-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
-
Artykuły„Dwie splecione korony”: mroczna baśń Rachel GilligSonia Miniewicz1
-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-02-18
2022
2023-02-10
Gdybym miała napisać o tej książce jedno zdanie, to znalazłam idealne podsumowanie na tik toku:
„Niby fajnie, ale szczerze? Nich#ja nie jest fajnie.”
Dosłownie.
Dziewczyna po śmierci matki i babci dowiaduje się, że ma pięciu braci, a najstarszy z nich zdecydował się zostać jej opiekunem prawnym. No okej, spoko. Nagle z kopciucha staje się księżniczką, bo (kto by się spodziewał) jej bracia okazują się bogaczami i żyją w luksusach, o jakich jej się nie śniło. Ich bogactwo jest mocno niepokojące, ale nasza pick me girl tego nie widzi nawet wtedy, gdy dowody ma przed oczami. Co sobie będzie zaśmiecała swoją niewinną główkę takimi głupotami.
Bracia (z małymi wyjątkami) traktują ją przeważnie jak intruza lub robaka, którego chcieliby zdeptać. Okazują jej swoją niechęć i są chamscy. W towarzystwie innych ludzi to już inna śpiewka - młoda nagle staje się siostrzyczką, której godności trzeba bronić i pokazać, że braciszkowie nie pozwolą jej tknąć. Co za pokazówka.
Hailie (bo tak ma na imię główna bohaterka) to mdła i nijaka beksa. No dobra, pochwalę ją ten jeden raz, bo udało jej się pokazać na chwilę pazura, ale tylko raz.
Ani to słodkie, ani urocze, a tym bardziej zabawne.
Na dodatek to ciągle powtarzanie "mój brat", "ulubiony brat", "najstarszy brat". Po dwóch razach to zapamiętałam, nie trzeba co chwilę powtarzać, a już na pewno nie przez całą książkę.
Początkowo podobał mi się styl autorki, pisała naprawdę fajnie, ale później coś się posypało i było po prostu źle.
Gdybym miała napisać o tej książce jedno zdanie, to znalazłam idealne podsumowanie na tik toku:
„Niby fajnie, ale szczerze? Nich#ja nie jest fajnie.”
Dosłownie.
Dziewczyna po śmierci matki i babci dowiaduje się, że ma pięciu braci, a najstarszy z nich zdecydował się zostać jej opiekunem prawnym. No okej, spoko. Nagle z kopciucha staje się księżniczką, bo (kto by się...
2023-02-05
2023-01-28
' Czy osoby z dwóch różnych światów mają szansę na swoje „żyli długo i szczęśliwie”?
Gdyby płacono mi grube pieniądze za każdą negatywną recenzję, to nigdy nie zostałabym milionerką. Jestem taką osobą, która stara się z każdej książki wykrzesać chociaż jedną rzecz, za którą można ją pochwalić. Nie musi to być nic wielkiego, wystarczy drobnostka. W przypadku „Zaufaj mi” było to trudne zadanie, ale się udało!
Historia Ethana i Meghan reklamowana jest tym, że autorka napisała ją w wieku czternastu lat. Już sama ta informacja była dla mnie małą czerwoną flagą, ale ją zignorowałam, bo wierzyłam w to, że nie będzie tak źle. W końcu od czegoś są poprawki i korekty, prawda? Uwielbiam romanse, w których mężczyzna jest przystojnym miliarderem i zakochuje się w kobiecie nie ze swojej ligi. Tym razem nie zakochałam się, nie poczułam nawet słynnych motylków w brzuchu. Krótko: ta historia powinna była zostać mocno zredagowana przed drukiem lub w obecnej formie pozostać jednak na Wattpadzie. Od samego początku czuć, że autorce brakowało wprawy w pisaniu. Bohaterowie mdli i bez wyrazu – okej, plus dla Ethana za to, że nie okazał się bogaczem bez skazy, a także za to, że miał kilka ultrakrótkich dobrych momentów. Plusa mogę również wręczyć Meghan za pracowitość, sumienność, chęć edukacji, jak i wytrwałość. Koniec plusów, bo przez większość czasu ich zachowania były dziecinne, irracjonalne i po prostu głupie. Nie czułam też chemii między bohaterami – ich zapoznanie nie miało żadnej iskry, na której można by zbudować relację. Sama historia też nie wniosła niczego nowego, schemat powielony z setek innych tego typu motywów, zero oryginalności. Gdybym była nastolatką wkraczającą w świat romansów, to zapewne zachwyciłabym się tą książką. Niestety już nią nie jestem i oczekuję czegoś bardziej intensywnego, czegoś, dzięki czemu poczuję cokolwiek. Szukam emocji, akcji i charyzmatycznych bohaterów. Nie mogę całkowicie przekreślić tej historii, bo zdaje sobie sprawę, że dla pewnej grupy osób będzie ona interesująca. Jeżeli, tak jak ja, szukacie i oczekujecie czegoś więcej – to tutaj tego nie znajdziecie.
Na koniec chciałabym jednak pogratulować autorce i życzyć jej wszystkiego najlepszego w pisarskiej przygodzie. Nie każdy ma możliwość wydać własną książkę, czego bardzo jej zazdroszczę! Wszystko można poprawić i ulepszyć, więc mam nadzieję, że kolejna będzie strzałem w dziesiątkę.
' Czy osoby z dwóch różnych światów mają szansę na swoje „żyli długo i szczęśliwie”?
Gdyby płacono mi grube pieniądze za każdą negatywną recenzję, to nigdy nie zostałabym milionerką. Jestem taką osobą, która stara się z każdej książki wykrzesać chociaż jedną rzecz, za którą można ją pochwalić. Nie musi to być nic wielkiego, wystarczy drobnostka. W przypadku „Zaufaj mi”...
2023-01-30
„What Beauty There Is” jest jedną z tych historii, które rozdzierają serce kawałek po kawałku, aż nic z niego nie zostanie. To jedna z tych historii, której ból poczujesz nawet w kościach i zostaje on z tobą jeszcze na trochę po jej przeczytaniu. Tyle emocji!
Już dawno nie czytałam nic tak ciężkiego, mrocznego, przygnębiającego i smutnego. Od dawna nie miałam tak dużego problemu, żeby zebrać myśli i napisać kilka słów o tym, co przeczytałam. Książka ta jest tak świetna i dołująca jednocześnie, że nie mogę się zdecydować, co do jej oceny. Muszę ją pochwalić za to, jak zostali wykreowani bohaterowie. Zarówno Jack, jak i Ava są tak boleśnie prawdziwi, dojrzali, wielowymiarowi i intensywni w swoich przemyśleniach oraz działaniach, że zasługują na uznanie. Jack jest dzieciakiem, bratem i jednocześnie dorosłym. Musiał zachować zimną krew i przestawić swoje myślenie w zaledwie chwilę. Z jednej strony napierały na niego ból i rozpacz, a z drugiej strach i odpowiedzialność za młodszego brata. Niepewność kolejnego dnia była dotkliwa, a każda źle podjęta decyzja mogła wyrządzić wiele bólu i cierpienia. Mamy też Avę, która do tej pory żyła kontrolowana na każdym kroku. Dziewczyna z jednej strony chciała pomóc, ale bała się też konsekwencji swoich działań. Bała się zaufać i otworzyć swoje serce na drugiego człowieka, bała się miłości. Rozdarta i przerażona, a jednocześnie dzielna.
Świat, w którym przyszło im żyć, był brutalny i zimny. Zbyt okropny dla kilku młodych ludzi.
Dla młodych ludzi, którzy zasługiwali na wszystko, co najlepsze, na szczęścia, miłość i szczęśliwe zakończenie.
Jeżeli nie boicie się emocjonalnego rollercoastera, który złamie wam serce, to czytajcie w ciemno!
Czy polecam? Ciężko jest polecić coś, co pozostawia za sobą żal i ból, ale tak. Polecam.
-------
Jack i Matty są braćmi, których łączy głęboka więź. Gdy więc pewnego dnia Jack wraca ze szkoły i znajduje ciało ich matki, która popełniła samobójstwo, doskonale zdaje sobie sprawę, że musi zająć się młodszym bratem. Pomimo ogromnego bólu spowodowanego tą stratą, samodzielnie zakopuje ciało, a braciszkowi jej nieobecność tłumaczy wyjazdem na wycieczkę. W tym momencie zaczyna się walka o przetrwanie, bo chłopcy nie mają nikogo bliskiego. Ich ojciec? Odsiaduje w więzieniu wyrok za kradzież pieniędzy.
Ava jest nastolatką, która od zawsze żyła w odosobnieniu, którą ojciec odciął od świata. Kontrolował jej życie, każdy jej ruch. Nie wolno jej było nikomu ufać, nikogo lubić ani kochać. W jej życiu nagle pojawiają się Jack oraz Matty, którzy wywracają jej świat i potrzebują pomocy. Dziewczyna stoi przed dylematem. Jaką decyzję podejmie?
„What Beauty There Is” jest jedną z tych historii, które rozdzierają serce kawałek po kawałku, aż nic z niego nie zostanie. To jedna z tych historii, której ból poczujesz nawet w kościach i zostaje on z tobą jeszcze na trochę po jej przeczytaniu. Tyle emocji!
Już dawno nie czytałam nic tak ciężkiego, mrocznego, przygnębiającego i smutnego. Od dawna nie miałam tak dużego...
2023-01-20
Jack Tamerlaine od dziesięciu lat żyje na kontynencie, gdzie został wysłany jako kilkuletni chłopiec by kształcić się na muzyka. Z dala od swojej rodziny, wioski oraz klanu. Klanu, w którym nigdy nie czuł się chciany ani akceptowany, a na czym bardzo mu zależało. Kiedy więc dostaje list od lairda z prośbą o powrót, jest zaskoczony i niechętny, żeby rzucić wszystko i wrócić. Ciekawość jednak zwycięża i Jack udaje się w podróż na wyspę. Na miejscu dowiaduje się, że we wiosce w niewyjaśnionych okolicznościach znikają dziewczynki i tylko Jack przy pomocy swojej harfy może je odnaleźć.
Rok 2023 niedawno się rozpoczął, a ja już wiem, że ta książka będzie jedną z ulubionych. Pierwszym, co zasługuje na uwagę, jest panujący w niej klimat – deszczowy, ciężki i tajemniczy. Magia, która panuje na wyspie i poza nią jest odczuwana na każdym kroku. Jest częścią życia mieszkańców. Nie tylko magia jest silna i podstępna. Żywioły również mają znaczący wpływ na życie mieszkańców, a szczególnie wiatr. Podstępny, knujący i uwielbiający plotkować – nic się przed nim nie ukryje. Podoba mi się to, że magia jest praktyczna i pokazana nie tylko w samych superlatywach - w tym przypadku używanie jej ma swoje konsekwencje, bo w życiu nie ma nic za darmo.
Oprócz świata na uwagę zasługują także bohaterowie i to nie koniecznie ci pierwszoplanowi. Całym sercem pokochałam Sidrę i Torina, których relacja może początkowo nie leży nawet blisko ideału, ale wydarzenia dziejące się na wyspie sprawiają, że nabierają mądrości wobec samych siebie. Ich relacja dojrzewa, staje się trwalsza i piękniejsza. Co do Jacka i Adairy mam mieszane uczucia, bo jako główne postaci powinni być wyraźniejsi, bardziej charakterni, powinni być JACYŚ. W moim odczuciu nie byli. Jedynie Jack miał momenty, które sprawiały, że stawał się dla mnie widoczny. Był to potencjał, który nie został wykorzystany.
Co do samej historii. Uważam, że pióro autorki jest bardzo dobre. Wszystko to jak opisywała wydarzenia, jak czerpała z celtyckiej mitologii poprzez samo budowanie zdań i używanie zwrotów często zapomnianych sprawiło, że czułam się jakbym była tam naprawdę. Walki klanów, duchy, mroczne strony mocy... było tego tak dużo, a zarazem tak niewiele! Liczę na to, że autorka jeszcze bardziej wykorzysta potencjał ukryty w tej historii, bo można z niej jeszcze sporo wyciągnąć, a zwłaszcza z Jacka i Adairy.
Jack Tamerlaine od dziesięciu lat żyje na kontynencie, gdzie został wysłany jako kilkuletni chłopiec by kształcić się na muzyka. Z dala od swojej rodziny, wioski oraz klanu. Klanu, w którym nigdy nie czuł się chciany ani akceptowany, a na czym bardzo mu zależało. Kiedy więc dostaje list od lairda z prośbą o powrót, jest zaskoczony i niechętny, żeby rzucić wszystko i wrócić....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-12
Zapowiadało się świetnie, wręcz genialnie. Zakochałam się w Alexie na zabój, a od samej książki ciężko było się oderwać.
DO CZASU, aż autorka postanowiłam rzucić granatem i wszystko zepsuć. Nie wiem po co to wszystko, zwroty akcji były dziwne i bezsensowne. Trochę rzeczy było tak nielogicznych i jakby niedokończonych (nie wiem czy to wina autorki czy tłumaczenia), że musiałam wracać się wstecz i sprawdzać czy coś mi umknęło.
Wynagrodzono mi jednak poczuciem humoru oraz kilkoma świetnymi fragmentami, z których cytaty muszę koniecznie zapisać.
Czy jest dobrze? Może być.
Czy sięgnę po kolejne tomy? Zdecydowanie!
Wciągnęłam się.
Zapowiadało się świetnie, wręcz genialnie. Zakochałam się w Alexie na zabój, a od samej książki ciężko było się oderwać.
DO CZASU, aż autorka postanowiłam rzucić granatem i wszystko zepsuć. Nie wiem po co to wszystko, zwroty akcji były dziwne i bezsensowne. Trochę rzeczy było tak nielogicznych i jakby niedokończonych (nie wiem czy to wina autorki czy tłumaczenia), że...
2023-01-04
Takie młodzieżówki to ja bardzo lubię. Lekka, przyjemna i jednocześnie zabawna. Zawiera w sobie sporo uroczej naiwności i nieporadności, których dostarcza nam główna bohaterka. Żeby nie było idealnie: były rzeczy, które lekko mnie zirytowały, ale na tyle małe, że szkoda o nich pisać. Każdy rozdział rozpoczyna się od filmowego cytatu, a przez całą książkę pojawiają się nawiązania do kultowych filmów romantycznych. No i muzyka... ona też się przewija w treści, a dodatkowo w formie playlisty na końcu książki. CUDO! Świetnie się bawiłam czytając.
Takie młodzieżówki to ja bardzo lubię. Lekka, przyjemna i jednocześnie zabawna. Zawiera w sobie sporo uroczej naiwności i nieporadności, których dostarcza nam główna bohaterka. Żeby nie było idealnie: były rzeczy, które lekko mnie zirytowały, ale na tyle małe, że szkoda o nich pisać. Każdy rozdział rozpoczyna się od filmowego cytatu, a przez całą książkę pojawiają się...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-02
Przez połowę książki cholernie się nudziłam, bo nic się nie działo, NIC. Wojna na tweety była bezsensowna i przede wszystkim nudna. Chemia między bohaterami dobrze się przede mną ukryła, bo nie mogłam jej znaleźć. Zabawnych momentów jak na lekarstwo.
Miało być lekko, przyjemnie i uroczo.
Było nudno, rozwlekle, a uroczo tylko w tytule.
Nie znalazłam w niej niczego dla siebie, ale to nie jest zła książka!
Przez połowę książki cholernie się nudziłam, bo nic się nie działo, NIC. Wojna na tweety była bezsensowna i przede wszystkim nudna. Chemia między bohaterami dobrze się przede mną ukryła, bo nie mogłam jej znaleźć. Zabawnych momentów jak na lekarstwo.
Miało być lekko, przyjemnie i uroczo.
Było nudno, rozwlekle, a uroczo tylko w tytule.
Nie znalazłam w niej niczego dla...
2022-12-24
2022-12-23
2022-12-21
Co to była za historia! Uwielbiam w niej dosłownie wszystko. Uwielbiam naszych bohaterów oraz to w jaki sposób tworzy się więź między nimi. Uwielbiam to napięcie i iskry, które przeskakują przy każdej okazji. Rumieniłam się, uśmiechałam, śmiałam i smuciłam razem z nimi. Topka tego roku, zdecydowanie!
Co to była za historia! Uwielbiam w niej dosłownie wszystko. Uwielbiam naszych bohaterów oraz to w jaki sposób tworzy się więź między nimi. Uwielbiam to napięcie i iskry, które przeskakują przy każdej okazji. Rumieniłam się, uśmiechałam, śmiałam i smuciłam razem z nimi. Topka tego roku, zdecydowanie!
Pokaż mimo to