„Nomadland” z Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego
Jessica Bruder została uhonorowana za książkę „Nomadland”, przełożoną na język polski przez Martynę Tomczak. Nagrodzony reportaż pokazuje historie mieszkańców USA, którym życie się rozsypało, którzy ciężką harówką próbują zdobyć pieniądze, by napełnić własne żołądki i baki swoich pojazdów, dzięki którym mogą wędrować. Wędrują zaś by znaleźć pracę, ciężką pracę, która ma im dać pieniądze, by napełnić własne żołądki i baki… Nagroda, której patronuje Ryszard Kapuściński, została przyznana Jessice Bruder w sobotę, jedenastego września, w Teatrze Studio w Warszawie. Doceniona została również tłumaczka „Nomadland” – Martyna Tomczak.
Wędrówka w poszukiwaniu nadziei
„Nomadland” to reportaż. W tym wypadku, jak to niejednokrotnie było też w wypadku książek patrona Nagrody – reportaż oznacza gatunek dziennikarski i literacki jednocześnie. Historie wędrujących w poszukiwaniu pracy, mieszkających w przyczepach, busach, czasem niezwykle wymyślnych pojazdach, często już w wieku „średnim plus” zostały wysłuchane i opisane z niezwykłą wrażliwością. Nie ujmując nic Chloe Zhao – reżyserce ekranizacji zasypanej (dosłownie!) nagrodami, literacki materiał, z jakim miała okazję pracować dużo dał temu, co widzowie zobaczyli na ekranach.
Z tego, jak pisze Jessica Bruder widać pełną empatii cierpliwość. Zbieranie materiałów, wsłuchiwanie się w opowieści wędrowców i tysiące przemierzonych w ślad za nimi kilometrów (no dobrze, niech będzie – mil) nacechowane są swoistym koktajlem melancholii i … tak, mimo wszystko tak: optymizmu. Wędrówka jest nadzieją, mimo wszystko. Jak powiedziała w laudacji Katarzyna Surmiak-Domańska, przewodnicząca jury Nagrody - „bohaterowie reportażu Jessiki Bruder są uchodźcami we własnym kraju”. Są uchodźcami, a więc wędrują w poszukiwaniu nadziei. Takim właśnie niosącym nadzieję obrazem kończy się „Nomadland”.
Kryzys, którego pochodną są mieszkańcy kamperów i przyczep, jest już medialnie „stary” – jego początkiem był rok 2008. Książka została wydana dziewięć lat później. Dziewięć lat to niewiele dla trzydziestolatka, bardzo dużo dla siedemdziesięcio, czy osiemdziesięciolatka, a i tacy nomadzi przewijają się w historiach autorki.
Czy brak możliwości wędrówki oznacza brak nadziei? A jeśli nadziei już nie ma, to co pozostaje? Trwanie? By trwać, trzeba energii. By trwać – trzeba jeść. I trzeba mieć za co.
„Grona gniewu” – wędrówka w poszukiwaniu nadziei z lat trzydziestych
W czasie laudacji Katarzyny Surmiak-Domańskiej pojawił się wątek tak zwanego Wielkiego Kryzysu. Porównywanie tego z lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku z tym z roku 2008 nadal budzi gorące dyskusje wśród ekonomistów. Wisi nad nami kolejny „koronawirusowy”, który nie wiadomo, co i komu przyniesie. Ten z lat trzydziestych, ze Stanów właśnie, z wędrówką w poszukiwaniu bynajmniej nieprzysłowiowego chleba, został opisany przez Johna Steinbecka w „Gronach gniewu”. Oczywiście „Nomadland” to reportaż, „Grona gniewu” zaś powieść; czasy i świat zupełnie inne. Oba tytuły jednak współbrzmią. Trudno pozbyć się myśli, że póki jest gdzie wędrować, póty jest nadzieja, że za wzgórzem, lub za zakrętem będzie lepiej, będzie praca, która pozwoli napełnić żołądek i bak. Tak wędrowała rodzina Joadów, tak wędrują: Linda i Silvianne, tak wędrują inni – po Europie, Azji, Afryce. Zawsze wędrowali uchodźcy, nomadzi… Szukali lepszego, przynosili nowe.
Od współczesnych nomadów można się wiele nauczyć. Może właśnie spokojnej akceptacji, swoistej niezłomności i wierności drodze. „Droga” wszak to słowo pełne znaczeń, pełne obietnic, szans…
Jeszcze rzut oka na Amazon.com… W roli czarnego charakteru firma ta przewija się przez karty książki Jessiki Bruder. Kilka kliknięć i proszę… Jest! Za jedenaście dolarów i dziewięćdziesiąt centów (przecena z prawie siedemnastu „zielonych”); można kupić też film.
No i książkę można nabyć w zestawie z innymi, promocyjnie.
Ciekawe, kto je będzie pakował…
komentarze [15]
Kontrowersyjny patron i kontrowersyjna Nagrodzona.
Przyznam, że adekwatnie - mam podobne odczucia wobec tej Dwójki
Ameryka też się sypie, to osobny rozdział.... (jak to pewien Pan kiedyś śpiewał). Coraz więcej przemocy na ulicach, coraz więcej bezdomnych i ludzi na marginesie życia. Coraz więcej narkomanów. i to już nie tylko w dzielnicach peryferyjnych ale w centrum miast. Polecam chociażby "vlogi Casha" na YT (ot chociażby z LA).
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
Jeśli chodzi o literaturę faktu, Steinbeck napisał serię artykułów zebraną w "Harvest Gypsies", razem kilkadziesiąt stron o wyzysku napływowej, taniej siły roboczej w Kalifornii. I trochę na podstawie tych artykułów powstały "Grona gniewu"
Dostępne na Amazonie ;-) i gdzie indziej pewnie też: https://www.amazon.com/Harvest-Gypsies-Road-Grapes-Wrath-ebook/dp/B01B8TRCD4
O! Nie wiedziałem o tym. To jeszcze bardziej zbliża do siebie obie książki. Dziękuję za informację.
Cieszę się, bo to ważny reportaż pokazujący inną twarz Ameryki.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamJak dla mnie książka bardzo przygnębiająca. Wyzysk . Brak perspektyw. Praca do śmierci na skraju utrzymania . Jeden istotny pozytyw, to ten że ci "bezmiejscowi" ludzie ( jak o sobie mówią ) wzajemnie się wspierają.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam
@Marzena Dlatego jak to mawiał "el comendante" Fidel Alejandro Castro Ruz
Socjalismo o muerte 😇
@John_Doe Marcin A za socjalizmem to ja nie jestem.Wcalevnie uważam że wszystkim po równo. Ale wyzysku też nie lubię.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam@Marzena Z definicji mojego dziadka który pamiętał czasy sanacji "Kapitalizm jest dobry ale dla kapitalistów"
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam@John_Doe Marcin Jak to mówią kapitalizm tak , ale z ludzką twarzą.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam@John_Doe Marcin nie zaczynaj z socjalizmem :) (w sensie to rozpęta dyskusję). Rozumiem romantyczną ideę, piękne piosenki o Che ale to NIE zadziałało i nigdy nie zadziała bo ludzie są ludźmi.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spamZapraszamy do dyskusji.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam