Zapewne większość z Państwa kojarzy ten tytuł. Chyba nikomu nie muszę przedstawiać Scarlett O’Hara, czy Retta Buttlera? Ośmielę się też stwierdzić, iż wielu z Was oglądało, przynajmniej fragment, słynnego filmu. Ja tę historię znam już praktycznie od dziecka. I szczerze mówiąc zawsze kojarzyła mi się głównie z opowieścią o miłości, wręcz z ckliwym melodramatem. Aż pewnego dnia obejrzałam cały film nieco uważniej. I odkryłam w nim coś więcej. Ale dopiero teraz, po lekturze książki, jestem pewna, że „Przeminęło z wiatrem” to nie tylko romans. W tej powieści kryje się o wiele więcej. Ze stron dzieła Margaret Mitchell wysnuwa się obraz ewoluującej, silnie podzielonej Ameryki, ze szczególnym uwzględnieniem mieszkańców Południa. To także ilustracja przemian poszczególnych jednostek, lub przeciwnie, uparta próba pozostania w dobrze znanych „ramach”, pomimo zmian zachodzących dookoła.
„Przeminęło z wiatrem” to nie tylko Scarlett i Rett (którzy de facto dla mnie zawsze będą mieli twarze Vivien Leigh i Clarka Gable’a), to cała plejada postaci, które można polubić, lub znienawidzić. A później, po analizie ich sytuacji, znowu obdarzyć szacunkiem lub zmieszać z błotem. Te niejednoznaczności dodają smaku i autentyczności całej powieści. W moim odczuciu, każdy z bohaterów odgrywa tu istotną rolę, także postaci drugoplanowe, czy nawet te, które pojawiają się tylko na chwilkę. Emocji, zachowań, charakterów jest tu cała gama. A wszystko to, niczym doskonała układanka, tworzy wizerunek społeczeństwa Georgii i Atlanty z czasów wojny secesyjnej i kilku lat po niej.
Żeby nie było tak słodko i kolorowo, to ja skróciłabym powieść o kilka stron. Po wciągającym początku, doskonałym rozwinięciu, epilog wydawał się nieco mdły i przeciągnięty. Ale tylko nieco ;)
„Przeminęło z wiatrem” to klasyka, którą warto poznać. Polecam.
Zapewne większość z Państwa kojarzy ten tytuł. Chyba nikomu nie muszę przedstawiać Scarlett O’Hara, czy Retta Buttlera? Ośmielę się też stwierdzić, iż wielu z Was oglądało, przynajmniej fragment, słynnego filmu. Ja tę historię znam już praktycznie od dziecka. I szczerze mówiąc zawsze kojarzyła mi się głównie z opowieścią o miłości, wręcz z ckliwym melodramatem. Aż pewnego...
Zapewne większość z Państwa kojarzy ten tytuł. Chyba nikomu nie muszę przedstawiać Scarlett O’Hara, czy Retta Buttlera? Ośmielę się też stwierdzić, iż wielu z Was oglądało, przynajmniej fragment, słynnego filmu. Ja tę historię znam już praktycznie od dziecka. I szczerze mówiąc zawsze kojarzyła mi się głównie z opowieścią o miłości, wręcz z ckliwym melodramatem. Aż pewnego dnia obejrzałam cały film nieco uważniej. I odkryłam w nim coś więcej. Ale dopiero teraz, po lekturze książki, jestem pewna, że „Przeminęło z wiatrem” to nie tylko romans. W tej powieści kryje się o wiele więcej. Ze stron dzieła Margaret Mitchell wysnuwa się obraz ewoluującej, silnie podzielonej Ameryki, ze szczególnym uwzględnieniem mieszkańców Południa. To także ilustracja przemian poszczególnych jednostek, lub przeciwnie, uparta próba pozostania w dobrze znanych „ramach”, pomimo zmian zachodzących dookoła.
„Przeminęło z wiatrem” to nie tylko Scarlett i Rett (którzy de facto dla mnie zawsze będą mieli twarze Vivien Leigh i Clarka Gable’a), to cała plejada postaci, które można polubić, lub znienawidzić. A później, po analizie ich sytuacji, znowu obdarzyć szacunkiem lub zmieszać z błotem. Te niejednoznaczności dodają smaku i autentyczności całej powieści. W moim odczuciu, każdy z bohaterów odgrywa tu istotną rolę, także postaci drugoplanowe, czy nawet te, które pojawiają się tylko na chwilkę. Emocji, zachowań, charakterów jest tu cała gama. A wszystko to, niczym doskonała układanka, tworzy wizerunek społeczeństwa Georgii i Atlanty z czasów wojny secesyjnej i kilku lat po niej.
Żeby nie było tak słodko i kolorowo, to ja skróciłabym powieść o kilka stron. Po wciągającym początku, doskonałym rozwinięciu, epilog wydawał się nieco mdły i przeciągnięty. Ale tylko nieco ;)
„Przeminęło z wiatrem” to klasyka, którą warto poznać. Polecam.
Zapewne większość z Państwa kojarzy ten tytuł. Chyba nikomu nie muszę przedstawiać Scarlett O’Hara, czy Retta Buttlera? Ośmielę się też stwierdzić, iż wielu z Was oglądało, przynajmniej fragment, słynnego filmu. Ja tę historię znam już praktycznie od dziecka. I szczerze mówiąc zawsze kojarzyła mi się głównie z opowieścią o miłości, wręcz z ckliwym melodramatem. Aż pewnego...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to