„Pięć ran”, troje bohaterów, wiele odcieni codzienności – o powieści Kirstin Valdez Quade

Anna Sierant Anna Sierant
18.05.2023

Jako osobom lubiącym czytać zapewne nieraz zdarzyło wam się zatęsknić za bohaterami ulubionej książki czy – co jeszcze trudniejsze – całego cyklu. Pisarki i pisarze też tak czasem mają – tylko że wracają pamięcią do postaci, które sami stworzyli, i w wyjątkowych przypadkach postanawiają dać im nowe, dłuższe życie. Tak było z Kirstin Valdez Quade i jej powieścią „Pięć ran”.

„Pięć ran”, troje bohaterów, wiele odcieni codzienności – o powieści Kirstin Valdez Quade Materiały Wydawnictwa Znak

Napisałam tę powieść, bo sama zastanawiałam się: co dalej?

Pięć ran - okładka książkiKsiążka wyewoluowała bowiem z opowiadania – choć sama autorka przyznaje, że w tym przypadku nie było tak, że przez dwa lata, które dzieliły koniec prac nad opowiadaniem od początku pisania powieści, przez cały czas myślała o Angel, Amadeo i Yolandzie, czyli trzech najważniejszych postaciach w „Pięciu ranach”.

Podczas tworzenia szkiców nowej książki zauważyła jednak, że rodzący się właśnie w jej wyobraźni bohaterowie przypominają tych, których już kiedyś pokrótce opisała. Opowiadanie skupiało się na historii Amadea, ojca Angel i syna Yolandy, mężczyzny po trzydziestce, który postanawia wziąć udział w wielkopiątkowej procesji i odegrać w niej rolę uginającego się pod ciężarem krzyża – a potem do tegoż krzyża przygwożdżonego – Chrystusa. Amadeo ma swoje powody, by tak się poświęcić. Przede wszystkim zależy mu na tym, by – tak bardziej po ludzku, a mniej po bosku – dać możliwie jak najlepszy performance, znaleźć się w centrum uwagi. Po drugie, mężczyzna ma nadzieję, że dzięki udziałowi w drodze krzyżowej odkupi dawne i teraźniejsze grzechy: swoją miłość do alkoholu, to, że zaniedbuje córkę, że uważa, iż matka powinna go ratować z każdej opresji. Jak zauważyła autorka w wywiadzie dla craftliterary.com:

Postanowiłam kontynuować opowieść o jego losach, bo zwyczajnie zastanawiałam się: co dalej? Budzisz się rano po takim wydarzeniu, cały czas jesteś w tej samej sypialni, w której spałeś przez lata dzieciństwa, twoja 16-letnia córka nadal jest pod twoim dachem, zaraz urodzi, potrzebuje twojego wsparcia. Czy to objawienie, poświęcenie, coś zmienia? Podejrzewałam, że Amadeowi to zdecydowanie nie wystarczy. Jemu, i nie tylko jemu, potrzebne jest objawienie, potem kolejne i kolejne.

I właśnie o tych objawieniach, ekstremalnych sytuacjach, których nierzadko potrzebujemy w życiu, by w końcu coś w nim zmienić, pisze w „Pięciu ranach” (Amadea i/lub Chrystusa?) Kirstin Valdez Quade. Warto dodać, że autorka za tę debiutancką powieść została wyróżniona nagrodami: Center for Prize Fiction oraz Rosenthal Family Foundation Award (w kategorii Najlepszy debiut).

Książka otrzymała także nominacje do PEN Hemingway Award oraz Andrew Carnegie Medal for Excellence. Co ważne, o losach zamieszkałej w amerykańskim miasteczku Las Penas rodziny Padilla możemy czytać w języku polskim dzięki Adze Zano, która wcześniej pracowała nad tłumaczeniami m.in.  „Dziewczyny, kobiety, innej” Bernardine Evaristo i „Trans i pół, bejbi” Torrey Peters.

Kilka punktów widzenia, kilka ról odgrywanych w rodzinie i wynikające z tego problemy

Przyjrzyjmy się więc bliżej bohaterom powieści – wspomniany Amadeo szybko – jeszcze jako nastolatek – doczekał się dziecka. Obecnie, już po trzydziestce, mężczyzna nadal mieszka z matką, która go utrzymuje i rozwiązuje wszelkie jego problemy: począwszy od prania ubrań, na odbieraniu z aresztu, gdy kolejny raz został złapany za jazdę w stanie nietrzeźwości, skończywszy. Mężczyzna wielokrotnie próbował „zrobić coś ze swoim życiem”, ale do momentu, w którym go jako czytelnicy poznajemy – nieskutecznie. Jak zauważyła autorka „Pięciu ran” w wywiadzie dla Center for Fiction:

Opowiadanie, które stanowiło punkt wyjścia do napisania powieści, przedstawiało wydarzenia wyłącznie z punktu widzenia Amadea, a rozwijanie narracji właśnie z jego perspektywy dało mi niemało rozrywki, bo to postać pełna wad. Bezrobotny alkoholik, zupełnie nieobecny w życiu swojej córki. Bardzo dobrze mi się o nim pisało, choć ta postać, gdybym poznała ją w rzeczywistości, wywoływałaby we mnie niemało frustracji.

Angel to córka Amadea, która – podążając śladem rodziców – w wieku 16 lat zostaje mamą. Przed rozwiązaniem ucieka jednak, nie bez ważnego powodu, z domu własnej rodzicielki i postanawia zamieszkać z ojcem i babcią. Kirstin Valdez Quade w niejednym wywiadzie podkreślała, że uwielbiała opisywać tę bohaterkę: jej radość, jej zaangażowanie w bycie tu i teraz, jej świadomość własnej sprawczości, chęć zostania jak najlepszą mamą dla swojej pociechy. Autorka książki sama pracowała w organizacji pozarządowej zajmującej się pomocą przyszłym rodzicom i była zachwycona dojrzałością, zaangażowaniem, z jakim te młode osoby podchodziły do swoich przyszłych macierzyńskich czy tacierzyńskich ról. Jak zauważa:

Angel stanowi kontrapunkt dla postaci Amadea – potrafi poddać się introspekcji i wyciągnąć z niej wnioski. Amadeo, jeśli w ogóle zatrzyma się na dwadzieścia minut, by spojrzeć na siebie, nigdy nie będzie z tego zadowolony. Dziewczyna jest cierniem w jego boku, stawia mu wymagania. Jest radosna, zabawna, jako pisarka świetnie się bawiłam w jej towarzystwie. Uwielbiam to, w jaki sposób postrzega świat, otaczających ją dorosłych.

Jest też i nestorka – choć trudno tak mówić o kobiecie po pięćdziesiątce, to jednak w rodzinie Padilla rodzicami i dziadkami zostaje się przecież szybko – czyli Yolanda. Kobieta orkiestra, która poradzi sobie z każdym problemem, z jakim zwrócą się do niej syn czy wnuczka, a w pracy – szefowa biura Izby Reprezentantów Stanu Nowy Meksyk, której jest sekretarką. To też kobieta, która bardzo kocha swoją rodzinę i doskonale zdaje sobie sprawę, czego może się po każdym z jej członków spodziewać. Co jednak stanie się z rodziną, gdy ta, która ją spaja, siłaczka, przestaje być opoką, na której można się oprzeć, bo – jak się okazuje – umiera na złośliwego guza mózgu?

Każda z postaci, jak to w rodzinach bywa, odgrywa określoną rolę, jednak okoliczności, które zgotuje im Valdez Quade, sprawią, że bohaterowie będą musieli wyjść z tej swojej rodzinnej strefy (dys)komfortu. Chińsko-amerykańska pisarka Yiyun Li zauważyła, że „Pięć ran” to powieść napisana z „iście franzenowskim rozmachem”, więc jeśli lubicie monumentalne książki o rodzinie czy – w tylko trochę szerszym kontekście – małych społecznościach autorstwa Jonathana Franzena właśnie, dzieło Valdez Quande także powinno was zachwycić. Tym bardziej że poza trojgiem głównych bohaterów mamy w nim niemało wyrazistych postaci drugoplanowych: Briannę, nauczycielkę w Dobrym Starcie, szkole i centrum pomocy dla przyszłych i młodych mam, do którego uczęszcza Angel, Marissę – matkę dziewczyny i byłą partnerkę Amadea, Lizette – niepokorną uczennicę z Dobrego Startu, czy Tío Tíve, którego można by nazwać strażnikiem rodzinnej pamięci.

Portret autorki

Kronika szarej i bardzo ważnej codzienności

W powieści amerykańskiej autorki nie brakuje i bohaterów, i szczegółów życia codziennego. Każdy dzień w Las Penas opisany jest z dbałością o detale, niemal godzina po godzinie. Czytamy więc o tym, co wiele osób dobrze zna: o robieniu zakupów, dzieleniu się opieką nad malutkim dzieckiem, o pieluchach, ciemieniuchach, ciemiączkach, biurowej codzienności.

Dzięki przedstawieniu historii z kilku punktów widzenia za każdym razem, gdy któryś bohater lub bohaterka się zmienia, odkryte zostają przed czytelnikiem kolejne sekrety, choć tempo ich ujawniania, jak zaznacza autorka, nie jest specjalnie zawrotne. Valdez Quande, przechodząc od jednej do drugiej postaci, zachowuje jednak ciągłość narracji. Obserwujemy więc wydarzenia z trzech różnych perspektyw, ale przedstawione przez narratora trzecioosobowego. Autorka powieści uważa bowiem, wzorem George’a Saundersa, że „historia przedstawiona w książce jest szczerą, intymną rozmową między równymi sobie. Kontynuujemy czytanie, ponieważ przez cały czas czujemy się przez pisarza szanowani”. Twórczyni dodaje również od siebie, że dla niej każda książka jest także opowieścią o równych. „Bardzo ważne jest dla mnie, bym ja – autorka – nie patrzyła z góry na swoich bohaterów”. I to podejście można w „Pięciu ranach” wyraźnie dostrzec.

Znakomicie skonstruowana powieść o człowieczeństwie. Tak prawdziwa, aż trudno uwierzyć, iż czyta się fikcyjną historię.

Michał Nogaś

Trzymasz właśnie w dłoniach maleńki, osobny wszechświat buzujący radością, żalem, ale też humorem, absurdem i rozkoszą. Na stronach tej książki jakimś cudem mieści się cały ten bajeczny ludzki zgiełk.

C Pam Zhang

Postaci zasiedlające tę wciągającą powieść zostały wykreowane z olśniewającymi i zapadającymi w pamięć szczegółami. Kirstin Valdez Quade skupiła się na prawdzie drzemiącej w codziennych drobiazgach, jednocześnie pozwalając nam objąć spojrzeniem cały świat.

Colm Tóibín

Nie byłam w stanie odłożyć tej powieści, tak wielkie zrobiła na mnie wrażenie. Intymna, rozbrajająca i zarazem bolesna.

Yiyun Li

Przeczytaj fragment książki „Pięć ran”:

Książka „Pięć ran” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy
z wydawnictwem.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Hendoslaw  - awatar
Hendoslaw 18.05.2023 10:05
Czytelnik

Dlaczego utrudniacie mi logowanie przez jakieś głupie kwadraciki? 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 18.05.2023 09:30
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post