kapitolu zbuntowały się przeciwko jego zwierzchnictwu. Powstanie został jednak krwawo stłumione. A na "pamiątkę" tych wydarzeń stolica co rok organizowała głodowe igrzyska. Na które każdy z 12 dystryktów musiał wysłać 2 młodych przedstawicieli, którzy ku ucieszę Kapitolu walczyli ze sobą na śmierć i życie na przygotowanej wcześniej arenie.
Historię głodowych igrzysk poznajemy z punktu widzenia szesnastoletniej Katniss Everdeen która trafia na arenę w zastępstwie za swoją młodszą siostrę. Jest to postać która bardzo przypadła mi do gustu. Wyrazista, butna, samowystarczalna nie ma w niej za grosz nijakości, za to całe pokłady pragmatyzmu. Jako drugi z 12 wylosowany zostaje Peeta Mellark, który jest całkowitym przeciwieństwem Katniss. To co nim kieruje to serce. Uczucie, które zrodziło się w nim dawno temu sprawia że robi wszystko co w jego mocy aby Katniss była tą jedyną, która wyjedzie z Kapitolu jako zwycięzca. I choć nie jest tak dobrym wojownikiem jak jego "koleżanka" to jednak potrafi zyskać przychylność widzów.

Głodowe Igrzyska to nic innego jak okrutne, wręcz prymitywne "reality show", gdzie poza umiejętnościami zabijania i przetrwania liczy się uśmiech, prezencja. Dlatego każdy z uczestników ma swojego stylistę i mentora który ma mu służyć pomocą i radą jak zdobyć sponsora, który wesprze go w trudnych chwilach na arenie.

Pierwszoosobowa narracja pozwala nam zajrzeć w głąb myśli i uczuć Katniss. ale jednocześnie spowodowała że język autorki jest dość prosty, momentami chaotyczny jak to myśli szesnastolatki, która, jednak mniej czasu poświęca romantycznym rozważaniom, bo z zasady myśli jak przetrwać kolej dzień.
Wątek sercowy nie jest pierwszoplanowy, nachalny i bardzo dobrze, bo nie o to w tej powieści chodzi.
Poza dwójka wybranych do udziału w igrzyskach autorka stworzyła jeszcze cała gamę innych równie intrygujących postaci. Jak chociażby Haymitch obrazujący to co dzieje się z młodym człowiekiem kiedy to styka się z taką eskalacją przemocy,jak głodowe igrzyska, kiedy to aby przeżyć musi zapomniec o swoim człowieczeństwie. Inną równie ciekawą, postacią jest Effie, która sama w sobie stanowi gloryfikację próżności. Dba ona jedynie o pozory, że wszyscy dobrze się bawią. Jednocześnie wprowadza nieco humoru do tej bądź co bądź przygnębiającej wizji przyszłości.

Podsumowując pozycja warta polecenia,ekscytująca, niesztampowa. Choć momentami drastyczna. Pozwala się na chwilkę oderwać od królujących w literaturze fantastycznej wampirów i likantropów.

Szum medialny wokół ekranizacji "Igrzysk śmierci" sprawił że pierwszy raz usłyszałam o tej książce. Podchodziłam do niej jednak z pewną rezerwą. Często bowiem to co wychwalane jest przez masy wcale nie jest tym czego ja szukam w literaturze. Jednakże po jakimś czasie za sprawą przypadku powieść trafiła w moje ręce, a jak to mówią " darowanemu koniowi..."
Autorka przedstawia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka Wybrani nie trafiła do mnie przypadkowo, bardzo chciałam ją przeczytać i zazdrościłam tym którzy mieli to już za sobą. Czytanie ich, recenzji, opinii upewniło mnie jedynie w tym że pozycja ta jest tym czego szukam. I powiem szczerze nie zawiodłam się ani na opiniach blogowych recenzentów ani na samej lekturze.

Ali to tak zwana trudna młodzież krnąbrna i niepokorna, która w ramach kary zostaje oddelegowana do szkoły z internatem. Akademia Cymmeria to bardzo tajemnicze miejsce z całą masą rygorystycznych zasad i bogatych snobów z wpływowych rodzin, do których ona się nie zalicza.
Jednakże w bardzo krótkim czasie Ali przestaje traktować szkołę jako miejsce do odbycia kary a zaczyna traktować jak dom. Poznaje kilka osób z niektórymi z nich relacja staje się głębsza przeradza się w przyjaźń a nawet i miłość. Jedyne co zakłóca tą idyllę to fakt że wszyscy kłamią. Nikt nie mówi jej prawdy. Wokół niej pełno jest tajemnic, niedopowiedzeń.

Akcja choć rozkręca się powoli wciąga, nie pozwala się oderwać choć na chwilę a czytelnik w żaden sposób nie jest w stanie przewidzieć co będzie dalej jak potoczy się akcja, co jeszcze szykuje dla nas C.J Daugherty.
Na kartach wybranych mamy możliwość obserwować jak z hardej buntowniczki Ali przemienia się w istotę społeczną, widzimy jak rodzą się pierwsze uczuci. A jednocześnie jesteśmy świadkami zbrodni, próby gwałtu, pożaru.

Postaci które stworzyła autorka są dopracowane w każdym szczególe. Wyraziste, niemal żywe. Carter outsider, dla którego szkoła jest dosłownie domem. Sylvian uczeń z wymiany, obiekt westchnień wszystkich damskich serc- również okazuje się nie tym za kogo go mamy.

Co najbardziej podoba mi się w "Wybranych"? to że nic nie wiem. I choć niektórzy mogą to uznać za minus dla mnie to plus. Autorka doskonale buduje napięcie. Odkrywa jedną tajemnicę a w jej miejsce pojawia się nowa. Nic nie jest oczywiste i przewidywalne.

Książka Wybrani nie trafiła do mnie przypadkowo, bardzo chciałam ją przeczytać i zazdrościłam tym którzy mieli to już za sobą. Czytanie ich, recenzji, opinii upewniło mnie jedynie w tym że pozycja ta jest tym czego szukam. I powiem szczerze nie zawiodłam się ani na opiniach blogowych recenzentów ani na samej lekturze.

Ali to tak zwana trudna młodzież krnąbrna i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kończące trylogię "Nowe oblicze Greya" budzi we mnie ambiwalentne odczucia.
Z jednej strony byłam znudzona po raz kolejny czytając o tym jak Ana "rozpada się na maleńkie kawałeczki" na kolejne zawołanie Christiana "dojdź dla mnie maleńka".
Z drugiej byłam ciekawa jak będzie wyglądało życie małżeńskie Pana z nieposkromioną uległą. W jaki sposób ubóstwiający kontrolę i nieznoszący sprzeciwu Grey pogodzi się z tym że jego żona jest dorosła samodzielnie myśląca i podejmująca decyzję kobietą ( miałam nadzieję że nareszcie się nią stanie i tu akurat się nie zawiodłam). Intrygowała mnie też rozpoczęty w drugim tomie wątek byłego naczelnego SIP, który na równi z Aną nienawidzi całej rodziny Greyów.
Podsumowując, ostatnia cześć cyklu nie wnosi ona nic nowego, autorka nie proponuje czytelnikowi nic czego by się już nie spodziewał po przeczytaniu wcześniejszych tomów.
Dowiadujemy się co prawda nieco więcej o przeszłości Greya, Ana przestaje być mdła i nudna, jest porwanie, strzelanina i pościg, ale jak na prawie 700 stron i na finał serii to troszkę za mało. Oczekiwałam czegoś więcej.

Kończące trylogię "Nowe oblicze Greya" budzi we mnie ambiwalentne odczucia.
Z jednej strony byłam znudzona po raz kolejny czytając o tym jak Ana "rozpada się na maleńkie kawałeczki" na kolejne zawołanie Christiana "dojdź dla mnie maleńka".
Z drugiej byłam ciekawa jak będzie wyglądało życie małżeńskie Pana z nieposkromioną uległą. W jaki sposób ubóstwiający kontrolę i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Stateczna, postrzelona i zaskoczona
Znacie przysłowie niedźwiedzie że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"? O jego prawdziwości przekonała się Emilia Siergiej. Utrzymanka ( nazywajmy rzeczy po imieniu) bogatego biznesmena, który miast zdolnym marketingowcem okazał się być capo di tutti capi rodzimego biznesu narkotykowego.

I własnie wówczas gdy prawda wychodzi na jaw a nasza Emilia zostaje bez dachu nad głową z pomocą przychodzi jej przyjaciółka z lat dziecinnych Ludwika Kiszczyńska.
Lula przyjmuje Emilkę pod swój dach, pozwala jej spokojnie przeżyć żałobę po utraconym życiu, a nawet zabiera na spotkanie ze starymi przyjaciółmi do chatki w górach. Gdzie jako młode dziewczę poznawała tajniki konnej jazdy i przeżyła swoją pierwszą i do tej pory niespełnioną miłość. Co tam się dalej wydarzy przeczytać musicie sami.
Opowieść posiada dwie narratorki (wiadomo postrzeloną i stateczną), które przedstawiają wydarzenia z własnej perspektywy. Wszystko się jednak ładnie zazębia tworząc jednolitą całość. Język prosty, współczesny pełen emocji, momentami zabawny. Niestety im dalej w las tym ciemniej.
Bardzo wyraźnie nakreślone zostały główne cech Lulu i Emilki. Lula to stateczna pani kustosz ze stałą posadą w muzeum i bezpiecznym acz chyba nie do końca szczęśliwym życiem. Emilii przypadła zatem rola postrzelonej, której pomysły odmieniły na lepsze życie wielu osób.

Zaskoczona to ja :) Zaskoczona że udało mi się dobrnąć do końca, bo choć książkę czyta się przyjemnie nie przykuwa do fotela na długie godziny.
Zaskoczona że tak doświadczona pisarka nie zauważyła że jej postacią brakuje szarości. Chyba że weźmiemy pod uwagę dwie staruszki które knują przeciwko swoim młodym podopiecznym ( acz w dobrej wierze). Ogólnie wszystko tam jakieś takie pozytywne, różowe. Czego się nie tkną zmienia się niemalże w złoto. Odrealnione. Dobrze że narkotykowy boss nie znika z opowieści na 5 stronie.

Podsumowując dla mnie książka, która sprawdzi się w poczekalni u lekarza albo w pociągu. Zresztą sama autorka określiła ją mianem powiastki. Przerywnik odskocznia. Nie będę tęsknić za Lulą i jej przyjaciółmi, no może jedynie za babcią Stasią.

Stateczna, postrzelona i zaskoczona
Znacie przysłowie niedźwiedzie że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"? O jego prawdziwości przekonała się Emilia Siergiej. Utrzymanka ( nazywajmy rzeczy po imieniu) bogatego biznesmena, który miast zdolnym marketingowcem okazał się być capo di tutti capi rodzimego biznesu narkotykowego.

I własnie wówczas gdy prawda wychodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O tym że Lady Maccon jest ekscentryczką która nie rozstaje się ze swoją parasolką wiemy wszyscy ( którzy czytaliśmy poprzednie części cyklu:)). O tym że po powrocie ze Szkocji stała się w Londynie i we własnym zamku persona non grata już nie.

Jednakże fakt ten nie skłonił jej do opuszczenia stolicy imperium brytyjskiego. Uczyniło to stado polujących na nią mechanicznych biedronek. Sądzę że nie bez znaczenia był fakt że chwilowo była bezdomna. Spakowała więc, walizki i udała się w pełną niebezpiecznych przygód podróż do Włoch było też kilka mniej przyzwoitych jak podniebna podróż z Paryża do Nicei z zadartą spódnicą i gatkami na wierzchu ( na szczęście najlepszymi jakie posiadała).
Trzecioosobowa narracja pozwala nam nierozstająca się naszą bezduszna sprawdzać co dzieje się w Londynie, a tam hrabia Wooley rozmiłowany jest formalnie wampiry skazujące Alexię na śmierć przez ugryzienie( co samo w sobie jest zabawne), oraz "zniknięty" lord Akeldama.
Akcja "Bezgrzesznej" jest dynamiczna, dialogi jak zawsze u Gali Carriger zabawne. Nie ma co ukrywać że kocham jej poczucie humoru jakie. Odkrycie przez Hrabinę faktu iż przez templariuszy uważana jest za demona zaowocowała poszukiwaniem pod halką ogona, oraz spostrzeżeniem madame, ze kościół uważa ją jedynie za czarci pomiot.
Jeżeli więc macie chwilkę czasu i chcecie wiedzieć co jeszcze spotkało Alexie we Włoszech, zaparzcie sobie herbatę i sprawdźcie sami.

O tym że Lady Maccon jest ekscentryczką która nie rozstaje się ze swoją parasolką wiemy wszyscy ( którzy czytaliśmy poprzednie części cyklu:)). O tym że po powrocie ze Szkocji stała się w Londynie i we własnym zamku persona non grata już nie.

Jednakże fakt ten nie skłonił jej do opuszczenia stolicy imperium brytyjskiego. Uczyniło to stado polujących na nią mechanicznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W ubiegłym tygodniu zawarłam intrygującą znajomość z Panną Alexią. Panna ta tak mnie zauroczyła, że powróciłam do XIX wiecznego Londynu aby poznać ją bliżej. Okazało się jednak że hrabina Woolsey w sprawach na poły służbowych na poły rodzinnych wybiera się właśnie do Szkocji, i to nie czym innym jak wspaniałym sterowcem.

W podróży towarzyszą jej siostra Felcity, przyjaciółka Ivy, Tunstell oraz francuska pokojówka. Obie panny za sprawą wzajemnych czynionych uszczypliwości doprowadzały Alexię do szału, a mnie do łez.
Na pokładzie sterowca nasza bezduszna spotyka poznaną dzień wcześniej pachnącą smarem i wanilią Madame Lefoux. Nowa znajoma budzi u Alexii ambiwalentne odczucia . Pewna jest jedynie tego iż coś łączy ją i Angelique francuską pokojówką.
Lady Maccon udając się w podróż do tak "dzikiego kraju" jakim jest Szkocja liczy że znajdzie tam odpowiedź/ lekarstwo na plagę humanizacji jaka ogarnęła Londyn w ostatnich dniach, a także własnego męża który nic jej nie mówią zniknął z dnia na dzień, a właściwie to z nocy na noc.
Niespodziewanie dowie się tez kilku rzeczy o sobie i swoim ojcu.

"Bezzmienna" to dobry tytuł dla tej książki. Autorka bez zmiennie trzyma poziom, jej styl konsekwentnie przesycony jest sarkazmem, ironią. Postaci bez zmiennie są barwne, zabawne momentami przerysowane. Zarówno te które są nam już znane jak i te które dopiero poznajemy.
W tej części dowiadujemy się więcej o ducha, które poprzednio były jedynie wspomniane.

Już od pierwszych stron dużo się dzieje, akcja toczy się szybciej. Rozbudowana fabuła z licznymi wątkami pobocznymi które jednak na koniec zgrabnie się łączą ukazując zaskakujące rozwiązanie zagadki oraz pewien niedosyt związany z tymi które pozostały niedopowiedziane.

Jedyne co mi przeszkadzało to nagłe zmiany akcji w trakcie dialogów. Czytam dialog Alexii z alfą, a tu nagle bez uprzedzenia kolejną kwestię wypowiada Ivy do Tunstella.

Podsumowując jeżeli chce się dowiedzieć jak Alexia Maccon hrabina Woolsey poradziła sobie ze szkocką watahą swojego męża i jakie sekrety skrywa jej nowa parasolka zapraszam do lektury.
Z pewnością się nie wynudzicie.

W ubiegłym tygodniu zawarłam intrygującą znajomość z Panną Alexią. Panna ta tak mnie zauroczyła, że powróciłam do XIX wiecznego Londynu aby poznać ją bliżej. Okazało się jednak że hrabina Woolsey w sprawach na poły służbowych na poły rodzinnych wybiera się właśnie do Szkocji, i to nie czym innym jak wspaniałym sterowcem.

W podróży towarzyszą jej siostra Felcity,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przedstawiam zatem " Bezduszną" Alexie Tarabotti, mieszkankę XIX wiecznego Londynu pół włoszkę co niestety było przyczyną skazania jej na staropanieństwo w wieku lat piętnastu (o zgrozo), którą ja pokochałam od pierwszego wypowiedzianego przez nią zdania. Zołzę w myśl definicji zawartej w "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy", niezależną, życzliwą, obdarzoną niepospolitym poczuciem humoru, upartą, oczytaną, będąca na bieżąco z najnowszą modą i naukowymi teoriami. Zapomniałabym o najważniejszym posiadającą niezwykłą parasolkę swojego projektu która z uwagi na materiały wykorzystane przy jej tworzeniu nadaje się zarówno do osłony przed słońcem jak i przed niespodziewanymi napastnikami.

Głównie z gatunku homo sapiens gdyż w odniesieniu do nadprzyrodzonych ( wilkołaków, wampirów, duchów) sama w sobie stanowiła najlepszą broń ponieważ bezduszność neutralizowała cechy nadprzyrodzone.

Londyn który widzimy na kartach powieści to miasto w którym nadprzyrodzeni, nadludzka i zwykli zjadacze chleba mieszkają "dom w dom", pod panowaniem królowej Wiktorii.
Nadprzyrodzeni mają obowiązek rejestracji w BUR, któremu aktualnie szefuje Lord Maccon wilkołak alfa londyńskiej sfory. Pozornie nie znosi on panny Tarabotti, ich utarczki słowne i nie tylko :) to jedne z zabawniejszych fragmentów książki. Alexia jest zadziorna a ona jako alfa też w kaszę nie pozwoli sobie dmuchać. Słowem trafiła kosa na kamień a jak wszyscy wiemy ciągnie swój do swego. I tak jest też tutaj, ale o tym przeczytajcie sami.

Przyrost "naturalny" nadnaturalnych jest ściśle kontrolowany więc kiedy na uliczkach City i okolic zaczynają znikać stare :) wampiry a pojawiają się nowe zwane "larwami ", do których jednak żaden ul się przyznaje, agenci BUR-u zmuszeni są to zbadać. W śledztwo przypadkowo zostaje wmieszana Alexia ku jej ogromnej radości, a rozpaczy Maccona.


Niezwykle udany debiut choć nie nazwałabym akcji wartką to jednak lekki i ironiczny styl autorki, która zapewne obdarzona jest niebagatelnym poczuciem humoru rekompensują ten mały minus. Uśmiech nie schodził mi z twarzy przez całe 320 stron powieści.

Z czystym sumieniem mogę wam polecić tę książkę nawet jeżeli nie jesteście miłośnikami gatunku, warto po nią sięgnąć.

Przedstawiam zatem " Bezduszną" Alexie Tarabotti, mieszkankę XIX wiecznego Londynu pół włoszkę co niestety było przyczyną skazania jej na staropanieństwo w wieku lat piętnastu (o zgrozo), którą ja pokochałam od pierwszego wypowiedzianego przez nią zdania. Zołzę w myśl definicji zawartej w "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy", niezależną, życzliwą, obdarzoną niepospolitym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Piękne istoty Kami Garcia, Margaret Stohl
Ocena 6,7
Piękne istoty Kami Garcia, Margar...

Na półkach: , , ,

Czy naprawdę takie " Piękne Istoty"?
Piękne Istoty" autorstwa duetu Kami Garcia i Margaret Stohl dla obu Pań jest to debiut literacki.
Akcja rozgrywa się w Gatlin jednym z tysiąca sennych miasteczek Karoliny Południowej gdzie od lat nic się nie zamienia a wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą- ale czy na pewno?
Historię przedstawia Ethan - miejscowy z dziada pradziada niczym się nie wyróżniający się na tle pozostałych uczniów miejscowej szkoły Do tej pory jego największą tajemnicą było to że kocha czytać książki. Sytuacja ulega jednak zmianie gdy poznaje ją- Lenę, która nie dość że jest obca, to jeszcze okazuje się być krewną miejscowego dziwaka Macona Ravenwooda.
Fabuła zbudowana wokół dwóch wątków pierwszy to uczucie które połączyło obdarzoną i śmiertelnika, drugi to kwestia naznaczenia Leny na istotę światła bądź ciemności.
Autorkom udało się stworzyć kilka miejsc które rozbudziły moją wyobraźnię i z pewnością długo pozostaną w mojej pamięci. Posiadłość Ravenwood której wnętrze zmienia się w zależności od okoliczności i nastroju właściciela. Jednego dnia jest nowoczesnym apartamentem drugiego średniowiecznym zamkiem W swoich wnętrzach kryje tajemnicze korytarze i Kuchnie która jest równie niezwykła choć ten wątek nie został rozwinięty.
Nie można też nie wspomnieć o Domus Lunea Libri bibliotece obdarzonych, która jest tak ogromna że niektóre jej części są tajemnica nawet dla nadzorującej ją bibliotekarki. Biblioteka w której czas płynie inaczej- wolniej ( marzenie).
Wśród postaci które spotykamy na kartach książki jest również kilka obok których nie można przejść obojętnie (Macon, Amma) z przykrością muszę stwierdzić iż główni bohaterowie do nich nie należą.
Dla mnie są bez płciowi. Jak już napisałam wcześniej Ethan niczym się nie wyróżnia nie jest ani wybitnie przystojny, ani mądry, ani popularny. Brak mu zdecydowania, charyzmy.
Lena natomiast nie może się zdecydować czy chce być taka jak wszyscy czy woli być indywidualistką. Skrycie marzy o zdobyciu uznania tych najbardziej popularnych w szkole a jednocześnie aż promieniuje ekscentryzmem, chociażby poprzez swoje stroje. Chce aby Ethan ja ratował przed przeznaczaniem a jednocześnie odpycha go od siebie tłumacząc że to i tak przegrana sprawa.
To co mi przeszkadza to fakt że wszystko jest czarne albo białe autorki nie pozostawiły miejsca na odcienie szarości. Za to pozostało wiele nie wykorzystanych możliwości, być może jest to zabieg celowy i rozwiniecie nastąpi w kolejnych tomach sagi.
Na plus należy też zaliczyć fakt, że nadprzyrodzeni pojawiający się w tej opowieści nie są sztampowi. Nie mamy tu jak już oklepanych wampirów i wilkołaków. Choć jeden wampir się pojawia :). Do samego końca nie wiemy czym/ kim jest Macon Ravenwood bo to że nie jest tylko ekscentrycznym samotnikiem nie pozostawia wątpliwości od samego początku.
Kończąc już ten przydługi wywód oceniam tą książkę jako dobrą na 10 punktów dałabym jej 5. Powieść nie "powala" ale rokuje. Daje nadzieję że kolejne tomy sagi będą jeszcze lepsze, ciekawsze .
W kwestii porównania do kultowego już "Zmierzchu"... hm... sądzę że na razie "Piękne Istoty" nie mają szans w starciu z tym cyklem, ale na ostateczną oceną trzeba jeszcze poczekać .

Czy naprawdę takie " Piękne Istoty"?
Piękne Istoty" autorstwa duetu Kami Garcia i Margaret Stohl dla obu Pań jest to debiut literacki.
Akcja rozgrywa się w Gatlin jednym z tysiąca sennych miasteczek Karoliny Południowej gdzie od lat nic się nie zamienia a wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą- ale czy na pewno?
Historię przedstawia Ethan - miejscowy z dziada pradziada ...

więcej Pokaż mimo to