KsiazkowaDusza

Profil użytkownika: KsiazkowaDusza

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 34 tygodnie temu
90
Przeczytanych
książek
371
Książek
w biblioteczce
34
Opinii
176
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Czytałam kilka książek Pani Beaty Majewskiej i przyznam, że bardzo odstają one od siebie jeżeli chodzi o wykonanie. Niektóre są średnie, niektóre słabe, a niektóre, jak dla mnie totalnie wyborne, wybitne, genialne, takie, że nie mogę się oderwać i długo po zakończeniu książki wciąż o niej myślę! Taką właśnie książką jest "Zapomnij, że istniałem".

Nie spodziewałam się, że będę ją tak bardzo przeżywać, nie jestem raczej z tych osób, które lubią takie książki, a przynajmniej zawsze tak myślałam. Jak się okazało, praktycznie zawsze, gdy po nie sięgam, jestem zachwycona i bardzo nimi podjarana. Tak było przy "Wdechu" autorstwa Kamili Mikołajczyk i tak było przy "Zapomnij, że istniałem". Ostatnio mam zastój czytelniczy i czytam naprawdę mało, a jak zaczęłam czytać tę książkę, to po prostu nie mogłam przestać, nie byłam w stanie się oderwać, nie mogąc się nadziwić, jak cudownie napisana jest ta książka. Tak bardzo podobało mi się to, że to nie był zwykły erotyk, to, że ta powieść miała w sobie tyle głębi i tak mocno poruszyła tę strunę kobiecego serca, która odpowiada za miłość i troskę o ukochanego mężczyznę. Uczucia, które odczuwali bohaterowie, były opisane po mistrzowsku, z taką pasją, że po prostu nie byłam w stanie ich przeżywać, jakby nie odczuwały ich fikcyjne postaci a moi najbliżsi, bądź ja sama.

Nigdy nie byłam jakoś przesadnie uczuciowa jeżeli chodzi o przeżywanie historii, ale tutaj po prostu nie dało się inaczej. I chyba doskonale wiem dlaczego. Bo cała ta opowieść zdaje się być jak z sąsiedniego ogródka, jakby naprawdę się wydarzyła, a autorka tylko zapisała ją na kartach powieści, by puścić ją dalej w świat i pozwolić innym się z nią zapoznać.

Nie dosyć, że autorka wykreowała bardzo żywe i wyraziste postaci, to pokazała trudności, które musieli przetrwać w sposób bardzo dokładny i żywiołowy, dzięki czemu nie sposób było się od "Zapomnij, że istniałem" oderwać. Od samego początku zostałam wciągnięta w wir wydarzeń, ale dopiero przy ostatnich około 50 stronach wir ten przerodził się w przeogromne tornado, którego do tej pory nie jestem w stanie opanować!

Co to było za zakończenie, na rany! Najpierw chciałam płakać, bo dosłownie byłam załamana, potem chciałam płakać, bo się cholernie wzruszyłam, a potem była już tylko pustka. Jak można kończyć tak książki? No jak można? To powinno być karalne! Przerwać w takim momencie, złamać tysiące serc i napawać się tym spustoszeniem! Nawet nie wiecie, jak ja się cieszę, że drugi tom już niedługo będzie miał premierę, bo jestem pewna, że nie byłabym w stanie dłużej wytrzymać.
Dawno nie czytałam tak dobrej książki, która tak mocno by mnie nie poruszyła! Dawno nie czytałam książki, którą czytało mi się z taką przyjemnością jak właśnie "Zapomnij, że istniałem". To była uczta, a ja, mimo iż objadłam się po same uszy, wciąż mam ochotę na więcej! Niech tylko w moje ręce wpadnie kolejny tom, oj, niech tylko go dostanę.

Już nie mogę się doczekać, a wam serdecznie polecam "Zapomnij, że istniałem", to świetnie napisana powieść, która wciągnie was bez reszty i nie jeden raz złamie serce!

Czytałam kilka książek Pani Beaty Majewskiej i przyznam, że bardzo odstają one od siebie jeżeli chodzi o wykonanie. Niektóre są średnie, niektóre słabe, a niektóre, jak dla mnie totalnie wyborne, wybitne, genialne, takie, że nie mogę się oderwać i długo po zakończeniu książki wciąż o niej myślę! Taką właśnie książką jest "Zapomnij, że istniałem".

Nie spodziewałam się, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powiem to już teraz, by była jasność. Do "Tekstu" trzeba dojrzeć, po prostu. Przyjąć na klatę wszystko co jest w niej zawarte i postarać się ją zrozumieć. Co jak się okazało, za pierwszym podejściem może wcale nie być takie łatwe.

Moja przygoda z "Tekstem" była trudna i bolesna. A przynajmniej tak było prawie rok temu, gdy pierwszy raz po nią sięgnęłam. Byłam załamana, naprawdę. Trudny bardzo specyficzny język, przerażający mnie bohater i świat, w który za żadne skarby nie potrafiłam się wkręcić. Serce mi pękało, bo obiecałam napisać recenzję, a za żadne skarby nie mogłam się do tej powieści przekonać. Tyle dobrych słów słyszałam o Glukhovskym, każda kolejna książka lepsza od poprzedniej. I czułam się zawiedziona nie samą książką a tym, że mi się nie podobała. Czułam się winna, jakbym zrobiła coś złego. A patrzenie i słuchanie mojego brata, który ją przeczytał i nie mógł wyjść z zachwytu wcale mi nie pomagało. Dlaczego on potrafił się w to wciągnąć i opowiadać mi o niej z takim zaangażowaniem, a ja przeczytałam ledwo 30 stron, nie potrafiąc się w ogóle skupić na przepływających przed oczami literach. Byłam na nią za głupia? Nie dojrzałam jeszcze na tyle, by móc czerpać z niej przyjemność?

Jak się kilka dni temu okazało, tak. Byłam na nią za głupia i przyznanie się do tego nie przyszło mi z łatwością. Ale dokładnie tak było. Gdybym wtedy jednak zmęczyła tę książkę, to uwierzcie mi, moja ocena byłaby bardzo niska i niewspółmierna co do rzeczywistej zawartości powieści. A wartość i morał on ma ogromną, o czym dwa dni temu się przekonałam.

Opis z tyłu książki nie mówi nam zbyt wiele o rzeczywistej fabule powieści. Jednak brzmi bardzo zachęcająco i jednocześnie niepokoi. Czy naprawdę wystarczy zdobyć telefon innego człowieka, by stać się nim? Ta wizja jest przerażająca i bardzo dobrze czuć to szaleństwo na kartach powieści. Nikt z nas nie chciałby znaleźć się w takiej sytuacji. Ale nie ma co się oszukiwać, że tematyka jaką autor omawia w swoim dziele, jest prawdziwa i prawdopodobna aż do bólu. I to jest tutaj najbardziej przerażające. Kilka sms-ów do matki by ją uspokoić, kilka wiadomości na Whatsappie do kolegów z pracy, wystarczy tylko przejrzeć wcześniejsze konwersacje, wczuć się i momentalnie stajesz się kimś innym.

Tak właśnie było z Ilją. Jako młody chłopak, został wrobiony przez milicjanta, który podrzucił mu do kieszeni woreczek z narkotykami, przez co 7 lat mężczyzna spędził w zonie. Złamało go to, pogruchotało na najmniejsze kawałeczki, choć sam się do tego nie przyznaje. Gdy za sprawą pewnych wydarzeń w jego ręce trafia IPhone jego oprawcy, chłopak wsiąka w ten świat. Malutki super komputer daje mu wiele możliwości, które bez żadnych skrupułów wykorzystuje. Zakłada na siebie skórę poprzedniego właściciela, staje się nim, jednocześnie starając się nie zgubić siebie w tym szaleńczym amoku.

Pierwszy raz z tą powieścią był fatalny. Jednak drugie podejście to już inna bajka. Wchłaniałam jej treść jak gąbka, czując niepokojące uczucie na ciele. Ta wizja była fascynująca, ale jednocześnie przerażała mnie do tego stopnia, że czasami musiałam odkładać książkę, by wszystko sobie przemyśleć. Czy naprawdę jesteśmy zbędni w tych czasach? W dobie smartfonów, internetu, gdy najczęściej komunikujemy się za pomocą kilku liter na ekranach telefonów, wsiąkamy bez reszty w ten świat, nie zdając sobie sprawy, jak wielką krzywdę możemy sobie wyrządzić. Wystarczy tylko przeanalizować nasze wiadomości i póki nikt nie zobaczy nas twarzą w twarz, to nie domyśli się, że po drugiej stronie telefonu jest ktoś inny.

Myślę, że teraz moja opinia będzie o wiele bardziej obiektywna, niż gdybym napisała ją rok temu. "Tekst" nie jest łatwą książką i nawet nie mam zamiaru udawać, że przy drugim podejściu tego nie zauważyłam. Musiałam do niej dorosnąć, dojrzeć, spojrzeć na nią inaczej i dopiero wtedy byłam w stanie przyjąć ją taką, jaka jest. I nie żałuję tego, że tyle czekałam, bo było warto. Specyficzny język, bardzo długie moim zdaniem całkowicie niepotrzebne opisy, dziwny sposób prowadzenia narracji (co jest plusem, ponieważ stworzyło to atmosferę, w której bardzo mocno można było wyczuć szarpiące się pod skórą głównego bohatera szaleństwo), powolna akcja, która prawdę mówiąc nie wzbudza w czytelniku większego zaangażowania i zachowania, które odrażają, tworzą bardzo ciężkostrawną powieść. Jednak, mi się podobała i to bardzo. Mimo iż miałam małe problemy na początku, to potem pochłonęłam ją i na końcu, gdy przeczytałam puentę, wszystko nabrało jeszcze jednego, nowego znaczenia.

Ta książka jest bardzo dobra i gdybym nie wiedziała, że autor pochodzi z Rosji, to bardzo łatwo wyczułabym, że tak jest. I to nie dlatego, że akcja dzieje się w powyższym kraju, a dlatego, że tę rosyjskość bardzo mocno w niej czuć. Czasami mówi się, że Rosja to stan umysłu i poważnie, widać to tutaj. Sam kraj, a dokładniej Moskwa, Łobnia, są opisane tak, że mamy wrażenie jakbyśmy naprawdę się tam znaleźli. I to jak dla mnie, było coś niesamowitego. Do tego sam fakt, jak doskonale autor wczuł się w bohatera, którego wykreował, mimo że go nie rozumiemy, to jednocześnie nie możemy przestać z fascynacją obserwować jego coraz głupszych poczynań. Mężczyzna się stacza, powoli przestaje być tym kim się urodził i pociąga nas za sobą.

Myślę, że nic więcej nie muszę dodawać. Książkę naprawdę bardzo serdecznie wam polecam, bo mimo iż nie jest wybitna, to ma w sobie coś co przyciąga i nie pozwala tak łatwo się oderwać. My ludzie tacy już jesteśmy, interesują nas rzeczy, których nigdy nie poznamy na własnej skórze, lubimy poczuć ten dreszczyk niepokoju, ukłucie niewytłumaczalnego strachu, który rozprzestrzenia się po naszym żołądku. Ilja jest dziwny, ale jest także człowiekiem. I w swoim szaleństwie, które sam rozpoczął, czasami też budzi się i nie ma pojęcia co ze sobą zrobić. Jesteśmy tylko ludźmi i każdy z nas popełnia błędy.

Czasami jednak, nic nie będzie w stanie nas uratować.


"Są ludzie, po których coś zostaje, i są ludzie, po których nie zostaje nic"

Powiem to już teraz, by była jasność. Do "Tekstu" trzeba dojrzeć, po prostu. Przyjąć na klatę wszystko co jest w niej zawarte i postarać się ją zrozumieć. Co jak się okazało, za pierwszym podejściem może wcale nie być takie łatwe.

Moja przygoda z "Tekstem" była trudna i bolesna. A przynajmniej tak było prawie rok temu, gdy pierwszy raz po nią sięgnęłam. Byłam załamana,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem pewna, że nie jedno z was marzyło kiedyś o podróży w kosmos. W szczególności gdy byliśmy młodsi. Wtedy nie ograniczaliśmy się, marzyliśmy do woli, nie ważne jak niemożliwe do zrealizowania były nasze marzenia, to nie zniechęcało nas to. To było wspaniałe, mogliśmy być kimkolwiek tylko chcemy, marzyć o wszystkim i nikt nas nie sforował na nasze chodzenie z głową w chmurach. Później dorośliśmy i przestaliśmy wierzyć, przestaliśmy marzyć, a jeżeli tylko lekko się unieśliśmy do gwiazd, to zaraz zostawaliśmy brutalnie sprowadzani na ziemię. To przykre, że w naszym życiu nie ma już miejsca na tę odrobinę magii, a przecież wyobraźnia nie została nam dana ot tak, bez żadnej przyczyny, prawda? 

Wyobraźnia, marzenia, nadzieja, siła do spełnienia tych nierealnych snów, to wszystko jest naszą osnową. Szkoda, że zapominamy, że wątek, bez osnowy nie może stać się tkaniną. I dlatego się rozpadamy, przestajemy wierzyć w siebie, bo ktoś stara się na siłę przekonać nas, że nasze pragnienia nie mają sensu. Poddajemy się po pierwszej porażce i nie próbujemy ruszyć dalej. Tracimy kolory, stajemy się szarzy i ponurzy, gdy świat dookoła nas kwitnie tysiącem barw. A wystarczy spojrzeć na dziecko. I okazuje się, że dzieci mają nad nami ogromną przewagę. Mają coś, co dorośli już dawno zgubili. Są jak białe płótno, które zapełnia się kolorami nie ważne, że nie zawsze ich dobór jest doskonały. 

Sama nie do końca zdawałam sobie z tego wszystkiego sprawę. Myślałam sobie, ale przecież nie straciłam tego, wciąż jestem jak dziecko, wciąż wierzę w siebie, chodzę z głową w chmurach, oddaję się marzeniom. I dopiero, gdy sięgnęłam po "Do zobaczenia w kosmosie" Jacka Chenga, zrozumiałam jak bardzo się myliłam. Byłam niesamowicie zaskoczona, jak wiele wartości przekazuje nam ta opowieść. Historia, która na początku zapowiada się na kolejną młodzieżówkę, odkrywa swoje kolejne atuty i porusza w czytelniku struny w sercu, o których dawno zapomniał. Można się zastanawiać nad nią godzinami, co sama zresztą zrobiłam. Refleksje, które mnie dopadły gdy przeczytałam ostatnią stronę, długo nie chciały mnie opuścić. Leżałam wtedy na łóżku, gapiąc się w biały sufit, a oczami wyobraźni widziałam gwiazdy. 

Nie mogło mi się to pomieścić w głowie. To, jak wiele główny bohater zrobił, byle spełnić swoje największe marzenie. Niektórzy mogliby go wyśmiać, jednak on się tym nie przejmował. Zrobił pierwszy krok, nie bał się walczyć o swoje pragnienie, nawet mimo przeciwności losu, które rzucały mu pod nogi kłody większe, niż taki młody chłopak był w stanie przekroczyć. Odnalazł przyjaciół, którzy gotowi byli zrobić dla niego wszystko, pokochali go za tę niesamowitą inteligencję, wrażliwość, mądrość kryjącą się w tym ledwo 11-letnim chłopcu. Nie raz mnie zadziwił i zastanawiałam się, skąd w nim ta siła? Wydaje mi się, że dzieci chyba po prostu tak mają i dzięki temu, są naszym największym skarbem, który za wszelką cenę musimy chronić. 

Mimo, że na lubimy czytać, książka ta zaklasyfikowana jest do gatunku literatury dziecięcej, to nie do końca jest to prawda. Może i bohater ma 11 lat, ale jest niezwykle dojrzały jak na swój wiek i nie jeden raz potrafi zaskoczyć. Przypisanie tej książki do tego gatunku, moi zdaniem jest krzywdzące, bo zmniejsza się przez to grono odbiorców. I dlatego, chcę wam powiedzieć, byście się tym nie kierowali, nie ważne czy macie 8, 12, 20, 30, czy 70 lat, jestem pewna, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Stron nie ma dużo, co jest plusem i jednocześnie historia zawiera w sobie niejedno przesłanie. Jest to idealna lektura na jeden wieczór, czyta się szybko, nie sposób się oderwać. Jest coś magicznego w sposobie narracji, nie potrafię tego do końca wytłumaczyć, ale śledzenie tej opowieści, z punktu widzenia głównego bohatera, Alexa, jest hipnotyzujące, niesamowite. Zdumiewające jest to, jak dobrze autor wczuł się w rolę 11-letniego geniusza, który za wszelką cenę chce sięgnąć gwiazd. Kompletnie się tego nie spodziewałam i jestem pod ogromnym wrażeniem. 

Nie zabraknie zwrotów akcji, nieoczekiwanych zdarzeń, mnóstwa emocji, które przeszyją serce na wskroś, a także łez, w momencie gdy wszystko się zawali. Ja sama czytałam w środku nocy, podczas maratonu czytelniczego, z zapartym tchem, nie potrafiąc się oderwać. To przepiękna opowieść, która zasługuje na to, by poznało ją jak najwięcej osób. Mamy tutaj nie tylko wątek walki o marzenia, ale także choroby psychicznej, niesamowitej przyjaźni między chłopcem a psem, a także powstawania i walki o swoje, mimo osiągniętej porażki. Życie Alexa nie jest proste a wszystko zamiast się rozwiązać i dobrze zakończyć, tylko się komplikuje. Nie zdradzę wam wszystkiego, ale te ledwie 284 strony są przepełnione magią, czyta się tę opowieść z uśmiechem na twarzy i mętlikiem w głowie, po jej zakończeniu. Ta książka jest po prostu niesamowita i można ją interpretować na wiele sposobów, zależy to od czytelnika. Jest to prawdziwa, przepełniona wrażliwością i wiarą opowieść o dążeniu do spełnienia swoich marzeń. I nie tylko, ale o tym musicie się już sami przekonać. 

Mogłabym o niej pisać godzinami i coś czuję, że nie zabrakło by mi słów. Jednak, pozwólcie, że tak was pozostawię. Sami zdecydujcie czy chcecie przeczytać "Do zobaczenia w kosmosie". Dajcie jej szansę, a na długo zajmie miejsce w waszym serduchu. Rozgrzeje je i na nowo zapali iskierkę nadziei i wiary. Ja ze swojej strony bardzo polecam! 

Jestem pewna, że nie jedno z was marzyło kiedyś o podróży w kosmos. W szczególności gdy byliśmy młodsi. Wtedy nie ograniczaliśmy się, marzyliśmy do woli, nie ważne jak niemożliwe do zrealizowania były nasze marzenia, to nie zniechęcało nas to. To było wspaniałe, mogliśmy być kimkolwiek tylko chcemy, marzyć o wszystkim i nikt nas nie sforował na nasze chodzenie z głową w...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika KsiazkowaDusza

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [4]

Augusta Docher
Ocena książek:
7,3 / 10
13 książek
4 cykle
136 fanów
Klaudia Bianek
Ocena książek:
7,4 / 10
21 książek
4 cykle
213 fanów
Beata Majewska
Ocena książek:
7,3 / 10
22 książki
5 cykli
Pisze książki z:
180 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
90
książek
Średnio w roku
przeczytane
10
książek
Opinie były
pomocne
176
razy
W sumie
wystawione
58
ocen ze średnią 7,9

Spędzone
na czytaniu
455
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
9
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]