rozwiń zwiń

O tym, jak Pinokio księciu Myszkinowi oko wyłupił

Adam Horowski Adam Horowski
22.10.2023

Pewnego razu książę Lew Nikołajewicz Myszkin, tytułowy bohater „Idioty” Fiodora Dostojewskiego, opowiedział w Petersburgu kilku pannom z dobrego domu o swoich doskonałych relacjach z dziećmi oraz przyczynie tego stanu rzeczy – nic nigdy przed nimi nie ukrywał, zawsze mówił wszystko. Był święcie przekonany, że dzieciom można mówić prawdę bez ograniczeń, nie traktować ich, jakby były zbyt małe czy niezdolne do zrozumienia, bo one nigdy nie są zbyt małe i nierozumne, by dostrzec, jak traktuje je dorosły.

O tym, jak Pinokio księciu Myszkinowi oko wyłupił

Po latach skłaniam się ku stwierdzeniu, że wiele w tym racji – to właśnie w domu i w szkole, przez te wszystkie przemilczenia, półprawdy, zmyślenia i łgarstwa, na które jesteśmy w dzieciństwie narażeni, najprawdopodobniej uczymy się kłamać. Ważniejsze jednak od powyższego jest w niniejszym artykule to, że Myszkin w swoich intencjach odznaczał się nieskazitelną czystością, która wyrażała się nie tylko w całkowitej życzliwości wobec innych, ale i w prawdomówności, wręcz niezdolności do kłamstwa. To z kolei sprawiało, że często był postrzegany przez otoczenie jako człowiek ograniczony umysłowo, tępy, literalnie jako idiota. Jako osoba całkowicie nieprzystosowana do życia w społeczeństwie. Kiedy myślę o prawdzie i prawdomówności w literaturze, w pierwszej kolejności zawsze przychodzi mi do głowy książę Myszkin.

Na drugim biegunie jest postać, która została przez kulturę potraktowana skrajnie niesprawiedliwie. Pinokio, choć występował w cyrku, mierzył się z rozbójnikami, został połknięty przez rekina ludojada i o mało co zamiast prawdziwym chłopcem nie stał się osłem, to został zapamiętany przede wszystkim jako kłamca. Gwoli ścisłości w noweli Carlo Collodiego skłamał tylko w jednej sytuacji, dwukrotnie, ale to wystarczyło, by stał się naczelnym kłamcą popkultury.

I to drewniany chłopiec będzie patronował niniejszemu tekstowi, bowiem ten będzie traktował właśnie o kłamstwie. Rodzajów kłamstw jest jednak bez liku. Mniej mnie interesuje na przykład kłamstwo w reklamie – kiedy ktoś mi wmawia, że jakieś mydło jest najlepsze na świecie albo że koc z Madagaskaru wyprostuje mi kręgosłup, albo że aromat kawy przeniesie mnie wprost do lasów deszczowych Ameryki Południowej. Na takie zabiegi jestem zresztą, jak mi się zdaje, całkiem uodporniony, przynajmniej do momentu, kiedy sam najpierw nie dojdę do wniosku, że potrzebny jest mi konkretny rodzaj produktu. Od tej chwili radośnie wystawiam się na celowniki specjalistów od marketingu i chłonę jak gąbka wszelkie informacje o tym, jak szampon do brody czy wafelek z truflą odmienią moje życie.

Przyznać muszę, że ostatnimi czasy gorzej radzę sobie z kłamstwem medialnym. Od sytuacji z dziennikarzem, który został przyłapany na rozrzucaniu po parku śmieci wyciągniętych z kosza, chcąc udowodnić, że wśród obywateli szerzy się chamstwo i nieporządek, czuję przemożną niechęć do porannej prasy. Dziś niemal każdy news wymaga sprawdzania, weryfikacji, a jako skrajny introwertyk w toku jej dokonywania szybko dochodzę do momentu, w którym zaczynam odczuwać znaczące przebodźcowanie zewnętrzną rzeczywistością. Wtedy wybieram kłamstwo literatury.

Czymże jest bowiem literatura, te wszystkie złożone narracje, zagmatwane fabuły, skomplikowane postacie, miejsca, przedmioty, zdarzenia, jak nie jedną wielką próbą ukrycia prawdy? Założę się, że gdyby pisarze nagle zostali zmuszeni do ograniczenia się wyłącznie do jednego zdania, i to wprost i szczerze wyrażającego to, co im chodzi po głowie, niejeden raz przeczytalibyśmy: „wymyślam fabuły, bo nie chcę pracować w korpo”, albo: „miałem ciężkie dzieciństwo”, albo: „chciałbym zostać współczesnym Marcelem Proustem”. Oczyma wyobraźni widzę Lwa Tołstoja, który zamiast pisać monumentalne powieści, wychodzi raz na jakiś czas o świcie na pole i wpycha nogą pierwszego francuskiego przechodnia do studni, krzycząc: To-jest Ro-sja!

No dobrze, może się odrobinę zagalopowałem. W końcu jeśli literatura jest próbą ukrycia prawdy, to jednak chyba jakaś prawda w niej istnieje? Na czym polega to kłamstwo literatury? Z pewnością nie jest podobne do kłamstwa reklamy – wszak skoro książkę czytam, to znaczy, że egzemplarz został już przeze mnie bądź kogoś innego zakupiony, drugiego nie potrzebuję, a więc nie chodzi o to, by wcisnąć mi kolejny produkt (chyba że mamy do czynienia z cyklem powieściowym, ale o tym będzie kiedy indziej). Nie przypomina też kłamstwa medialnego – kłamstwa literatury nie trzeba i nie da się zweryfikować, nie dotyczy ono bowiem świata faktów empirycznych. Intuicyjnie postrzegam kłamstwo literatury jako najmilszy i najbliższy mi rodzaj kłamstwa – bo nie wiąże się ze światem obiektywnym, lecz wewnętrznym, subiektywnym. Jeśli coś się za kłamstwem literatury kryje, za tymi wszystkimi skomplikowanymi narracjami, wielopłaszczyznowymi fabułami i pozostałymi zawikłanymi elementami, to będzie to coś z gruntu jednostkowego, a mianowicie ludzkie doświadczenie: pragnienia, radości, lęki, wiara, nadzieja, miłość, nienawiść, gniew, zbrodnia, rozpacz, poczucie winy. Rzeczone kłamstwo ma zatem strukturę łamigłówki, zagadki, labiryntu, z którego drogę wyjścia każdy czytelnik musi każdorazowo odnajdywać indywidualnie.

By jednak nie wikłać się w tym miejscu w dywagacje o poszukiwaniu prawdy, do czego w sposób nieunikniony prowadzi nas wywód (zagadnienie to bez wątpienia zasługuje na osobny felieton), ale poprzestać na wiodącym temacie kłamstwa, pokuszę się jeszcze o kilka luźnych wniosków.

Po pierwsze, są dwie fazy w życiu człowieka: faza Myszkina, wczesna, czyli prawdomówności, i faza Pinokia, dojrzała, czyli walki o przetrwanie.

Po drugie, co stwierdziła już Agatha Christie ustami Herkulesa Poirot w „Zabójstwie Rogera Ackroyda” (Wydawnictwo Dolnośląskie) – kłamiemy wszyscy, bez wyjątku.

Po trzecie, kłamstwo bywa użyteczne – ostatecznie to ono właśnie pozwoliło mi przetrwać dzieciństwo, a i jestem przekonany, że w dorosłym życiu lepiej w CV być rogalem po brzegi wypełnionym czekoladą, nawet jeśli w rzeczywistości potrzeba kilku solidnych kęsów, by poczuć na zębach słodki smak nadzienia.

Po czwarte, mimo powyższego w swoim systemie wartości wciąż przedkładam prawdę nad kłamstwo.

Po piąte, nigdy nie okłamywać siebie samego, bo to najpewniej objaw psychicznej dysfunkcji, a to z kolei już z pewnością nic dobrego.

I po szóste, wcale nie najważniejsze. Podobno łatwiej nam uwierzyć na słowo ludziom ładnym, przystojnym, niż tym z fizycznymi skazami. Dlatego spośród wszystkich podziałów kłamstwa – na dobre i złe, gorszące i usprawiedliwione, doskonałe i łatwe do wykrycia, adekwatne do sytuacji i zupełnie nietrafione – najbardziej przemawia do mnie to, które wyłożyła Pinokiowi wróżka o turkusowych włosach. Wedle jej słów kłamstwo dzieli się na to, po którym nos rośnie, i na to, po którym nos maleje. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że świat, w którym to nie uroda wpływałaby na wiarygodność wypowiadanego kłamstwa, ale wypowiadane kłamstwo na urodę – dajmy na to, że od kłamstwa wypowiedzianego z czystą intencją i w interesie ogółu człowiek by piękniał, a od kłamstwa egoistycznego robiłyby mu się krosty – że taki świat byłby nieco lepszy. No i jak wtedy wyglądaliby politycy! To też jednak tylko ułuda, kolejne małe kłamstwo literatury.

Pamiętajcie, że na każdą z książek omówionych w artykule możecie założyć alert cenowy LC!

Artykuł po raz pierwszy ukazał się w roku 2021.


komentarze [17]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Yahol 23.10.2023 18:51
Czytelnik

Kłamiemy wszyscy, wszędzie, codziennie. Świadomie i nieświadomie (mijamy się z prawdą). Bez kłamstwa nie da się żyć! To po prostu jest pewna społeczna konieczność. mądrzy ludzie, policzyli, że kłamiemy (średnio) 7 razy dziennie( to ci minimaliści). 
Czyli na kłamstwie jest świat zbudowany, i moim zdaniem ani X. Myszkin, ani Pinokio nie jest tu punktem odniesienia.
Przy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Anachronist 14.11.2021 14:45
Czytelniczka

Spróbujcie przez jeden dzień zawrzeć pakt z samym sobą i mówić 'prawdę, całą prawdę, i tylko prawdę'. Może to skończyć się, nomen omen' na prawdę groźnie.

 Idzie nielubiana sąsiadka a wy na jej widok zamiast 'dzień dobry' posyłacie życzenia połamania nóg i rąk, zarażenia się covidem i którąś z mniej przyjemnych chorób wenerycznych, w dowolnej kolejności. Szef wzywa was do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
mrpriv 22.10.2023 11:05
Czytelnik

to chyba trochę naiwna interpretacja prawdomówności jeśli kojarzyć się ma ze złośliwością i ranieniem innych ludzi. myślę że nie o to w tym chodzi.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
mrpriv 22.10.2023 11:05
Czytelnik

łojezu jaki to stary artykuł :D sory

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anachronist 22.10.2023 14:23
Czytelniczka

Nic się nie stało ;). Chciałam tylko uwypuklić fakt że prawda potrafi zranić lepiej niż nóż. Tak do krwi.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aka 23.10.2023 20:49
Czytelniczka

Z tego co się ostatnio dzieje to jednak nóż w rękach nożownika.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lucy 23.10.2023 22:05
Czytelniczka

@Anachronist, kiedy dostajesz projekt, na którym masz się wyłożyć, to się wykładasz - długo nic nie robisz i kiedy już myślą, że się wyłożyłaś nagle, w ostatniej chwili robisz za pomocą triku wkręcenia w niego kogo innego i prawda jest ukryta.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Neskka 14.11.2021 12:12
Bibliotekarka

Ja tak troszeczkę z innej beczki. Byłabym ostrożna z "promowaniem" wydań Dostojewskiego z Wydawnictwa MG. Ich "Bracia Karamazow" to już chyba flagowy brak szacunku dla wszystkich wielbicieli jego twórczości. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Róża_Bzowa 14.11.2021 16:58
Bibliotekarka | Oficjalna recenzentka

Tak, do samo dotyczy Dickensa. Ich "Maleńka Dorrit" to wydanie skrócone (288 z oryginalnych 1056 stron) i nigdzie wydawca nie zająknął się nawet słowem o tym.
Z drugiej strony jako pierwsi wydali wznowienie w XXI wieku (poprzednie wydanie w 1992 roku) "Dobrych żon" Alcott oraz pierwsze wydania polskie dalszych części "Małych kobietek".

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Neskka 14.11.2021 17:28
Bibliotekarka

W sumie to nawet wychodzi na temat, bo.... gdyby wydawca umieścił prawdę na okładce, widoczną dla każdego, to ten okrojony przekład Dostojewskiego mógłby być smaczkiem dla kolekcjonerów. Nie pamiętam, ale to jakieś baaaardzo już leciwe tłumaczenie. A tak pozostał tylko niesmak u tych, którzy dali się nabrać. A mi nieufność do wydawnictwa. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
PedroP 14.11.2021 19:47
Czytelnik

No właśnie. Tylko my tu możemy sobie ponarzekać na forum, a jak widać te książki nadal bezwstydnie egzystują na półkach internetowych i w księgarniach stacjonarnych, a wydawnictwo nie odczuwa żenady firmowania swoim logiem tego pospolitego oszustwa i nabijania kupujących w butelkę. Co gorsza, w cotygodniowym wątku widzę czasem okładki "Braci Karamazow", "Idioty" MG, i się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
asymon 15.11.2021 08:50
Bibliotekarz

Za to z okładką  Tajnego agenta naprawdę się postarali...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Tajnego agenta
Neskka 15.11.2021 10:40
Bibliotekarka

@PedroP  - "Idiotę" czytałam wieki temu i nie mam pojęcia w jakim przekładzie, bo jeszcze wtedy pochłaniałam książki, zwłaszcza klasykę, mniej świadomie. Ale ostatnio też zaczęłam myśleć o kupieniu "Idioty", lecz po przygodzie z "Braćmi Karamazow" (na szczęście udało mi się uniknąć kupienia egzemplarza z Wydawnictwa MG i mam w tłumaczeniu Pomorskiego) nie mogę znaleźć...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
PedroP 18.11.2021 22:17
Czytelnik

@Neskka  Też są niektóre książki, które chętnie przeczytałbym w oryginale, bo marnie widzę szanse na ich powtórne wydanie, np. "Rosja bolszewików" Pipesa i praktycznie większość publikacji nie istniejącego już wydawnictwa Magnum. "Dwór..." też w pewnym momencie chciałem kupić po angielsku, ale nie znalazłem niczego w twardej oprawie, więc mile mnie zaskoczyło to wznowienie....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Neskka 19.11.2021 09:39
Bibliotekarka

Kiedy jeszcze mieszkałam w Anglii kupienie anglojęzycznych, dobrej jakości i w dobrym stanie książek używanych było całkiem łatwe i tanie. Jednak mimo wszystko wolę czytać po polsku. Może się skuszę na "Dwór.." i na pewno obudzili moją nadzieję na wznowienie "Młodego Stalina" i "Jerozolimy". I się tak przyznam, że pogrzebałam w Twojej biblioteczce i zazdroszczę Joshiego :D...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
PanLiterka 14.11.2021 11:06
Czytelnik

Bardzo ciekawy temat. Niejednokrotnie prawda bywa zbyt bolesna, żeby ją wyjawić np. dziecku. Ludzie nie tylko w prawdziwym życiu, ale też na stronach książki czy na ekranie filmu, często uznają, że chronią w ten sposób małą istotę i tym sposobem robią coś dobrego; w myśl, że na jej odkrycie przyjdzie czas itp. Pocieszajmy się natomiast tym, że ludzie tworzący są. Wzbogacają...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Adam Horowski 14.11.2021 10:01
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post