-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Wyczekiwany przeze mnie ciąg dalszy przygód czarodziejek "Witch" wypadł równie dobrze jak pierwszy tom. Co prawda zdaję sobie sprawę, że 10 a 10 to zawyżona ocena, ale sentyment, a także nowe piękne wydanie robią swoje.
Ktoś powie czym tu się zachwycać, przecież to po prostu tylko komiks, a ja na to odpowiem to aż komiks, który przywołuje wiele wspomnień.
Sama historia przygód pięciu dziewczyn, które oprócz szkoły muszą się również przejmować strzeżeniem sieci, pochłania już od pierwszych stron i nie pozwala się oderwać, aż do końca.
Jak w każdej historii znajdują się minusy tak i strażniczki nie zdołały się przed tym obronić, ale tak jak wspominałam tutaj wygrywa sentyment i na jakiekolwiek potknięcia przymyka się oko, mając z tyłu głowy, jak fantastycznie człowiek bawi się przy tej historii kilka lat temu.
Czy widać różnicę pomiędzy tym, co zostało przedstawione w serialu, a w komiksach? Oczywiście. Jest różnica i to ogromna, dlatego polecam obejrzeć zarówno serial, jak i przeczytać komiksy. :)
Wyczekiwany przeze mnie ciąg dalszy przygód czarodziejek "Witch" wypadł równie dobrze jak pierwszy tom. Co prawda zdaję sobie sprawę, że 10 a 10 to zawyżona ocena, ale sentyment, a także nowe piękne wydanie robią swoje.
Ktoś powie czym tu się zachwycać, przecież to po prostu tylko komiks, a ja na to odpowiem to aż komiks, który przywołuje wiele wspomnień.
Sama historia...
Kolejna część przygód pięciu nastoletnich czarodziejek zamknięta w obrazkowej historii, czyli tak zwanym komiksie. Jedna przygoda dobiegła końca, ale to nie znaczy, że życie czarodziejek stanie się spokojne. Nic bardziej mylnego, gdyż przed dziewczynami pojawiają się kolejne problemy do pokonania. Sprzeczki, zawody miłosne oraz nowi przeciwnicy do pokonania wystawią ich przyjaźń oraz funkcjonowanie całego Witch na próbę.
Te wszystkie zawirowania, sprawią, że w żadnym razie nie odłoży się tego komiksu, dopóki się go nie przeczyta. Nie będę się powtarzać w zachwalaniu tego cyklu, jeśli ktoś byłby zainteresowany, to znajdzie moje opinie pod poprzednimi częściami, a co do wady, to myślę, że jest tylko jedna: za szybko się kończą te tomy.
Kolejna część przygód pięciu nastoletnich czarodziejek zamknięta w obrazkowej historii, czyli tak zwanym komiksie. Jedna przygoda dobiegła końca, ale to nie znaczy, że życie czarodziejek stanie się spokojne. Nic bardziej mylnego, gdyż przed dziewczynami pojawiają się kolejne problemy do pokonania. Sprzeczki, zawody miłosne oraz nowi przeciwnicy do pokonania wystawią ich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tak, jak podobał mi się pierwszy tom, tak drugi niestety mnie zawiódł. Po świetnym zakończeniu poprzedniego tomu, oczekiwałam jeszcze wyższego poziomu powieści, szczególnie po tytule: "Kara".
Sięgając po ten tytuł liczyłam na coś z pazurem, a niestety otrzymałam jedynie namiastkę tego. Liczyłam również na to, że Gordian będzie musiał się jeszcze trochę nagimnastykować, aby zdobyć Kirę, a otrzymałam trochę przesłodzoną relację, w której pojawiały się od czasu do czasu zgrzyty.
Co do samych głosów, które Gordian słyszał oraz przewidzeń, które również zdarzały mu się od czasu do czasu, to domyśliłam się w czym leży problem. Co do rozwiązania go... no cóż, też nie tego się spodziewałam. Szczerze? Ostatnio napotykam się na zbyt dużą ilość szczęśliwych zakończeń i może to nie wina właśnie tej pozycji, a prawo serii, ale szczerze wolałabym czasem, aby zakończenie właśnie poszło trochę w inną stronę niż znowu szczęśliwe zakończenie.
Co do całości książka nie jest zła, ale nie jest też dobra. Co więcej, po przeczytaniu kilku pozycji autorki niestety uważam, że jest to najsłabsza pozycja w dorobku autorki.
Tak, jak podobał mi się pierwszy tom, tak drugi niestety mnie zawiódł. Po świetnym zakończeniu poprzedniego tomu, oczekiwałam jeszcze wyższego poziomu powieści, szczególnie po tytule: "Kara".
Sięgając po ten tytuł liczyłam na coś z pazurem, a niestety otrzymałam jedynie namiastkę tego. Liczyłam również na to, że Gordian będzie musiał się jeszcze trochę nagimnastykować, aby...
2019-01-22
„Co do pierwszej kwestii – tak, mam na imię Gordian
i moje imię odmienia się przez przypadki.
Dostałem je po rzymskim Imperatorze – Marcusie Antoniusie Gordianusie.”
Nawet kiedy popełnisz zbrodnię pierwszy raz, to ona pozostawi po sobie piętno. Cierpieć będziesz i psychice, i na duszy. Gordian dopuścił się zbrodni, której nie żałuje. Tłumaczy sobie, że była ona konieczna, a z jej konsekwencjami, które odbijają się na jego psychice radzi sobie na kilka sposobów, lecz przede wszystkim seksem. Jest mężczyzną z polsko-greckimi korzeniami, a testosteron wręcz wylewa się z niego. Jego wybuchowy charakter, pewność siebie i doświadczenie powodują, że jeszcze żadna dziewczyna nie odmówiła mu, aż do momentu, kiedy spotyka Kirę. Dziewczyna od razu daje mu do zrozumienia, że nie ma na co liczyć, lecz Gordian nie przyjmuję odmowy, im bardziej dziewczyna się zapiera, tym bardziej Gordian staje się uparty. Jednak Kira, tak jak Gordian, nie ma kolorowej przeszłości. Zmagając się z demonami, trenuje kickboxing, który pomaga jej uciec od problemów. Czy ta dwójka zdoła się dogadać? Czy między nimi zaiskrzy, a może lepiej żeby trzymali się od siebie jak najdalej?
„ Patrzę na nich i czuję, jak litania wulgaryzmów ciśnie mi się na usta.
Zaciskam pięści, staram się powstrzymać przed wybuchem.
Nie obrażę mamy.
Nie obrażam kobiet, nie wyzywam ich, nie ubliżam im,
nie jestem taki, jak mój zafajdany ojciec.”
Na pierwszy rzut oka „Gordian” zarówno z opisu, jak i okładki wydaje się być kolejnym erotykiem, który zagościł na półki księgarni. Zazwyczaj nie czytam książek z tego rodzaju, jednak dla Melissy Darwood zrobiłam wyjątek i nie zawiodłam się! Historia owszem zawiera pikantne sceny, które zachwycą fanki erotyków, jednak jest to opowieść o człowieku, który nie radzi sobie z poczuciem winy. Gordian nie tylko zmaga się z wyrzutami sumienia, ale również z przeszłością.
Jako dziecko nie miał dobrego wzorca do naśladowania. Jako dorosły mężczyzna śni o tym, jak był małym chłopcem i widział, jak jego ojciec traktuję jego matkę. Wyzwiska, ubliżenia, ciosy, mimika, to wszystko zasiało swoje ziarno w duszy Gordiana.
„Wyrządzoną krzywdę można wybaczyć,
ale nie zapomnieć.”
Możliwe, że to również dopinguje młodego studenta inżynierii do jego pomysłu. Prócz licznych podbojów mężczyzna ma w planach wynaleźć urządzenie, które będzie zapisywać ludzkie wspomnienia od narodzin tak, że w późniejszych czasach człowiek będzie mógł je w dowolnej chwili odtworzyć. Za zarobione pieniądze na badaniach i wynalazku chciałby kupić wyspę w Grecji i zamieszkać tam ze swoją mamą, której chciałby podarować trochę szczęścia.
„ Nauczyłem się, że nie ma ludzi odpornych na ciosy,
są tylko źle trafieni.”
Być może po pierwszych paru stronach, które są naprawdę +18, można by pomyśleć, że Gordian jest płaską postacią myślącą wyłącznie o tym, którą kolejną dziewczynę przelecieć, a to nieprawda. Melissa Darwood stworzyła wielowymiarowego bohatera, którego nie da się nie lubić. Być może unika zobowiązań i prowadzi bardzo rozwiązły tryb życia, a kobiety i walki zdają się być wszystkim co pragnie w życiu, jednak to tylko maska, za którą ten skrzywdzony chłopak się chowa.
Jak pisałam brak wzorca podczas dorastania, a także pierwszy zawód miłosny, który przeżył spowodowały, że nie nauczył czym jest uczucie miłości do kobiety oraz jak ją okazywać. Zaznał tylko przykrości i to właśnie spaczyło jego postrzeganie miłości, przez co postępuje, jak postępuje.
„ Na każdą znajdzie się sposób,
nawet na zakonnicę.”
W żadnym wypadku nie jest to kolejny, płytki i bezsensowny erotyk! Najnowsza książka Melissy Darwood jest przyjemna w czytaniu, napisana lekkim językiem z odpowiednio wyważoną dawką humoru. Historia jednak opowiada o skrzywdzonym człowieku, za którym ciągną się konsekwencje jego czynu, którego pomału niszczą. Koszmary, napady podobne do grypy i omamy stają się nie tylko niebezpieczne dla samego bohatera, lecz również dla osób otaczających go. Sam Gordian powoli zaczyna się gubić, czy niektóre widziane przez niego rzeczy są prawdą, czy może kolejnym urojeniem w jego głowie.
Zagłębiając się coraz bardziej w lekturę, byłam coraz bardziej przerażona głosem, który bohater słyszy w swojej głowie. Tłumaczyłam to sobie, jako kolejną marę. Jednak zaczęłam zastanawiać się nad tym.
„Bieganie, seks, czekolada, krav maga – moi prywatni terapeuci.”
Zastanawiające są również wskazówki przemycane przez autorkę. Pomiot szatana, trzy żarzące się szóstki na piersi Gordiana, później nawołujący do rachunku sumienia, wyznania grzechów i odkupienia win ksiądz, a paręnaście stron dalej, praktycznie to samo głównemu bohaterowi mówi jedna z mieszkanek wysp. Lampka zaczęła mi się palić i włączył się tryb snucia czytelniczych teorii. Czy być może są to aż tak zaawansowane omamy, czy być może to wszystko składa się w jedną całość, która ma popchnąć Gordiana do podjęcia decyzji i wybaczeniu swojemu ojcu krzywd, a także sobie popełnionej zbrodni.
„Mogę mieć każdą,
A myślę właśnie o niej.”
Ciekawą postacią, która również została doświadczona przez los jest przybrana siostra Gordiana – Kira. Od pierwszego spotkania bohaterów czuć, że coś zaiskrzyło, jednak on chciałby jedynie ją zaliczyć, a ona pragnie opiekuńczości, poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Z tego wynika, że Kira jest kolejną szarą myszką? Nic bardziej mylnego. Dziewczyna nie raz pokazuje swój charakterek, a swoim emocjom daje upust podczas treningów kickboxingu, który trenuje od paru lat.
Kira nie należy do nieśmiałych dziewczynek. Osiemnastolatka jest zadziorna, pyskata i bojowo nastawiona. Nie ulęknie się nawet wali z prawie dwa razy większym przeciwnikiem. Podobnie jak Gordian, Kira nosi maskę, a raczej można powiedzieć mur wokół serca, przez który bohater próbuje się przebić, jednak dziewczyna doskonale się broni, trzymając gardę.
Cała relacja tych dwóch postaci nie należy do prostych i przyjemnych. Można ją podsumować dwoma bardzo dobrze znanymi słowami: „To skomplikowane”.
„ – To nie moja siostra.
– To o co chodzi?
– O nic.
– Przecież widzę, stary. Chyba mogę z nią pójść do lasu albo parku?
Posiedzieć, pogadać na łonie natury.
– Na łonie natury… – prycham – A co wy, jakimiś pieprzonymi łosiami jesteście?”
Każdy rozdział rozpoczyna się imieniem dziewczyny, z którą Gordian ma do czynienia, bądź osobą z rodziny – babcią, mamą. To zestawienie pomaga też czytelnikowi zauważyć, jak główny bohater traktuje kobiety znajdujące się w jego rodzinie, a jak te, które można powiedzieć przypadkiem spotkał. Obce dziewczyny są dla niego przygodą, chwilą przyjemności, która zaraz przeminie, z wyjątkiem Kiry, która nie daje się tak łatwo podejść. Natomiast rozdziały poświęcone mamie i babci Gordiana ukazują szacunek mężczyzny do nich. Taki właśnie szacunek powinien mieć każdy syn i wnuk.
„Gordian” jest już piątą książka autorki, z którą mam styczność i za każdym razem Melissa Darwood opisuje jedynie najważniejsze rzeczy, dzięki czemu książka się nie rozwleka, a akcja toczy się wartko, dzięki czemu książkę czyta ekspresowo. Autorka nie zatrzymuje się i nie skupia na nieistotnych rzeczach. Ukazuje relację bohaterów, ich problem czy rozterki, które są ważne dla rozwoju fabuły.
Na zakończenie mogę powiedzieć, że zarówno fanki erotyków, jak i wartościowych historii będą zadowolone, bo ta książka nie należy do banalnych, a jest kolejną pozycją, przy której nie da się przejść obojętnie i jako debiut autorki w tym gatunku, uważam go za bardzo udany, a przez zakończenie z niecierpliwością wypatruję kontynuacji, bo takich rzeczy się nie robi na końcu książki!
„Dlaczego? – pyta – Dlaczego powinnam ci zaufać?
Przymykam powieki.
– Nie wiem. Sam sobie nie ufam.
– To nie brzmi dobrze.
– Całe moje pojebane życie nie brzmi dobrze. A jednak się w nim znalazłaś.”
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
„Co do pierwszej kwestii – tak, mam na imię Gordian
i moje imię odmienia się przez przypadki.
Dostałem je po rzymskim Imperatorze – Marcusie Antoniusie Gordianusie.”
Nawet kiedy popełnisz zbrodnię pierwszy raz, to ona pozostawi po sobie piętno. Cierpieć będziesz i psychice, i na duszy. Gordian dopuścił się zbrodni, której nie żałuje. Tłumaczy sobie, że była ona konieczna,...
Macie czasem tak, że nieważne po co sięgniecie jednego autora, to okazuje się to strzałem w dziesiątkę? Tak? U mnie tak było właśnie z Rivą Scott, która już od samego debiutu, którym sprawiła, że musiałam zbierać szczękę z ziemi. Teraz, gdy tylko widzę kolejną zapowiedź autorki, to bez zastanowienia wrzucam książkę do koszyka i na listę must read i wiecie co? Polecam Wam robić to samo.
Powiecie, ale to kolejny mafjny romans, co w tym takiego oryginalnego, a ja Wam powiem, że wszystko i że to nie jest kolejna powieść, w której biedna naiwna dziewczynka zostaje uratowana przez niesamowitego samca alfę. Okej fajni samce alfy są, ale Ariana na pewno nie jest naiwną i biedną dziewczynką. Jak każda bohaterka Rivy, tak i ta ma charakterek niczym ostra przyprawa.
A nasz samiec alfa?
Otóż na całe szczęście (dzięki Bogu i autorce) nie traci swojego charakteru i nie staje się w trakcie historii miękki. Przez całą historię, mimo że bohaterowie dostają nieźle w kość, ani razu nie tracą poziomu. Są tacy, jacy powinni być, a to co się dzieje na sam koniec historii?! No to jest jakaś tortura normalnie i liczę na to, że wydawnictwo jak i autorka nie będą nam długo kazali czekać na kolejny tom ;)
Macie czasem tak, że nieważne po co sięgniecie jednego autora, to okazuje się to strzałem w dziesiątkę? Tak? U mnie tak było właśnie z Rivą Scott, która już od samego debiutu, którym sprawiła, że musiałam zbierać szczękę z ziemi. Teraz, gdy tylko widzę kolejną zapowiedź autorki, to bez zastanowienia wrzucam książkę do koszyka i na listę must read i wiecie co? Polecam Wam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ostatni tom trylogii, który był troszkę słabszy od swoich poprzedniczek. Znowu, żeby nie zdradzać za dużo szczegółów przejdę do moich odczuć. W pewnym momencie podczas czytania, niestety odniosłam wrażenie, że ta część jest takim mydłem i powidłem. Zupełnie jakby autorka na siłę przeciągała niektóre wątki i opisywała coś, co w sumie nie jest aż tak istotne.
Dopiero pod koniec znowu historia nabiera tempa i mamy wyjaśnienie już wszystkich wątków. Ogółem tę część czytało mi się najgorzej, ale oceniając całą trylogię, uważam, że to była fajna historia, przy której można się zrelaksować.
Ostatni tom trylogii, który był troszkę słabszy od swoich poprzedniczek. Znowu, żeby nie zdradzać za dużo szczegółów przejdę do moich odczuć. W pewnym momencie podczas czytania, niestety odniosłam wrażenie, że ta część jest takim mydłem i powidłem. Zupełnie jakby autorka na siłę przeciągała niektóre wątki i opisywała coś, co w sumie nie jest aż tak istotne.
Dopiero pod...
Wyczekiwana przeze mnie kontynuacja kolejnej powalającej historii od Meghan March. Autorka zakończyła poprzedni tom w takim stylu, że aż skręcało mnie od środka z ciekawości, co też wydarzy się w kolejnej części, a potem gdy przyszła premiera tego tomu okazało się, że nie miałam czasu sięgnąć po nią zagoniona magisterką XD. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i w końcu dorwałam ją i jestem już po lekturze.
Meghan March ma coś takiego w swoim piórze, że gdy sięgam po jej książki, to przepadam. Aktualnie jestem po jej dwóch seriach i mogę powiedzieć, że na pewno mogę brać od tej autorki wszystko, gdyż tak zręcznie operuje postaciami, fabułą i intrygami, że to aż zachwycające jest.
W dodatku sam klimat jaki buduje wokół swoich powieści, to jest coś niesamowitego. Zarówno w trylogii o Forge'u, jak i o Lincolnie po prostu się przez tekst płynie. Jak już się przeczyta pierwsze zdania, to już się potem przepada i nie odłoży się książki dopóki nie dotrze się do końca.
W tej części autorka nie daje na długo zaznać szczęścia bohaterom. Już pod koniec pierwszego tomu, czuć było nadciagającą burzę, ale dopiero tutaj dało się słyszeć te porządne grzmoty.
Żeby nie zdradzać za dużo, powiem tak: jeśli podobała się wam poprzednia część, to ta równie mocno rozgości się w waszym serduszku, aby następnie porządnie je sfatygować, a na koniec znowu poskładać w całość.
Wyczekiwana przeze mnie kontynuacja kolejnej powalającej historii od Meghan March. Autorka zakończyła poprzedni tom w takim stylu, że aż skręcało mnie od środka z ciekawości, co też wydarzy się w kolejnej części, a potem gdy przyszła premiera tego tomu okazało się, że nie miałam czasu sięgnąć po nią zagoniona magisterką XD. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze i w końcu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wiele osób od dłuższego czasu już zachęcało mnie do sięgnięcia po tę pozycję lub do obejrzenia serialu na podstawie tej właśnie książki, lecz ja jestem taką osobą, że wpierw musi przeczytać książkę zanim sięgnie po ekranizacje (no chyba, że nie wiem, że dany film czy serial są na podstawie jakiejś książki, ale nie o tym teraz).
Zaczęłam czytać poznają głównego bohatera, którego od razu polubiłam. Clay nie jest typem postaci, która jest niesłychanie przystojna, wysportowana czy Bóg wie co jeszcze mógłby mieć naj. Ot, jest po prostu zwykłym chłopakiem chodzącym do szkoły, który pewnego dnia dostaje przesyłkę z kasetami. Po odtworzeniu ich dowiaduje się, że jest to opowiedziana historia jego znajomej ze szkoły Hannah, która niedawno popełniła samobójstwo. Dodatkowo Clay w trakcie słuchania ma poznać powody, dlaczego Hannah postanowiła skończyć ze swoim życiem, a w dodatku ponoć jednym z tych powodów jest właśnie on sam. Tak rozpoczyna się historia, która mówię to już teraz ani mnie nie porwała, ani mnie nie przejęła. Wydała mi się nijaka i pozbawiona jakiegokolwiek sensu. A tłumaczenia Hannah? Wybaczcie, ale takie problemy, jakie opisuje autor, które uraziły dziewczynę, są na porządku dziennym i trafiają się każdemu nastolatkowi. Wzajemne zawstydzanie, się dokuczanie, czy wykorzystywanie do swoich celów. Takie są sytuacje w szkołach, a tłumaczenie tym pozbawienie siebie życia, niestety do mnie nie przemówił.
Książka miała być fenomenalna, porywająca i zwalająca z nóg, ja jedynie co otrzymałam to znudzenie, podirytowanie i ciągłe przewracanie oczami, na nowe historie głównej bohaterki.
Czy obejrzę serial?
Tak, chociażby dla porównani.
Czy polecam tę pozycję?
Nie, ale za to jeśli chcecie sięgnąć po coś naprawdę dobrego od tego autora to polecam "Światło", które jest o wiele lepsze niż ta pozycja.
Wiele osób od dłuższego czasu już zachęcało mnie do sięgnięcia po tę pozycję lub do obejrzenia serialu na podstawie tej właśnie książki, lecz ja jestem taką osobą, że wpierw musi przeczytać książkę zanim sięgnie po ekranizacje (no chyba, że nie wiem, że dany film czy serial są na podstawie jakiejś książki, ale nie o tym teraz).
Zaczęłam czytać poznają głównego bohatera,...
Po przeczytaniu pierwszego tomu nie nastawiałam się na jakieś fajerwerki w drugim tomie, ale to co dostałam od autorki, sprawiło, że ta pozycja umiejscowiła się tuż za "Szóstką Wron" i "Królestwem Kanciarzy" na podium moich ulubionych pozycji od Pani Bardugo.
Wojna pomiędzy Ravką i Fiedrą już nie wisi w powietrzu. Stała się faktem. Nikolaj nie tylko walczy ze swoim demonem, ale teraz jeszcze musi stanąć na czele armii i walczyć za swój kraj. W dodatku musi rozwiązać sprawę niedoszłego zamachu na jego osobę. Toczenie walk na kilku frontach wydaje się wyczerpujące, lecz młody król ma wsparcie w swoich wiernych przyjaciołach.
W Zoyi Nazyalensky, która cały czas próbuje zrozumieć swoją nową naturę i pogodzić wewnętrznego smoka, który stał się jej częścią.
W bliźniakach, którzy służyli mu jeszcze, gdy był zwykłym korsarzem.
A także w Ninie Zenik, która pomimo że nie jest blisko swojego króla, również walczy za linią frontu, wypełniając powierzone jej zadanie szpiega. Jednocześnie próbuje wyleczyć swoje przepełnione żałobom złamane serce. Tylko dziewczyna jeszcze nie wie, że w domu największego wroga odnajdzie coś więcej niż rozkazy wojenne.
Emocje, które autorka zwarła w tej książce, fabuła oraz bohaterowie sprawili, że przez książkę się po prostu płynie. Czy polecam? Oczywiście, bo ta książka jak sama dylogia o Nikolaju potwierdza, jak świetną pisarką jest Pani Bardugo. Nie licząc tego, ta pozycja jest świetną przygodą, w którą zabierają nas bohaterowie.
Po przeczytaniu pierwszego tomu nie nastawiałam się na jakieś fajerwerki w drugim tomie, ale to co dostałam od autorki, sprawiło, że ta pozycja umiejscowiła się tuż za "Szóstką Wron" i "Królestwem Kanciarzy" na podium moich ulubionych pozycji od Pani Bardugo.
Wojna pomiędzy Ravką i Fiedrą już nie wisi w powietrzu. Stała się faktem. Nikolaj nie tylko walczy ze swoim demonem,...
Czytając ostatnio polskich autorów dochodzę do wniosku, że coraz trudniej im wymyślić coś własnego. Po "Wyklętych" sięgnęłam, po tym jak zobaczyłam polecajkę jednej z lubianych autorek. Wtedy pomyślałam: "O będzie coś fajnego". Co więcej byłam przekonana, że znalazłam polski odpowiednik "Szklanego Tronu". Niestety zawiodłam się i to bardzo. Z początku wydawało się, że to będzie świetna przygoda, ale im głębiej w las tym było coraz gorzej.
Zacznijmy od tego co mi się spodobało, a mianowicie chodzi o opisy, które były według mnie przegenialne. Podczas ich czytania nie czułam się jak czytelnik, a bardziej jak obserwator, który bierze udział w wydarzeniach. Niestety po pewnym czasie, nawet ta jedyna rzecz po prostu zbrzydła i stała się nudna, jak cała fabuła książki.
Niestety historia "Wyklętych" jest mocno przewidywalna i schematyczna, tak samo jak postacie w tej historii, a skoro o nich mowa, to warto zatrzymać się i omówić chociaż część z nich.
Główna bohaterka Raven, szkolona na Rai likwidująca Plagi, miała być pewna siebie, ironiczna i stanowcza. Coś jednak nie wyszło. Po pewnym czasie zauważyłam, że bohaterka ma po prostu urojenia (dotyczące generała), a jej ironia i cynizm były mocno wymuszone i w dużej mierze nietrafione, przez co cała postać wypadła blado i mało wiarygodnie. Jeśli natomiast chodzi o rozmowy z generałem, to nie przypominało to słownego tańca dwojga osób, które mają w pewnym momencie coś do siebie poczuć, a raczej wyglądało to, jak przepychanka dwóch uczniaków w gimnazjum.
Jeśli chodzi o Nathaniela, generała sił zbrojnych cesarzowej, który był kreowany na najlepszego (bo jakżeby inaczej XD) Władce Cieni i w ogóle we wszystkich naj... to również wypadł blado, zupełnie jak Rai. Jego brak profesjonalizmu i mądrości ukazał się w momencie schwytania głównej bohaterki, którą powinien po prostu zakneblować i wsadzić do klatki, a nie wdawać się z nią w zbędne przepychanki słowne. Rozumiem, że miał do niej interes, ale w pewnym sensie, powinien zachować pozory wykonywanego rozkazu. To co niezmiernie mnie zirytowało to zachowanie Natahniela pod koniec książki, gdzie zachowuje się jak zakochany szczeniak, co kompletnie burzy obraz mężczyzny znanego z licznych podojów kobiecych serc.
Cesarzowa.
Postać budowana na legendarną, bezwzględną i sprytną, która dzięki tym cechom przejęła tron i obaliła poprzednio panującą dynastię. Wszystko super... do czasu... Nie sądziłam, że taka postać może wykazać się aż taką bezmyślnością i ignorancją. Nie będę przytaczać w której scenie, gdyż byłby to za duży spojler, ale dziwi mnie dam fakt, że taka osoba utrzymała się tak długo na tronie, ignorując oczywiste zagrożenie. Za żadne skarby nie kupię tego i według mnie pokazuje się tutaj brak logiki i spójności powieści.
Jedyną postacią, która na ten moment zyskała moją sympatię, jest czarownica, która towarzyszyła przez pewien czas głównej bohaterce. Na ten moment, jako jedyna nie została popsuta.
Kolejnym minusem były nawiązania do wydanych powieści oraz bardzo widoczne inspiracje nimi, dlatego napisałam na początku, że coraz trudniej autorom wymyślić coś własnego. Nie lubię, kiedy aż tak widać powiązania między powieściami, a tutaj niestety widać mocną inspirację Wiedźminem zarówno książką jak i grą. Widząc pozytywne opinie zarówno na Instagramie, jak i Lubimy Czytać naprawdę się mocno nastawiłam, lecz po przeczytaniu książki uważam, że są mocno przerysowane, a historii Raven nie mogę zaliczyć do dobrej fantastyki.
Po przeczytaniu zrobiłam mały rekonesans i dowiedziałam się, że historia byłą publikowana na Wattpadzie i szczerze dla mnie powinna tam zostać (przynajmniej jeśli chodzi o tę formę, którą przeczytałam) albo zostać porządnie dopracowana i wyremontowana, aby postacie nie irytowały i dały się polubić, bo niestety nie sprostały zadaniu, jakie autorka im wyznaczyła.
Co wpłynęło na taką ocenę? Na siłę w poradzony romans, którego w żaden sposób nie czuć oraz brak odczucia ryzyka oraz zagrożenia jakie wynika z planu Nathaniela. Czytając tę historię nie czułam nic poza zirytowaniem i zawodem. Czy sięgnę po kontynuację? Zapewne tak, ale tylko po to, aby zobaczyć, czy nastąpił progres. Czy mogę polecić tę książkę, no niestety nie, gdyż tak jak pisałam nie zaliczam jej do dobrej polskiej fantastyki.
Czytając ostatnio polskich autorów dochodzę do wniosku, że coraz trudniej im wymyślić coś własnego. Po "Wyklętych" sięgnęłam, po tym jak zobaczyłam polecajkę jednej z lubianych autorek. Wtedy pomyślałam: "O będzie coś fajnego". Co więcej byłam przekonana, że znalazłam polski odpowiednik "Szklanego Tronu". Niestety zawiodłam się i to bardzo. Z początku wydawało się, że to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07-20
Po tym jak usłyszałam, że zostanie wydana książka o Nikołaju, to myślałam, że nie wysiedzę do premiery, a gdy już nadeszła poleciałam jak na skrzydłach, aby ją zakupić. Jednak książka przeleżała i poczekała na swoją kolej, ze względu na dużo złych opinii, jakie do mnie dotarły.
W końcu nadszedł dzień, w którym postanowiłam zaznajomić się z "Królem Blizn" i szczerze powiem, że wyszło przeciętnie.
Nie było tutaj tak irytujących bohaterów, jak w Trylogii Griszy, ale nie było też tak interesujących jak w Szóstce Wron. Okej przyznaję, że Nikolaj i Zoya robią robotę, ale na tym się kończy. Rozumiem zachowanie Niny, a także ciężar z jakim się zmaga, ale na litość wszelkich świętych, którzy występują w tej książce, nie raz miałam ochotę jej strzelić lub potrząsnąć nią. W dodatku towarzyszący jej Adrik i Leoni. Te postacie mają świetny potencjał (który mam nadzieję zostanie wykorzystany w drugim tomie), a robiły raczej za tło dla Zenik...
Zakończenie. Co tu dużo pisać, raczej spodziewałam się takiego obrotu spraw i TEGO powrotu, więc nie było to dla mnie jakimś zaskoczeniem czy rozczarowaniem, raczej miałam takie nijakie odczucie.
Ogólnie całość wychodzi średnio, ani dobrze, ani źle.
Czy ta książka w nosi coś nowego do Świata Griszów. Pewnie trochę nowości tak, ale z tyłu głowy pojawia się mi taka myśl, że pomału z tego uniwersum robi się taki odgrzewany kotlet i mam nadzieję, że po drugim tomie tej dylogii, autorka już nie pociągnie dalej tej historii i ją po prostu ze stylem zakończy.
Ciekawi mnie, co takiego odkryje Nina, że autorka postanowiła prowadzić tę dylogię również z jej perspektywy.
Na koniec powtórzę: TO CO MNIE KUPIŁO TO POSTAĆ NIKOŁAJA i mam nadzieję, że autorka nie popsuła go w drugim tomie...
Po tym jak usłyszałam, że zostanie wydana książka o Nikołaju, to myślałam, że nie wysiedzę do premiery, a gdy już nadeszła poleciałam jak na skrzydłach, aby ją zakupić. Jednak książka przeleżała i poczekała na swoją kolej, ze względu na dużo złych opinii, jakie do mnie dotarły.
W końcu nadszedł dzień, w którym postanowiłam zaznajomić się z "Królem Blizn" i szczerze powiem,...
2021-05-25
Historia Leny i Artura nie jest dla każdego i już na początku mogę zaznaczyć, że jest to niegrzeczna pozycja ;) Co mnie zachęciło do sięgnięcia po tę pozycję? Pewnego dnia, jak przeglądałam FB rzuciła mi się w oczy okładka, która przyciągnęła moją uwagę. Niby jest prosta, ale estetyczna i ma to coś co nie pozwala przejść obok tej pozycji obojętnie. Następnie, kiedy zobaczyłam w opisie wspomnienie o zamiłowaniu do gotowania, a także prowadzeniu przez jednego z głównych bohaterów restauracji, to już wtedy stwierdziłam, że po prostu muszę to przeczytać.
Tak więc przy kolejnym zamówieniu dodałam "Ostrego" do koszyka, a gdy tylko przyjechała paczka, zabrałam się za niego. Sama w sobie historia nie jest długa (a szkoda! Według mnie powinna być jeszcze trochę pociągnięta i byłoby idealnie) i przyjemnie się ją czyta. Jak mogłabym w skrócie opisać tę historię: kuchnia, miłość, pasja i seks.
Lenę poznajemy już na samym początku, kiedy to zatrudnia się na jeden wieczór jako kelnerka. Jej zadaniem ma być obsługiwanie gości, którzy przybyli na uroczystą kolację, ale po drodze okazuje się, że w umowie nie tylko chodziło o podawanie dań i wynoszenie pustych talerzy. Dziewczyna miała również spełniać inne zachcianki i fantazje podpitych mężczyzn. Speszona i przestraszona opuszcza miejsce pracy, a wtedy poznaje samego szefa - Artura Ostrego.
Mężczyzna zwalnia ją z obowiązków i płaci za połowę zmiany, a następnie wychodzi. Lena sama chce jak najszybciej opuścić to miejsce, lecz zatrzymuje ją zrządzenie losu, cień pasji. I tak w chwilowym zamroczeniu przygotowuje krem do deseru, który zachwyca samego Ostrego. Mężczyzna proponuje dziewczynie pracę, która nie tylko okaże się przełomem w jej rozwijającej się karierze cukierniczki, ale również rozpocznie niesamowitą miłosną przygodę, a także walkę z ich demonami przeszłości.
Sam pomysł na książkę, autorka miała świetny, jednak coś się stało podczas tworzenia, a już szczególnie na samym końcu. Wyglądało to trochę tak, jakby autorka pospieszyła się i ucięła z około 100 stron książki. Gdyby końcówka została dopisana i sam konkurs dokładniej opisany, dałabym wyższą ocenę, gdyż była to jedyna rzecz na której się tutaj zwiodłam. No może jeszcze trochę na zachowaniu Lary, kiedy oczekiwała od Artura odpowiedzi na jej wyzwanie, ale to subiektywna ocena i tak duży plus dla bohaterki, bo nie irytowała mnie, a to się rzadko zdarza. XD
Historia Leny i Artura nie jest dla każdego i już na początku mogę zaznaczyć, że jest to niegrzeczna pozycja ;) Co mnie zachęciło do sięgnięcia po tę pozycję? Pewnego dnia, jak przeglądałam FB rzuciła mi się w oczy okładka, która przyciągnęła moją uwagę. Niby jest prosta, ale estetyczna i ma to coś co nie pozwala przejść obok tej pozycji obojętnie. Następnie, kiedy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-13
Cóż jak to zawsze ja, zanim sięgnęłam po książkę wpierw zerknęłam na okładkę. Okładka pierwszego wydania miała to coś i według mnie wydawnictwo powinno pozostać przy pierwszym projekcie, ewentualnie dopracować szatę graficzną kolejnej, gdyż ta jest mocno przerysowana i prześwietlona, więcej efektów w programie chyba nie dało się już nałożyć. Jednak zachęcona pierwszym wydaniem stwierdziłam, a kupię. No i okazało się, że już nie ma tamtego wydania, więc stałam się posiadaczem książki z nową okładką... Po otworzeniu okazało się, że nie tylko okładka pozostawia wiele do życzenia, a skład także. Tak napchanego tekstu już dawno nie widziałam, a przez to czytało mi się naprawdę beznadziejnie. Dlatego wielki minus dla wydawnictwa za takie coś.
Jeśli chodzi o fabułę, to w sumie nic nowego w tej książce nie odkrywamy. Główna bohaterka wiedzie spokojne i normalne życie, do pewnego momentu, aż do pojawienia się jej mocy wraz z tajemniczą bransoletą. Potem oczywiście zjawia się przystojny nieznajomy i fabuła zaczyna lecieć w tym samym kierunku co pewien serial oraz seria książek. Z reguły nie porzucam zaczętej serii i na pewno sięgnę po drugi to, gdyż ciekawi mnie co autorka dalej wymyśliła.
Czy polecam?
Zależy kto co lubi.
Jeśli ktoś lubi schematy i opowieść romantyczną z nadnaturalnymi mocami, to myślę, że będzie zadowolony.
Cóż jak to zawsze ja, zanim sięgnęłam po książkę wpierw zerknęłam na okładkę. Okładka pierwszego wydania miała to coś i według mnie wydawnictwo powinno pozostać przy pierwszym projekcie, ewentualnie dopracować szatę graficzną kolejnej, gdyż ta jest mocno przerysowana i prześwietlona, więcej efektów w programie chyba nie dało się już nałożyć. Jednak zachęcona pierwszym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-05-13
2021-05-13
2021-05-13
2021-05-13
To chyba będzie najkrótsza jak dotąd napisana przeze mnie opinia. Pamiętam jak kiedyś ta książka została mi polecona. Przeszukałam Internet, przeczytałam opis, stwierdziłam, że może być fajna. Potem o niej zapomniałam i ostatnio zauważyłam ją w bibliotece. Pomyślałam, a wezmę. Zaczęłam czytać i tak jak sam pomysł z tym, że miłość jest chorobą, to według mnie strzał w dziesiątkę, bo daje tyle możliwości, tak sama oś fabuły poprowadzona jest nudnie, schematycznie i przewidywalnie, o wątku romantycznym już nie mówiąc.
Dla mnie przeciętny średniak, idealny na wypchanie czasu lub pustki pomiędzy dobrymi książkami.
To chyba będzie najkrótsza jak dotąd napisana przeze mnie opinia. Pamiętam jak kiedyś ta książka została mi polecona. Przeszukałam Internet, przeczytałam opis, stwierdziłam, że może być fajna. Potem o niej zapomniałam i ostatnio zauważyłam ją w bibliotece. Pomyślałam, a wezmę. Zaczęłam czytać i tak jak sam pomysł z tym, że miłość jest chorobą, to według mnie strzał w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-04-25
Po przeczytaniu całej trylogii mam mieszane uczucia. Sama historia w sobie nie była zła, ale mam wrażenie, że czegoś w całości zabrakło. Czegoś, dzięki czemu siedziałabym na szpilkach, jak to było w przypadku "Szóstki Wron".
Kult Sankta Alina rośnie w siłę, ale czy sama Alina Starkov czuje się coraz silniejsza? Wcale tak nie jest. Pełna obaw dziewczyna poszukuje amplifikatorów, aby zwiększyć swoją siłę i mieć jakiekolwiek szanse w starciu z najpotężniejszym griszą - Darklingiem. Jeleń, Morski Bicz i Żar Ptak. Dwa pierwsze stworzenia już znalazła, jednak problem pojawia się, gdy zaczyna razem ze swoim przyjacielem z dzieciństwa i największą miłością planować wyprawę na Żar Ptaka. Mitycznego ptaka nikt nie widział i nie ma o nim wzmianek w pismach, jedynie w jednej książeczce, którą Alina otrzymała od zapalonego kapłana, a i tak jest to jedynie ilustracja, która mogłaby być wymysłem ilustratora.
Sfrustrowana dziewczyna może jednak liczyć na pomoc następcy tronu Ravki - Nikolaja. I tutaj mogłabym się rozwodzić godzinami, nad kreacją tego bohatera. Od samego początku, gdy tylko się pojawia, przykuwa uwagę. Według mnie razem z Darklingiem są najbardziej barwnymi i najlepiej skonstruowanymi postaciami w tej trylogii.
Jednak to co mi się nie spodobało, to sama bierność historii. Nie czułam jakiegoś dreszczyku emocji. Po prostu śledziłam poczynania bohaterów, a sama walka końcowa również nie sprostała moim oczekiwaniom. Możliwe, że przez "Szóstkę Wron" miałam wygórowane oczekiwania, no ale jednak tutaj zabrakło mi efektu "ŁAŁ".
Natomiast był wątek, który przykuł moją uwagę. Oczywiście chodzi tutaj o Nikolaja i liczę na to, że w dylogii o Królu Ravki będzie on pogłębiony.
Sam wątek z Darklingiem został uzupełniony opowiadaniem znajdującym się na końcu książki, ale nie pogardziłabym jeszcze jakąś historią o mrocznym magu.
Po przeczytaniu całej trylogii mam mieszane uczucia. Sama historia w sobie nie była zła, ale mam wrażenie, że czegoś w całości zabrakło. Czegoś, dzięki czemu siedziałabym na szpilkach, jak to było w przypadku "Szóstki Wron".
Kult Sankta Alina rośnie w siłę, ale czy sama Alina Starkov czuje się coraz silniejsza? Wcale tak nie jest. Pełna obaw dziewczyna poszukuje...
Wiecie co? Ostatnio odkryłam wehikuł czasu 😁 a to dzięki pięknemu wydaniu komiksów WITCH od Egmont Polska 😍. Czytając na nowo przygody pięciu nastoletnich czarodziejek mogłam się cofnąć o kilka lat do dzieciństwa, podczas którego dosłownie żyłam przygodami pięciu dziewczyn, zaczynając od kupowania gazetek, po zbieranie karteczek i gadżetów z czarodziejkami.
I tak, gdy zobaczyłam zapowiedź tego wydania od razu je zamówiłam, a po odebraniu pochłonęłam w dwa dni (byłoby w jeden gdyby nie pewna sytuacja która niestety się wydarzyła w moim życiu). Co zrobiłam po zakończeniu tego tomu? Od razu zamówiłam kolejny 😍 i już się nie mogę doczekać, bo te ponad 300 stron komiksu mi nie wystarczyły! Pragnę więcej i to jak najszybciej!
Wiecie co? Ostatnio odkryłam wehikuł czasu 😁 a to dzięki pięknemu wydaniu komiksów WITCH od Egmont Polska 😍. Czytając na nowo przygody pięciu nastoletnich czarodziejek mogłam się cofnąć o kilka lat do dzieciństwa, podczas którego dosłownie żyłam przygodami pięciu dziewczyn, zaczynając od kupowania gazetek, po zbieranie karteczek i gadżetów z czarodziejkami.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toI tak, gdy...