Cytaty
Marcin dostał z Polski zwyczajną, a może jałowcową (kielbasę), jego szef , zainteresowany polskim jezykiem, zapamiętał nazwę produktu prawie dobrze i rzekł: - Kał... basa... - Mocz tenora - odpowiedział Marcin .
- Kogo zewłoka pani życzy sobie tu? - spytał bardzo uprzejmie i równie stanowczo, na nowo otwierając swój notes - Ucho moje słyszało. Jakiego zewłoka, pragnie wiedzieć. Bez zwłoki. Zewłoka bez zwłoki - powtórzył z pewnym trudem i wyraźnym upodobaniem, najwidoczniej delektując się bogactwem subtelności polskiego języka.
- Środkiem toru, przed parowozem, pędził człowiek z garbem na plecach, wywijający na wszystkie strony płonąca i sypiącą iskry pochodnią, nie wykazujący najmniejszej chęci zboczenia gdziekolwiek i najwyraźniej w świecie zamierzający tak pędzić aż do dnia Sądu Ostatecznego!
A możliwe, że pani wiadomości posiada. O ta osoba, morderca. Pani musi umysłowa robota wykonać, mnogo, wielkie mrowie. Zaprawdę na pamięć waszą zaległo, a musicie rozjaśnić mroki.
Sądząc z jego wyrazu twarzy pomidor mu bardzo nie smakował. Zjadł połowę, drugą obejrzał z wyraźnym obrzydzeniem, zawahał się, wreszcie wyrzucił ją do kosza na śmieci i zajrzawszy za nią, starannie posolił.
- "Szkorbut, Szkorbut"! W telefonie zapanowała sekunda konsternacji i nagle ten ktoś zabuczał ponuro: - Lumbago, lumbago... Oniemiałam. Zanim pomyślałam, że być może należy dalej mówić konspiracyjnie, usłyszałam własne, pełne niebotycznego zdumienia pytanie: - Dlaczego lumbago?!...
-Deser jest? - spytał normalnym głosem. Justynce udało się przełknąć i nie udławić. - Jest. Nawet dwa. - Bo ja, oczywiście, mam kopalnię złota. - Ten drugi bardzo tani... - Ptasie gówna pozbierała z trawnika?
- A dlaczego? - zainteresował się znienacka pan Muldgaard. - Nie wiem - odparła niedoszła ofiara niecierpliwie. - Możliwe, że mu się nie podobam. Możliwe, że ma zły gust. - A możliwe, że pani wiadomość posiada. O ta osoba, morderca. Pani musi umysłowa robota wykonać, mnogo, wielkie mrowie. Zaprawdę na pamięć waszą zaległo, a musicie rozjaśnić mroki. - Zaprawdę pamięć nasz...
Rozwiń- Czego szukasz? - zapytał. - Pralni pierza! - odparłam bez namysłu. - Pralni czego..?! - Pierza. Takie białe, z ptaków. - A... Po diabła ci pralnia pierza? - Do prania. Pierze się pierze, jak jest brudne.
Czyniłam dziwne sztuki bez żadnego rezultatu, ciągle wyglądałam jak koczkodan lub wyłysiała wiewiórka.
- Raz mieliśmy w opisie technicznym - oświadczył Janusz - takie zdanie: "Pies stojący w kącie pokoju, kopcił tak tak strasznie, że trzeba mu było otwór zalepić gliną".
- Zapomniała o tym, wyleciało jej z głowy, przez myśl jej nawet nie przeszło, że stryj , okropny, czterdziestopiecioletni starzac stojący nad grobem, mógłby pretendować do jej reki.(...) Nagle pojęła, kto się oświadczył o jej rękę i dlaczego został przyjęty. Na moment zabrakło jej głosu i tchu. Stała jak kamień. Zramolałe stare prochno przy kominku wyprostowało się i ukloniło.
Mam już całe szesnaście lat, gdy poznaję mężczyznę swojego życia. Otóż on uwielbia nieletnie. Stąd właśnie jego pseudonim Pogromca Dziewic. Kiedy przestaję być nieletnią dziewicą, rzuca mnie bez żalu...
W dużej bluzie i obwisłych gaciach wyglądał bardzo żałośnie. Biedak, nie ma się w co ubrać! Najwyraźniej donasza ciuchy po jakimś bardzo grubym członku rodziny! A więc tak wyglądają dzieci dzisiejszego proletariatu!