-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-12
Macie ochotę na mroczną, klimatyczną historię osadzoną w murach pewnego klasztoru z tajemnicami? Jeśli tak to "Fetor" zdecydowanie jest dla WAS!
Zaczynając czytać tę książkę, śledzimy historię pewnego chłopca, który od urodzenia mieszka właśnie we wspomnianym wcześniej klasztorze. Aleksander nie ma prostego życia. Siostry zakonne uważają go za dziecko szatana, a przyczyną jest jego wygląd. Otóż skóra chłopca poznaczona jest od zawsze wieloma bliznami, dlatego też siostry izolują go. Życie chłopca nie jest proste. Siostry zakonne słabo go karmią i jednocześnie zarzucają go nauką. W klasztorze panują rygorystyczne zasady, a pod tą całą otoczką snuje się... fetor.
Aleks po zniknięciu swojej ukochanej "siostrzyczki" Tekli zaczyna brać sprawy w swoje ręce i po otrzymaniu tajemniczej wiadomości, postanawia działać.
Czego Alex będzie świadkiem? Co odkryje w trakcie swojej misji? Jak straszny jest fetor snujący się w murach klasztoru?
O tym przekonacie się jedynie, gdy sięgniecie po niesamowitą powieść Catherine Reiss!
Gorąco polecam!
Ja nie mogłam się oderwać!
Macie ochotę na mroczną, klimatyczną historię osadzoną w murach pewnego klasztoru z tajemnicami? Jeśli tak to "Fetor" zdecydowanie jest dla WAS!
Zaczynając czytać tę książkę, śledzimy historię pewnego chłopca, który od urodzenia mieszka właśnie we wspomnianym wcześniej klasztorze. Aleksander nie ma prostego życia. Siostry zakonne uważają go za dziecko szatana, a przyczyną...
2021-01-03
Czytałam różne opinie o tej książce, a że lubię twórczość autorki, to postanowiłam sięgnąć i po tę pozycję. Zaczynając czytać tę historię miałam wrażenie, że fabuła będzie się opierać tylko na tym, żeby główni bohaterowie zrozumieli co ich do siebie ciągnie. Po części tak było, jednak po jakimś czasie akcja nabrała tempa przez co skończyłam książkę w jeden wieczór.
Po przeczytaniu "Zakazanego Układu" mam wrażenie, że mafia jest jedynie tłem, a główne skrzypce gra wątek romantyczny. Sensacje dostajemy dopiero pod koniec książki i mam nadzieję, że w drugiej części zostanie pociągnięty dalej ten wątek, wtedy naprawdę będę usatysfakcjonowana. Co do samych bohaterów nie mogę narzekać, są dobrze wykreowani, chociaż Marcusa miałam ochotę parę razy udusić albo sprzedać porządnego kopa w pewną część ciała. Nicole natomiast było mi szkoda. Gdzie się nie ruszyła, to kłopoty szły za nią, a jej życie przypominało piekło i naprawdę nie chciałabym być w jej skórze. Bardzo spodobało mi się wprowadzenie rosyjskiej mafii, gdyż postać Siergieja oraz jego córki Swiety dodaje charakterku powieści. Dzięki nim nie raz uśmiechałam się podczas lektury. Takie postacie lubię najbardziej!
Ogólnie książkę "Zakazany Układ" czyta się naprawdę przyjemnie i jeśli szukacie przyjemnej lektury, a jednocześnie lubicie wątki erotyczne, to ta książka powinna Wam się spodobać.
Czytałam różne opinie o tej książce, a że lubię twórczość autorki, to postanowiłam sięgnąć i po tę pozycję. Zaczynając czytać tę historię miałam wrażenie, że fabuła będzie się opierać tylko na tym, żeby główni bohaterowie zrozumieli co ich do siebie ciągnie. Po części tak było, jednak po jakimś czasie akcja nabrała tempa przez co skończyłam książkę w jeden wieczór.
Po...
2020-04-08
Ostatnio miałam przyjemność przeczytać bardzo dobry kryminał, który już od pierwszej strony wciągnął mnie i nie puścił aż do końca. Historia rozpoczyna się w momencie, kiedy pewien mężczyzna wyskakuje z okna. Przed popełnieniem samobójstwa pozostawia list pożegnalny oraz zdjęcie pięknej dziewczyny. Całym zajściem zaczyna interesować się dawny przyjaciel denata – detektyw zwany przez wszystkich Krisem. O śmierci dawnego przyjaciela, Jakuba, informuje Krisa ojciec samobójcy. We dwójkę jadą do Krakowa, aby rozpoznać ciało i dowiedzieć się czegoś więcej o zajściu. Sprawa ta jednak nie daje spokoju Krisowi, przez co rozpoczyna swoje prywatnego śledztwo, do którego po jakimś czasie dołącza miejscowy policjant oraz dwoje nastolatków. Czy są gotowi na odpowiedź, którą odkryją? Czy są gotowi na nadciągającą powódź?
To co mi się bardzo podobało to styl i prowadzenie historii. Akcja nie jest rozwlekła, bodajże trwa pięć dni i wartko się toczy. Autor sprawnie porusza się w temacie, który opisuje, a bardzo dobry warsztat i styl, powoduje, że historię się dosłownie łyka. W „Powodzi” każda postać jest inna i świetnie wykreowana, przez co nie mamy do czynienia z kolejnymi klonami literackimi. Czytając i obserwując przygody bohaterów ma się wrażenie, jakby było się czynnym uczestnikiem całej akcji. Kolejnym atutem książki jest bardzo dobrze poprowadzone śledztwo, które mi osobiście skojarzyło się z łączeniem kropek na kartce.
Mi osobiście bardzo spodobała się postać Krisa. Może nie utożsamiałam się z nim, ale autor poświęcił mu bardzo dużo uwagi (trudno się nie domyślić skoro jest głównym bohaterem), ale chodzi mi głównie o uwagę poświęconą jego osobie, myśleniu, życiu itp. Nie był kolejną postacią, z którą czasami mamy do czynienia. W „Powodzi” zostały przedstawione jego problemy rodzinne, miłość do synka, a także wspomnienia z dzieciństwa i ówczesnej przyjaźni z nieżyjącym już Jakubem. Według mnie, takie przedstawienie postaci nadaje jej realizmu, powoduje, że mogłaby być osobą, którą moglibyśmy minąć na ulicy. Do takich postaci zaliczają się również nastolatkowie, którzy przez swój upór dołączają do śledztwa.
Zastanawiająca jest również sama tytułowa „Powódź”, którą zapowiadają skrawki gazet, poprzedzających każdy z rozpoczynających części. Uważam, że to ciekawy zabieg i z jednej strony odwracająca uwagę od prawdziwego znaczenia tytułu, bo w końcu czy chodziło o zwyczajną powódź, czy może tytuł sugeruje nam coś innego?
Uważam, że książka Pawła Fleszara jest bardzo dobrze napisaną powieścią, z którą można spędzić przyjemnie czas. Nie jest to jedna z typowych cegieł, a raczej krótka opowieść, która nie spowoduje u was poczucia nudy, a raczej zaciekawi. Mi osobiście zabrakło takiego mocnego przytupu na koniec, ale mimo tego książka bardzo mi się spodobała i polecam ją z czystym sumieniem szczególnie miłośnikom kryminałów.
Ostatnio miałam przyjemność przeczytać bardzo dobry kryminał, który już od pierwszej strony wciągnął mnie i nie puścił aż do końca. Historia rozpoczyna się w momencie, kiedy pewien mężczyzna wyskakuje z okna. Przed popełnieniem samobójstwa pozostawia list pożegnalny oraz zdjęcie pięknej dziewczyny. Całym zajściem zaczyna interesować się dawny przyjaciel denata – detektyw...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-27
W środku nocy Joanna dostaje telefon od nieznajomej z prośbą o natychmiastowe spotkanie. Okazuje się, że jej bliźniaczka nie żyje, a jedyną osobą, która na razie o tym wie jest jej przyja-ciółka. Podczas spotkania kobieta opowiada o tym, jak umówiła się z Heleną, lecz nie zastała jej w domu. Mając klucz postanowiła wejść i zaczekać, lecz kobieta nadal się nie pojawiała. W końcu znalazła Helenę martwą w wannie przykrytą stertą ubrań. Joanna słuchając tego niedo-wierza, lecz jeszcze nie, że rozpoczęte śledztwo nie tylko ujawni sprawcę, który stoi za śmiercią jej siostry, ale również wyciągnie na światło dzienne sekrety z życia Heleny.
Sprawę śmierci jednej z bliźniaczek dostaje komisarz Pucki. Wiekowy detektyw miał w spokoju czekać na nadchodzącą emeryturę, ale pozostała jeszcze jedna rzecz – ostatnia sprawa do roz-wiązania. Zagadkowe morderstwo na spokojnym osiedlu. Komisarz Pucki oraz siostra zamor-dowanej odkryją pewne sprawy, które zachwieją ich wiarę w sprawiedliwość, a zakończenie śledztwa stanie pod znakiem zapytania. Czu odważą się poznać zakończenie tej historii?
„Ostatnia sprawa” prócz akcji, za która czytelnik podąża prowadzony przez autora, daje również w niektórych momentach do myślenia. Główna bohaterka jest bliźniaczką denatki, ale w samym jej mieszkaniu na spotkaniu była niewiele razy. Zazwyczaj spotykały się na mieście. Do czego zmierzam? Otóż książka daje do myślenia w takich sprawach jak życie rodzinne. Czy poświę-camy odpowiednią ilość czasu swoim bliskim i czy znamy ich wystarczająco dobrze? Joanna myślała, że tak dopóki nie dowiedziała się o śmierci siostry, a z czasem również o sprawach, w które Helena była zamieszana. Jak niewiele potrzeba, żeby osoba lub osoby, które są nam bli-skie stały się obce. O których nich nie będziemy wiedzieć. Na dobrą sprawę, gdyby nie przytra-fiła się ta tragedia to Joanna nadal żyłaby w nieświadomości. I tu pojawia się pytanie czy my sami znamy swoją rodzinę?
Pierwsze spotkanie z twórczością autorki uważam za udane. Kiedy usiadłam i zaczęłam czytać, nawet nie zauważyłam, że jestem już w połowie książki. Dobrze zbudowana akcja i tajemnica, która z każdą chwilą pomału zostaje rozwiązana. Sam język oraz styl autorki powodują, że przez książkę się płynie, a sama historia posiada to, co dobry kryminał powinien posiadać – wartką akcję, błyskotliwego detektywa z odrobiną humoru oraz dobrą zagadkę.
Tak samo osadzenie historii w Polsce, daje możliwość wczucia się czytelnikowi jeszcze bardziej i nasze realia rodzime nie stanowią jakieś bariery, która raziłaby w oczy podczas czytania. W tym przypadku autorka poradziła sobie bardzo sprawnie i nie było widać żadnych rażących przeszkód.
Jedyne co mogłabym czasem zarzucić, to zbytnie przeciąganie wątku, ale zdarzyło się dwa albo trzy razy, więc to tylko taki mały minus, który zauważyłam w tej historii.
Osobiście bardzo zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję, ja spędziłam z nią parę przyjemnych godzin, co zachęciło mnie po sięgnięcie kolejnych tytułów autorki.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literate.
W środku nocy Joanna dostaje telefon od nieznajomej z prośbą o natychmiastowe spotkanie. Okazuje się, że jej bliźniaczka nie żyje, a jedyną osobą, która na razie o tym wie jest jej przyja-ciółka. Podczas spotkania kobieta opowiada o tym, jak umówiła się z Heleną, lecz nie zastała jej w domu. Mając klucz postanowiła wejść i zaczekać, lecz kobieta nadal się nie pojawiała. W...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-11
Czasem zbieg niefortunnych zdarzeń oraz pojawienie się w nieodpowiednim czasie i miejscu, skłania do dość nietypowych sojuszy i przygód. Tak też było w przypadku bohaterów „Toksycznych” Tomasza Duszyńskiego. Nietypowe połączenie głównych bohaterów może na początku zaintrygować, ponieważ towarzyszymy takim głównym bohaterom jak: wrocławski gangster o imieniu Seba, emerytowany gliniarz Nowicki oraz prokurator Wilczyński. Jednak mają się oni dopiero dowiedzieć, że świat gangsterski nie jedną ma twarz.
Z rzeki zostaje wyłowione auto, a w jego bagażniku zostaje znalezione ciało jednego z szefów gangu, a tak się składa, że ostatnią osobą, która widziała Długiego przy życiu był Seba. W dodatku samochód został znaleziony niedaleko miejsca, gdzie zmarły prokurator zostawił dla emerytowanego policjanta pewną rzecz. Czy w tej sytuacji można mówić o przypadku?
Autor poprowadził fabułę „Toksycznych” po dwóch torach – pierwsza z perspektywy wrocławskiego gangstera – Seby, a drugą z perspektywy emerytowanego policjanta – Nowickiego, dzięki czemu mamy możliwość poznania dwóch różnych światów. Przed nami swoje bramy otwiera podziemny świat gangsterski Wrocławia oraz skorumpowaną policję. Ten mix daje niesamowite połączenie i powoduje, że trzymamy w ręku bardzo dobry kryminał.
Z początku może czytać się strasznie opornie, lecz nie należy się zniechęcać, ponieważ historia w wielu miejscach niespodziewanie zaskakuje i tworzy oryginalną historię wykraczając poza schematy. Poza tym czytając „Toksycznych” już od pierwszych stron powinniśmy być uważni ze względu na to, że autor przemyca pewne podpowiedzi i powiązania prawie cały czas. Na uwagę zdecydowanie zasługują dwie rzeczy: pierwsza to realizm i dokładność z jaką autor przedstawia nam gangi oraz policję, a druga to kreacja bohaterów, którzy również zostali stworzeni z ogromną starannością, za co należą się wielkie brawa, ponieważ to właśnie nadaje książce tej niepowtarzalnej magii.
Podsumowując, jeśli ktoś jest fanem powieści z gatunku sensacyjnych i lubi czytać kryminały, to koniecznie musi się zapoznać z tą pozycją. To idealna lektura na długie wieczory spędzone pod kocykiem z ciepła herbatką, kawką albo kakao.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu SQN <3
Czasem zbieg niefortunnych zdarzeń oraz pojawienie się w nieodpowiednim czasie i miejscu, skłania do dość nietypowych sojuszy i przygód. Tak też było w przypadku bohaterów „Toksycznych” Tomasza Duszyńskiego. Nietypowe połączenie głównych bohaterów może na początku zaintrygować, ponieważ towarzyszymy takim głównym bohaterom jak: wrocławski gangster o imieniu Seba,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-31
„Dla jednych przyjemność to namiętność, delikatność,
ale w naszym przypadku jest inaczej.
Wiem, że będzie bolało, że będzie zbyt intensywnie,
lecz zostanie mi to wynagrodzone.
On tego potrzebuje.”
Zamiast tradycyjnego wstępu, jaki zawsze tutaj przedstawiam, powiem tylko: nowa książka K.N.Haner to nowa odsłona autorki i to bardzo mocna odsłona. Thriller połączony z erotykiem, który będzie miał premierę 4 września nie jest dla ludzi, którzy nie lubią mocnych scen związanych z seksem. Nie jest to książka dla grzecznych dziewczynek, a raczej grzesznych 😉. Historia Clarie oraz Doktora Dauglasa może się nie spodobać każdemu, jednak to w jaki sposób jest prowadzona nie pozwala się oderwać od książki na dłużej i niebezpiecznie zaciska swoje więzy na czytelniku, pochłaniając go w coraz to mroczniejszy świat tej nietypowej pary.
„Chcę być jego,
Chcę być mu posłuszna
i poddawać się temu,
co tylko zechce.”
Główna bohaterka Clarie właśnie zaczyna staż, który jak dobrze pójdzie będzie jej wymarzonym startem w nowe życie. Dziewczyna należy do osób wycofanych, które niezbyt lubią obecność innych ludzi lub takie rozrywki, jak imprezy czy kluby nocne. Przez to już po paru dniach staje się wyrzutkiem w firmie, po której zaczynają rozchodzić się przykre plotki na jej temat, a także dotyczące jej szybkiego awansu. Ignorując kłody, które los rzuca jej pod nogi angażuje się całą sobą w projekt firmy. Jednocześnie uczęszcza na terapie do Doktora Dauglasa, na którą zapisali ją dziadkowie. Wpierw dziewczyna nie jest przekonana, lecz z każdą kolejną wizytą rozwija się między nimi dziwna więź. Nie jest to typowa relacja pacjent – lekarz.
„To niemożliwe,
że jest taka idealna.
Na pewno ma wady.
Mroczne sekrety.
Każdy je ma”.
Doktor Collin Dauglas jest szanowanym terapeutą. Ma życie jak z bajki: dobrze płatna praca, dom z gospodynią, śliczną żonę, która również jest lekarzem, a on sam jest przystojny niczym model z okładki (tak przynajmniej uważa Clarie 😉). Pod jego profesjonalne skrzydła trafia nowa pacjentka, przez co profesjonalizm odchodzi w las, a do głosu dochodzą mroczne sekrety, które do tej pory dokładnie były ukryte. Z każdym kolejny spotkaniem coraz większą trudność sprawia mu kontrolowanie swojej mrocznej natury, aż w końcu nie wytrzymuje. Coś pęka. Dochodzi do bliższego zapoznania, podczas którego odkrywa, że razem z Clarie mają o wiele więcej wspólnego niż się na pierwszy rzut oka wydawało. Jednak czy oboje zdołają nad tym zapanować? Czy to wszystko nie doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia?
„Nigdy nie zastanawiałam się,
co czują inni,
bo inni nie zastanawiają się,
co ja czuję.”
Podczas czytania, obserwując zachowanie głównej bohaterki zastanawiałam się, czy nie cierpi ona na dwubiegunowość, schizofrenię. Spowodowane to było zachowaniem Clarie, kiedy to jej przełożony, Martin uwziął się na nią. Wpierw dziewczyna była wycofana, po jakimś czasie zaczęła się mu stawiać, a nawet była przychylna do pewnych propozycji. Później znowu zmienia się w nieśmiałą zacofaną myszkę, czym mnie trochę denerwowała, jednak nie określam tego jako minus, ze względu na jej historię.
Ogólnie pomimo że nie lubię scen erotycznych, to zdając sobie z tego sprawę sięgnęłam po tę książkę i szczerze powiem, że historia wyżej opisanej dwójki naprawdę mnie zaintrygowała. Nie mogłam się po prostu oderwać od niej.
„Obsesje nie są niczym złym,
jeśli potrafimy nad nimi panować.”
Trzy litery, które znajdują się po ostatnim rozdziale, dają nadzieję. Nadzieję, na szybkie poznanie zakończenia tej historii. Bo szczerze mówiąc, jest ona popaprana, ale tak ciekawa, że ja nie umiem się jej oprzeć. A wszystko przez to, że są w tej historii popaprane postacie, które intrygują! Czyli przepis na idealną historię, która ma zmusić czytelnika do nieprzespania nocki, aby ten poznał jak najszybciej ich historię. A na końcu zamiast zakończenia przeczyta tylko „c.d.n.”… Po takim zakończeniu, to ma się w głowie, najgorsze tortury, jakie można zastosować, jednak się tego nie zrobi, z dwóch powodów: jest to karalne ;p, a po drugie jednak chcemy, żeby autorka wydała kolejną część. Tak, więc serdecznie polecam tę książkę fanką mocnych wrażeń, a ja czekam na szybką premierę kolejnego tomu.
„Taka się urodziłam.
Poczęta w grzechu, więc i grzeszne mam życie.”
Za udostępnienie egzemplarza serdecznie dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Między Słowami (Wydawnictwu Znak).
„Dla jednych przyjemność to namiętność, delikatność,
ale w naszym przypadku jest inaczej.
Wiem, że będzie bolało, że będzie zbyt intensywnie,
lecz zostanie mi to wynagrodzone.
On tego potrzebuje.”
Zamiast tradycyjnego wstępu, jaki zawsze tutaj przedstawiam, powiem tylko: nowa książka K.N.Haner to nowa odsłona autorki i to bardzo mocna odsłona. Thriller połączony z...
2019-07-11
Każda legenda zrodziła się z jednego słowa, które podczas przekazywania do kolejnych uszu było ubarwienie przez ludzi. Tak powstała historia o ginących dzieciach w Baskin Zachodnim.
Kim jest Kusak?
Tego nikt nie wie.
Nigdy jeszcze nie popełnił błędu, ale czy to oznacza, że jest nie uchwytny? Co się dzieje z dziećmi, które porywa, skoro nigdy nie odnaleziono ich ciał?
Na przeciwko trudności staje para dzieci, pokrzywdzonych przez los. Pozostaje pytanie czy uda im się na czas znaleźć odpowiedzi.
Od pierwszych stron śledzimy historię dwójki dzieci pokrzywdzonych przez los – Ady zwanej inaczej Rudą oraz Emila zwanego inaczej dziwakiem. Oboje zostali pokrzywdzeni przez los, oboje stracili rodziców i próbują odnaleźć się w tym okrutnym świecie, w którym zostali sami, pozbawieni najważniejszych osób. Ada mieszkająca z dziadkami od zawsze musiała udowadniać kolegom swoją wartościowość i takim oto przypadkiem wylądowała na środku zamarzniętego jeziora o mało nie wpadając do niego lub przeskakując przez płot na wzgórze, podczas czego miał miejsce jeden z ataków Emila.
Dziesięcioletni chłopczyk, wytykany przez kolegów i koleżanki, który jest odludkiem, w końcu znajduje bratnią duszę. Zaprzyjaźnia się z Rudą, ale czy ta przyjaźń jest tyle warta, żeby zdradzić dziewczynie swoje tajemnice? Szczególnie jedna jest przerażająca. Emil słyszy głosy. Głosy umarłych. Zazwyczaj odzywają się w jego głowie, kiedy chłopak znajduje się w miejscu ich wiecznego spoczynku. Dzieciaki podczas spotkań próbują przełamać pierwsze lody, nie wiedząc, że są cały czas obserwowane przez Kusaka. Czy nadzwyczajna umiejętność Emila pozwoli im przeżyć, a także odkryć straszną tajemnice Baskin Zachodniego?
Nie raz słyszałam już pogłoskę o tym, że porywaczem, sprawcą, złodziejem, gwałcicielem jest ktoś kogo kompletnie się nie spodziewamy. Jednak nie chodzi o kogoś nieznajomego. Właśnie pod latarnią jest zawsze najciemniej, a powodem całego zmartwienia zazwyczaj są osoby, które znamy, mijamy w pracy lub w szkole. Autor nie tylko ukazuje tutaj tę rzecz, ale również zwraca uwagę na nieszczęścia, które niesprawiedliwie spadają na osoby zupełnie nie przygotowane. Ukazuje również, jak wspólne nieszczęścia potrafią jednoczyć oraz jak bardzo ludzie lubią wyolbrzymiać rzeczy. Przykładem są zaginięcia dzieci w Baskin, które trwa od kilku lat, pomimo tego ludzie zdążyli już opowiedzieć historię o tym, jak to porwania miały miejsce zawsze.
Nie podobał mi się trochę motyw „związku” między Emilem a Adą, ze względu na to, że Emil jak to wspomniałam, ma dziesięć lat, a Ada trzynaście. Natomiast bardzo spodobała mi się co prawda smutna scena, w której dziewczyna przez podarowaną przez ojca krótkofalówkę, próbuje się ze zmarłymi rodzicami porozumieć. W pewnym mniemaniu daje to do myślenia, czy faktycznie nie istnieje inny świat, który być może odbiera na innych falach. Bardzo spodobało mi się porównanie scen, właśnie z krótkofalówką oraz próbą usłyszenia rodziców Ady przez Emila, który jakby nie patrzeć nie potrzebował do tego urządzenia.
Historia "Indygo" wciąga od pierwszych stron, a mówię to jako osoba, która podeszła do książki z pewną rezerwą, aż tu nagle "Łup" jak grom z jasnego nieba, książka mnie pochłonęła. Napisana prostym i przyjemnym językiem, który jest plusem podczas czytania takiej historii. Porostu nie dało się oderwać, że względu na to, że bardzo chciałam poznać zakończenie :) Książka na pewno godna polecenia, szczególnie dla molików lubujących się w mrocznych i zagadkowych klimatach.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Literate.
Każda legenda zrodziła się z jednego słowa, które podczas przekazywania do kolejnych uszu było ubarwienie przez ludzi. Tak powstała historia o ginących dzieciach w Baskin Zachodnim.
Kim jest Kusak?
Tego nikt nie wie.
Nigdy jeszcze nie popełnił błędu, ale czy to oznacza, że jest nie uchwytny? Co się dzieje z dziećmi, które porywa, skoro nigdy nie odnaleziono ich ciał?
Na...
2019-02-09
„Nie uciekniesz przed przeszłością,
ona jest zawsze krok za Tobą.
Nie uciekniesz przed sobą,
nieważne jak szybko będziesz biec.”
Czy w życiu pięknej bizneswoman, pani prezes która właśnie szykuje swoją firmę na targi mody w Mediolanie, może się pójść coś nie tak? A i owszem. Pewnego zwyczajnego dnia znika jej mąż, Marc, a cały grunt osuwa się jej spod stóp. Przygotowywanie pokazu mody, utrzymanie domu, wychowanie dzieci i poszukiwania męża, mogą przerosnąć każdego, w szczególności, kiedy specjalne służby rozkładają bezradnie ręce. Morgan podejmuje decyzję o wynajęciu prywatnych detektywów, lecz los nie zamierza jej również w tym ułatwiać. Na drodze kobiety staje niejaki detektyw Greogry, zmora przesłości Morgan. Kobieta miała nadzieję nigdy więcej go nie oglądać, dlatego postanawia odrzucić pomoc od firmy SPYEYE, jednak dawny kochanek jest na tyle uparty, że podąża w ślad za Mo. Czy Morgan zdoła odnaleźć męża i poradzić sobie z upierdliwym detektywem? Jak zareaguje na nietypową rodzinną tajemnicę, którą przez przypadek odkryje?
„– Ty się po prostu boisz.
Boisz się i znowu uciekasz.”
Powieść prócz głównego wątku zaginięcia męża głównej bohaterki porusza wiele innych spraw takich jak: problemy rodzinne czy przeszłość ciągnąca się za bohaterami. Wszystkie problemy rozpoczynają się wraz z tajemniczym zniknięciem Marca. Mo (Morgan Sangiacomo) powoli rozpoczyna poszukiwania męża. Wpierw zwraca się o pomoc do zaprzyjaźnionego detektywa, lecz kiedy odkrywa, że on nie żyje poszukuje innego rozwiązania.
Tak spotyka irytującego detektywa, który okazuje się jej dawną miłością i tu szczerze dziwiłam się bohaterce. Patrząc na jej zachowanie z początku byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, lecz im dłużej przebywała w towarzystwie Gregorego, którego w sumie w pewnym stopniu polubiłam, to szlak mnie trafiał. Mo w na pierwszym stopniu powinna stawiać odnalezienie męża, gdyż w końcu podobno go kochała, lecz kiedy w polu jej widzenia pojawiał się dawny kochanek, kobieta zaczynała się zachowywać jak niewyżyta małolata.
Bardzo podobała mi się reakcja teściowej Mo, kiedy przyłapała synową na zdradzie. Jedyne czego żałowałam, że kobieta nie na wtykała jej więcej.
(SPOJLER) Ciekawiła mnie jeszcze sprawa mafii i związku rodziny Marca z nią. Kiedy doszłam do tego zwrotu akcji, byłam zawiedziona, że nie było coś więcej o tym powiedziane.
To co mnie irytowało w książce, to czasem powtarzające się wypowiedzi między bohaterami. Głównie tyczyło się to Morgan i usprawiedliwiałam to podczas czytania tym, że bohaterka była roztargniona lub mocno zajęta inną rzeczą, dlatego też nie skupiała się w pełni na toczonej przez nią rozmowie.
Zabiegiem, który zdecydowanie zalicza się na plus, to zapoznanie czytelnika z bohaterami występującymi w historii, dzięki czemu od razu podczas czytania jesteśmy wstanie ich odróżnić.
„Czy w tym uwikłaniu mogła liczyć tylko na niego?
Czy mogła zaufać człowiekowi, który ją zdradził i okłamywał?”
Główną postacią jest Morgan Sangiacomo prezes Armando Corporation. Z początku miałam do niej obojętne nastawienie, lecz im więcej stron przeczytałam, tym bardziej ta postać traciła u mnie. Mo jest przedstawiona jako postać, która od początku nie miała łatwo. Wrażliwa, artystyczna dusza, która odstawała od innych niezrozumiała przez innych. Określana jako wyrzutek, który pragnie jedynie być kochana. Wykorzystana i zdradzona w przeszłości, teraz szczęśliwa i spełniona matka oraz żona. Próbuje kreować się na silną, samowystarczalną i stałą w uczuciach kobietę jednak, kiedy na horyzoncie pojawia się jej były kochanek, nagle następuje przemiana Mo w dziewczynę, którą była kilka lat temu.
Postać nie jest źle wykreowana, powiedziałabym nawet, że jest świetnie przedstawiona przez autorkę, gdyż we mnie wzbudziła wiele różnych emocji, niestety jednak nie polubiłyśmy się z Morgan. Takie postacie nigdy nie przypadają mi do gustu, lecz dla autorki ogromny plus za to, tak samo jak za tytułowy „Odwet” głównej bohaterki.
Marc był postacią, której było mi najbardziej żal. Porwany na początku, zdradzony przez żonę, a do tego jeszcze rodzinna historia sprawiły, że poczułam największy smutek w stosunku do tej postaci, a Mo znielubiłam.
Tytułowy „Odwet” może mieć również swoje odniesienie w historii Marca. Jednak tym razem to nie on był jego wykonawcą, a raczej stał się jego ofiarą. Na pierwszy rzut oka widzimy idealnego ojca z dobrze płatną pracą, lecz z czasem poznajemy historię Marca, która nie jest za kolorowa, w szczególności, kiedy dojdziemy do jego braci.
Gregory, ach Gregory, który pełni w tej książce rolę bad boya i cwaniaczka. Szczerze nie wiem czemu polubiłam irytującego detektywa. Pojawia się niespodziewanie niczym grom z jasnego nieba. Przystojny cień przeszłości, który pada nagle na Mo powoduje nagły zwrot akcji, a jego denerwujące „księżniczko” nie raz mnie rozbrajało. Gregory należy do tego typu facetów, którym wyjaśnia się drukowanymi literami, że nie oznacza NIE, lecz ten nadal ma to w nosie. Jest święcie przekonany, że może brać to co mu się podoba, a dzięki pretekstowi jakim jest śledztwo w sprawie zaginionego męża dawnej kochanki, może bezkarnie zbliżyć się do głównej bohaterki. Szczerze jak czytałam, to nie raz miałam ochotę kopnąć go w cztery litery, a czasem brakowało mi jego odzywek. Do tej postaci mam mieszane uczucia, lecz jak najbardziej jest na plus w całej historii.
„Przecież mówiłaś, że mnie kochasz…
Że tylko mnie kochasz, księżniczko…
(…)
Kłamałam.”
Z początku czytało mi się książkę naprawdę dobrze. Wszystko układało się w logiczną całość. Dobrze poprowadzony wątek sensacyjny barwni bohaterowie, nawet główna bohaterka, która czasem wydawała mi się bardzo, bardzo naiwna lub roztargniona, żeby nie powiedzieć głupia, bo głupia nie była. I powiedziałabym, że jest to niesamowita opowieść, gdyby nie koniec. W moim odczuciu autorka popłynęła za bardzo w romans, a główny wątek wyjaśniła po macoszemu, przez co skończywszy ostatnią stronę, siedziałam i nie wiedziałam co i dlaczego tak się potoczyło. Dlaczego mąż głównej bohaterki został porwany i przez kogo. Co miało to wszystko na celu.
W końcu odniosłam wrażenie, że całość została tak wykreowana przez autorkę, aby dwójka postaci z przeszłości się spotkała.
„Odwet” jest dobrą książką, której akcja rozwija się równomiernie, przy której można się dobrze bawić, pomimo niektórych niedociągnięć. Jeśli przymknąć oko na tę sprawę, to historia naprawdę jest bardzo przyjemną odskocznią i polecam ją do czytania w szczególności tak jak ja ją czytałam podczas podróży pociągiem.
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
„Nie uciekniesz przed przeszłością,
ona jest zawsze krok za Tobą.
Nie uciekniesz przed sobą,
nieważne jak szybko będziesz biec.”
Czy w życiu pięknej bizneswoman, pani prezes która właśnie szykuje swoją firmę na targi mody w Mediolanie, może się pójść coś nie tak? A i owszem. Pewnego zwyczajnego dnia znika jej mąż, Marc, a cały grunt osuwa się jej spod stóp. Przygotowywanie...
2019-02-07
„Życie nie daje drugiej szansy. Raz stracone okazje przepadają na zawsze.
Życie nie daje prezentów.
Życie jest jak miażdżący walec – to despota sprawujący władzę za pomocą
jednej tylko broni: czasu.
Czas w końcu zawsze wygrywa.
Czas to największy morderca w historii.
Żaden gliniarz nigdy nie wsadzi go za kratki.”
Historia rozpoczyna się, jak typowy romans. Kobieta i mężczyzna przylatują do Paryża na Boże Narodzenie. Ona, Madeline, była policjantka, która rozpaczliwie chciałaby założyć rodzinę, planuje ten czas spędzić w samotności, aby odpocząć. On, Gaspard, dramatopisarz, odludek, który nawet nie posiada telefonu, zamierza w samotności napisać kolejną sztukę. Jednak los spłatał tej dwójce figla i przez małą pomyłkę wynajmują ten sam dom. Dom, który należał do zmarłego malarza.
Nowopoznani mieszkańcy odkrywają, że historia nieżyjącego artysty jest mroczna, nieszczęśliwa i skąpana we krwi. Rozpoczynają małe dochodzenie, które rodzi nić porozumienia między nimi, chociaż pojawiają się między nimi zgrzyty.
Powoli odkrywają kolejne tajemnice posuwając się w śledztwie. Dowiadują się wielu szczegółów o życiu malarza, który na początku był zwykłym graficiarzem. Aż dochodzą do punktu kulminacyjnego, którego ja się domyśliłam, jednak to nie miało znaczenia, bo emocje naprawdę sięgały zenitu.
Podczas trwania całej akcji, zarówno Gaspard jak i Madeline są poddawani próbom, walczą z rozterkami i własnymi demonami, które nie raz mogły już ich zniszczyć. Madeline nawiedza wizja rodziny, którą mogła już dano założyć, gdyby nie zdrada partnera, natomiast Gaspard ciągle obwinia się o śmierć ojca.
Podczas lektury rodzi się pytanie: Co odkryje dwójka obcych sobie ludzi, która ma wspólny cel?
„– Bo w gruncie rzeczy,
czy jest coś smutniejszego niż widok pokrewnej duszy
przemieniającej się w dusze potępioną?"
Jeśli chodzi o postacie, to dawno nie miałam tak mieszanych uczuć, jak podczas czytania tej powieści. Bohaterowie denerwowali mnie, ale też zyskali moją sympatię. Bardzo spodobał mi się kontrast w emocjach, bo to nadawało im realizmu. To właśnie powodowało, że wydawali się realistyczni zupełnie tak, jakby autor opisywał historię żywych ludzi.
Czy w tej powieści mam swojego ulubieńca?
Nie.
Dlaczego?
Ponieważ każda postać wprowadzała do powieści tyle, że nie można było podzielić ich na interesujące i te mniej, a przynajmniej w moim odczuciu. Każdy bohater był potrzebny, a jego zachowanie i przyzwyczajenia dopełniały całości historii.
O Madeline i Gaspardzie już trochę powiedziałam, więc czas na głównego zamieszanego, Seana Lorenza, którego nie poznajemy, że tak to ujmę, osobiście. Jest bardzo ważną, można powiedzieć, najważniejszą postacią, lecz dowiadujemy się o niej jedynie od innych bohaterów, czy w przedstawianych przez autora artykułach.
Sean Lorenz stał się popularny dzięki poznaniu i zainspirowaniu się urodą swojej przyszłej żony Penelopy. Zauroczony jej urodą wpierw jako zwykły graficiarz malował jej podobizny na wagonach metra. W późniejszych latach sławę osiągnął dzięki serii portretów swojej żony, natomiast kiedy osiągnął szczyt sławy porzucił malowanie. W jego życiu pojawiło się inne szczęście – jego synek. Los dla malarza jednak nie był łaskawy. Podczas jednej z wystaw, rodzina Lorenza została porwana, a on sam dostał jedynie żądanie okupu oraz palec swojego synka. Później jest tylko gorzej. Śmierć dziecka odbija się na malarzu, zaczyna chorować, aż umiera, pozostawiając trzy tajemnicze obrazy, których nikt nie widział.
“Sztuka jest jak pożar,
Powstaje z tych, których spaliła.”
Nie ukrywam wpierw czytało mi się ciężko, ale może było to spowodowane nauką do egzaminów, przez co nie miałam aż tyle czasu na czytanie co zawsze. Im bardziej rozkręcała się akcja tym trudniej było mi się oderwać od niej i z powrotem usiąść do powtarzania anatomii czy podstaw zoofizjoterapii. Im więcej poznawałam z historii tym chciałam więcej i więcej.
Kiedy zgłaszałam się do booktouru, byłam przekonana, że to kolejny romans. Jak bardzo byłam zaskoczona, kiedy dostałam powieść, która bez żadnych wątpliwości może stać na równi z książkami Dana Browna o przygodach Roberta Langdona.
Emocje jakie budziła ta książka, to coś niesamowitego!
Pomimo że to było moje pierwsze spotkanie z autorem, to myślę, że nie ostatnie!
Za możliwość przeczytania dziękuję @imaginationcornerpl z instagrama!
„Życie nie daje drugiej szansy. Raz stracone okazje przepadają na zawsze.
Życie nie daje prezentów.
Życie jest jak miażdżący walec – to despota sprawujący władzę za pomocą
jednej tylko broni: czasu.
Czas w końcu zawsze wygrywa.
Czas to największy morderca w historii.
Żaden gliniarz nigdy nie wsadzi go za kratki.”
Historia rozpoczyna się, jak typowy romans. Kobieta i...
2019-01-28
„W powietrzu dało się wyczuć lekki podmuch wiatru.
Wiatru, który owiewał jej bezwładne martwe ciało,
Porzucone w pośpiechu pod osłoną nocy przez potwora.”
W lesie nad jeziorem zostaje znalezione nagie ciało młodej kobiety, która niedawno urodziła. Jedyne co ma na sobie to para skórzanych rękawiczek. Na drugim brzegu odnaleziono zwłoki dziecka. Śledztwo podejmują dwaj przyjaciele komisarz Kruk i jego partner podkomisarz Kołodziej.
Prócz toczącego się śledztwa mamy również zaznaczony wątek romantyczny, który kiełkuję pomiędzy wybuchowym Krukiem, a Danusią, siostrą żony Kołodzieja. Chociaż na początku komisarz zapiera się nogami i rękami, żeby go nie swatać, z czasem lega i nawiązuje się jakaś nić porozumienia pomiędzy Danusią a Piotrem.
Dodatkowo pomiędzy rozdziałami są wplatane urywki z życia ofiary, coś na kształt pamiętnika. I chociaż śledztwo toczy się własnym tempem, to czytelnik dużo dowiaduje się właśnie z tych wspomnień.
„– Chodź. Napijemy się kawy.
Patrol już jest.
Chociaż nie jestem pewien,
Czy pomimo obstawy Danka jest tutaj bezpieczna.”
Miałam nadzieję, na naprawdę dobry kryminał. Nawet po przeczytaniu uważam, że ta historia miała potencjał. Zbrodnia doskonała, niebanalny motyw, jedynie zabrakło mi porządnego dopracowania historii i wgłębienia się w odmęty pracy detektywistycznej. Samo podejście do sprawy doświadczonego Kruka stawia go pod znakiem zapytania. Nie wspomnę o ciągłym piciu kawy, robieniu przerw, wątku pobocznego z potencjalną dziewczyną oraz absurdalną propozycją wstawienia zdjęć ofiary do mediów internetowych. Oglądając już same seriale detektywistyczne jak Bones czy The Fall, można zauważyć, że ludzie zajmujący się sprawami kryminalnymi nie wrzucają zdjęć ofiar na Facebooka z nadzieją, że ktoś rozpozna zamordowanego i dobrodusznie się zgłosi.
Każda organizacja detektywistyczna posiada bazę z danymi. Po za tym pobiera się próbki DNA do badań identyfikacyjnych, które naprowadzają na tożsamość ofiary. Dopiero później w fabule zostało to wspomniane, przez co zaczęłam się zastanawiać, czy autorka to sprawdziła, czy poprzednia scena nie została poprawiona.
Kolejna sprawa dotyczy co prawda pobocznego wątku, jednak też wzbudziła we mnie kontrowersje. Kruk dostaje wiadomość, że jego potencjalna ukochana może być śledzona, a nawet zostać zaatakowana w szpitalu, do którego trafiła również po napadzie na nią. Detektyw wpierw zawiadamia jednostki, jedzie czym prędzej do niej, lecz w momencie jak jest już na miejscu i dowiaduje się, że kobieta ma już ochronę, idzie na kawę z partnerem nawet do niej nie zaglądając.
I może w tym momencie budzi się we mnie niepoprawna romantyczka, ale kiedy bohaterce grozi niebezpieczeństwo, to pomimo zapewnionej ochrony, powinien ruszyć szanowne cztery litery i sprawdzić co z dziewczyną. Tak odniosłam wrażenie, że niezbyt mu na niej zależało, bo ważniejsza okazała się kawa.
„Zwłoki kobiety leżały przykryte gałęziami i liśćmi.
Było to zrobione niedokładnie, więc albo ktoś się spieszył,
Albo nie zależało mu aż tak na ukryciu ciała.”
Zatrzymując się na dłużej przy bohaterach muszę niestety stwierdzić, że byli dosyć jałowi. Przynajmniej ja z żadnym nie nawiązałam jakiejś nici porozumienia. Chemia nie zadziałała.
Natomiast komisarz Piotr Kruk, który na co dzień pracuje w śląskim komisariacie wydał mi się dosyć wybuchowy. Zbyt łatwo się denerwował i okazywał emocje. Zastanawiałam się często podczas lektury, czy doświadczony detektyw nie powinien być bardziej opanowany. Na chłodno podchodzić do wykonywanego zawodu, a także w relacjach koleżeńskich.
Sama ofiara, którą była niejaka Anna Paluch wydała się dosyć naiwna. Spragniona miłości kobieta, bez słowa sprzeciwu wykonywała polecenia spotkanego przypadkiem mężczyzny, z którym po jakimś czasie zaczęła się umawiać. Jak wiadomo nie skończyło się to dobrze, a morał z tego taki: trzeba było słuchać matki, kiedy mówiła, że z obcymi się nie rozmawia 😉
„Ofiara leżała na brzuchu, jej ręce były skrępowane z tyłu,
Była całkiem naga.
Jedynie na dłoniach miała rękawiczki.
Żałuję, że autorka nie poświęciła większej uwagi do przygotowań i rozplanowania powieści, gdyż ta książka mogła być hitem. Jak wspominałam motyw zabójstwa, wykonanie go, dla mnie były fenomenalne. Czytając „Kruka” nie tylko nie zżyłam się z bohaterami, ale też odczułam, że książka została napisana szybko i na kolanie, nad czym bardzo ubolewam.
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
„W powietrzu dało się wyczuć lekki podmuch wiatru.
Wiatru, który owiewał jej bezwładne martwe ciało,
Porzucone w pośpiechu pod osłoną nocy przez potwora.”
W lesie nad jeziorem zostaje znalezione nagie ciało młodej kobiety, która niedawno urodziła. Jedyne co ma na sobie to para skórzanych rękawiczek. Na drugim brzegu odnaleziono zwłoki dziecka. Śledztwo podejmują dwaj...
2018-11-07
„To tylko sen…otwórz oczy i żyj”
Co byście czuli, kiedy obudzilibyście się w nieznanym miejscu, które okazałoby się ośrodkiem o nazwie Druga Szansa. Brzmi optymistycznie prawda?
Jednak Wy nic nie pamiętacie, nie poznajcie siebie w lustrze, a jedyne co Wam mówią to, to że Wasza rodzina zginęła w pożarze, a Wy trafiliście pamięć od odniesionych obrażeń.
W takiej sytuacji znalazła się Julka. Jakby było mało w ośrodku poznaje chłopaka o przezwisku Kruk oraz kobietę, która straszy ją rychłą śmiercią.
Aaa! Wspomniałam, że dziewczyna widzi tajemniczą postać rodem z horroru, która błaga żeby Julka się obudziła? Nie? No to teraz już wiecie.
Dziewczyna zaczyna dostrzegać rzeczy sprzeczne z informacjami podawanymi przez pracowników Drugiej Szansy. Co zrobi Julka w sytuacji, w której nie może nawet zaufać samej sobie?
„Cisza.
Otula mnie.
Miękka.
Lepka.
Straszna.
– Boję się.”
Pierwszą osobą, którą poznaje po obudzeniu, i która wydaje się jej pomóc jest psychiatra ośrodka – Zofia Morulska. Kobieta przeprowadza z Julią sesje, na których dziewczyna ma sobie przypomnieć wydarzenia z przeszłości. Psychiatra pomaga jej opowiadając o przeszłości Julki, która podobno się wydarzyła, jednak dziewczynie coś nie pasuje. Zaczyna dostrzegać różnice między tym co sobie przypomina, a przekazywaną prawdą przez lekarkę.
Dodatkowo poznaje w ośrodku chłopaka o przezwisku Kruk, który zaczyna odradzać jej branie leków. Na początku Julka nie chce posłuchać go, lecz im bliżej poznawała Adama Krukowskiego, tym bardziej mu ufała. Razem rozpoczynają poszukiwania prawdy, którą pracownicy ośrodka próbują zataić.
„– Adam? – wydusiłam z siebie.
Chłopak prychnął, wpatrując mi się głęboko w oczy.
– Widzę, że ktoś coś dzisiaj łyknął – szepnął
– No chyba że ten błędny wzrok to na mój widok.”
Chyba śmiało mogę powiedzieć, że polubiłam główną bohaterkę. Julia ma dwadzieścia dwa lata, a przynajmniej tak się dowiadujemy. Czy może to być nieprawdą? A może sama Julia nie ma na imię Julia? Bohaterka z postępującą fabułą robi się coraz bardziej zagubiona. Dzięki narracji pierwszoosobowej, jako czytelnicy mamy możliwość przeczytać, co dziewczyna przeżywa i jakie myśli ją nawiedzają. Czasem faktycznie nie mogłam uwierzyć, że dziewczyna jest dorosła, ze względu na oczywiste fakty, które miała przemycane przed nosem, a które skutecznie ignorowała. Jednak daje do myślenia fakt, że bohaterka nic nie pamiętała i z jednej strony mogła na nowo uczyć się ludzkich zachowań, które jak wiemy nie zawsze kryją za sobą dobrą intencję.
Bohaterem, którego pokochałam od pierwszego pojawienia był Adam Krukowski. Jego wygląd nie miał nic z tym wspólnego! Przysięgam! No dobra, może troszkę… ale, ale! Moje serce zdobył swoim charakterem, niewyparzonym językiem i bezszczelnością. Nie raz parskałam śmiechem po przeczytaniu jego kolejnego genialnego pomysłu!
Natomiast Zofii Morulskiej od początku nie lubiłam. Zawsze na taki typ osoby włącza mi się dzwoneczek w głowie. Jej z początku słodkawe podejście, pieszczotliwe nazwy przyprawiały mnie o mdłości. W życiu codziennym od razu uważam na takie osoby i po pierwszej styczności z tą postacią od razu powiedziałam sobie: Aha! Ona coś ukrywa!
Jednym słowem: NIE CIERPIĘ TEJ BABY!
„ – Spokojnie, nie chciałem cię urazić.
Różne typy tu trafiają.
Trzeba uważać, z kim się człowiek zadaje.
Nie wyglądasz, co prawda na szaloną, ale kto wie?
Może odwrócę się na chwilę,
a ty zadźgasz mnie gałęzią?”
Po przeczytaniu „Drugiej Szansy” uważam, jak na razie, że jest to najlepsza książka autorki. Miałam na razie do czynienia z serią „Kwiat Paproci”, trylogią „Wiktoria Biankowska” i właśnie „Drugą Szansą”. We wspomnianej serii, czegoś mi brakowało, a tutaj, pomimo że od pewnego momentu domyślałam się jak historia się zakończy, naprawdę byłam zachwycona. Czytało mi się przyjemnie, a główna bohaterka nie doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Jedynie co, to brakowało mi kogoś takiego, jak Jaga z „Kwiatu Paproci”, jednak nie sądzę, żeby było potrzebne umieszczać taką postać w tej historii, dlatego nie traktuję tego jak minus powieści.
Sam klimat książki, który daje już sama okładka, a potem tocząca się fabuła, jest idealnie skonstruowany. Styl w tej historii jest prosty, dzięki czemu czyta się w mgnieniu oka.
Ciekawi mnie jedna sprawa, czy historia jest skończona, czy autorka planuje kiedyś kontynuację, bo za taki koniec, to można po prostu zabić!
„To tylko sen…otwórz oczy i żyj”
Co byście czuli, kiedy obudzilibyście się w nieznanym miejscu, które okazałoby się ośrodkiem o nazwie Druga Szansa. Brzmi optymistycznie prawda?
Jednak Wy nic nie pamiętacie, nie poznajcie siebie w lustrze, a jedyne co Wam mówią to, to że Wasza rodzina zginęła w pożarze, a Wy trafiliście pamięć od odniesionych obrażeń.
W takiej sytuacji...
2018-10-07
Książka, która pożre Was w całości? To na pewno "Czwarta Małpa", którą mogłam przeczytać, dzięki #booktour owi u @ona.czyta 😍 @book_ania książka już do Ciebie smyra ;) 🐒🐒🐒
Już od pierwszych storn historia Zabójcy Czwartej Małpy mnie wciągnęła. W szczególności pamiętnik, który znaleziono przy denacie. Wszystko wskazywało na to, że mężczyzna potrącony przez autobus, jest poszukiwanym mordercą. Czytając coraz dalej powiem szczerze, że dawno (bo aż pół roku xD) autor nie zrobił mnie tak w bambuko. Od pewnego momentu dosłownie przelatywałam nad stronami tak pochłonięta śledztwem Sama Portera. Podziwiam detektywa, naprawdę. Współczułam i jemu u Zabójcy Czwartej Małpy, a po końcówce to tylko czekam na ciąg dalszy
Książka, która pożre Was w całości? To na pewno "Czwarta Małpa", którą mogłam przeczytać, dzięki #booktour owi u @ona.czyta 😍 @book_ania książka już do Ciebie smyra ;) 🐒🐒🐒
Już od pierwszych storn historia Zabójcy Czwartej Małpy mnie wciągnęła. W szczególności pamiętnik, który znaleziono przy denacie. Wszystko wskazywało na to, że mężczyzna potrącony przez autobus, jest...
2018-09-10
Ja dzisiaj w nocy skończyłam czytać "Żmijowisko" z #booktour od @emijatt . I jestem totalnym szoku.
Żmijowisko. Agroturystyka. Tym razem to tutaj trafia grupa przyjaciół ze studiów, która co roku wspólnie wyjeżdża na wakacje.
Oprócz zabawy towarzyszą im codzienne problemy, a na wierzch zaczynają wychodzić od lat skrywane uczucia, pretensje i urazy.
Podczas jednej z imprez dochodzi do niesnasek, a później podczas tej samej nocy znika bez śladu córka jednej z par.
Rozpoczynają poszukiwania, które nic nie skutkują, a po roku w rocznicę zaginięcia dziewczynki jej ojciec wraca do Żmijowiska.
Czy odnajdzie córkę?
Tej książki nie da się odłożyć! Pochłania się kolejne strony w zawrotnym tempie. Pezez całą opowieść zdążyłam polubić bohaterów i znienawidzić. Jednakże potężnym ciosem w łeb była kańcówka, kiedy to niby wszystko było rozwiązane, a autor posłał czytelnikowi pstryczka w nos.
Podobna tematyka poruszona była w "Chacie", jednak obie powieści idą w zupełnie różnych kierunkach i jakbym miała wybierać co Wam polecić, to zdecydowanie wygrałoby "Żmijowisko"
Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to, to że przez większość czasu książka była obyczajówką opowiadająca o tragedii rodziny, dopiero ostatnie pare rozdziałów podeszło pod thriller, dlatego oceniam książkę 9/10, a tym którzy jeszcze się z powieścią nie zapoznali to gorąco polecam.
Dziękuję za możliwość wzięcia udziału w booktourze ❤
Ja dzisiaj w nocy skończyłam czytać "Żmijowisko" z #booktour od @emijatt . I jestem totalnym szoku.
Żmijowisko. Agroturystyka. Tym razem to tutaj trafia grupa przyjaciół ze studiów, która co roku wspólnie wyjeżdża na wakacje.
Oprócz zabawy towarzyszą im codzienne problemy, a na wierzch zaczynają wychodzić od lat skrywane uczucia, pretensje i urazy.
Podczas jednej z imprez...
2017-12-04
Po "Kłamcy" przekonałam się, że od Ćwieka mogę kupować książki w ciemno i się nie zawiodę. Tak było i w tym wypadku, kiedy tylko ruszyła przedsprzedaż zamówiłam i pochłonęłam.
Myślę, że Ćwiek odwalił kawał dobrej roboty, gdyż książka daje do myślenia o patriotyźmie, naszym kraju oraz naszych poglądach (tutaj odgrywa dużą rolę główny bohater Zawisza Czarny). Byłam ciekawa jak zostanie przedstawiony i się nie zawiodłam, a nawet polubiłam tego wielkoluda :D.
Drugą postacią, która od razu mnie zachwyciła była taksówkarka Sawka. Pierwsze za co ją polubiłam, to charakter, a drugie samochód :D.
Ostatnim plusem, który wymienię, aby nie zdradzać za dużo z fabuły jest to, że Ćwiek nawiązał do Batmana, za co ma u mnie ogromy plus!
Po "Kłamcy" przekonałam się, że od Ćwieka mogę kupować książki w ciemno i się nie zawiodę. Tak było i w tym wypadku, kiedy tylko ruszyła przedsprzedaż zamówiłam i pochłonęłam.
Myślę, że Ćwiek odwalił kawał dobrej roboty, gdyż książka daje do myślenia o patriotyźmie, naszym kraju oraz naszych poglądach (tutaj odgrywa dużą rolę główny bohater Zawisza Czarny). Byłam ciekawa...
2018-05-13
Po pierwsze: Uwielbiam humor autorki! Nie raz płakałam ze śmiechu.
Po drugie: Rozwiązanie całej historii to mistrzostwo! Do ostatniej strony nie miałam pojęcia kto tak naprawdę jest winny, no i kto zabrał głowę ofiary! ( Ci co przeczytali będą wiedzieć o co chodzi ;p Nie chcę spojlerować!). Zakładałam wiele opcji, ale autorka i tak dała mi po nosie z czego się ucieszyłam, bo jeśli zrobiłaby tak jak podejrzewałam, to bardzo byłabym zła za takie popsucie historii! A, tak to po prostu majstersztyk!
Cała recenzja dostępna pod linkiem: http://recenzjezlegowiskaalphy.blogspot.com/2018/06/10-kredziarz.html
Po pierwsze: Uwielbiam humor autorki! Nie raz płakałam ze śmiechu.
Po drugie: Rozwiązanie całej historii to mistrzostwo! Do ostatniej strony nie miałam pojęcia kto tak naprawdę jest winny, no i kto zabrał głowę ofiary! ( Ci co przeczytali będą wiedzieć o co chodzi ;p Nie chcę spojlerować!). Zakładałam wiele opcji, ale autorka i tak dała mi po nosie z czego się ucieszyłam,...
2018-02-25
Pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka, jest lekka i przyjemna, szczególnie na podróż pociągiem lub na wakacyjny dzień na usteckiej plaży.
Co prawda miałam wrażenie, że fabuła obraca się wokół rodzinnych sekretów niż trupa, choć jak się okazuje nie bez przyczyny.
Magda Garstka wraca do rodzinnego miasta, gdzie potyka się o denata dryfującego w Bałtyku i od tego wszystko się zaczyna sypać.
Przyznaję, że w pierwszej kolejności kupiłam tę książkę ze względu na moje ukochane wakacyjne miasto: Ustkę, jednak bardzo przyjemnie mi się czytało, pomimo paru zgrzytów i niedociągnięć.
Pozytywnie zaskoczyła mnie ta książka, jest lekka i przyjemna, szczególnie na podróż pociągiem lub na wakacyjny dzień na usteckiej plaży.
Co prawda miałam wrażenie, że fabuła obraca się wokół rodzinnych sekretów niż trupa, choć jak się okazuje nie bez przyczyny.
Magda Garstka wraca do rodzinnego miasta, gdzie potyka się o denata dryfującego w Bałtyku i od tego wszystko...
Stwierdziłam, że w tym roku w okresie świątecznym w końcu sięgnę po tematyczne książki zaczęłam właśnie od tej pozycji. Początek trochę mi się dłużył, lecz im dalej byłam w powieści, tym lepiej zrozumiałam taki zabieg i w końcu stwierdziłam, że był on jak najbardziej na plus całej historii. Co do samej sprawy morderstwa, to ciekawe, lecz trochę koniec nie przypadł mi do gustu. Wszystko ładnie łączy się ze sobą, lecz mi coś nie pasowało tutaj.
Cóż całość oceniam na dobrą książkę, z którą spędziłam przyjemnie czas w trakcie przygotowań kuchennych do świąt.
Stwierdziłam, że w tym roku w okresie świątecznym w końcu sięgnę po tematyczne książki zaczęłam właśnie od tej pozycji. Początek trochę mi się dłużył, lecz im dalej byłam w powieści, tym lepiej zrozumiałam taki zabieg i w końcu stwierdziłam, że był on jak najbardziej na plus całej historii. Co do samej sprawy morderstwa, to ciekawe, lecz trochę koniec nie przypadł mi do...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to